Chelsea wypunktowała FC Porto. Smoki mogą żałować niewykorzystanych szans


Niewiele składnych akcji ofensywnych w wykonaniu Chelsea mogliśmy obserwować w tym spotkaniu. Wystarczyły jednak dwa dobre zrywy, by pokonać FC Porto 2:0

7 kwietnia 2021 Chelsea wypunktowała FC Porto. Smoki mogą żałować niewykorzystanych szans
footballtransfertavern.com

Skuteczność górowała tego wieczoru nad efektowną grą. FC Porto pokazało się z bardzo dobrej strony na tle Chelsea, jednak nie potrafiło wykorzystać kilku świetnych sytuacji. Z tym problemu nie mieli londyńczycy, którzy wygrali to spotkanie 2:0 po bramkach Mounta i Chilwella. Nie można jednak stwierdzić, że było to łatwe zwycięstwo.


Udostępnij na Udostępnij na

Tego wieczoru większość kibiców z pewnością ostrzyło sobie zęby na starcie Bayernu z PSG. Mimo wszystko także i na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán w Sewilli można było spodziewać się całkiem emocjonującego starcia. Teoretycznie Chelsea była wyraźnym faworytem spotkania z FC Porto. Portugalczycy jednak zdołali już w tej edycji Ligi Mistrzów pokazać, że nie można ich lekceważyć. Podopieczni trenera Sergio Conceicao potrafią zaskakiwać rywala, o czym przekonał się w poprzedniej rundzie Juventus. Opiekun Chelsea Thomas Tuchel, znając oczywiście siłę własnej drużyny, zdawał sobie sprawę, że rywal zasłużył sobie na obecność w tej fazie.

– To normalne, że drużyna FC Porto będzie odgrywać rolę słabeusza. Mimo to jest to drużyna bardzo silna, którą bardzo szanujemy. Spodziewam się Porto grającego swoją najlepszą piłkę, gdyż jest to doświadczony zespół. Mamy oczywiście poczucie, że jesteśmy wystarczająco silni, by je pokonać.

Szkoleniowiec gospodarzy tego spotkania mocno wierzył w to, że jego zespół ponownie będzie w stanie sprawić niespodziankę. Do tego meczu należało jednak podejść w inny sposób niż do starcia ze „Starą Damą”. Styl gry Chelsea nie mógł pozwolić na mocniejsze zapędzanie się pod jej bramkę. To wszystko z racji olbrzymiej dynamiki w poczynaniach ofensywnych. Conceicao jednak znany jest z bardzo dobrego przygotowania taktycznego, a gdy dodamy do tego dobrego ducha drużyny, jego zdaniem wszystko było możliwe.

– Wiara jest częścią tego klubu. Wszyscy w drużynie wiedzą, kim jesteśmy, znają naszą historię i myślę, że jeśli ktoś nie wierzy w zwycięstwo, nie powinien nosić tej koszulki. Chcemy przygotować się do tego spotkania najlepiej, jak to jest możliwe, i chcemy spróbować wygrać.

Wystarczyła jedna dobra akcja

Na początku spotkania wydawało się, że Chelsea z łatwością będzie kontrolować jego przebieg. Już po kilku minutach, gdy Porto wyczuło możliwość podejścia wyżej, obraz gry szybko uległ zmianie. Od tego momentu to Portugalczycy mogli się podobać, a ich ofensywne akcje były bardzo składne i pomysłowe. Co było dla niech najważniejsze, dobrze w mecz wszedł Marko Grujić, zastępujący w środku pola pauzującego za karki Sergio Oliveirę. Niepokojący dla trenera Tuchela musiał być fakt, że im bardziej Porto naciskało defensywę jego zespołu, tym ta zaczynała grać strasznie niepewnie. Ozdobą pierwszych 25 minut była próba wkręcenia piłki z rzutu rożnego przez Otavio. W ostatniej chwili jednak świetnie interweniował Mendy. Zachowanie Otavio także pokazało, jaką pewność nabierały w tym spotkaniu „Smoki”.

Dopiero po upływie 30 minut Chelsea postanowiła dojść do głosu. Środek pola „The Blues” bardzo umiejętnie dał radę uspokoić grę i to pozwoliło im na zaskoczenie rywala. Wystarczyło jedno przyspieszające podanie Jorginho do Masona Mounta i 22-latek pewnym strzałem po długim rogu otworzył wynik spotkania. Augustin Marchesin mógł nieco lepiej zachować się przy tym strzale, ale trzeba przyznać, że Mount zrobił to świetnie.

Kompletnie nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw. Pierwszy strzał na bramkę „Smoków” i od razu gol. Po straconej bramce Porto się jednak nie podłamało i jeszcze przed przerwą starało się doprowadzić do wyrównania. Były ku temu okazje, m.in po uderzeniach Pepe czy Marko Grujicia. Pewny w bramce był jednak Mendy i nie dał się zaskoczyć. Statystyki pierwszych 45 minut dobrze opisują ich przebieg.

źródło: Flashscore

Wyczekali i dobili rywala

Początek drugiej części był bardzo podobny do początku pierwszej. Chelsea przez moment ładnie pograła piłką, a już po chwili do głosu zaczęło dochodzić FC Porto. Na tyle dobrze mu to wyszło, że z łatwością stworzyło sobie kolejną sytuację bramkową, ale tym razem Benjamin Mendy okazał się lepszy od Maregi. Kilka dobrych zrywów „Smoków” podziałało tym razem lepiej na angielską drużynę. O wiele szybciej zdołała poukładać swoją grę i z upływem minut to ona zaczynała odpowiadać na ataki własnymi atakami. Widoczny był w jej wykonaniu także momentami nieco agresywniejszy pressing w środku pola.

Jakość zawodników Chelsea była bardzo istotna w drugiej połowie. „Smoki” już nie miały takiej łatwości w operowaniu piłką, a coraz bardziej taka kolej rzeczy irytowała Sergio Conceicao. Można było odnieść wrażenie, że niewykorzystane wcześniej sytuacje trochę podbiły ofensywnych zawodników. Defensywa Chelsea była zdecydowanie pewniejsza w swoich poczynaniach, niż miało to miejsce przed przerwą. Na wyróżnienie zasługiwał Andreas Christensen, mający 100% skuteczność w pojedynkach powietrznych, co też pomagało w oddalaniu zagrożenia od własnej bramki.

Im bliżej było zakończenia tego meczu, tym zmęczenie zawodników Porto było coraz bardziej widoczne. Do tego ich gra w ostatnich minutach zaczęła się totalnie sypać. Najpierw w świetnej sytuacji w poprzeczkę uderzył Mason Mount, a po chwili fatalny błąd Jesusa Corony wykorzystał Ben Chilwell, który następnie nie miał problemów z pokonaniem Marchesina.

Waleczne do pewnego momentu Porto znalazło się w fatalnej sytuacji przed rewanżem. Trudno będzie od niego oczekiwać odrobienia dwubramkowej straty z tak wyrachowaną drużyną Thomasa Tuchela.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze