Dublet Cristiano Ronaldo. Sevilla straciła LM, a Barcelona zrobiła swoje


Portugalczyk nie zwalnia tempa. Malaga CF znowu przegrała

10 marca 2018 Dublet Cristiano Ronaldo. Sevilla straciła LM, a Barcelona zrobiła swoje

Dziś 28. kolejka Primera Division rozpoczęła się od ciekawie zapowiadającego się starcia na Estadio Municipal de Ipurua, gdzie miejscowy Eibar podejmował Real Madryt. W hicie tej kolejki Sevilla przegrała z Valencią. Porażka sprawiła, że ekipa z Andaluzji utrudniła sobie walkę o Ligę Mistrzów. Na zakończenie natomiast FC Barcelona pokonała słabiutką w tym sezonie Malagę. 


Udostępnij na Udostępnij na

Przełamanie złej passy

W drugim dzisiejszym meczu doszło do starcia pomiędzy Sevillą a Valencią. Spotkanie to określano mianem hitu  kolejki. Słusznie? Wydaje się, że tak. W meczu nie zabrakło walki, ostrych starć, bramek i śmiesznego zachowania Simone Zazy.

https://twitter.com/jperkovic93/status/972512976853970946

Podopieczni Marcelino pewnie, bo 2:0 pokonali Sevillę i umocnili się na czwartej lokacie w ligowej tabeli. Zwycięstwo może cieszyć kibiców „Nietoperzy” z dwóch powodów. Po pierwsze, powiększyli swoją przewagę nad dzisiejszym rywalem aż do 11 punktów i prawie na pewno w przyszłym roku zagrają w LM. Po drugie, przełamali fatalną passę. Po raz pierwszy od 2004 roku wygrali z Sevillą na ich stadionie.

Błędy kapitana

Pierwsze minuty tego spotkania zdecydowanie należały do gospodarzy. Piłkarze Sevilli napierali na swoich rywali, dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nic z tego nie wynikało. Valencia przetrwała początkową dominację przeciwników i sama przeszła do konkretów.

Pierwszy cios wyprowadziła w 25. minucie. Bramkę zdobył Rodrigo, który wykorzystał świetne podanie od Kondogbi oraz błąd w ustawieniu kapitana Sevilli – Escudero, który zupełnie stracił orientację i nie upilnował napastnika „Nietoperzy”. Najgorsze dla fanów Sevilli jest, to że kilkadziesiąt sekund wcześniej ich ulubieńcy mieli naprawdę dogodną sytuację.

Po objęciu prowadzenia przez gości do odważniejszej gry ruszyli podopieczni Montelli. Musieli bowiem koniecznie wygrać, jeśli marzyli o Lidze Mistrzów. Sevilla stwarzała sobie więcej sytuacji podbramkowych, ale na drodze do szczęścia stał świetnie dysponowany w tym meczu bramkarz Valencii – Neto. Brazylijczyk kilkakrotnie popisał się dobrym refleksem, ratując swoją drużynę przed stratą bramki.

Piłkarze „Sevillistas” nie zdobyli dziś gola nie tylko ze względu na dobre interwencje Neto, ale też dlatego, że nie potrafili wykończyć swoich sytuacji. W ostatniej fazie budowanych przez siebie akcji nie dostarczali dobrych piłek do czekającego w polu karnym Luisa Muriela. Andaluzyjczycy byli zbyt nerwowi.

Valencia natomiast ze stoickim spokojem wykorzystała nadarzające się sytuacje. Po raz drugi w tym spotkaniu duet Kondogbia – Rodrigo pokazał swoją klasę. Defensywny pomocnik „Nietoperzy” popisał się idealnym prostopadłym podaniem do swojego kolegi, który drugi raz w tym meczu stanął oko w oko z Sergio Rico.

Niestety dla wszystkich sympatyków klubu z Andaluzji kolejny błąd w ustawieniu popełnił Escudero. Kapitan Sevilli złamał linię spalonego, dzięki czemu Rodrigo stanął przed szansą na zdobycie drugiej bramki. Kolejny tak znaczący błąd sprawił, że Escudero został wybrany najgorszym zawodnikiem tego spotkania.

Rodrigo pojedzie do Rosji?

Urodzony w Brazylii, ale grający dla Hiszpanii napastnik Valencii zdobył gole numer 11 i 12 w La Liga. Do tego ma siedem asyst i trudno jest się sprzeczać z tym, że zasłużył na powołanie do reprezentacji. Jeśli tylko Hiszpan utrzyma ewidentnie wzrastającą formę, to z pewnością szkoleniowiec „La Furia Roja” – Lopetegui, poważnie przemyśli zabranie go na rosyjski mundial. Jak dotychczas Rodrigo wystąpił w trzech meczach swojej kadry, w których zdobył jedną bramką. Był to gol przeciwko Albanii w spotkaniu eliminacyjnym.

Trudna przeprawa przez Ipurua

Na Estadio Municipal de Ipurua nie gra się łatwo. Przekonała się o tym nawet FC Barcelona. Dlaczego gra się tam naprawdę trudno? Ponieważ boisko to jest najmniejszym placem gry w całej La Liga. Dodatkowo gospodarze zawsze od początku atakują swoich rywali, narzucając im swój styl gry. Dziś było podobnie. Już od pierwszych sekund piłkarze Eibaru gościli na połowie Realu i nie mieli najmniejszej ochoty oddać piłki ekipie Zidane’a.

Wysoki pressing Eibaru paraliżował grę Realu. „Królewscy” nie potrafili dłużej się utrzymymać przy piłce i popełniali mnóstwo błędów. Grali zbyt chaotycznie i byli słabo zorganizowani w ofensywie. Nie potrafili szybko przechodzić z obrony do ataku, co w głównej mierze było zasługą podopiecznych Mendilibara. Piłkarze Eibaru dobrze blokowali skrzydła „Los Blancos” i stwarzali sobie naprawdę groźne okazje. Brakowało jednak finalizacji tych zagrań.

Przez ponad pół godziny gry lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, ale to Real jako pierwszy zdobył gola w tym spotkaniu. Dobrze grająca ekipa Eibaru popełniła błąd w defensywie, co skrzętnie wykorzystał Luka Modrić. Chorwat zaliczył przepiękną asystę przy trafieniu niezawodnego w tym roku kalendarzowym Cristiano Ronaldo.

Druga połowa ponownie rozpoczęła się od ataków gospodarzy, które tym razem przyniosły efekt. Sergio Ramos zgubił krycie przy rzucie rożnym, co z łatwością wykorzystał Ivan Ramis. Piłkarze Eibaru wyrównali stan meczu i zrobili to w stu procentach zasłużenie.

W 66. minucie nastąpił jednak przełom. Boisko musiał opuścić zdobywca bramki na 1:1, który po jednym ze starć we własnym polu karnym nabawił się urazu kolana. Z początku podopieczni Mendilibara nic sobie nie robili z tego osłabienia i w dalszym ciągu dążyli do zdobycia drugiego gola w tym spotkaniu.

Gdy wydawało się, że Real po raz kolejny w tym sezonie straci punkty, obrońcy Eibaru sprezentowali gościom drugi w tym meczu prezent. Brak koncentracji w końcówce kosztował ich stratę punktów.

Piłkę na skrzydle przechwycił Lucas, ta później trafiła do Carvajala, który idealnie dograł ją w pole karne. Rozpędzony Cristiano Ronaldo po raz drugi pokonał Dmitrovicia i zapewnił „Królewskim” ważne trzy punkty.

Słaby sezon Cristiano Ronaldo?

Czy aby na pewno jest to słaby sezon Cristiano Ronaldo? Portugalczyk zdobył bowiem już 37 bramek w 38 rozegranych spotkaniach. Jak to jest kryzys, to życzymy, aby wszyscy mieli takie „zadyszki” jak gwiazdor Realu Madryt. Co prawda wiele z tych goli zdobył w tym roku kalendarzowym, ale jakie ma to znaczenie?

Cristiano Ronaldo od początku tego roku zdobył już 17 bramek. W tym aż 14 w La Liga. Biorąc pod uwagę strzelców w hiszpańskiej ekstraklasie w 2018 roku, jest to najlepszy wynik. Portugalczyk wrócił do wysokiej formy, co tylko może cieszyć wszystkich jego sympatyków. Można tylko się zastanawiać, co by było, gdyby lider „Królewskich” znajdował się w takiej dyspozycji od początku tego sezonu. Być może Real cały czas liczyłby się w grze o mistrzostwo Hiszpanii.

Malaga przypieczętowała spadek

W ostatnim sobotnim spotkaniu Malaga CF podejmowała na własnym stadionie wielką FC Barcelona. Drużyna z Katalonii przyjechała do Andaluzji bez swojej największej gwiazdy. Leo Messi dostał bowiem wolne, gdyż właśnie po raz trzeci został ojcem. Mimo braku Argentyńczyka „Duma Katalonii” spokojnie poradziła sobie z dzisiejszym rywalem i bez najmniejszego problemu dopisała trzy punkty do swojego ligowego konta.

W pierwszych minutach spotkanie toczone było w dość wolnym, sennym tempie. Dopiero w 15. minucie goście stworzyli sobie stuprocentową okazję i od razu ją wykorzystali. Pod nieobecność Messiego grę ofensywną na swoje barki wziął Luis Suarez, który zdobył 21. bramkę w La Liga.

Dalej grała tylko Barcelona. Piłkarze Malagi nie zrobili nic, aby powalczyć o korzystny rezultat w tym spotkaniu. Pod koniec drugiego kwadransa rozgrywający beznadziejny sezon zespół z Andaluzji dobił Coutinho. Brazylijczyk popisał się fantastycznym zmysłem. Coutinho trącił piłkę piętą i zdobył jedną z najpiękniejszych bramek w swojej karierze.

Tragicznie grającą Malagę pogrzebał Samuel Garcia, który w bandycki sposób zaatakował Jordiego Albę. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości i wyrzucił Hiszpana z boiska. Za tak brutalne wejście w nogi rywala należy mu się kilkumeczowa dyskwalifikacja.

https://twitter.com/maksym_89/status/972571145890418689

Do końca spotkania podopieczni Valverde kontrolowali przebieg meczu. Malaga CF nie była w stanie w żaden sposób zagrozić ekipie „Blaugrany”. Piłkarze klubu z Andaluzji grają na stojąco, a ich gra defensywna jest pełna chaosu. Malaga umiera na naszych oczach, a przecież nie tak dawno grali w europejskich pucharach. Co się stało z tą drużyną? O tym więcej tutaj.

Warto też przypomnieć, że Malaga jest ostatnim zespołem, który pokonał Barcelonę w La Liga. Tak, to nie żart. Co prawda było to w poprzednim sezonie, ale udało im się to. Dziś trudno było sobie to wyobrazić. Porażka sprawiła, że do bezpiecznego miejsca Malaga traci już 11 punktów i na utrzymanie ma takie same szanse jak Sevilla na grę w Lidze Mistrzów. Zespół z Andaluzji jest piłkarskim trupem, który od przyszłego sezonu będzie grać w Segunda Division.

Komplet sobotnich meczów:

Eibar – Real Madryt 1:2 (0:1)

Sevilla – Valencia 0:2 (0:1)

Getafe – Levante 0:1 (0:0)

Malaga – Barcelona 0:2 (0:2)

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze