Chojniczanka Chojnice: czy nauka na własnych błędach zadziałała?


Klub z Pomorza znów wpadł w kryzys. Automatyczny awans do Fortuna 1. Ligi oddala się?

28 listopada 2020 Chojniczanka Chojnice: czy nauka na własnych błędach zadziałała?
Adam Starszyński / PressFocus

Przed rozpoczęciem sezonu 2. ligi Chojniczanka Chojnice z miejsca stała się jednym z faworytów do awansu. Właśnie tak to najczęściej jest ze spadkowiczami. Sam początek rozgrywek szybko potwierdził te głosy. Podopieczni Adama Noconia grali efektownie, a za tym szły bardzo dobre wyniki. Jednak później coś się zepsuło, słabe rezultaty na wyjazdach, braki kadrowe itd. Czołówka ligi zaczyna pomału odskakiwać od reszty, przez co sprawa powrotu do Fortuna 1. Ligi wcale nie jest taka oczywista.


Udostępnij na Udostępnij na

Zaczęło się tak pięknie – obiecujące transfery, zakontraktowanie doświadczonego trenera. To wszystko dawało powody do optymizmu. Pierwsze mecze ligowe to potwierdziły. Po pięciu meczach „Chojna” była liderem 2. ligi. Od przegranego meczu ze Skrą Częstochowa wyniki pogorszyły się, szczególnie na wyjazdach. Później pojawiły się pierwsze absencje, część problemów ciągnie się do dziś.

Chojniczanka Chojnice na bakier z wykończeniem

Właśnie podczas starcia w Częstochowie pojawiły się pierwsze niepokojące sytuacje. Zmarnowany rzut karny i pozostałe dogodne okazje strzeleckie. Nie bez znaczenia był tutaj świetny występ Mikołaja Biegańskiego, bramkarza Skry. Ten fakt podkreśla, że Chojniczanka była stroną przeważającą. Mimo to nie zdołała wywieźć spod Jasnej Góry choćby jednego punktu. Jako ciekawostkę należy podać fakt, że Biegański był wcześniej na testach w Chojniczance, ale z niego zrezygnowano.

Kolejnym meczem, podczas którego ofensywa „Chluby Grodu Tura”, delikatnie mówiąc, się nie popisała, były derby Pomorza z Bytovią Bytów. Spotkanie źle zaczęło się dla ekipy z Chojnic, po nieco ponad 30 minutach przegrywała 0:2. Jednak o defensywie wspomnimy później. W drugiej połowie zrobiło się ]2:2 po trafieniach Szymona Skrzypczaka. I znów odezwała się nieskuteczność.

W końcowych minutach Chojniczanka powinna prowadzić 4:2, a wyżej wspomniany napastnik skompletować hattricka. Stare i już dość oklepane powiedzenie mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Tak samo było w Bytowie. Doliczony czas gry, strzał Jakuba Bacha z lewej strony boiska, rykoszet i Paweł Sokół nie zdążył trącić futbolówki. Porażka 2:3 w derbach pokazała, że forma Chojniczanki się załamała.

Szeroka kadra, ale nie na wszystkich pozycjach

Na skrzydłach i w ataku faktycznie Chojniczanka Chojnice ma w czym wybierać, nawet bez negatywnego odbicia na formie czy wynikach. W środku pola czy na bokach obrony z tym bywa różnie. Bardzo dobrze pokazały to mecze bez Roberta Ziętarskiego. Pomocnik nie brał udziału w starciach z Motorem Lublin i właśnie z Bytovią. Efekt był taki, że „Chojna” straciła pierwsze punkty u siebie, remisując 0:0 z beniaminkiem, a o derbach pisaliśmy wyżej. Były zawodnik Olimpii Grudziądz po odejściu Bartosza Wolskiego czy wcześniej Pawła Zawistowskiego stał się podstawowym rozgrywającym chojnickiej drużyny. Przy nieobecności Ziętarskiego ten ciężar spadł na Macieja Konę, Pawła Czajkowskiego czy Adriana Rakowskiego, którzy w Chojnicach pełnią bardziej defensywne funkcje.

Podobnie jest z Tomaszem Mikołajczakiem. Jakiś czas temu nominalny napastnik został cofnięty i gra za plecami Szymona Skrzypczaka czy Artura Pląskowskiego. Kapitan Chojniczanki po zmianie pozycji jest rozliczany z innych zadań. Już nie skupia się na wykończeniu (które swoją drogą zawodzi), ale na utrzymaniu się przy futbolówce, krótkim rozegraniu i ściąganiu na siebie obrońców, a co za tym idzie, wywalczaniem rzutów wolnych. Mikołajczak do tych celów świetnie wykorzystuje swoje warunki fizyczne, dzięki czemu często robi różnice w okolicach pola karnego rywali. Jednak w wyniku czerwonej kartki w starciu z rezerwami Śląska Wrocław został zawieszony na dwa mecze. Z Motorem pauzował za czwarty żółty kartonik. W tych meczach było widać, że brakuje zawodnika o takiej charakterystyce.

Błędy przeszłości?

Największym problem Chojniczanki w poprzednim sezonie była postawa w defensywie. Obrońcy przeplatali dobre występy prostymi błędami w wyprowadzeniu piłki. O ile w środku wygląda to nieco lepiej, to na bokach momentami rozbrzmiewa niezbyt miła melodia przeszłości. Jan Mudra gra zdecydowaną większość meczów od pierwszej do ostatniej minuty. W dodatku lideruje w liczbie sprintów czy prędkości biegu, a mówimy tu o 30-letnim defensorze. Można zaryzykować stwierdzenie, że od czasów Wojciecha Lisowskiego w Chojnicach nie było lepszego prawego obrońcy. Jednak czeskiemu zawodnikowi zdarzają się pojedyncze błędy. Na przykład zawalona bramka na 0:1 w meczu z rezerwami Śląska Wrocław. Mudra nadal jest bardzo solidnym obrońcą, który często podłącza się do ataku i robi to wręcz znakomicie. Jego współpraca z Serhijem Napołowem momentami jest wzorowa, jednak czasami zdarzają się kiksy w obronie, które niestety dużo kosztują.

Po drugiej stronie mamy Krystiana Wachowiaka, który jest największym talentem Chojniczanki. O 19-latku głośno zrobiło się kilka tygodni temu za sprawą zainteresowania ze strony klubów ekstraklasy, a nawet angielskiego Brentford. Jednak działaczom Chojniczanki udało się zatrzymać zawodnika, przynajmniej na chwilę…

Wcześniej Wachowiak występował na lewym skrzydle. Mimo cofnięcia go do obrony nadal świetnie prezentuje się w akcjach ofensywnych. Stąd tak wielkie zainteresowanie piłkarzem. W ataku gra bez zarzutu, ale tak jak w przypadku Mudry w obronie zdarzają się braki. Przy bramce dla Skry lewy defensor mógł się lepiej zachować. Z punktu widzenia Chojniczanki najgorsze jest to, że w miejsce Wachowiaka i Mudry może wejść jedynie Michał Grobelny. Wspomniane absencje były problemem w meczu z Bytovią, nominalni stoperzy, czyli Martin Klabnik i Marcin Grolik, musieli pauzować, dlatego w środku obrony grali nominalni środkowi pomocnicy defensywni.

Bramkarski trend

Coraz więcej drużyn wstawia do bramki młodzieżowców. Wspomnieliśmy już o Mikołaju Biegańskim, pierwszym bramkarzem Górnika Polkowice jest Jakub Szymański, Bartosz Mrozek występuje w GKS-ie Katowce. Grający w Stali Rzeszów Wiktor Kaczorowski był jednym z bohaterów baraży. Chojniczanka Chojnice poszła tym tropem i zakontraktowała Pawła Sokoła, który wcześniej grał w Elanie Toruń czy Koronie Kielce. Nowy bramkarz „Chojny” dysponuje świetnym refleksem i wcale nie gorszym wyrzutem z bramki. Jednak musi popracować nad grą na przedpolu. Sokół ma skłonności do mijania się z piłką przy dośrodkowaniach.

Z Bytovią Bytów źle wyprowadził piłkę spod bramki, co mogło skończyć się golem, gdyby nie interwencja obrony przy rajdzie Zawistowskiego. W starciu ze Stalą Rzeszów bramkarz Chojniczanki sprokurował rzut karny. W tym sezonie już wybronił jedną „jedenastkę”, w meczu ze Zniczem Pruszków. Żeby nie było tak negatywnie, trzeba oddać, że Sokół bardzo dobrze zachowuje się przy interwencjach na linii i robi pożytek ze swoich warunków fizycznych oraz dobrego ustawienia.

Recepta na sukces?

Nad czym musi popracować Chojniczanka, żeby wrócić na miejsca premiowane awansem? Na pewno skuteczność jest tym elementem. Do tej pory „Chojna” strzeliła 21 goli, dla porównania czołowa dwójka, czyli Górnik Polkowice i GKS Katowice, ma na koncie kolejno 29 i 31 trafień. Z absencjami trudno cokolwiek zrobić, ponieważ nie wynikają w tak dużej mierze z kontuzji. W dalszej kolejności warto byłoby popracować nad wyeliminowaniem błędów w defensywie. Jeśli Chojniczanka cały czas myśli nad automatycznym awansem, to pora wziąć się do pracy, bo strata do pierwszej dwójki wynosi już pięć punktów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze