Chelsea pewnie ograła City w meczu 1. kolejki Premier League. Londyńczycy zwyciężyli 2:0, a bramki zdobyli Oscar i Frank Lampard. Jose Mourinho może uznać swój powrót na Stamford Bridge za całkiem udany.
Gospodarze mogli prowadzić już po pięciu minutach gry, kiedy to McGregory nie potrafił upilnować w polu karnym Fernando Torresa i sprokurował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Frank Lampard, ale Anglikowi nie udało się wykorzystać okazji do objęcia prowadzenia.
Pierwsza bramka dla Chelsea padła kilka chwil później. Akcję rozpoczęło dwóch Belgów – Eden Hazard podał piłkę do Kevina De Bruyne, a ten wypuścił na świetną pozycję Oscara, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem otworzył wynik meczu.
Na drugie trafienie londyńczyków trzeba było czekać tylko do 25. minuty. Tym razem niewykorzystany rzut karny odpracował Frank Lampard. Po dość kontrowersyjnym faulu na Fernando Torresie „The Blues” otrzymali rzut wolny, który doświadczony pomocnik kapitalnym strzałem zamienił na bramkę. Mimo że jeszcze przed końcem pierwszej połowy piłkarze Hull stworzyli sobie kilka dobrych sytuacji strzeleckich, do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
Drugie 45 minut podopieczni Jose Mourinho również zaczęli z przytupem. Gdyby Oscar dokładniej podał do Lamparda, ten znalazłby się w kolejnej świetnej sytuacji do zdobycia bramki. Sił strzałem z dystansu próbował również Kevin De Bruyne, ale po jego strzale piłka nie trafiła nawet w światło bramki.
Dopiero na pół godziny przed końcem meczu „Tygrysy” zmusiły Petra Cecha do większego wysiłku. Czeski golkiper miał drobne problemy z wybronieniem strzału Korena, ale ostatecznie udało mu się uratować zespół przed utratą bramki.
W samej końcówce spotkania „The Happy One” wprowadził na plac gry Andre Schuerrlego, Romelu Lukaku i Marco van Ginkela. Ten pierwszy mógł nawet zdobyć bramkę w debiucie w Premier League, ale wynik nie uległ już zmianie.
My kobiety jestesmy od Was mezczyzn madrzejsze ,
inteligentniejsze, o urodzie juz nie wspomne. Ale gdy
rozmyslam o przystojniaku, ktory teraz mieszka w
Londynie, to mozg zmienia mi sie w trociny i mam
kur,wiki w oczach. Schurrle, bo o nim mowa dziala na
mnie jak zaganiacz na Jole Rutowicz. Pragne by mnie
walil do utraty przytomnosci ten niemiecki pieknis. A
jak wpadne, to najwyzej sie wyskrobie. Pozdrawiam Was
mezczyzni i gimbuski :-]
Dzien dobry Pani redaktor :) Zgadzam sie z Pani
apropo Schurrle, bo to przyszlosc The Blues. Mam
nadzieje , ze spotkacie sie niebawem i to o czym Pani
pisala zisci sie w realu. On Pania zarucha na smierc,
taki z niego kozak :] Szacunek dla Pani, droga
redaktorko.