Chelsea zawodzi, a Mourinho zapomniał, jak smakuje zwycięstwo


18 września 2015 Chelsea zawodzi, a Mourinho zapomniał, jak smakuje zwycięstwo

- Zapomniałem już o tym, jak smakuje zwycięstwo - mówił na konferencji prasowej po meczu z Maccabi Tel Awiw Jose Mourinho. Tak, tak, to wypowiedź człowieka, który sam nazwał się "The Special One", a więc często na przerost pewnego siebie i aroganckiego Portugalczyka. To idealnie obrazuje kryzys, w którym znalazł się mistrz Anglii, Chelsea Londyn.


Udostępnij na Udostępnij na

Pięć kolejek nowego sezonu Premier League, 17. miejsce w tabeli, cztery punkty na koncie i najwięcej straconych bramek w lidze. Tak właśnie wygląda bilans typowanych na głównych faworytów do końcowego triumfu w lidze „The Blues”. Takiego obrotu sprawy nie spodziewał się nikt. Chelsea targana różnymi problemami sprawia wrażenie drużyny pogrążonej w głębokim kryzysie i nie zmienia tego nawet środowe zwycięstwo w Lidze Mistrzów nad Maccabi Tel Awiw.

Często mówi się, że nie można brać na poważnie wyników, które dana drużyna odnosi w sparingach podczas okresu przygotowawczego. Wielu ekspertów nie wzięło ich pod uwagę w przypadku londyńskiego klubu. Mistrzowie Anglii przed sezonem rozegrali pięć sparingów, przegrywając trzy i dwa z nich ledwie remisując. Jakby tego było mało, podopieczni Jose Mourinho nie potrafili wygrać w meczu o Tarczę Wspólnoty z rywalem zza miedzy, czyli Arsenalem. Przegrana 0:1 była w pewnym sensie wynikiem historycznym, ponieważ była to pierwsza porażka portugalskiego szkoleniowca z Arsenem Wengerem.

Od początku pod górkę

Niemal od pierwszych ligowych minut drużyna Jose Mourinho miała pod górkę. „The Blues” w pierwszej kolejce na Stamford Bridge podejmowali Swansea. Spotkanie dobrze układało się dla Chelsea do 52. minuty, gdy czerwoną kartką ukarany został bramkarz, Thibaut Courtois. Zmuszony do przymusowej zmiany Portugalczyk z boiska ściągnął strzelca bramki i najlepszego zawodnika mistrzów Anglii w tym meczu zdaniem portalu WhoScored – Oscara. Zaraz po tym wyrównującą bramkę dla Swansea strzelił Bafetimbi Gomis. To jednak nie koniec problemów „The Blues” w kontekście tego spotkania. Tuż przed jego końcem desperacko walcząca o utrzymanie remisu Chelsea musiała przez chwilę bronić się w dziewiątkę. Klubowy lekarz Eva Carneiro widząc cierpiącego na murawie Edena Hazarda, pospieszyła mu z pomocą. To rozwścieczyło Mourinho, który później zarzucał urodzonej na Gibraltarze pani doktor brak rozumienia gry. – Hazard nie potrzebował pomocy. Został sfaulowany, ale nic poważnego mu nie było – komentował po meczu rozwścieczony Portugalczyk, który zrugał Carneiro, gdy ta wróciła na ławkę.

Efektem całego zamieszania było odsunięcie jej od sztabu medycznego pracującego przy pierwszej drużynie. Wokół drużyny gęstniała atmosfera, a niektórzy piłkarze mieli opowiedzieć się po stronie Carneiro. Swym zachowaniem Mourinho pokazał drużynie, że najważniejsze dla niego jest osiągnięcie celu, którym jest korzystny wynik, a nie zdrowie jego podopiecznych. Konflikt między szkoleniowcem a członkiem sztabu medycznego miał nawet rozwścieczyć Romana Abramowicza.

Cała sprawa była szeroko komentowana przez media, w których znalazły się nawet doniesienia, że wydarzenia z meczu ze Swansea były jedynie pretekstem, by odsunąć Evę Carneiro od drużyny. Prawdziwym powodem miał być ponoć jej romans z jednym z piłkarzy. Ile w tym prawdy, nie wiadomo, ale pokazuje to tylko, że atmosfera wokół klubu od pierwszej kolejki była bardzo nerwowa. Drużyna zamiast przygotowywać się w spokoju do ważnego meczu z Manchesterem City, musiała zaprzątać sobie głowę mało istotnym wydarzeniem.

https://www.youtube.com/watch?v=y9C34LxCrck

W 2. kolejce Chelsea uległa Manchesterowi City 0:3. „The Blues” zaprezentowali się w tym spotkaniu bardzo słabo i tylko małej skuteczności rywali pod bramką Asmira Begovicia mogą zawdzięczać tak „niską” porażkę. Krytykę, która spadła na Mourinho po tym meczu, podsycała również decyzja podjęta przez Portugalczyka w przerwie spotkania o zmienieniu kapitana, Johna Terry’ego, na Kurta Zoumę.

W następnej kolejce „The Blues” wygrali na wyjeździe z West Bromwich Albion 3:2, a bohaterem spotkania został debiutant Pedro. Zwycięstwo okazało się jednak być bardzo szczęśliwe. Gospodarze dwukrotnie strzelali londyńczykom kontaktową bramkę oraz zmarnowali rzut karny, a czerwoną kartkę obejrzał John Terry.

Gdy wydawało się, że mistrzowie Anglii pomimo szczęśliwego triumfu nad West Bromem wracają na właściwy tor, przyszła kolejna porażka, tym razem na własnym stadionie z Crystal Palace 1:2. Szalę goryczy przelała dopiero przegrana w 5. kolejce z Evertonem. Chelsea długimi fragmentami przeważała, ale nic z tego nie wynikało.

Zawodzą liderzy

Jose Mourinho winę za słabe wyniki zespołu zwala na zbieg okoliczności, tłumacząc, że drużynie nic nie wychodzi, a rywalom niemal wszystko. – Czasami, gdy drużynie idzie, napastnik strzela bramkę po fatalnym uderzeniu goleniem i piłka wpada do bramki. Gdy nie idzie, może on oddać nawet najlepszy strzał w życiu, ale on i tak nie znajdzie drogi do siatki – tłumaczył na jeden z konferencji prasowych Portugalczyk.

Naszym rywalom wychodzi niemal wszystko. Wystarczy, że oddadzą pierwszy w meczu strzał zza pola karnego i on wyląduje w siatce. Nam potrzeba jednego dobrego meczu, by się przełamać – dodał.

Być może w tym tłumaczeniu nieco prawdy jest, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że liderzy mistrza Anglii są obecnie w kiepskiej formie. John Terry, Branislav Ivanović, Cesc Fabregas, Eden Hazard i Diego Costa w obecnych rozgrywkach swą postawą irytują. Dwójka wymienionych obrońców jest odpowiedzialna za kiepską grę w defensywie. Serb i Anglik mają swoje lata i Chelsea zawdzięcza im bardzo dużo, ale obecny sezon dobitnie pokazuje, że czas płynie niemiłosiernie i odbija się to na ich postawie. Ivanović niewiele daje drużynie w defensywie oraz w ofensywie. Serb często niepotrzebnie podłącza się w akcje ofensywne, które swymi zagraniami głównie psuje.

Czas nie gra też na korzyść Terry’ego. Być może nie jest on głównym winowajcą kiepskiej gry w obronie „The Blues”, ale początek sezonu pokazuje, że to nie jest już ten sam Terry. Anglik nie nadąża za rywalami. Patrząc na jego wiek, trudno się dziwić, że czasy, gdy dowodzona przez niego defensywa straciła w całym sezonie zaledwie 15 bramek, minęły. Początek sezonu obnażył również braki, które posiada Kurt Zouma. To młody Francuz wielokrotnie swymi błędnymi decyzjami, szczególnie w meczu przeciwko Evertonowi, stwarzał zagrożenie pod bramką Begovicia.

Sobą nie jest również Cesc Fabregas. Lider drugiej linii w meczach ligowych zawodzi na całej linii, nie potrafiąc rozegrać piłki oraz wspomóc kolegów w defensywie. Hiszpan już wiosną nie zachwycał, ale nadzieją na jego lepszą postawę miały być letnie przygotowania do sezonu. Niestety, ale środkowy pomocnik często głęboko się cofa, co sprawia, że ofensywnym zawodnikom brakuje jego podań.

https://twitter.com/JTweedsPOA/status/642697272774496257

Zawodzi również najlepszy piłkarz Premier League w poprzednim sezonie, Eden Hazard. Często porównywany do Leo Messiego i Cristiano Ronaldo w kontekście potencjału Belg prezentuje się wyjątkowo słabo. Jego decyzje w większości przypadków nie dają drużynie nic dobrego. Co z tego, że Belg przedrybluje dwóch rywali, skoro jego strzały nie lecą w światło bramki? Hazard zatracił swą przebojowość i błysk, a więc cechy, które sprawiały, że był on kimś wyjątkowym nie tylko dla Chelsea, ale również dla całej ligi.

Doszliśmy wreszczie do Diego Costy. To, jakim zawodnikiem jest Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem, wie każdy. Napastnik „The Blues” gdy strzelał bramki, był akceptowany przez kibiców takim, jaki jest. Nie przeszkadzały im wówczas kłótnie, w które Costa często się wdaje. Pierwsze kolejki obecnego sezonu pokazały jednak, że reprezentant Hiszpanii bardziej niż strzelaniem bramek interesuje się słownymi utarczkami z rywalami czy nawet przepychankami. Największy atut boiskowego zbója, za jakiego uchodzi Costa, teraz stał się jego przekleństwem, ponieważ kibiców jego zachowanie po prostu irytuje. Costa nie strzela bramek, ale to nie oznacza, że nie ma ku temu okazji. Owszem, gra drugiej linii mistrzów Anglii szwankuje, ale były zawodnik Atletico często znajduje się w dogodnych sytuacjach, których nie potrafi wykorzystać, niepotrzebnie holując piłkę przy nodze, a następnie wycofując ją do partnerów.

Stagnacja przyczyną problemów?

Na Wyspach trwa gorąca dyskusja na temat przyczyn fatalnego startu Chelsea w krajowych rozgrywkach. O ile Jose Mourinho za powód uznaje nieprzychylny zbieg okoliczności, to media znalazły już przyczynę, którą ich zdaniem jest stagnacja spowodowana niepowodzeniami na rynku transferowym.

„The Blues” latem sprowadzili kilku nowych zawodników, ale jedynym piłkarzem, który może realnie liczyć na wywalczenie miejsca w podstawowym składzie, jest Pedro. Pozostali gracze są na tę chwilę tylko uzupełnieniem składu. Dopiero kolejne sezony mogą zrobić z nich podstawowych zawodników, a w tym będą zdobywać doświadczenie. Wiele z nich w dalszej perspektywie może wywalczyć miejsce w podstawowym składzie, ale nie mają oni na razie na tyle mocnych nazwisk, by namieszać w żelaznej jedenastce wystawianej przez portugalskiego szkoleniowca.

Porażka, jaką mistrzowie Anglii odnieśli na rynku transferowym, może nie jest widoczna na pierwszy rzut oka, ale ten, kto śledził letnie wydarzenia na Stamford Bridge, doskonale zdaje sobie sprawę, że Mourinho nie kupił zawodników będących jego pierwszym wyborem. O rozpaczliwych ruchach Chelsea na rynku transferowym świadczy zakontraktowanie Papy Djilobodija, o którym w klubie… wcześniej nie słyszano. „The Blues” przez wiele tygodni walczyli o Johna Stonesa oraz Paula Pogbę. To pokazuje, że sztab szkoleniowy zdawał sobie sprawę z braków panujących w defensywie oraz w środku pola.

Mistrzowsta kadra z poprzedniego sezonu została jedynie uzupełniona. Ciężko w niej znaleźć piłkarzy, którzy mogliby godnie zastąpić kluczowe postaci w układance Jose Mourinho w przypadku kontuzji. W efekcie dochodzi do sytuacji, w której zawodnicy mogą czuć się pewni miejsca w podstawowym składzie. W Anglii mówi się o tym coraz częściej. Odpowiedzią na to mógł być wygrany mecz w Lidze Mistrzów, w którym Mourinho poeksperymetował ze składem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze