Jeżeli uważnie śledzicie europejski futbol, pewnie często podczas oglądania spotkania słyszycie o graczu wypożyczonym z Chelsea. Klub przez stosowanie swojego systemu zaczyna stać w coraz większym ogniu krytyki.
W trakcie kariery młodego zawodnika naturalny wydaje się pobyt na wypożyczeniu w celu nabrania niezbędnego doświadczenia. Na takim rozwiązaniu korzystają zawodnik, który otrzymuje szansę na regularne występy, oraz kluby: ten, który wypożycza, ma okazję sprawdzić, jak podopieczny radzi sobie w trakcie sezonu, a klub wypożyczający zyskuje cenne uzupełnienie kadry. Po ograniu się młokos trafia z powrotem do macierzystego klubu bądź zmienia barwy klubowe. Jego głównym celem, w który cały czas wierzy, jest oczywiście ta pierwsza z opcji.
W Chelsea wszystko funkcjonuje inaczej. Obecnie klub z Londynu wypożycza aż 33 zawodników! Czy „The Blues” wiążą z nimi wszystkimi nadzieje?
Pewnie zastanawialiście się, dlaczego Chelsea podczas ostatniego dnia okienka transferowego sprowadziła z Reading Michaela Hectora, który od razu został wypożyczony do klubu, z którego go zakupiono. Podobnie jest z Papy Djilobodjim, który jak dotąd jest jeszcze zawodnikiem „The Blues”, jednak najprawdopodobniej przy najbliższej okazji zostanie sprzedany albo wypożyczony. Wszystko to jest elementem ciekawej układanki.
Tak duża liczba wypożyczeń nie wynika z inwestycji w młodzieżowy futbol, ale spowodowana jest Financial Fair Play. Chelsea zarabia na samym patrzeniu, jak radzą sobie jej zawodnicy na wypożyczeniach, a często później sprzedaje z zyskiem piłkarza, który nie miałby szans na przebicie się do podstawowej jedenastki „The Blues”.
Prezes PFA Gordon Taylor ostro wypowiedział się o systemie stosowanym przez Chelsea. – Oni magazynują piłkarzy i mają wpływ na kształt rozgrywek w innych krajach. Chelsea blokuje możliwość gry innym zawodnikom, wysyłając swoich graczy na wypożyczenia i opłacając im pensję. To korzystna opcja dla wypożyczających, jednak trzeba także zwrócić uwagę, że niektórym zawodnikom przez to odbierana jest szansa na pokazanie swoich umiejętności – powiedział.
Podobnego zdania jest Harry Redknapp, który skrytykował działania Chelsea w swoim felietonie dla „Evening Standard”. – Wypożyczanie takiej liczby zawodników powinno być zabronione. To szalona liczba i jeżeli mam być szczery, to wątpię, że Jose Mourinho obserwuje postępy każdego z tych chłopaków. On nawet nie będzie miał czasu na obejrzenie nagrań wideo z ich występami. Ktoś będzie prowadził jakąś dokumentację ich występów, ale jeżeli dany zawodnik nie będzie miał ogromnego wpływu na losy drużyny, do której jest wypożyczony, to nikt się nim nie zainteresuje – napisał.
Redknapp jako przykład podaje przypadek Patricka Bamforda. – Co z tego, że strzelił dziewiętnaście bramek na wypożyczeniu w Middlesbrough, skoro po sezonie klub sprowadził Radamela Falcao, a Bamford został wysłany do Crystal Palace. Trudno się nie zgodzić z byłym szkoleniowcem QPR.
Ogrywanie się na wypożyczeniach bez wątpienia jest bardziej korzystne dla młodych zawodników niż rozgrywanie spotkań w zespołach młodzieżowych, w których poziom nie jest tak wysoki. Dokąd trafiło 33 zawodników „The Blues”?
Najwięcej z nich, bo aż pięciu, zbiera szlify w Vitesse Arhnem. To Lewis Baker, Nathan, Danilo Pantic, Dominik Solanke oraz perełka akademii – napastnik Isaiah Brown. Najstarszy z tej grupy ma dwadzieścia lat, a najmłodszy siedemnaście. Holenderski klub nazywany jest filią Chelsea, ponieważ to właśnie tam najczęściej „The Blues” wypożyczają swoich zawodników. Ogrywali się tam m.in Lucas Piazon, Gael Kakuta, Nemanja Matić czy Tomas Kalas.
Pierwszy z nich to ciekawy przypadek. Brazylijczyk został wysłany właśnie na swoje czwarte wypożyczenie w ciągu dwóch lat. Wcześniej zbierał doświadczenie w Maladze, Vitesse i Eintrachcie Frankfurt, a teraz trafił do Reading. Ciekawe, gdzie władze Chelsea przerzucą go za pół roku. Podobnie było z Joshem McEachranem, który był wypożyczany do Swansea, Middlesbrough, Watfordu, Wigan Atchletic oraz oczywiście partnera z Holandii. Obecnie jest zawodnikiem Brentford.
Poza kolonią oddelegowaną na GalereDome Chelsea wypożycza także do Niemiec, Portugalii, Włoch, Turcji czy nawet Bośni i Hercegowiny. Pozostaje tylko czekać, kiedy klub ze stolicy Anglii oddeleguje kogoś do polskiej ekstraklasy. Chelsea wypożycza klubom najczęściej po jednym zawodniku, jednak zdarzają się także duety, jak Piazon i Hector w Reading, czy nawet tria, jak Cuevas, Angban i Rodriguez w Saint-Truidense.
Klub ze Stamford Bridge nie wypożycza jedynie młokosów z akademii, ale także starszych zawodników. Kiedy potrzebne było miejsce dla Cuadrado, Andre Schuerle został sprzedany do Wolfsburga, a Mohamed Salah wypożyczony do Fiorentiny, w której zbierał fenomenalne recenzje, a obecnie na tej samej zasadzie przebywa w Romie, w której jest podstawowym zawodnikiem. Kolumbijczyk natomiast nie zachwycił na angielskich boiskach i pod koniec tegorocznego okienka transferowego klub się z nim pożegnał. Jak łatwo się domyślić, został wypożyczony do Juventusu.
Czy komuś udało się na tyle dobrze prezentować podczas wypożyczenia, aby później na stałe trafić do pierwszego zespołu? Takich przypadków nie jest zbyt wiele. Obecnie Jose Mourinho w kadrze swoje zespołu korzysta jedynie z usług Nemanji Maticia, Kurta Zoumy oraz Thibouta Courtoisa, który popisywał się fenomenalnymi interwencjami podczas wypożyczenia do Atletico Madryt. Reszta gdzieś przepadła lub dalej „zbiera doświadczenie”.
Jak 33 wypożyczenia Chelsea prezentują się na tle innych klubów Premier League? Na drugim miejscu znajduje się Liverpool wypożyczający czternastu zawodników, później są Arsenal i Manchester City odsyłające na wypożyczenia po dwunastu piłkarzy. Reszta klubów odsyła mniej niż dziesięciu zawodników. Gdzieniegdzie oddawanie zawodników do ogrywania się w innych zespołach nie jest tak popularne. Southampton i Sunderland wypożyczają po trzech graczy, a np. Stoke tylko dwóch.
Wartość wypożyczonych zawodników Chelsea opiewa na ok. 100 milionów funtów. To prawdziwa farma, z której można by ułożyć szeroką kadrę reprezentacji na międzynarodowy turniej. Plusem wypożyczania zawodników jest możliwość przetestowania ich w rywalizacji na wyższym poziomie niż rozgrywki młodzieżowe. Kiedy jednak klub odsyła jednocześnie trzydziestu zawodników ze swojej kadry, to coś jest nie tak i chodzi tu chyba o coś innego niż zbieranie przez nich doświadczenia.