Przypadek Chrobrego Głogów nie może zostać zlekceważony. Do niedawna – w walce o utrzymanie, a teraz notuje trzecie zwycięstwo z rzędu. Dolnośląska drużyna nie pokonuje byle kogo – w ostatnich dwóch kolejkach ograli GKS Tychy i Wisłę Kraków, czyli zespoły z ligowej czołówki. Chrobry z meczu na mecz udowadnia, że koniec końców nie trzeba mieć w zespole wielkich nazwisk, hiszpańskich piłkarzy i przepotężnych wydatków na pensję. Wystarczy ciężka praca i pragmatyzm.
Dziś głogowianie mogą wychwalać trenera Plewnie pod niebiosa. Początek sezonu nie zwiastował jednak nic dobrego. Sześć porażek z rzędu. Na pierwsze trzy oczka trzeba było czekać do września, ale już wtedy kibice Chrobrego mogli raczej porzucić marzenia o awansie od PKO BP Ekstraklasy, który w ostatnich latach nie był wcale tak odległą wizją. Chrobry Głogów z czasem nauczył się wygrywać, jednak fatalny początek sezonu i brak stabilnej formy sprawił, że podopieczni Plewni nie byli w stanie wywindować klubu ze strefy zagrożonej spadkiem do niższej ligi. Obecnie sytuacja prezentuje się znacznie korzystniej, a Chrobremu zaraz wybije miesiąc od ostatniej ligowej porażki. To wszystko nie przyszło jednak samo.
Za świetną dyspozycją Chrobrego stoją indywidualności. Umiejętnie poskładana układanka charakterów, osobowości i umiejętności, które odpowiadają na oczekiwania Piotra Plewni. Najlepszym strzelcem zespołu jest Mikołaj Lebedyński. 33-latek, któremu właśnie potrzebny był Chrobry Głogów, żeby udowodnić, że najlepsze lata wcale nie są za nim. Snajper wciąż strzela na zawołanie, w Fortuna 1. Lidze uzbierał już dziesięć goli – tyle samo, ile w całym sezonie 2021/2022. W międzyczasie grał w Stali Mielec, jednak nie pokazał się tam ze swojej najlepszej strony.
Nigdy nie grał tak jak teraz w Głogowie
Mikołaj Lebedyński lata temu był uważany za wielki talent, ale ani razu nie rozegrał sezonu, w którym zapadłby w pamięć. W 2011 roku trafił do niderlandzkiej Rody z Pogoni Szczecin, jednak nie przebił się do pierwszego zespołu. Szczęścia spróbował jeszcze w BK Hacken, gdzie zakończyła się jego przygoda z zagranicznym futbolem. Po Lebedyńskiego zgłosiło się Podbeskidzie Bielsko-Biała. Od tego momentu grał tylko w Polsce, brakowało mu wciąż skuteczności. Ostatni lepszy sezon przed transferem do Głogowa? 2015/2016 Wisła Płock. Trzynaście goli na koncie na drugim szczeblu rozgrywkowym w Polsce. W tej kampanii Lebedyński stoi przed ogromną szansą na poprawienie tego rezultatu.
Jest na najlepszej drodze do sukcesu. To piłkarz silny psychicznie. Przeciwko Wiśle Kraków z zimną krwią wykorzystał rzut karny, a wcześniej po podręcznikowej kontrze na samym początku drugiej połowy swoim świetnym podaniem otworzył drogę do bramki Bartlewiczowi. Doskonale odnalazł przestrzeń między defensorami „Białej Gwiazdy”, a starania Lebedyńskiego zostały ukoronowane fenomenalnym strzałem jego młodszego kolegi.
Wychowanek Chrobrego Głogów podbija pierwszą ligę
Bartlewicz znajduje się zaś na zupełnie przeciwnym biegunie kariery piłkarskiej, co wcześniej opisywany Lebedyński. Dopiero zaczyna, jest młody, ma czas. Oczywiście złośliwi powiedzą, że 16-letni Lamine Yamal gra pierwsze skrzypce w FC Barcelona, wielkim klubie. Jesteśmy jednak w Polsce, nie w Hiszpanii. Gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie Barcelona, a gdzie Głogów.
Chrobry Głogów tak połączył piłkarzy znajdujących się na zupełnie innych etapach swojej kariery, że można ich nazwać postrachem pierwszej ligi. Gol na 1-1 z Wisłą Kraków to wręcz książkowy przykład tego, jak powinna wyglądać współpraca w ofensywie przy kontrach.
To, co w Szymonie Bartlewiczu podoba się najbardziej, to jego pewność siebie, lekkość i odwaga. Gra bez presji, zupełnie jakby wykonywał jakąś codzienną, rutynową czynność. Czasem to wygląda, jakby ktoś wgrał w niego jakieś algorytmy. Ma talent do posyłania bomb na bramkę, pokazał to, chociażby swoim trafieniem przeciwko GKS-owi Tychy. Nęka rywali strzałami z dystansu, bo wie, że to zdecydowanie jego mocna strona i coś, co może sprawić, że w przyszłości o Bartlewiczu będzie jeszcze głośno.
Bartlewicz w tym sezonie raczej nie wprowadzi Chrobrego do ekstraklasy, choć oczywiście, dopóki piłka jest w grze, wszystko jest możliwe. Może jednak sprawić, że do budżetu Chrobrego Głogów trochę pieniędzy wpadnie. Za świetną dyspozycją Bartlewicza przemawiają także liczby. W tym sezonie trzykrotnie trafiał do bramki i trzykrotnie asystował.
Robert Mandrysz zapracował na status legendy Chrobrego Głogów
Pisząc o Chrobrym Głogów, trochę dziwnie nie wspomnieć o Robercie Mandryszu, którego powoli możemy sklasyfikować jako legendę tego klubu. Lada moment rozegra mecz numer 200 w barwach Chrobrego. Wielkiej kariery nigdy nie zrobił. Kopał piłkę na poziomie 1. ligi. Przez wiele lat reprezentował Chrobrego Głogów. Nigdy nie miał okazji rozegrać spotkania na poziomie ekstraklasy. W ostatnich tygodniach robi jednak kawał świetnej roboty i pokazuje, jak ważna dla całokształtu jest jego obecność na murawie.
Celne dośrodkowanie na główkę Zarównego, które już przypieczętowało zwycięstwo Chrobrego nad Wisłą Kraków. Mecz wcześniej – bramka z GKS-em Tychy, zespołem też z czołówki. Mandrysz wykonuje kawał świetnej roboty w ofensywie, udostępniając przestrzeń Lebedyńskiemu i Bartlewiczowi. Pomimo wieku jest aktywny na boisku, tworzy przewagę liczebną podczas kontr i sukcesywnie zagęszcza środek pola. Potrafi także znaleźć skrawek wolnej przestrzeni na boisku i zamienić to w niebezpieczną akcję. Jest w doskonałej formie.
Zarówny, czyli kolejny diament z Głogowa
Przeglądając kadrę Chrobrego Głogów, warto jeszcze zwrócić uwagę na 19-letniego Alberta Zarównego, wychowanka klubu. W defensywie zdarzają mu się jeszcze błędy, ale gra coraz pewniej. Świetnie radzi sobie także w akcjach ofensywnych. Z ogromną łatwością przychodzi mu zdobywanie goli głową. To kolejne ogniwo Chrobrego, na które trzeba zwrócić szczególną uwagę przy obronie własnej bramki.
Chrobry Głogów od paru sezonów ma problem z graniem od A do Z. W tym sezonie „pomarańczowo-czarni” nie będą mieli lekko z walką o coś więcej niż środkowa strefa tabeli. Sezon wcześniej zanotowali zaledwie trzy zwycięstwa w rundzie wiosennej Fortuna 1. Ligi. Jesienią było nieźle, na pewno z szansami na fazę play-off. Coś się jednak posypało.
Jeżeli zespół utrzyma formę, a Głogów będzie dalej przestrzenią, w której młodość i doświadczenie sukcesywnie kooperują na rzecz sukcesów, kto wie, w niedalekiej przyszłości może uda się powtórzyć scenariusz z sezonu 2021/2022 tyle, że z happy endem. Wówczas dotarli do finałów fazy play-off o miejsce w ekstraklasie, jednak tam musieli uznać wyższość Korony Kielce.