Cztery konfrontacje w Europie oraz jedną na kontynencie Ameryki Południowej, przyjdzie nam oglądać w środowy wieczór, w ramach rewanżowych meczów barażowych. W pierwszych spotkaniach niespodziewanych wyników nie mieliśmy, lecz zwycięstwa Rosji czy Portugalii pokazują, że ich rywale na pewno nie powiedzieli ostatniego słowa.
Słowenia – Rosja (1:2)*
Zapewne nikt na stadionie Łużniki w Moskwie nie spodziewał się takiego oporu ze strony Słoweńców. Rosja, grająca fenomenalnie podczas Euro 2008 nie powinna mieć problemów ze Słowenią, która z grupy wyszła dzięki fatalnej postawie Polski i Czech. Już po pierwszym spotkaniu losy barażu podopieczni Guusa Hiddinka chcieli rozstrzygnąć na swoją korzyść. Tak zapewne by też było, gdyby nie końcówka meczu, gdzie Sborna straciła ważnego gola. W rewanżu, przed własną publicznością, Słoweńcy zagrają zupełnie inaczej. Potrafią nie tracić bramek u siebie, a to może być kluczowe. Wystarczy przecież 1:0 i będziemy świadkami sensacji. Guus Hiddink z pewnością ma jednak sposób, bowiem nie raz w takiej sytuacji się znajdował. Gol Rosjan – na terenie rywala – wiele by im uprościł, toteż Słoweńcy muszą być uważni. Z pewnością nic w tej konfrontacji rozstrzygnięte nie jest i w Mariborze szykują nam się ogromne emocje.
Bośnia i Hercegowina – Portugalia (0:1)
Słabe eliminacje Portugalii i bardzo udane po stronie Bośni. Dla jednych baraże to porażka, dla drugich – wielki sukces. Faworyt jest jeden? Złudne myślenie. Gospodarze pierwszej konfrontacji wprawdzie wygrali skromnie, lecz to remis byłby najbardziej sprawiedliwy. Klarownych sytuacji więcej mieli przyjezdni i zasłużyli na trafienie między słupki bramki przeciwnika. Tak dobrze „Seleccao das Quinas” na terenie Bośni mogą nie mieć. Choć rezultat jest bardzo dobry (strzelony gol, żadnego straconego) to siła ognia „Žuto Plavi” jest znacząca. W środę możemy spodziewać się mnóstwa walki i emocji, bowiem Portugalczycy nie mogą być pewni awansu. Kto wie, być może będziemy świadkami sensacji…
Francja – Irlandia (1:0)
Ambitna i walcząca Irlandia oraz niekiedy dominująca, lecz słabo grająca Francja. Tak w skrócie można przedstawić wydarzenia, które miały miejsce w ubiegłą sobotę na Croke Park w Dublinie. Francuzi na Wyspy przyjechali z jasnym celem – wygrać i przybliżyć się do przyszłorocznego Mundialu. Udało się go zrealizować, lecz nie przyszło to łatwo. Gospodarze grali ambitnie, czym nie pozwalali podopiecznym Domenecha na „rozkręcenie się”. Jedynego gola szczęśliwie zdobył Anelka, bowiem uderzona piłka odbiła się od defensora „The Boys in Green”. Czy jest już po dwumeczu? I tak i nie. Wszystko zależy od piłkarzy z Wysp i samego Giovanniego Trapattoni. To on musi zespół zachęcić do wzmożonej ofensywy, nie zważając na to, że grają na wyjeździe. Irlandia ma szansę i tylko od niej zależy, jak potraktuje rywala. Francja u siebie będzie grała dużo płaskimi podaniami i także ofensywnie. Mimo zwycięstwa w stolicy Irlandii, wyniku bronić nie będą. I tutaj może być szansa dla „Wyspiarzy”.
Ukraina – Grecja (0:0)
W Atenach byliśmy świadkami mało ciekawej konfrontacji. Naprzeciwko siebie stanęły dwie bardzo wyrównane reprezentacje i awans do Mundialu w RPA Ukrainy lub Grecji nie powinien być niespodzianką. Wynik bezbramkowy po pierwszym meczu jest rezultatem bardzo złudnym. Jedni z pewnością mówiliby o uprzywilejowanej sytuacji naszych wschodnich sąsiadów, bowiem z terenu rywala wywieźli cenny remis. Inni zaś są zwolennikami teorii, że 0:0 na własnym boisku, to wynik bardzo dobry. Bramka przez gospodarzy co prawda nie została strzelona, ale stało się to, co Otto Rehhagel zakładał przed konfrontacją – przede wszystkim nie stracić gola. Na stadionie w Doniecku każdy scenariusz jest możliwy. Ukraińcy mogą zaprezentować się bardzo dobrze i strzelić nawet bramkę. Wystarczy jednak jeden mały błąd i rezultat 1:1 da przepustkę na turniej główny Grekom. Wynik tego meczu z pewnością ciężko jest przewidzieć, toteż na Ukrainie walki do końca nie zabraknie.
Urugwaj – Kostaryka (1:0)
W podobnej sytuacji co „Trójkolorowi”, po pierwszym meczu barażowym, są zawodnicy Urugwaju. Wygrali oni jedną bramką w konfrontacji wyjazdowej, tym samym stawiając siebie w mocno uprzywilejowanej sytuacji na własnym terenie. Podopieczni Oskara Tabareza myślami są już zapewne w RPA, lecz trzeba być rozważnym. To, co udało się gościom sobotniej potyczki, może się udać tej samej stronie w środowym meczu. Tabarez przestrzegał swoim piłkarzy przed meczem, by ci nie poczuli się zbyt pewnie i z awansu cieszyli się dopiero po ostatnim gwizdku arbitra. Rywalizacja przesądzona? W dużej mierze zależy to od nastawienia gospodarzy, to znaczy od tego, jak potraktują rywala.
* – wynik pierwszego spotkania
Rosja,Francja,Urugwaj,Bosnia,Grecja