Niegdyś akademia ŁKS-u Łódź słynęła z masowej produkcji piłkarzy, którzy osiągali potem wysoki poziom w Europie. Saganowski, Sypniewski, Madej i wielu innych to produkty fabryki talentów przy aleja Unii 2. Po odrodzeniu w 2013 roku akademia na nowo postanowiła przywrócić swoją dawną renomę. Podwaliny pod to położyli doskonały biznesmen prezes Tomasz Salski, zaangażowany w życie Łodzi Marcin Gortat, który wybudował szkołę sportową swojego imienia, a sam kształt akademii nadał Krzysztof Przytuła. Pierwsze owoce widzimy już dziś. Odszedł Ratajczyk, zaraz odejdzie Sobociński, a w kolejce do zabłyśnięcia przed milionami kibiców jest co raz więcej młodych piłkarzy. Jednak rzecz najważniejsza, czyli pierwsza drużyna nie może być oknem wystawowym dla zdolnych chłopców, a ma osiągać wyniki sportowe. Jak więc będzie wyglądał ŁKS bez Ratajczyka?
Wielu powie, że to kontrowersyjna opinia, ale ŁKS wyglądać może o wiele lepiej. Młody skrzydłowy wskoczył w buty wnuka klubowej legendy Andrzeja Pyrdoła o imieniu Piotr i połową sezonu w Ekstraklasie przekonał działaczy KGHM, że ma w sobie tę iskrę, za którą warto zapłacić prawie pół miliona Euro. Ratajczyk pokazywał, że doskonale umie dryblować, piłka go szuka, podejmuje on dobre decyzje, lecz oprócz jednej efektownej bramki z Zagłębiem Lubin nie przełożyło się to na wiele. Piłkarze z pozycji „młodzieżowiec”, którzy czekają na swoją szansę muszą udowodnić, że od Ratajczyka są lepsi i wnieść do zespołu nową jakość. Ale po kolei… Arndt,Kot,Bobek
Z wymieniona tu trójki bramkarzy, każdy może występować jako młodzieżowiec. Co ciekawe, po dosyć mocnej selekcji jaka miejsce miała w ostatnich rocznikach akademii ŁKS-u to właśnie Arndt i Bobek zostali zatrzymani. Do Hetmana Zamość odszedł Rosiak. Losy Snochowskiego są tak zawiłe, że pewnie sam on nie wie gdzie teraz gra. Do tej dwójki dokupiono podstawowego bramkarza z drużyny CLJ Wisły Kraków – Kota.
Arndt jest z klubem od 3 lat. Zdążył nawet zadebiutować w Ekstraklasie. W rozegranym meczu z Wisłą Płock w pierwszej połowie nie popisał się przy interwencji i duża była jego wina w stracie bramki. Drugą zagrał dużo lepiej, na większym skupieniu. Z Koroną również przyjął „dwie sztuki”, ale tym razem nie miał nic do gadania. Iwo Kaczmarski dał swój show i z ŁKS-u nie było co zbierać. Arndt wydaje się być naturalnym następcą Malarza, od którego ma podpatrywać bramkarskie sztuczki, jaki doświadczony legionista doskonale zna.
Bobek to niejako melodia przyszłości. Chłopak imponuje warunkami fizycznymi mimo że ma dopiero 17 lat. Co zaskakujące, jako 15 latek pojechał z pierwszą drużyną na zgrupowanie w przerwie sezonowej. Samo to wskazuje, że w ŁKS-ie bardzo na niego liczą i wiążą z nim swoją przyszłość. Sam Bobek jest bramkarzem drugiej drużyny, którą to rolą dzieli się z Kotem, o którym nie można powiedzieć za wiele, bo został pozyskany dopiero latem 2020.
Lorenc, Tazbir, Radziński, Wszołek
Mieszko Lorenc przeszedł z młodzieżowej drużyny Legii Warszawa, ponieważ chciał zacząć sprawdzać się na szczeblu seniorskim, nawet jeżeli miałaby to być 4 liga, w której rezerwy ŁKS-u grają. Rosły młody obrońca zwraca uwagę dojrzałością swoich decyzji, dobrym podaniem a’ la Sobociński, grą do przodu a’ la Dąbrowski, boiskową agresją oraz umiejętnością ustawiania się w odpowiednim miejscu. Nie uszło to uwadze trenera Wojciecha Stawowego, który zadeklarował, że w 1 lidze kibice ŁKS-u na pewno zobaczą młodego piłkarza w pierwszej drużynie.
Co do Tazbira jest to weteran wśród młodzieżowców. Młodsza wersja Macieja Wolskiego, który jeżeli trzeba zagra na skrzydle, jeżeli trzeba na środku pomocy. Jednakże „Tazbirek” najlepiej czuje się na bokach obrony i jest to jego docelowa pozycja do gry, na której prezentował już nie raz wysoki poziom, szczególnie jeżeli chodzi o dośrodkowania i odbiory piłki.
Zagadkę stanowi pozyskany w tym tygodniu Jowin Radziński, który od sierpnia był piłkarzem Polonii Warszawa, nie zagrał w niej żadnego oficjalnego meczu w pierwszej drużynie i już jest w ŁKS-e. Przychodzi na newralgiczną pozycję jaką jest lewa obrona, gdyż ŁKS aktualnie nie ma nominalnego zmiennika dla Klimczaka (Vidmajer odsunięty od zespołu, Dankowski jest prawym obrońcą i w jego grze na lewej obronie widać mankamenty). W klubie na pewno wiążą z nim duże nadzieje, a wielu kibiców ściska kciuki za to, żeby Jowin przekonał do dołączenia do Rodowitych Łodzian również swojego brata Juniora.
Prawy obrońca z Lechii Gdańsk, Marcel Wszołek, był w planach Stawowego ważnym punktem układanki, jako zmiennik Wolskiego. Niestety, kontuzja sprawiła, że w tym roku już w piłkę nie zagra. Nie pozostaje napisać więc nic innego, niż MARCEL, TRZYMAJ SIĘ.
Sajdak i Sójka
Duet, który można określić double – trouble. Sajdak nieco bardziej ociężały ale za to silniejszy. Sójka lżejszy z lepszą techniką użytkową (niestety nie doczekał się jeszcze debiutu w seniorskiej drużynie)
Póki co szansę na debiut dostał tylko sprowadzony z Puszczy Niepołomice Przemysław i swoją grą zdążył zirytować kibiców na tyle, że jest porównywany do bardzo nielubianego na ŁKS-ie Bartłomieja Kalinkowskiego. Gdyby zrobić kompilację zagrań tego zawodnika, wyglądałaby ona mniej więcej tak – podanie do najbliższego, odbiegnięcie jak najdalej byleby do niego nie podali, przyjęcie, cofnięcie piłki. To póki co pokazał na boisku Sajdak. Na szczęście jest bardzo młody, dopiero uczy się piłkarskiego rzemiosła i są szanse, że w przyszłości może stanowić o sile drugiej linii ŁKS-u (albo Wieczystej Kraków, bo aktualnie B-klasa to jego poziom, a i pochodzi z tego regionu).
Piela, Gmosiński, Kelechukwu, Gryszkiewicz
Jakub Piela to ulubieniec Marcina Gortata. Młody piłkarz zdobywa wszelkie możliwe stypendia w szkole wybitnego koszykarza. Jego dobra postawa została doceniona również przez rządzących pierwszą drużyną i Piela został włączony w jej skład. Dodatkowo podobnie jak Bobek pojechał już na dwa zgrupowania z ŁKS-em. Jest to swojego rodzaju zawodnik zawieszony. Za dobry na rezerwy, w których gra ogony, gdyby miał być potrzebny pierwszej drużynie, na którą jeszcze jest za słaby. Mimo wszystko należy wierzyć, że już niedługo nadejdzie czas Pieli i będzie mógł zadebiutować na boiskach pierwszej ligi
Dariusz Gmosiński to oficjalnie trzeci po Corralu i Sekulskim napastnik w kadrze ŁKS-u. Wojciech Stawowy póki co nie zdecydował się dać mu jeszcze szansy w pierwszej drużynie, ale odważnie deklaruje, że jego czas w końcu nadejdzie. Nie bez powodu klub przedłużył z nim kontrakt. W rezerwach słynie z tego, że dużo okazji nie stwarza, ale gdy już może uderzyć to z zabójczą precyzją zamienia strzały w gole.
Kelechukwu Ebenezer Ibre-Torti – największy talent Escoli Warszawa. Wychowany przez Wiesława Wilczyńskiego piłkarz oficjalnie nie jest młodzieżowcem, cały czas toczy się sprawa z nadaniem mu obywatelstwa. Póki co „Kelly” wchodzi do drużyny w spokojnym tempie. Sam Stawowy powiedział ostatnio
🎙️ Wojciech Stawowy: – Kelechukwu Ebenezer Ibe-Torti dziś zadebiutował w meczu ligowym. On pali się do gry, ale musimy zachować chłodną głowę, by mu nie zaszkodzić. W przypadku tak młodego piłkarza trzeba bardzo uważać.
— ŁKS Łódź (@LKS_Lodz) September 27, 2020
Co jego polski „ojciec” skwitował
Kelly lubi duże wyzwania, on nie ma stresu, walczy z każdym kto stanie na jego drodze
— Wiesław Wilczyński (@Wieslaw_Wilczyn) September 27, 2020
Młody Nigeryjczyk błysnął na pewno w meczu pucharowym ze Śląskiem Wrocław, w którym był bliski zdobycia efektownej bramki. Ma niesamowitą szybkość i drybling, jednak zdarzają mu się również juniorskie błędy i straty piłki, które przy tak wybitnym wychowawcy jak Stawowy na pewno szybko zostaną wyeliminowane.
Transfer Piotra Gryszkiewicza przeszedł wśród kibiców bez echa. Ot kolejny „juniorek” ma zasilić naszą akademię. Okazało się jednak, że Gryszkiewicz nie jest jednym z wielu i już w pierwszym meczu gdzie na szali stał awans do dalszej rundy Pucharu Polski zdobył w 120 minucie gola na 2:2 dającego rzuty karne. Później jako zmiennik Ratajczyka błyszczał niczym najdroższy diament, pokazując oprócz efektownych dryblingów, że potrafi grać zespołowo, ma niesamowity przegląd pola i mocny strzał. To on był bohaterem wygranego 3:1 meczu z GKS Bełchatów gdzie dał dwie asysty i wykonał tytaniczną pracę w środku pola, dzięki której ŁKS zwyciężył po raz 6. Zawodnik przychodzi do drużyny w sierpniu: dwa razy praktycznie samodzielnie odwraca losy meczu a to wszystko w wieku 19 lat. Przy jego dokonaniach jedna bramka i jedna asysta Ratajczyka wypadają po prostu blado.
To w końcu kto?
W akademii ŁKS-u jest jeszcze wiele młodych talentów, który na pewno za jakiś czas będą pukały do drzwi pierwszej szatni. Ambitny boczny obrońca Bąkowicz, przebojowi Olowo, Mordasiewicz i Król, i cała masa zdolnej młodzieży. Tych jednak w tym sezonie raczej nie zobaczymy a ŁKS potrzebuje nowego młodzieżowca na już.
Z tego co widać hierarchia ta wyglądają następująco. Do czasu załatwienia papierologi z Klechukwu numerem jeden jest Gryszkiewicz, który wchodzi na pozycję luzowaną przez Ratajczyka. Następni w kolejce są Arndt (Malarz wieczny nie będzie) i Sajdak (głównie dzięki temu, że jest ograny w Ekstraklasie). ŁKS dziurę po Ratajczyku załatał tak doskonale, że w gabinetach przy aleja Unii nie płaczą po stracie, a raczej zacierają ręce kogo następnego uda się tak intratnie sprzedać. Tak mądrze powinien być prowadzony każdy polski klub z ambicjami, a ŁKS jest przykładem na skalę kraju jak należy to robić.
Dawno tylu bzdur nie czytałem. Same mega talenty. Lorenc chciał grać w seniorach. Przecież mógł grać w rezerwach Legii, tyle, że był za słaby na grę w III lidze.