Czołówka Serie A od lat pozostaje mocno zakonserwowana. Bogate i markowe kluby rokrocznie dzielą między sobą miejsca w pierwszej szóstce, pozostawiając reszcie ligi ochłapy w postaci okazjonalnej gry w Lidze Europy. W tym sezonie rękawicę największym rzuciła Atalanta Bergamo. Czy „królowa prowincjuszy”, jak mawia się o Atalancie, stanie się włoskim Leicester? I dlaczego „La Dea” na dłużej zadomowi się w czubie Serie A?
Gdybyśmy o fenomenalnym początku Atalanty napisali tydzień wcześniej, odbiór tego tekstu byłby zupełnie inny. Drużyna Gasperiniego miała na koncie passę dziewięciu meczów bez porażki (osiem zwycięstw i remis), ograła Napoli, Romę, Inter i była na piątym miejscu w tabeli. Jednak w minioną sobotę niedoświadczony zespół boleśnie wypunktował Juventus. Ale może to i lepiej? W końcu jedno spotkanie nie może wpłynąć na aktualność tekstu, bo i myśli ludzi w Atalancie sięgają dalej niż najbliższe tygodnie. Planem jest stworzenie drużyny, która zadomowi się w ligowej czołówce, a jedna porażka nie zachwieje wiary w powodzenie tego projektu.
Włoska La Masia
Piętnaście kilometrów od Bergamo ma swoją siedzibę ultranowoczesny ośrodek treningowy w Zingonii. Dla uświadomienia jego wielkości warto przytoczyć kilka liczb: boiska zajmują 85 tys. metrów kwadratowych, 2,5 tys. szatnie i budynki klubowe, a do tego kompleks siłowni i hal sportowych dla juniorów i pierwszego zespołu. Wszystko w najnowocześniejszych standardach. Ostatnie udoskonalenia ośrodka kosztowały 10 mln euro. Nic dziwnego, że w takich warunkach rodzą się przyszli reprezentanci Włoch.
Akademia klubu wzoruje się na La Masii i szkółce Ajaxu. – Chcę iść ścieżką Ajaxu. Nie interesuje ich wynik młodych zawodników. Chcą ich nauczyć, jak grać w piłkę. My postępujemy podobnie – mówił Mino Favini, który od 14 lat zarządza grupami młodzieżowymi. Atalanta ściśle współpracuje z amatorskimi klubami w regionie, więc 90% wychowanków wychowało się w Lombardii. W jednym z wywiadów Favini podkreślał, że oprócz grania w piłkę uczą młodych chłopców etosu pracy i kultury osobistej. Brzmi to jak banały, ale niewiele włoskich klubów dba o takie detale. Za grupy młodzieżowe odpowiadają najczęściej zasłużeni dla klubu zawodnicy. W akademii Atalanty zawodu trenerskiego przez dziesięć lat uczył się chociażby Cesare Prandelli.
Jakie są efekty pracy akademii? W Bergamo wychowali się Giampaolo Pazzini, Riccardo Montolivo, Giacomo Bonaventura, Simone Zaza, Manolo Gabbiadini czy Daniele Baselli i wielu innych. W 2015 roku w pięciu najlepszych ligach grało ponad 20 zawodników, którzy przeszli przez obróbkę diamentów w Zingonii. Obecnie drużyny Atalanty U-15, U-16, U-17 przewodzą stawce w Primaverze, wygrywając 29 z 36 meczów, a w młodzieżowych reprezentacjach Italii roi się od zawodników tego klubu.
W 2015 roku w pięciu najlepszych ligach grało ponad 20 zawodników, którzy przeszli przez obróbkę diamentów w Zingonii. Obecnie drużyny Atalanty U-15, U-16, U-17 przewodzą stawce w Primaverze, wygrywając 29 z 36 meczów, a w młodzieżowych reprezentacjach Italii roi się od zawodników tego klubu.
Dlatego też pewne było, że prędzej czy później któraś z fal utalentowanej młodzieży wyrzuci „La Dea” na szczyt Serie A.
Chłopcy z okolicy i ulubieniec Simeone
Drużyna prowadzona przez Gian Piero Gasperiniego ma drugą najniższą średnią wieku (26,46 lat) w całej Serie A. W pierwszej jedenastce zespołu regularnie wychodzi kilku wychowanków, a za nestora uchodzi 30-letni Andrea Masiello. Franck Kessie, Roberto Gagliardini, Andrea Conti, Mattia Caldara – wszystkich ich łączy to, że od najmłodszych lat do gry w piłkę przyuczali się w szkółce Atalanty, a teraz świetnie sobie radzą w Serie A. O pierwszego z nich biją się najwięksi we Włoszech. W październiku włoskie media pisały, że dogadany jest z Napoli, teraz mówi się o zainteresowaniu Juventusu. Nie wiadomo, dokąd trafi ostatecznie, ale jedno jest pewne, Kessie do końca sezonu pozostanie w Atalancie. 19-latek jest swego rodzaju fenomenem, towarem deficytowym w obecnym futbolu. Iworyjczyk jest nominalnie defensywnym pomocnikiem, ale przechodzi przez niego większość akcji Atalanty, a kiedy jest taka konieczność, bierze grę na siebie, ogrywa rywali i dośrodkowuje lub strzela. Za mniej niż 15 mln euro raczej z Bergamo nie odejdzie.
Kolejnym talentem jest Robert Gagliardini. Na pozór ślamazarny i niezdarny, ale kiedy ma piłkę przy nodze, potrafi z nią zrobić wszystko. Gasperini nazywa go białym Pogbą i te porównania rzeczywiście nie są gołosłowne. Dzięki dobrej grze środkowy pomocnik dostał powołanie do „Squadra Azzurra”. Do tej dwójki należy dołożyć Andreę Petagnę. 21-latek dostał szansę tylko dlatego, że kontuzjowany jest Alberto Paloschi, ale początek sezonu ma bardzo obiecujący (3 gole, 2 asysty). Jednak liderem zespołu jest Papu Gomez. Niewielki skrzydłowy był wielką miłością Diego Simeone, kiedy kilka lat temu pracowali ze sobą w Catanii. „Cholo” wybaczał swojemu rodakowi to, że nie angażował się w grę defensywną i nie pomagał zespołowi! Gomez był zresztą dwukrotnie bliski przejścia do Atletico, ale zawsze sprawa wysypywała się na ostatniej prostej. Piłkarz ma w sobie coś, co określa się mianem „iskry Bożej”, stać go na zagrania znamionujące wybitność.
Wielki trener na małe kluby
Za obecnym sukcesem klubu stoi Gian Piero Gasperini. Człowiek, który jawi się jako stworzony wręcz do pracy na prowincji. W latach 2006–2010 udało mu się doprowadzić Genoę z Serie B do Ligi Europy, wypromować Diego Milito i Thiago Mottę. Ale na pracy w mającym mocarstwowe plany Interze sparzył się bardzo boleśnie. Na stołku utrzymał się przez trzy miesiące, a jego zespół nie wygrał ani jednego z pięciu spotkań. Swoistą przewrotnością losu był więc mecz z 23 października tego roku. Na Stadio Atleti Azzurri d’Italia jego Atalanta ograła 2:1 Inter, co podpisało wyrok na szkoleniowca mediolańczyków Franka de Boera. W tym momencie oba kluby dzieli siedem punktów.
Ale początek pracy Gasperiniego nie zwiastował tak pięknego dalszego ciągu. W pierwszych pięciu kolejkach Atalanta zdobyła trzy „oczka” i była jednym z kandydatów do spadku. Prezes Atalanty zwołał zebranie zespołu i… murem stanął za szkoleniowcem. – Wytężcie słuch. Nie mamy żadnych zastrzeżeń do Gasperiniego. Jest naszym trenerem, najlepszym z możliwych i nietykalnym. Zobaczmy więc, co zamierzacie dalej z tym zrobić – powiedział piłkarzom prezes Percassi. Kilka dni później zaczęła się fenomenalna passa drużyny.
58-letni szkoleniowiec idealnie wpisuje się w pomysł na budowę klubu. We wcześniejszych latach wyżej wymienieni wychowankowie albo marnowali czas na ławce rezerwowych, albo zbierali doświadczenie w Serie B. Gasperini od pierwszej kolejki postawił na nich i teraz zbiera tego owoce. To będzie miało widoczny wpływ na sytuację klubu. We wcześniejszych latach promowali młodych zawodników, ale ci odchodzili za grosze i talent pokazywali poza Lombardią (Gabbiadini, Zaza). Natomiast na obecnych wychowankach Atalanta zarobi w granicach 30–40 mln euro.
To poważny klub z idealnymi strukturami i wiernymi fanami. Już teraz widzę w kadrach młodszych zespołów interesujących piłkarzy. Pomysł prezesów jest jasny. Skupiamy się na zawodnikach z akademii. Chcemy zbudować silną identyfikację z regionem, tak jak jest to w Athletiku Bilbao. Gian Piero Gasperini o filozofii Atalanty
W oczekiwaniu na wiosnę
Jak skończy się romantyczna historia Atalanty w tym sezonie? Jeśli „La Dea” wygrają pozostałe trzy mecze w tym roku, będą mieli na koncie 37 punktów, osiem mniej niż w całym poprzednim sezonie. Początek rozgrywek to najlepszy start klubu w XXI wieku (w sezonie 2007/2008 mieli po 15 kolejkach 24 punkty, skończyli na dziewiątym miejscu). Łatka „królowej prowincjonalnych klubów” nauczyła kibiców cierpliwości, więc nawiązań do czasów Claudio Caniggii i 1/4 finału Pucharu UEFA raczej nikt nie oczekuje.
– Jeśli będziemy na tym samym miejscu co obecnie po 3/4 sezonu, to możemy zacząć mówić o europejskich pucharach – tonuje nastroje Gasperini. Słusznie. W Bergamo wszyscy zachowują się jak doświadczony winiarz, który wie, że prędzej czy później jego winogrona dojrzeją i zbiory będą obfite. Dlatego też obecność Atalanty tak wysoko w najbliższych latach nikogo dziwić nie powinna. A w końcu kolejna fala młodzieży ma być zdolniejsza od poprzedniej.