Piast Gliwice w ostatnich kolejkach radzi sobie coraz lepiej i z kolejki na kolejkę poprawia swoje miejsce w tabeli. Dobra wiosna może więc uratować sezon dla drużyny Waldemara Fornalika. Zespół z Gliwic w ostatnich latach przyzwyczaił nas do wysokich standardów i po roku przerwy będzie chciał powrócić do europejskich pucharów. Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej drużynie Piasta.
Po rundzie jesiennej wydawało się, że ten sezon Piast może potraktować jako sezon przejściowy. Drużyna zajmowała 12. miejsce w tabeli. Gra nie napawała wielkim optymizmem – zespół często zaliczał wpadki z drużynami, które powinien ograć. Można było pomyśleć, że ekipa Fornalika popadła w ekstraklasową przeciętność. Teraz jednak Piast Gliwice wygląda naprawdę dobrze. Do 4. miejsca traci sześć punktów i w obecnej formie jest w stanie nadrobić tę przewagę.
Powtórka z poprzedniego sezonu?
Patrząc na obecną sytuację Piasta, możemy odnieść wrażenie deja vu. W poprzednim sezonie sytuacja zespołu była podobna, a nawet jeszcze gorsza niż obecnie. Po ośmiu pierwszych kolejkach minionych rozgrywek Piast Gliwice zajmował ostatnie miejsce i nie miał na koncie żadnego zwycięstwa. Przypomnijmy, że mówimy o zespole, który w tamtym okresie reprezentował Polskę w europejskich pucharach. Możliwe jest więc, że drużyna Fornalika po prostu nie udźwignęła gry na dwóch frontach. Piast nie wyglądał wtedy źle wizualnie, ale był potwornie nieskuteczny i to powodowało kolejne porażki.
Trening i jedziemy do Krakowa! ⚽️💪
PS Zdjęcie z czasów, jak jeszcze była wiosna… 🤦♂️ pic.twitter.com/0c0cdyyeN1
— Piast Gliwice (@PiastGliwiceSA) April 2, 2022
Całe szczęście jednak działacze klubu nie stracili cierpliwości i pozostawili Waldemara Fornalika na stanowisku trenera. I wszystkim to wyszło na dobre, bo ostatecznie Piast Gliwice zakręcił się w okolicy miejsca dającego europejskie puchary. Dość powiedzieć, że jeśli pominąć pierwszych osiem kolejek, to zespół zakończyłby ligę na drugim miejscu. Było to możliwe dzięki zaufaniu do trenera i nieodstawieniu go po kryzysie. Liderem drużyny stał się Jakub Świerczok, który po świetnym sezonie zapracował na miejsce w reprezentacji na mistrzostwa Europy.
W tym sezonie Piast Gliwice ma szansę powtórzyć drogę z poprzedniego, ale z jednym zastrzeżeniem – tym razem należy awansować do europejskich pucharów. Oczywiście wiemy, że 4. miejsce nie musi dać awansu do rozgrywek międzynarodowych, ale jest bardzo prawdopodobne, że tak będzie. Piast dwoma sezonami w europejskich pucharach podniósł standardy i kibice chcieliby, aby eliminacje europejskich pucharów wróciły na Stadion Miejski w Gliwicach. Jakie jednak Piast ma na to szanse?
Nowy rok, nowy Piast Gliwice
Właściwie to pierwszy mecz rundy wiosennej był słaby w wykonaniu Piasta. Do Gliwic przyjechała Pogoń Szczecin i pokazała ekipie Fornalika miejsce w szeregu. „Portowcy” wyglądali jak zespół o klasę lepszy i mogłoby się wydawać, że kolejna runda nie będzie zbyt dobra dla Piasta. W następnych meczach było już jednak coraz lepiej. Zwycięstwa z: Wisłą Płock, Śląskiem, Lechią i Cracovią, a także dwa remisy z Górnikiem Zabrze i Zagłębiem Lubin pozwoliły zespołowi Waldemara Fornalika wywindować się w tabeli na 6. miejsce, z którego mają dobrą pozycję do ataku.
Tak było. 😎 pic.twitter.com/UQzKJgJNRo
— Piast Gliwice (@PiastGliwiceSA) March 30, 2022
Jeśli spojrzymy na te ostatnie sześć spotkań, to w oczy rzuca się przede wszystkim żelazna defensywa. Piast Gliwice stracił w tych spotkaniach zaledwie jedną bramkę, w wygranym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Widzimy, że zespół wraca do tego, do czego przyzwyczaił nas w mistrzowskim sezonie. W rozgrywkach 2018/2019 Piast Gliwice dysponował najlepszą defensywą w lidze. Teraz ponownie wygląda to bardzo dobrze. Na pewno pomaga w tym to, że filarem obrony, tak jak w mistrzowskim sezonie, wciąż jest Jakub Czerwiński. Polak w ostatnich latach to jeden z najlepszych defensorów w lidze i dzięki niemu formacja obronna zespołu pozostaje cały czas stabilna.
Przede wszystkim jednak Piast jest dobrze zorganizowany całościowo, a nie tylko w obronie. Zespół wygląda jak kolektyw – nie pozwala przeciwnikom stwarzać wielu sytuacji, a sam potrafi dojść do tych kilku okazji, które zamieni na bramkę. Piast wydaje się wracać na właściwe tory.
Nowa ofensywa receptą Piasta?
W zimowym oknie transferowym Piast Gliwice diametralnie wzmocnił formację ofensywną. Ściągnął aż trzech zawodników, którzy mogą być kluczowymi osobami odpowiedzialnymi za zdobywanie bramek – Kamila Wilczka, Rauno Sappinena i Tihomira Kostadinova. Impuls jednak był potrzebny. Z Piasta odszedł Patryk Sokołowski, który jesienią zdobył aż pięć bramek. Zaś napastnik Alberto Toril po dobrym początku w lidze od końcówki października nie zdobył gola ani też nie zanotował asysty. Władze Piasta słusznie więc zadecydowały, że trzeba wzmocnić formację ofensywną.
Kamil Wilczek to zawodnik dużego pokroju jak na polską ekstraklasę. I to widać w meczach. Ma lepsze umiejętności od większości obrońców, przeciw którym się mierzy. Mówimy w końcu o zawodniku, który zdobywał kilkanaście goli na sezon w mocniejszych od polskich ligach skandynawskich (szwedzkiej i w ostatnim sezonie w duńskiej). Cenne jest to, jak potrafi utrzymać się przy piłce, zagrać tyłem do bramki. A jeśli chodzi o gole, to już dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Nie jest to świetny wynik, ale Kamil Wilczek to zawodnik takiego pokroju, że z pewnością bramek będzie przybywać jeszcze więcej, kiedy do końca zaznajomi się z taktyką trenera Fornalika i zgra się z kolegami z drużyny.
Trochę więcej za to spodziewaliśmy się po Rauno Sappinenie. Napastnik, który postraszył Legię w eliminacjach do europejskich pucharów, ma trudne wejście do ekstraklasy. W pierwszych meczach rundy wiosennej cieszył się zaufaniem trenera i wychodził od pierwszej minuty. Jednak po serii spotkań bez gola i asysty trafił na ławkę rezerwowych. Rauno Sappinen to piłkarz o tyle ciekawy, że w lidze estońskiej był prawdziwym golleadorem. Jednak przy próbach podboju zagranicy nie idzie mu zbyt dobrze. Być może Waldemar Fornalik będzie chciał wystawiać go w duecie z Kamilem Wilczkiem. Ciekawie wyglądałaby współpraca doświadczonego Polaka z bardziej mobilnym Estończykiem. W Polsce względnie rzadko gra się dwójką środkowych napastników i takie rozwiązanie mogłoby sprawić problemy obrońcom rywali.
O Tihomirze Kostadinovie na razie wiemy najmniej, ale już zdążył zanotować asystę w starciu z Cracovią przy golu, który przesądził o wyniku meczu. Macedończyk od kilku lat grał w klubie Ruzomberok ze Słowenii. Miewał sezony lepsze, kiedy potrafił zaliczyć około dziesięciu goli i asyst w sezonie, ale też słabsze, w których liczb ewidentnie mu brakowało. Na pewno jednak w piłkę grać potrafi, jeśli selekcjoner reprezentacji Macedonii, Blagoja Milevski, nie bał się go wystawić od pierwszej minuty na finał baraży ze Szwecją. Aby jednak zobaczyć, jak gra Kostadinov, odsyłamy do filmiku.
Dobry terminarz
Jeśli chodzi o pozostałe do końca sezonu spotkania, to Piast naprawdę nie musi obawiać się żadnego z przeciwników. Jedynie Lech wydaje się znacząco lepszy od drużyny Waldemara Fornalika. Aczkolwiek też można z nim powalczyć, bo zalicza sporo wpadek. Jednak poza starciami z „Kolejorzem” i Radomiakiem gliwiczan czekają starcia z drużynami z dolnej połówki tabeli. Piast może w nich zdobyć sporo punktów, co jest ważne, jeśli chce gonić zespoły będące wyżej w tabeli.
Wydaje się, że Piast Gliwice uporał się z problemami z pierwszej części sezonu. Od początku rundy wiosennej drużyna prezentuj się bardzo dobrze. Znacząco zbliżyła się też do czwartego miejsca, które może dawać przepustkę do europejskich pucharów. Czy tak się jednak stanie? O tym zadecydują najbliższe mecze.