CSKA z Ałanią w finale


11 maja 2011 CSKA z Ałanią w finale

Znamy obu finalistów Pucharu Rosji sezonu 2010/2011. Zmierzą się w nim Ałania Władykaukaz i CSKA Moskwa. Co ciekawe, obie drużyny swoje starcia półfinałowe rozstrzygnęły dopiero w rzutach karnych.


Udostępnij na Udostępnij na

Między innymi Vagner Love zapewnił CSKA awans
Między innymi Vagner Love zapewnił CSKA awans (fot. aliant.ru)

Od samego początku tego starcia zdecydowaną przewagę mieli zawodnicy CSKA. Już po 120 sekundach piłka minęła bramkę po strzale Zorana Tosicia. Minutę później Andrij Dzikań miał wiele szczęścia, gdy minimalnie niecelne okazało się uderzenie Ałana Dzagojewa. W 9. minucie Seydou Doumbia nawet trafił do siatki ukraińskiego golkipera. Jednak ze względu na pozycję spaloną sędzia gola nie uznał, a sam napastnik ukarany został żółtą kartką za grę po gwizdku.

Pierwszą poważniejszą okazję na objęcie prowadzenia Spartak miał dopiero po ponad kwadransie gry. Strzał jednego z piłkarzy „Miaso” z rzutu wolnego z 35 metrów zatrzymał się jednak na murze. W kolejnej akcji ofensywnej Alex i McGeady nieudanie próbowali rozmontować defensywę przeciwników. W rewanżu w pole karne Dzikania przedarł się Doumbia, oddał piłkę Necidowi, a ten nieskutecznie próbował zaskoczyć golkipera „Czerwono-białych”. Ukraiński bramkarz miał sporo pracy, musząc później radzić sobie z dośrodkowaniami Dzagojewa czy strzałami Doumbii. Po drugiej stronie do głosu doszedł Dmitrij Kombarow. Pierwsza jego próba okazała się niecelna, ale chwilę później udało mu się już sprawić niewielkie problemy Akinfiejewowi.

Ostatni kwadrans zaczął się od niewykorzystania przez Necida okazji wypracowanej przez Tosicia. Cztery minuty później zrewanżował mu się McGeady, zmuszając Akinfiejewa do wybicia piłki na rzut rożny. Na 180 sekund przed końcem CSKA objął prowadzenie. Kolejną znakomitą akcją popisał się Tosić, dośrodkował na Necida, ten wyskoczył wyżej od obrońcy rywali i trafił do siatki. Jednak prowadzeniem „Wojskowi” cieszyli się tylko trzy minuty. Po zagraniu McGeady’ego świetnym strzałem popisał się Dmitrij Kombarow, a Akinfiejew mógł tylko patrzeć, jak piłka wpada do siatki.

Pierwszy kwadrans drugiej połowy upłynął raczej spokojnie. Niewiele było ciekawych okazji bramkowych, głównie za sprawą dobrej gry obronnej obu drużyn. Dopiero w 57. minucie zamieszanie w polu karnym CSKA próbował stworzyć Ari, lecz Wasilij Bieriezucki wyjaśnił sytuację. Chwilę później podobnym zagraniem zrewanżował się Dzagojew. Potem krzyczeć z radości mogli rozradowani fani „Miaso”. Ich pupile wyszli na prowadzenie, a katem Akinfiejewa okazał się Ari.

Nieco oszołomionemu CSKA dojście do siebie zajęło trochę czasu. Sygnałem, że zawodnicy Leonida Słuckiego wracają do gry, była sytuacja, w której Necid prawie znalazł się sam na sam z Dzikaniem. Wicemistrzowie Rosji walczyli o wyrównanie i dopięli swego w 72. minucie. Po zagraniu Hondy piłkę w „szesnastce” przyjął Doumbia, ograł jednego z rywali, po czym przełamał ręce Dzikania. Utrata bramki szczególnie mobilizująco podziałała na Dmitrija Kombarowa. Ten robił, co mógł, ale pierwszy jego strzał okazał się pudłem, a drugi został zablokowany.

Jednak chwilę później były piłkarz Dynama wraz z innymi kolegami z drużyny skakał z radości. Po dośrodkowaniu McGeady’ego na Dziubę w „szesnastce” Akinfiejewa miało miejsce spore zamieszanie, w którym zimną krwią wykazał się Ibson, pokonując pierwszego bramkarza „Sbornej”. Jednak 120 sekund później było już 3:3. O sobie przypomniał Vagner Love, który pewnym strzałem wykończył akcję Sekou Oliseha. Na pięć minut przed końcem bramkarz CSKA popisał się świetną interwencją. Po chwili kunsztem wykazał się także Dzikań, broniąc bombę Bieriezuckiego mierzoną w krótki róg. Ostatecznie przy wyniku 3:3 sędzia zarządził dogrywkę. Ta upłynęła w miarę spokojnie. Drużyny raczej oczekiwały jej końca i rozstrzygnięcia w rzutach karnych. Dopiero w końcówce można było doczekać się ciekawszych akcji. Przewagę miał CSKA. Szturm zaczął Ignaszewicz, który niewiele się pomylił. Również minimalnie niecelne okazało się uderzenie Vagnera Love. Na to „Miaso” odpowiedzieli zblokowanym strzałem z wolnego.

Po 120 minutach prowadzący zawody, Igor Jegorow, zarządził rzuty karne. W pierwszych dwóch seriach odpowiedzialność udźwignęli Emin Machmudow i Aiden MacGeady oraz Tomas Necid i Vagner Love. W trzeciej pomylił się Dmitrij Kombarow, co wykorzystał Keisuke Honda i wyprowadził CSKA na prowadzenie. Kolejne celne uderzenia zaliczyli: Ari, Wasilij Bieriezucki i Artiom Dziuba. Kontynuowanie konkursu „jedenastek” zależało od Ignaszewicza. Doświadczony defensor nie pomylił się, wprowadzając „Wojskowych” do finału.

W drugim meczu półfinałowym Ałania po rzutach karnych pokonała Rostów 6:5. W regulaminowym czasie gry padł remis 0:0.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze