Malaga CF w Segunda Division? Jeszcze nie tak dawno grali w LM


Kryzys sprawił, że z top 4 spadli na ostatnie miejsce w La Liga

9 marca 2018 Malaga CF w Segunda Division? Jeszcze nie tak dawno grali w LM

Malaga to jedno z najpiękniejszych miast w Hiszpanii. Jest drugą największą metropolią w swoim regionie – Andaluzji, i jest miastem, w którym na świat przyszli m.in. Pablo Picasso i Antonio Banderas. Oprócz tego funkcjonuje tam znany klub piłkarski – Malaga CF, którego korzenie sięgają 1904 roku. Nieprzerwanie od sezonu 2008/2009 drużyna z Andaluzji gra w najwyższej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii. Ten dziesiąty sezon jest jednak dla nich ostatnim.


Udostępnij na Udostępnij na

To już niemal pewne, że po dziesięciu latach Malaga CF opuści Primera Division. Obecnie zajmuje ostatnią lokatę w ligowej tabeli. Jak dotychczas w 27 kolejkach udało jej się uzbierać tylko 13 punktów. Ta dramatyczna sytuacja skłoniła nas do przemyśleń na temat tego, co stało się z zespołem, który jeszcze nie tak dawno grał w Lidze Mistrzów, a dziś maszeruje po równi pochyłej w kierunku Segunda Division.

Malaga CF – historia wzlotów i upadków

Klub z Andaluzji ma długą historię, podczas której zaliczył 37 sezonów w La Liga. Próżno jednak jest w niej szukać znaczących sukcesów. Śmiało można stwierdzić, że największym osiągnięciem Malagi był awans do Ligi Mistrzów, ale o tym za chwilę.

Historia tego zespołu jest pełna wzlotów i upadków. Ostatni raz na zapleczu hiszpańskiej ekstraklasy grali po sezonie 2005/2006, w którym zajęli ostatnie miejsce, i dziś ta historia może się powtórzyć. Wtedy odbudowa drużyny i awans do elity zajął im dwa pełne sezony. Długo? Po takiej ekipie oczekuje się, że w mgnieniu oka wyjdą ze swoich problemów. Koniec końców po dwóch latach wrócili do Primera Division i radzili sobie naprawdę nieźle.

W swoim pierwszym sezonie po powrocie zajęli ósme miejsce. Później miało być tylko lepiej. Dlaczego? Dlatego, że w 2010 roku właścicielem klubu został szejk Abdullah bin Nasser Al Thani. Od tej pory miała się zacząć nowa era. Wszyscy przecież wiemy, jakie są oczekiwania wobec klubu, którego właścicielem jest inwestor z Kataru. W tym przypadku jednak nie było tak jak np. w PSG. Al Thani nie jest tak rozrzutny, jak włodarze klubu z Paryża.

Nastała era Al Thaniego

W pierwszym sezonie ery Al Thaniego Malaga CF zajęła 11. miejsce w ligowej tabeli. Od tamtej pory klub z Andaluzji nie zajmował lokaty niższej niż jedenasta, aż do dzisiaj. Szanse na zajęcie innego miejsca niż 20. są w tym sezonie minimalne, a gdyby tak się stało, to byłby to cud. Wracając jednak do ery katarskiego szejka jako szefa ekipy z Malagi, to zaledwie rok później jego drużyna zakończyła sezon na wysokiej, czwartej lokacie. Była to nie lada sensacja, która pozwoliła Maladze zawalczyć o Ligę Mistrzów. Jak to się stało?

Wysokie czwarte miejsce w ligowej tabeli to głównie zasługa piłkarzy, którzy przed sezonem 2011/2012 dołączyli do ekipy „Boquerones”. Byli to m.in. Ruud van Nistelrooy, Martin Demichelis, Nacho Monreal, Jeremy Toulalan, Isco, Santi Cazorla czy Carlos Kameni. Nic więc dziwnego, że taka ekipa wywalczyła najwyższe miejsce w historii tego klubu. Tamten sezon dla kibiców Malagi był niezapomniany. Ściągnięci zawodnicy dali z siebie 100 procent i byli naprawdę blisko podium. Do trzeciej lokaty stracili bowiem tylko trzy punkty.

W tamtym momencie podopieczni Manuela Pellegriniego mogli czuć się rozczarowani. Rozgrywali najlepszy sezon w historii klubu, ale mimo tego nie udało im się zająć miejsca na podium, które dawałoby im bezpośredni awans do najlepszych klubowych rozgrywek. Zajęcie pierwszej lokaty tuż za podium oznaczało dla nich niepewność i obawę, że nie uda się awansować do Ligi Mistrzów.

Koniec wieńczy dzieło

Strach przed brakiem awansu do LM był daremny. Malaga CF utrzymała znakomitą dyspozycję z poprzedniego sezonu i bez problemu zakwalifikowała się do fazy grupowej. Mimo tego, że byli rewelacją sezonu 2011/2012 w hiszpańskiej ekstraklasie, nikt nie dawał im za dużych szans na awans do fazy pucharowej. Ekipa „Boquerones” jednak po raz kolejny zaskoczyła piłkarski świat.

Mało tego, że udało im się wyjść z grupy, to na dodatek ją wygrali. Malaga CF nie miała przecież łatwego zadania, bo musiała mierzyć się z takimi drużynami jak AC Milan, Zenit czy Anderlecht, ale mimo to dali radę. W pierwszej rundzie fazy pucharowej trafili na FC Porto.

W pierwszym spotkaniu przegrali z Portugalczykami i już wtedy wydawało się, że piękny sen drużyny z Malagi dobiega końca. Oni jednak w drugim meczu odwrócili losy tej rywalizacji i awansowali do ćwierćfinału. Malaga CF w 1/4 fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Brzmiało to jak marzenie, które właśnie się realizuje.

Niestety paradoksalnie był to początek końca ekipy z Andaluzji. Hiszpanie trafili na BVB – późniejszego finalistę tych rozgrywek. Ich niesamowita przygoda z europejskimi pucharami dobiegła końca. Wtedy wydawało się, że to nic takiego. Myślano, że w następnym sezonie co najmniej powtórzą ten wyczyn. Malaga CF jednak po odpadnięciu z Ligi Mistrzów popadła w kryzys. Od tego momentu do końca sezonu zdobyła zaledwie dziesięć punktów na 24 możliwe do zdobycia. Mimo to sezon zakończyła na wysokim, szóstym miejscu, jednak nie dało jej to awansu do Ligi Mistrzów.

Kara za brak pieniędzy

Właściwie nie dało jej to awansu nawet do Ligi Europy, a powinno. Malaga CF została jednak wykluczona z europejskich rozgrywek na sezon 2013/2014 z powodów finansowych. Można się zastanawiać, jak to w ogóle było możliwe. Przecież właścicielem klubu jest inwestor z Kataru, a oni kojarzą się z dużą ilością pieniędzy i brakiem problemów z płynnością finansową. W tym przypadku było inaczej. Kara została odwieszona dopiero w następnym sezonie, ale Malaga już nigdy nie dała sobie szansy na walkę w europejskich rozgrywkach. Kto wie, jak dziś wyglądałaby ta drużyna, gdyby jednak miała możliwość gry w Lidze Europy.

Teraz możemy tylko gdybać, ale kara ta była początkiem pięknej przygody Sevilli, która gdyby nie to zamieszanie, nie grałaby w LE. Pech jednego zespołu jest szczęściem drugiej ekipy, ale to historia na zupełnie inny artykuł.

Gwóźdź do trumny

Gwoździem do trumny Malagi okazały się transfery, a dokładniej transfery „z klubu”. Po niezwykle udanym sezonie 2012/2013 piłkarze drużyny z Andaluzji stali się atrakcyjnym towarem na rynku transferowym. Z klubu odeszli m.in. Cazorla, Monreal czy Salomon Rondon. Rok później z „La Rosaleda” pożegnali się tacy zawodnicy, jak: Isco, Toulalan, Demichelis czy Saviola. Malaga CF z okienka na okienko regularnie się osłabiała.

Można stwierdzić, że to normalna kolej rzeczy, że po sukcesie małego klubu przychodzą giganci i zabierają ich najlepszych graczy. Faktycznie, to nic dziwnego, ale dlaczego klub nie szukał młodych, zdolnych zawodników, którzy dalej utrzymywaliby poziom drużyny? Przecież mieli sporo pieniędzy zarobionych ze sprzedaży piłkarzy. W ciągu ostatnich lat ich budżet powiększył się o przeszło 175 milionów euro. Niestety tego się już nie dowiemy. Teraz muszą oni zacząć myśleć o szybkim powrocie do elity hiszpańskich rozgrywek.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze