W piątek rozegrano zaległe spotkanie dziesiątej kolejki Premier Ligi. Wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Mecz zakończył się zwycięstwem CSKA. Trzy punkty dwoma trafieniami klubowi ze stolicy zapewnił Vagner Love.
Choć pierwszą groźną akcję tego starcia zgodnie z planem przeprowadzili „Wojskowi”, początek wyraźnie należał do gospodarzy. Niedługo później w pole karne wicemistrzów Rosji wpadł na pełnym biegu Sanżar Tursunow i tylko refleksowi Akinfiejewa goście zawdzięczali zero po stronie strat. W 8. minucie Tursunow egzekwował rzut wolny, piłkę po jego uderzeniu wybił Jewgienij Ałdonin. Tuż po tym w sytuacji sam na sam z bramkarzem miejscowych znalazł się Vagner Love, lecz gol nie padł dzięki odważnemu wyjściu Witalija Astachowa poza pole karne. Golkiper później przechwycił prostopadłe podanie Ałana Dzagojewa do Ałdonina, a po paru minutach obserwował, jak niecelnie strzela Paweł Mamajew.
Im dłużej trwał mecz, tym coraz większą przewagę zyskiwali faworyzowani gospodarze. Vagner mógł mieć kolejną okazję, lecz powstrzymał go Andrzej Bujołow. Po złapaniu na spalonym Gietiegiżewa umieścić piłkę w siatce próbował Seydou Doumbia, lecz jego uderzenie okazało się zbyt słabe. W 20. minucie jedną z nielicznych w tym fragmencie prób zaskoczenia Akinfiejewa podjął Tursunow. 240 sekund później przyjezdni wywalczyli rzut wolny. Po potężnej bombie Siergieja Ignaszewicza Astachow wybił piłkę wprost pod nogi Vagnera, który, mimo asysty Bujołowa, wpakował ją do siatki. Niedługo potem mogło być 2:0, lecz bardzo pomylił się z dystansu Dzagojew.
Ostatni kwadrans pierwszej połowy rozpoczął się od zagrania Tursunowa do Adżindżała, który złapany został na spalonym. W grze Wołgi można było dostrzec coraz więcej niezrozumienia. W 36. minucie Keisuke Honda zdecydował się na strzał z 33 metrów, który poszybował wysoko nad bramką Astachowa. Chwilę później bez powodzenia w pole karne dośrodkowywał Mamajew. Na 240 sekund przed końcem pierwszej połowy ponownie w dobrej okazji mógł znaleźć się Tursunow, lecz i on dał się złapać w pułapkę offside’ową. Tuż przed przerwą Dzagojew prostopadłym podaniem chciał obsłużyć Vagnera, lecz szybszy okazał się Astachow.
Druga połowa zaczęła się od pozycji spalonej Vagnera po podaniu Hondy. Chwilę później Japończyk świetnie znalazł się w polu karnym, odebrał piłę obrońcy, lecz jego uderzenie minimalnie minęło słupek bramki Astachowa. Podczas gdy CSKA napierał, Wołga z rzadka przedostawała się w pobliże „szesnastki” Akinfiejwa. W 56. minucie kolejnym mocnym uderzeniem z wolnego popisał się Ignaszewicz, lecz piłka poszybowała nad bramką. To samo stało się 60 sekund później po próbie Ałdonina. Tuż przed godziną gry w dobrej sytuacji znalazł się Doumbia, odegrał futbolówkę do Dzagojewa, lecz ten został zablokowany. W 60. minucie okazję miał Tursunow, ale na posterunku był dobrze interweniujący Akinfiejew.
Po nieudanym kontrataku Wołgi piłkę 35 metrów od bramki Astachowa przejął Doumbia. Odegrał ją do Vagnera, który minął Salukwadze i pewnym strzałem pokonał golkipera. Chwilę później, po nieudanej próbie Doumbii, Brazylijczyk mógł skompletować hat-tricka, lecz tym razem lepszy okazał się defensor z Gruzji. Chwilę później Akinfiejewa zaskoczyć chciał Tursunow, lecz rosyjski bramkarz ponownie sparował piłkę.
W końcówce nieco przycisnęła Wołga. Okazję z rzutu wolnego miał Gocza Chodżawa, a chwilę później Mersudin Ahmetović. Pierwszy trafił w mur, drugi uderzył wprost w golkipera lidera Premier Ligi. Również chybione okazało się uderzenie Watsadze. Na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem ponownie zaskoczyć Akinfiejewa chciał Chodżawa, lecz jego strzał poszybował daleko w trybuny. Również CSKA miał swoją okazję i mogłoby być niebezpiecznie, gdyby Vagner zdążył do podanej mu piłki. Wołdze ostatecznie nie udało się uzyskać honorowego trafienia, a moskwianie powiększyli swoją przewagę nad goniącym ich Zenitem Sankt Petersburg.
Dobrze CSKA pod męczyło Wołgę i Spartak będzie
miał w niedziele nieco łatwiej.
CSKA jest na najlepszej drodze do zdobycia tytułu.
Wreszcie tytuł wróci do Moskwy. Mimo że do CSKA
ale zawsze lepiej żeby to któryś z stołecznych
zespołów wygrał ligę niż St. Petersburg czy nie
daj boże kazań...
I tak jacusiu nigdy nie zapomniesz jak upokorzyłem
ciebie i twojego kolegę pod koniec sezonu 2009.
hahaha.... A najlepsze było jak myślałeś, że
twoje jakieś fk moskwa zajmie 3 miejsce w tabeli i
awansuje do ligi mistrzów. Tytuł trafił do
Kazania, spartak drugi, Zenit trzeci, cska piąta, a
fk moskwa szósta i potem zbankrutowała. Teraz
grają w czwartej lidze. Dalej pewnie im
kibicujesz....hahaha myślał ,że pokonali legię to
już są kozakami. Tak, nie dziwię się ,że teraz
czytasz to i przecierasz oczy z niedowierzania. Na
twoim miejscu też opadła by mi szczęka. Te
boławiszty i sant pałli też gdzieś poleciały na
krańce piłki. Kiedyś pamiętam jak szachownica
grała w półfinale Pucharu UEFA 2002/2003 zostając
pokonanym przez Celtic kiedy to potem FC Porto
zwyciężyło te rozgrywki wygrywając z The Boys w
finale 3:2.
Gościu z twoich wpisów mam niezły ubaw :-)
Myślałem że leki które przepisał ci twój lekarz
działają...Jednak chyba nie do końca... Pisz co
chcesz mam na ciebie w******* i mam w gdzieś co o
tym sądzisz.
Myślałem ,że to tobie jacek lekarze przypisali
leki albo cię posłali na jakiś odwyk, bo dłuższy
czas cię tu nie było. Jednak to wolny kraj i nikt
ci nie ma prawa wpychać farmakologi na siłę.
Pozdrów brata śmieRdziela ode mnie.