Czy Śląsk podtrzyma dobrą passę? Analiza IFK Goeteborg


16 lipca 2015 Czy Śląsk podtrzyma dobrą passę? Analiza IFK Goeteborg

Po wyeliminowaniu w I rundzie eliminacji Ligi Europy słoweńskiego NK Celje w kolejnej fazie Śląsk Wrocław stanie przed o wiele trudniejszym wyzwaniem. Szwedzki IFK Goeteborg to hegemon tamtejszej ekstraklasy, posiadający w swoich szeregach wielu doświadczonych zawodników, którzy na pewno nie przestraszą się presji bycia faworytem w dzisiejszym spotkaniu zaplanowanym na godzinę 20.30 w stolicy Dolnego Śląska. 


Udostępnij na Udostępnij na

Mimo że wrocławianie skazywani są na ciężki bój z bardziej utytułowanymi rywalami, historia pojedynków polskich drużyn z Goeteborgiem nie przemawia za żadną z dwóch stron. Do tej pory skandynawski team czterokrotnie mierzył się dwoma ekipami znad Wisły. Dwa razy jego piłkarze byli zmuszeni opuszczać pole gry z nisko opuszczonymi głowami, ponieważ w sezonie 1970/1971 i 1995/1996 w eliminacjach do Ligi Mistrzów (wcześniej nazywanej Pucharem Europy Mistrzów Klubowych) zdecydowanie lepsi od nich okazali się piłkarze Legii Warszawa. Przed taką samą szansą w eliminacjach tych rozgrywek stanął Lech Poznań, ale w 1993 r. to 18-krotny zdobywca mistrzostwa Szwecji znalazł patent na swego przeciwnika, pokonując go 1:0 przed własną publicznością oraz 3:0 na wyjeździe w II rundzie kwalifikacji elitarnych rozgrywek. Siedem lat później „Kolejorz” ponownie musiał przełknąć gorycz porażki, tym razem przegrywając walkę o udział w fazie grupowej Pucharu UEFA (1:2 i 0:0).

Czy Goeteborg podzieli los Brugii?

Śląsk staje zatem przed szansą odmiany remisowego bilansu starć polskich teamów z Goeteborgiem, ale zadanie to będzie bardzo trudne. Choćby dlatego, że podopieczni Tadeusza Pawłowskiego dopiero rozpoczynają sezon, Skandynawowie zaś mają już za sobą piętnaście ligowych spotkań, w których odnieśli dziesięć zwycięstw, zaliczyli cztery remisy i ponieśli tylko jedną porażkę, zdobywając tym samym 34 punkty. Dorobek ten pozwala im cieszyć się z pozycji lidera Allsvenskan, ale przewaga nad drugim w tabeli IF Elfsborgiem wynosi zaledwie trzy oczka.

Z udziału w pierwszej rundzie kwalifikacji LE dzisiejsi oponenci wrocławian – jako wicemistrz kraju z 2014 r. – byli zwolnieni. Zespół Jorgena Lennartsona wieczornym starciem rozpocznie zatem swoją europejską przygodę. W ubiegłym sezonie Szwedzi zostali zatrzymani dopiero na ostatnim etapie kwalifikacji, ulegając w dwumeczu portugalskiemu Rio Ave FC 0:1. Teraz jednak władze Goeteborga postawiły przed jego 50-letnim szkoleniowcem cel, jakim jest awans do mniej prestiżowych rozgrywek Starego Kontynentu, gdyż dość regularne zdobywanie jedynie krajowych tytułów nikogo już w IFK nie satysfakcjonuje.

Czy im się uda? Bycie faworytem danego meczu nie oznacza, że po jego rozpoczęciu ów pewniak do zwycięstwa będzie potrafił udowodnić swoją wyższość nad drugim zespołem. Dobitnie przekonali się o tym dwa lata temu Belgowie z Club Brugge KV, którzy na tym samym etapie także rywalizowali ze Śląskiem. Pewni siebie „Niebiesko-czarni” (nie mylić z zespołem muzycznym) zostali bardzo boleśnie sprowadzeni na ziemię przez niżej notowanych Polaków, wśród których prym wiódł zwłaszcza Waldemar Sobota. Między innymi jego dwa gole w rewanżowym spotkaniu przyczyniły się do wyrzucenia za burtę LE Brugii, jej kat został zaś wkrótce wytransferowany właśnie do tego zespołu.

Nie ma fajerwerków, ale jest solidność

Kibice WKS nie mieliby nic przeciwko powtórce z rozrywki, ale Goeteborg posiada obecnie chyba jednak trochę lepszą kadrę. Nie brakuje w niej byłych lub obecnych reprezentantów swoich krajów, jak choćby duński napastnik Lasse Vibe. 28-latek może pochwalić się ośmioma występami pod batutą Mortena Olsena, a ostatni z nich przypadł na niedawny mecz eliminacji mistrzostw Europy 2016 we Francji z Serbią, w którym długowłosy atakujący rozegrał siedemnaście minut. W reprezentacji Szwecji pięć gier zanotował natomiast pomocnik Sebastian Eriksson, a piętnastoma może pochwalić się Adam Johansson. Gdyby ktoś zechciał nieco wnikliwiej przyjrzeć się karierom futbolistów IFK w kadrach narodowych, przekonałby się, że wielu z nich, niektórzy co prawda tylko epizodycznie, miało okazję je reprezentować. To na pewno świadczy o sile drużyny Lennartsona, której członkowie – z racji swego doświadczenia – będą dla Sląska stanowili nie lada wyzwanie.

Jeśli chodzi o ustawienie aktualnego lidera szwedzkiej ekstraklasy, najczęstszym wyborem jego szkoleniowca jest formacja 4-4-2. W bramce pewne miejsce ma zazwyczaj 32-letni doświadczony golkiper, John Alvbage. Blok obronny w kilku poprzednich meczach ligowych ulegał nieznacznym modyfikacjom, jednak najprawdopodobniej defensywę IFK utworzą (od lewej): Haitam Aleesami, Mattias Bjarsymr, Hjalmar Jonsson i Emil Salomonsson. Pomoc Goteborga jest z kolei trudna do przewidzenia, ponieważ jego trener drugą linię wciąż poddaje kolejnym eksperymentom. Wystąpić w niej mogą choćby: Gustav Svensson, Sebastian Eriksson, Jakob Ankersen czy Soren Rieks. W ataku wszystko wydaje się jasne – najczęściej parę napastników Goeteborga stanowią Lasse Vibe oraz Mikael Boman.

[interaction id=”55a76d79529840a30eecb08b”]

Styl gry IFK nie jest zbyt trudny do zdefiniowania. Opiera się przede wszystkim – jak w większości klubów z północnej części Europy – na bardzo solidnym przygotowaniu kondycyjnym i dyscyplinie. Piłkarze ze Szwecji doskonale wiedzą, jak realizować założenia przedmeczowe, a wytyczne ich opiekuna stanowią dla nich główny punkt odniesienia. Próżno szukać w ich grze wielkiego polotu i wirtuozerskich zagrań. Piłkarze z Goeteborga są bardzo groźni w pojedynkach powietrznych, w których czują się nadzwyczaj pewnie z racji swoich świetnych warunków fizycznych. W dzisiejszym meczu bez wątpienia wiele razy będziemy mieli okazję zobaczyć, jak pomocnicy IFK kierują górne piłki w stronę swoich kolegów z ataku. Kilka opcji rozegrania stałych fragmentów gry chłopcy Lennarstona mają dopracowanych niemalże do perfekcji. Dlatego Polacy powinni jak ognia unikać rzutów rożnych, w chwilach niebezpieczeństwa starając się ze wszystkich sił wybijać piłkę jak najdalej od własnej bramki lub – w ostateczności – na aut. Czy im się uda? Będzie trudno, ale przed dwumeczem z Club Brugge większość ekspertów również skazywała WKS na pożarcie. Nam – kibicom – pozostaje mieć nadzieję, że historia zatoczy koło i z awansu do III rundy będą cieszyć się wrocławianie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze