Czy AS Roma ma szansę, by zdobyć upragniony tytuł mistrza Włoch?


Rzymianie zaczęli regularnie punktować w lidze i przed spotkaniem z Interem, tracą cztery oczka do lidera Serie A – Milanu

10 stycznia 2021 Czy AS Roma ma szansę, by zdobyć upragniony tytuł mistrza Włoch?

Ostatni tytuł drużyna „Giallorossich” zdobyła w 2001 roku, czyli prawie 20 lat temu. O tym, jak dawne czasy to były, świadczy chociażby fakt, że w tamtym sezonie zarówno ani Cristiano Ronaldo, ani Leo Messi nie zadebiutowali w seniorskiej piłce. Dziś obaj piłkarze mają odpowiednio po 35 i 33 lata, a Roma dalej mistrzostwa nie zdobyła. Czy w tym sezonie ekipa Paulo Fonseci ma na to szansę?


Udostępnij na Udostępnij na

To pytanie z pewnością nurtuje, a zarazem napawa dumą każdego z kibiców „La Magica”. Mimo że AS Roma od długiego czasu jest jednym z potentatów włoskiego futbolu, rzadko kiedy liczy się w walce o mistrza przez dłuższy czas. Wymagania wobec zespołu „Wików” są niewiarygodnie duże i nieadekwatne do siły kadry, jaką dysponuje klub ze Stadio Olimpico. Od Romy oczekuje się corocznej walki o mistrzostwo, jednak dawno do jego zdobycia nie doszło.

 „Poczynili bardzo duży progres. Fonseca jest jednym z najbardziej niedocenianych trenerów, chyba tylko dlatego, że nie udało mu się zagrać w Lidze Mistrzów w tym sezonie oraz dosyć gładko przegrali z Sevillą, w zeszłym sezonie Ligi Europy. Natomiast trzeba pamiętać, że środowisko Rzymskie jest trudne. Mamy tam najwięcej stacji radiowych w Italii, a i oczekiwania wobec trenera momentami są wręcz absurdalne. Fajne w Fonsece jest to, że przyszedł z pomysłami oderwanymi od rzeczywistości włoskiego futbolu i nie zaimplementował ich od razu, tylko spokojnie dopasował swoje wytyczne do realiów Serie A. U Fonseci przede wszystkim podoba mi się ta ofensywna gra z zachowaniem pewnych włoskich proporcji w defensywie. Imponujące jest to, jak odrestaurował niektórych piłkarzy jak Mkhitaryan, czy Pedro. Uwagę trzeba też zwrócić na to, jak za jego kadencji rozwijają się młodzi piłkarze.”

Mateusz Święcicki, Eleven Sports

Więcej bramek strzelonych, ale i straconych

Ostatni tak duży dorobek pod względem ilości zdobytych bramek, Rzymianie mieli w sezonie 2016/2017, w którym zdobyli wicemistrzostwo kraju. Po 16. kolejkach strzelili oni wtedy 36 goli, czyli o jednego więcej niż w obecnych rozgrywkach. Są oni w klasyfikacji zainkasowanych trafień trzeci w lidze, ex aequo z AC Milanem. Wyżej w tej hierarchii są Atalanta, która ma 36 bramek oraz Inter z 41 golami.

Gra Romy w ofensywie też wygląda bardzo imponująco. Nie tylko liczby, ale i styl powodują, że drużynę Fonseci zwyczajnie chce się oglądać. Spora liczba podań, niezła gra kombinacyjna i dobre wykańczanie akcji, brzmi nieco, jak cechy słynnej „Tiki-taki” Barcelony Pepa Guardiola i momentami rzeczywiście ją przypomina. Najlepszym dowodem na to, jest gol Edina Dżeko w 72 minucie meczu ligowego z Sampdorią. Podopieczni Portugalczyka popisali się 29 nieprzerwanymi przez przeciwnika podaniami, zanim Bośniak wpakował piłkę do siatki.

Martwić może jednak fakt, aż tak sporej liczby straconych bramek w tym sezonie Serie A. Tak słabego wyniku, defensywa Romy nie zaliczyła od sezonu 2012/2013, gdy stracili 26 bramek po 16 kolejkach. W obecnych rozgrywkach, golkiper Rzymian musiał wyjmować 24 razy piłkę z siatki. W pierwszej 10 tabeli ligi włoskiej, pod tym względem, gorsi są tylko lokalni rywale – Lazio oraz beniaminek, w którym występuje Kamil Glik, czyli Benevento. Wiadomym jest, że defensorów Romy nękały i dalej nękają kontuzje. Jednak od klubu walczącego o najwyższe cele we Włoszech, wymaga się znacznie lepszej gry w destrukcji.

Progres i regularne punktowanie

W stosunku do zeszłego sezonu, drużyna Fonseci zaliczyła nie tylko postępy pod względem gry, ale też i wyników. Roma zaczęła regularnie punktować, zwłaszcza ze słabszymi drużynami, z czym miała ogromny problem, chociażby w zeszłym sezonie. Wielu mówiło, że był to jeden z największych problemów Romy w drodze do końcowego sukcesu.

Obecna edycja ligi włoskiej, jest dla „La Magica” niezwykle udana. Jedyną przeciętną drużyną, z jaką Rzymianie stracili punkty w lidze, był Hellas Verona. Mecz ten zakończył się, jak wszyscy pamiętają walkowerem dla rywali „Giallorossich”, w tamtym starciu. Włoska federacja zdecydowała się podjąć taką decyzję po tym, jak w wyjściowej jedenastce „I Lupi” znalazł się nieuprawniony do gry w tamtej konfrontacji, Amadou Diawara.

Porównując bieżący i zeszły sezon pod względem zdobyczy punktowej, różnica nie jest zbyt duża. Na tym samym etapie rozgrywek ponad rok temu, Roma miała na swoim koncie 32 punkty, czyli o 1 mniej niż obecnie. Jednak brakowało właśnie takich meczów, jak ten wygrany 5-1 z Bologną, w których „Giallorossi” dosłownie zmiażdżyli rywala. Problem ten został rozwiązany, gdyż w poprzedniej edycji włoskiej ekstraklasy, klub z wiecznego miasta w niektórych konfrontacjach bardzo się męczył. Można było to zaobserwować w starciu u siebie z Geoną, zremisowanym 3-3, podziałem punktów również na Olimpico przeciwko Calgiari, czy przegranym meczu z Bologną 2-3, po raz kolejny na własnym terenie.

Słaba gra z lepszymi drużynami

Od początku kadencji Paulo Fonseci, AS Roma w spotkaniach ligowych z ekipami z górnej półki, wypada słabo. Ostatnie takie zwycięstwo w Serie A, miało miejsce podczas 38. kolejki włoskiej ekstraklasy, sezonu 2019/20. Roma wygrała wtedy z Juventusem 3-1 na wyjeździe, lecz był to tak zwany „mecz o pietruszkę”. Oba kluby miały stałe miejsce w ligowej tabeli. „Stara Dama” już wcześniej zapewniła sobie mistrzostwo, a Romie nawet zwycięstwo w tym właśnie starciu, nie dawało wyższego miejsca w tabeli.

W 16 ostatnich ligowych starciach z klubami włoskiej czołówki, Roma odniosła 3 zwycięstwa, 6 remisów oraz 7 porażek. Wynik mało zadowalający kibiców ze Stadio Olimpico. W tym sezonie wygląda to jeszcze gorzej, Roma z najlepszych zespołów grała, póki co z Juventusem, Milanem, Napoli i Atalantą. Z dwoma pierwszymi zremisowała odpowiednio 2:2 oraz 3:3, natomiast o wiele słabiej wyglądało to w reszcie konfrontacji.

Z Neapolitańczykami przegrali aż 0-4, po fatalnych błędach w obronie i bezbarwnej grze na San Paolo. Mniej, bo 1-4 ulegli z zespołem Atalanty. Tak samo słaba kreatywność ofensywna i organizacja szyków defensywnych, jak w meczu z „Azzuri”. Do przerwy Roma prowadziła 1-0 po bramce Dżeko. Grad goli nastąpił po pierwszym gwizdku w drugiej części spotkania. Przebudzona Atalanta strzeliła aż 4 gole, deklasując tym samym zespół Fonseci. Jeżeli Rzymianie chcą dalej myśleć o mistrzostwie, muszą zdecydowanie poprawić aspekt gry w wielkich meczach.

Powroty kluczowych piłkarzy po kontuzjach

Urazu w ostatnim czasie doznali Leonardo Spinazzola oraz Pedro Rodriguez. Pierwszy z nich podczas wcześniej wspomnianego meczu z Atalantą, w 66 minucie musiał opuścić murawę. Włoski wahadłowy jednak już wrócił do treningów z drużyną, lecz jego występ z Interem Mediolan stoi pod znakiem zapytania.

W gorszej sytuacji znajduje się Pedro. Hiszpan był kluczowym elementem Romy i zanim doznał wcześniej wspomnianej kontuzji, inkasował on bardzo dobre noty. Przerwa zawodnika klubu z Rzymu, potrwa prawdopodobnie do 15 stycznia. Pod wielkim znakiem zapytania więc stoi jego występ, w rozgrywanych za mniej niż tydzień derbach „Wiecznego Miasta”.

***

Jednak wszystkich związanych z zespołem „Wilków”, najbardziej mogła zaboleć kontuzja, odniesiona we wrześniu przez Nicolo Zaniolo. Piłkarz urodzony w 1999 roku, zerwał więzadła krzyżowe w lewym kolanie, w meczu reprezentacji Włoch z Holandią. Jest to drugi tak poważny uraz Zaniolo, gdyż w styczniu zeszłego roku, również uszkodził w ten sam sposób prawą nogę. Młody Włoch prawdopodobnie wróci na murawę w kwietniu obecnego roku. Zdaniem mediów i kibiców, pomocnik dzięki swoim ogromnym umiejętnościom, może zrobić ogromną różnicę w grze zespołu, na finiszu rozgrywek.

„To niesamowity piłkarz, prawdziwe zjawisko. Jak można mówić o tym, że Dybala robi rzeczy, których nikt nie potrafi w Juve, tak Zaniolo robi to zupełnie na innym poziomie, jeszcze wyższym. Dysponuje on niesamowitymi warunkami fizycznymi, niemalże jak prawdziwy gladiator. Problemem są dwie poważne kontuzje, po których tak naprawdę nie wiadomo ile sam piłkarz stracił. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć co będzie z Nicolo. Kiedy wrócił po pierwszej kontuzji, powoli, krok po kroku zaczął przypominać wersje siebie sprzed kontuzji, ale dwa urazy z rzędu mogą mieć tragiczne skutki.”

Mateusz Święcicki, Eleven Sports

Ponawia się jednak pytanie, czy Rzymianie są w stanie wywalczyć „Scudetto”? Wydawać się może, że do tego mają oni jeszcze za słabo „uzbrojoną” kadrę. Natomiast, jeśli klub uniknie plagi kontuzji i poprawi grę z lepszymi zespołami, może zdecydowanie namieszać w końcówce sezonu w kontekście mistrzostwa. W obecnych rozgrywkach jest dość mało przerwy między meczami, a jest to związane z obecną sytuacją na świecie. Stąd też nie wiadomo czego się spodziewać, w bieżącej edycji włoskiej ekstraklasy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze