Z transferem Christiana Pulisicia na Stamford Bridge wiązano wielkie nadzieje. Amerykanin miał zostać następcą Edena Hazarda, nowym liderem formacji ofensywnej Chelsea. Niespodziewanie pierwsze miesiące atakującego w Londynie upłynęły jednak pod znakiem rozczarowania. Obecnie wiadomo, że był to tylko okres przejściowy. Christian Pulisić ponownie zachwyca, stając się filarem ofensywy „The Blues”.
Niemilknące od miesięcy spekulacje dotyczące niepewnej przyszłości Edena Hazarda w Londynie zmusiły władze Chelsea do zintensyfikowania poszukiwań następcy Belga. Zawodnika perspektywicznego, lecz dysponującego już sporymi umiejętnościami, który byłby w stanie zminimalizować stratę po odejściu lidera „The Blues”. Wysokie wymagania przedstawicieli klubu ze Stamford Bridge idealnie spełniał Christian Pulisić. Amerykanin od dawna był obserwowany przez największe kluby Europy, lecz tylko Chelsea zdecydowała się poprzedniej zimy podjąć odpowiednie kroki, by sfinalizować transfer. Transakcja warta 50 milionów euro zawierała także konieczność wypożyczenia zawodnika z powrotem do Borussii Dortmund do końca zeszłej kampanii. Stało się jasne latem, że w zespole ze Stamford Bridge Christian Pulisić zajmie miejsce wieloletniego lidera ofensywy „The Blues”.
Presja nałożona na Amerykanina związana z zastąpieniem Edena Hazarda tylko wzrosła w lutym, gdy Chelsea została ukarana zakazem transferowym. Brak możliwości rejestrowania nowych zawodników sprawił, że kadra zespołu ze Stamford Bridge przed kolejnym sezonem mogła być wzmocniona tylko przez graczy powracających z wypożyczeń oraz piłkarzy z drużyn młodzieżowych.
— Christian Pulisic (@pulisic) May 21, 2019
Oprócz restrykcji nałożonych na klub przez FIFA Chelsea w kolejnych miesiącach napotkała kolejne problemy. Odejście Edena Hazarda do Realu Madryt nikogo na Stamford Bridge nie zaskoczyło, jednak rozwiązanie umowy na prośbę menedżera Maurizio Sarriego już tak. W ciągu kilkunastu dni klub ze Stamford Bridge został bez największej gwiazdy oraz szkoleniowca, który poprowadził „The Blues” do zwycięstwa w Lidze Europy. Chelsea czekała rewolucja, której jedną z najistotniejszych części miał zostać Christian Pulisić.
Falstart w Londynie
Zatrudnienie w miejsce włoskiego trenera legendy klubu ze Stamford Bridge, Franka Lamparda, miało podbudować upadłe morale piłkarzy oraz sympatyków. Anglik według władz Chelsea był jedyną osobą, która mogła z powodzeniem przeprowadzić zespół przez bardzo trudny okres. Były menedżer Derby County szybko zabrał się do pracy, budując drużynę według własnego uznania z dostępnych zawodników.
Mimo że papierowym liderem nowej formacji ofensywnej Chelsea jeszcze kilka miesięcy wcześniej namaszczono Christiana Pulisicia, to Anglik wolał stawiać na Masona Mounta. Podopieczny menedżera jeszcze z czasów wspólnej pracy w Derby County od początku sezonu imponował, prezentując się znacznie lepiej od Amerykanina.
Były zawodnik Borussii Dortmund nie potrafił odnaleźć się w nowym zespole, demonstrując jedynie przebłyski widowiskowej gry, lecz zawsze irytował nieskutecznością. Kolejne niewykorzystane szanse na zaimponowanie Frankowi Lampardowi sprawiły, że Christian Pulisić na dobre zasiadł na ławce rezerwowych już w połowie września. Amerykanin był jednak zdeterminowany, by szybko powrócić do wyjściowego składu Chelsea.
– Tak, oczywiście jest to bardzo frustrujące, ale nadal będę ciężko pracował, ponieważ chcę grać. [Frank Lampard] powiedział, żebym nadal pracował. Muszę doskonalić swoje umiejętności na treningu i próbować wrócić do składu. Tu nie jest łatwo [wywalczyć miejsce w pierwszej jedenastce], ale nigdy nie będzie łatwo – mówił w rozmowie z NBC Sports pod koniec września Christian Pulisić.
Amerykanin nie musiał jednak długo czekać na kolejną szansę od menedżera. Już tydzień później przy pewnym prowadzeniu w meczu z Southampton Frank Lampard zdecydował się desygnować atakującego na końcowe minuty spotkania. Christian Pulisić w pełni wykorzystał okazję, imponując motoryką oraz asystując przy kolejnej bramce Chelsea. Udany występ zawodnika przeciwko „The Saints” sprawił, że menedżer zespołu ze Stamford Bridge w końcu zaczął przekonywać się do umiejętności atakującego. Do tego stopnia, że po kolejnym udanym występie Christian Pulisić powrócił do pierwszej jedenastki Chelsea.
Christian Pulisić na wysokich obrotach
Mecz z Burnley okazał się dla atakującego nowym początkiem kariery na Stamford Bridge. W spotkaniu na Turf Moor w końcu w pełni przypominał zawodnika imponującego widowiskową grą w Borussii Dortmund. Niezwykła dynamika i zwinność Amerykanina sprawiała rywalom olbrzymie problemy, co skrzętnie wykorzystał atakujący, zdobywając w ciągu niespełna godziny trzy bramki. Występ Christiana Pulisicia zachwycił kibiców Chelsea oraz ekspertów. Szczególnie że hat-tricka skompletował, pokonując Nick Pope’a najpierw lewą nogą, a następnie prawą oraz głową.
– To właściwie mój pierwszy hat-trick w profesjonalnej karierze, więc prawie zapomniałem piłki. Na szczęście koledzy z drużyny mi pomogli! Bramki były niesamowite. Trudno powiedzieć, który gol był najlepszy. […] Gra z tymi ludźmi [zawodnikami Chelsea – przyp. red.] jest świetną zabawą. Mamy tyle energii. Teraz cieszymy się z każdej chwili – mówił po meczu dla klubowej strony internetowej Christian Pulisić.
Still got no words for yesterday. Thankful for my teammates and the fans! Such a special day 🔵⚪️ @ChelseaFC pic.twitter.com/O94u2xUfDz
— Christian Pulisic (@pulisic) October 27, 2019
Podobnie jak cały zespół „The Blues” Amerykanin wysoką dyspozycję kontynuował również w kolejnych spotkaniach. Trafiając do bramki rywali w każdym z następnych dwóch meczów ligowych, atakujący na dobre zadomowił się po lewej stronie ofensywy Chelsea. Kolejnymi udanymi występami w zespole ze Stamford Bridge udowodnił, że jest w stanie godnie zastąpić Edena Hazarda.