Chelsea Londyn – Manchester City (1:1) – analiza taktyczna


W sobotni wieczór na Stamford Bridge spotkali się godni siebie rywale. Z nieco lepszej strony zaprezentowała się drużyna Manuela Pellegriniego, ale dobrze zorganizowana w defensywie Chelsea nie pozwoliła jej tego dnia na zbyt wiele. Pressing, jaki oba zespoły zastosowały w pierwszej połowie, był naprawdę imponujący. Potem inicjatywę przejęli już mistrzowie Anglii, ale mecz zakończył się ostatecznie podziałem punktów.


Udostępnij na Udostępnij na

CHELSEA LONDYN 

Chelsea - ustawienie
Chelsea Londyn –  ustawienie wyjściowe

Ustawienie

Od momentu ponownego objęcia Chelsea Londyn Jose Mourinho jest wierny formacji 1-4-2-3-1. W tym sezonie drużyna The Blues grała w takim ustawieniu aż 33 razy na 35 rozegranych dotychczas spotkań we wszystkich możliwych rozgrywkach – wyjątkiem były pucharowe mecze FA Cup z Bradford City (1-4-4-2, porażka 2:4) oraz Watfordem (1-4-1-3-2, zwycięstwo 3:0) na własnym boisku. Taktyka u Mourinho przeważnie nie ulega zmianie w przeciwieństwie do wykonawców. Wybór wyjściowej jedenastki uzależniony jest przede wszystkim od stylu gry i siły przeciwnika.

Przed dzisiejszym meczem portugalski menedżer The Blues musiał jeszcze dodatkowo wziąć pod uwagę absencję bardzo ważnych graczy podstawowego składu – Cesca Fabregasa (najlepszego asystenta ligi) oraz Diego Costy (lidera klasyfikacji strzelców Premier League). Eksperci na Wyspach typowali do gry od pierwszej minuty, w miejsce wspomnianych nieobecnych, Johna Obiego Mikela oraz Didiera Drogbę. Nie po raz pierwszy Mourinho zaskoczył jednak wszystkich i w podstawowej jedenastce na sobotni szlagier znaleźli się Loic Remy, Ramires, a także mało doświadczony w lidze angielskiej stoper z Francji, Kurt Zouma, który zajął miejsce przeciętnie spisującego się ostatnio Gary’ego Cahilla.

Ustawienie Chelsea we wczorajszym meczu nie ulegało zmianie aż do samej końcówki spotkania. W ostatnim kwadransie Mourinho przeprowadził wszystkie trzy zmiany i zreorganizował formację ofensywną. Miejsce zastąpionego przez Drogbę skrzydłowego Williana zajął dotychczasowy napastnik, Loic Remy. Na środek ataku powędrował natomiast były reprezentant WKS-u. Chwilę później na boisku zameldował się nominalny stoper, Gary Cahill, który zmienił ofensywnego pomocnika Oscara i ta roszada spowodowała już zmianę w taktyce. W momencie, gdy piłkę rozgrywał Manchester City (a więc przez większą część ostatnich minut meczu), reprezentant Anglii miał za zadanie wchodzić między stoperów, tworząc w ten sposób pięcioosobowy blok obronny. Ostatnie dziesięć minut meczu (razem z doliczonym czasem gry) The Blues grali zatem w bardzo defensywnym ustawieniu 1-5-4-1, ale zamierzony cel, jakim było utrzymanie do końca remisowego rezultatu, osiągnęli.

Warto w tym miejscu nadmienić, że krótkimi fragmentami w pierwszej połowie drużyna Chelsea płynnie przechodziła w formację 1-4-4-2 (które Mourinho stosował już w bieżącym sezonie), kiedy to Oscar pełnił rolę drugiego, fałszywego napastnika, biegając w jednej linii z Remy’m. Taki przypadek miał jednak miejsce tylko wtedy, kiedy Chelsea stosowała wysoki pressing w okolicach linii środkowej boiska i na połowie City. Chwilowe ustawienie z dwoma napastnikami miało zapewne utrudnić wyprowadzanie piłki z własnej połowy piłkarzom Manuela Pellegriniego, a także spowodować zwiększenie odległości między stoperami MC, co The Blues mogliby wykorzystać po ewentualnym przechwycie piłki.

Gra w defensywie

Mimo kilku roszad w podstawowym składzie, gra obronna całego zespołu gospodarzy nie straciła na jakości. Duża w tym zasługa niemal bezbłędnego w defensywie Nemanji Maticia, który zdaniem fachowego portalu whoscored.com, został uznany najlepszym piłkarzem sobotniego meczu. Nie ma się czemu dziwić, bowiem reprezentant Serbii zaliczył aż osiem skutecznych odbiorów (na dziesięć podjętych prób), trzy przechwyty, a także zneutralizował w sumie sześć dośrodkowań rywala w pole karne. Jedynym elementem, w którym Matić odbiegał od swojej wysokiej średniej w całym sezonie, była skuteczność podań na poziomie zaledwie” 78% (przy prawie 87% we wszystkich poprzednich spotkaniach). Można to jednak łatwo wytłumaczyć – defensywny pomocnik Chelsea, szczególnie w pierwszej połowie meczu, angażował się w grę ofensywną swojego zespołu, uczestnicząc także w budowaniu ataku pozycyjnego (miał najwięcej kontaktów z piłką wśród piłkarzy swojej drużyny – aż 81). Matić podejmował ryzyko i starał się stosunkowo często zagrywać piłkę do przodu, co czasami kończyło się stratą. Taki sposób gry Serba związany był jednak z nieobecnością Fabregasa, którego starali się wspólnymi siłami zastąpić wszyscy pomocnicy The Blues”.

Diagram przedstawiający aktywność  Nemanji Maticia w sobotnim meczu z MC. Na niebiesko i zielono zaznaczone są skuteczne zagrania piłkarza.
Diagram przedstawiający aktywność Nemanji Maticia w sobotnim meczu z MC. Na niebiesko i zielono zaznaczone są skuteczne zagrania piłkarza

Podstawą skutecznej gry defensywnej Chelsea w tym spotkaniu był wysoki pressing stosowany głównie w pierwszej odsłonie meczu, a także zagęszczenie środkowej strefy boiska, którą bardzo często atakują podopieczni Manuela Pellegriniego. Bardzo aktywni w odbiorze piłki byli w tym spotkaniu ofensywni pomocnicy Chelsea. Na szczególne pochwały zasługują dwaj Brazylijczycy – Oscar i Willian, którzy pracowali w defensywie niemal na całej długości i szerokości boiska.

Willian i Oscar - heatmap

Spośród nominalnych obrońców najlepiej ze swoich zadań wywiązał się, zupełnie niespodziewanie, najmniej doświadczony z całego kwartetu defensorów, Kurt Zouma. Swoje braki (słabą zwrotność i problemy w pojedynkach jeden na jeden) młody Francuz świetnie nadrabiał wzorowym ustawieniem, a kiedy był minimalnie spóźniony – ratował się skutecznymi wślizgami. Mając u swojego boku tak znakomitego stopera, jak John Terry (który notabene popełnił w meczu z City jeden poważny błąd, mogący zakończyć się golem dla „Obywateli”), Zouma prezentuje się bardzo pewnie i gra niezwykle odważnie. W parze z Garym Cahillem wygląda to zgoła inaczej. We wczorajszym spotkaniu francuski obrońca imponował w pojedynkach powietrznych (przegrał tylko jedno takie starcie!), ale już jego wyprowadzanie piłki z własnej połowy pozostawiało wiele do życzenia (dwa celne podania na połowę przeciwnika na 12 prób, zaledwie 17% skuteczności).

Największy problem obrońcom Chelsea sprawiali dynamiczni skrzydłowi „The Citizens” – James Milner, a przede wszystkim Jesus Navas. Filigranowy Hiszpan bardzo często urywał się swojemu opiekunowi, Cesarowi Azpilicuecie. Wspomniane już wcześniej zagęszczenie środka pola, które doskonale obrazuje poniższa infografika, momentami powodowało tworzenie się w bocznych strefach boiska wolnej przestrzeni.

Chelsea - średnia pozycja gracza
Uśredniona pozycja piłkarzy Chelsea w meczu z Manchesterem City

Właśnie tam piłkarze Mourinho tracili najwięcej piłek, przez co narażali się na groźne ataki zespołu gości. W takich momentach piłkarze City z łatwością wypracowywali sobie przewagę liczebną pod polem karnym „The Blues”, przyspieszając grę podaniami z pierwszej piłki. Wiele niedokładnych podań i strat było udziałem wspomnianego już Azpilicuety, ale również prawego obrońcy, Branislava Ivanovicia (tylko 67% skutecznych podań w wykonaniu Serba), który w ostatnim czasie prezentował naprawdę dobrą formę.

Na pochwałę zasługuje natomiast postawa całej drużyny gospodarzy przy stałych fragmentach gry – zawodnicy z błękitnej części Manchesteru mieli we wczorajszym meczu aż osiem rzutów rożnych i trzy rzuty wolne w okolicach pola karnego Chelsea, ale po żadnym z nich nie byli w stanie stworzyć zagrożenia pod bramką Courtoisa. Belgijski bramkarz miał w sobotni wieczór trochę pracy, ale większość strzałów oddawanych w jego kierunku była mało precyzyjna. Za to przy akcji bramkowej wydaje się, że golkiper Chelsea pośpieszył się z wyjściem do dośrodkowania, co w konsekwencji zakończyło się golem dla „The Citizens”.

Wielka improwizacja w ofensywie

Pod nieobecność Fabregasa ciężar rozegrania akcji z głębi pola spadł po równo na wszystkich pomocników Chelsea. Nominalnym zastępcą Hiszpana na pozycji nr 8 był Ramires, jednak jest to piłkarz o zupełnie innej charakterystyce niż najlepszy aktualnie asystent Premier League. W związku z tym do środka boiska często zbiegali ze skrzydeł Eden Hazard i Willian, a wówczas ustawiony na pozycji rozgrywającego Oscar grał nieco wyżej, znajdując się momentami nawet na pozycji podwieszonego napastnika.

Duża aktywność graczy ofensywnych w pierwszej połowie długo nie przynosiła żadnego skutku. Piłkarze Mourinho nie potrafili przedostać się pod pole karne gości, którzy przez prawie całe sobotnie spotkanie grali wysokim pressingiem. Zmiana strefy boiska w wykonaniu skrzydłowych „The Blues” spowodowana była również bardzo agresywnym atakiem bocznych obrońców City na zawodnika z piłką. Do belgijskiego gwiazdora Chelsea szybko doskakiwał któryś z defensywnych piłkarzy gości, najczęściej Sagna, Kompany i Fernando. Brak boiskowej swobody Hazarda przełożył się na jego słabsze niż zwykle statystyki. Belg, poza fantastyczną asystą przy golu Remy’ego, nie zdołał oddać żadnego strzału (!), zaliczył „tylko” trzy udane pojedynki indywidualne (na sześć prób, w całym sezonie ligowym średnio 4,7 udanego dryblingu/mecz), notując przy tym trzy straty.

Największe zagrożenie pod bramką City stwarzały podania górą posyłane z głębi pola. Niestety dla gospodarzy, większość z nich było niedokładnych albo spóźnionych, jak w sytuacji, kiedy po zagraniu Williana na spalonym znalazł się Remy. Napastnik pozyskany z Queens Park Rangers długo nie mógł znaleźć sobie miejsca na boisku, często szukając gry przy linii bocznej boiska, co świetnie widać na poniższej grafice.

Remy - HEATMAP
Obszar poruszania się Loica Remy’ego w sobotnim starciu z „The Citizens”

W okolicach pola karnego Francuz był bezradny wobec silniejszych fizycznie stoperów „The Citizens”, ale nie miał również wielu okazji, aby zmierzyć się z nimi w pojedynku biegowym (jedyna taka sytuacja zakończyła się groźnym strzałem Oscara, który otrzymał od Remy’ego bardzo dobre płaskie podanie przed polem karnym).

Szczęśliwie dla Remy’ego i jego drużyny, w najważniejszym momencie pierwszej połowy odnalazł się on w polu karnym gości doprawdy znakomicie. Cała akcja bramkowa Chelsea zaczęła się jednak bardzo niepozornie, bo od kolejnej próby oswobodzenia się spod krycia przez Williana. Brazylijczyk zabrnął aż do narożnika boiska, skąd przytomnie wycofał piłkę do Ramiresa, a ten ponownie oddał ją do tyłu do nadbiegającego Ivanovicia. Precyzyjne górne podanie Serba było w tej akcji kluczowe, bo grający na prawej stronie obrony Bacary Sagna zgubił na moment Hazarda, który z pierwszej piłki idealnie zagrał wzdłuż bramki do znajdującego się w okolicach pola bramkowego Remy’ego. W tej sytuacji mógł jeszcze ryzykować zagranie wślizgiem kapitan gości, Vincent Kompany, ale ostatecznie nie zdecydował się na takie rozwiązanie i francuski napastnik Chelsea dopełnił formalności.

https://www.youtube.com/watch?v=8qNn0HkUl0o
Wszystko, co dobre w grze ofensywnej Chelsea, miało miejsce w pierwszej połowie sobotniego spotkania. Po przerwie podopieczni Mourinho nastawili się głównie na kontrataki i w efekcie… nie zdołali oddać ani jednego strzału na bramkę Joe Harta! A przecież gra z kontry była największą wizytówką drużyny „Królewskich”, kiedy ich szkoleniowcem był właśnie Portugalczyk. Dwa celne uderzenia w całym meczu (na ledwie trzy podjęte próby) stanowią niechlubny rekord drużyny lidera w obecnej kampanii Premier League. Dla Mourinho nie jest to jednak istotne, bowiem pod nieobecność dwóch gwiazd jego zespół zdołał osiągnąć korzystny rezultat i utrzymał pięciopunktową przewagę w tabeli nad najgroźniejszym rywalem. „The Blues” udało się przetrwać bez straty gola całą drugą połowę, chociaż po niektórych piłkarzach wyraźnie widać było jeszcze zmęczenie wtorkowym, 120-minutowym bojem w Pucharze Ligi z Liverpoolem.

MANCHESTER CITY

MC ustawienie
Manchester City – ustawienie wyjściowe

Ustawienie

Manuel Pellegrini odkąd pojawił się na Etihad Stadium, podobnie jak Mourinho, przeważnie nie zmienia formacji swojego zespołu – w obecnej kampanii 2014/15 „Obywatele” grali w ustawieniu 1-4-2-3-1 w ok. 85% rozegranych do tej pory spotkań. Wyjątek stanowią niektóre ligowe mecze na wyjeździe np. z Southampton (1-4-4-2, zwycięstwo 3:0) czy Sunderlandem (1-4-4-1-1, zwycięstwo 4:1), kiedy za osamotnionym Sergio Aguero biegał fałszywy napastnik, którym był już zarówno Samir Nasri czy David Silva, jak i Stevan Jovetić.

Pod nieobecność lidera drugiej linii „Obywateli”, Yayi Toure, Pellegrini regularnie wystawia do gry od pierwszej minuty brazylijską parę defensywnych pomocników – Fernando i Fernandinho, z których ten drugi przejawia większy potencjał ofensywny. Na pozycji klasycznego rozgrywającego, a więc centralnie za napastnikiem (na pozycji nr 10), ustawiony został David Silva, który (podobnie jak Samir Nasri) często zaczyna mecze na boku pomocy, skąd schodzi do środkowej strefy boiska.

Pellegrini zdecydował się postawić we wczorajszym meczu na parę nominalnych skrzydłowych – Jamesa Milnera i Jesusa Navasa. Taka decyzja spowodowała zmianę w obsadzie boków obrony. Zorientowany na ofensywę Pablo Zabaleta tym razem usiadł na ławce rezerwowych, a na prawej stronie czteroosobowego bloku defensywnego wystąpił od początku Bacary Sagna. Na lewej stronie niezmiennie pewniakiem do gry jest jego rodak, Gael Clichy. Obaj ci defensorzy rzadziej od wicemistrza świata włączają się do akcji ofensywnych, za to dobrze radzą sobie w pojedynkach indywidualnych z przeciwnikami.

Mimo sugestii angielskiego realizatora telewizji SkySports, zespół z Etihad Stadium przez zdecydowaną większość sobotniego meczu grał w ustawieniu docelowym, a więc z dwójką defensywnych pomocników, dwoma skrzydłowymi, klasycznym rozgrywającym i jednym napastnikiem. W niektórych fragmentach pierwszej połowy „Obywatele” rzeczywiście grali systemem 1-4-4-1-1, a David Silva spełniał wówczas rolę „podwieszonego” napastnika.

W drugiej połowie w drużynie Manchesteru City nastąpiły już tylko korekty personalne, a ustawienie pozostało bez zmian. Po wejściu na boisko Franka Lamparda (na kwadrans przed końcem spotkania) James Milner przeszedł na pozycję nr 8, a David Silva teoretycznie miał być ustawiony na lewej flance. W rzeczywistości Hiszpan operował na całej szerokości połowy gospodarzy, a w bocznym sektorze coraz częściej pojawiał się obrońca Gael Clichy. W samej końcówce meczu, kiedy Jovetić zastąpił Davida Silvę, „The Citizens” atakowali niemal wszystkimi siłami, angażując do akcji ofensywnych defensywnych pomocników i bocznych obrońców.

MC- średnia pozycja gracza
Uśredniona pozycja piłkarzy Manchesteru City w meczu z Chelsea Londyn

Atak pozycyjny

Manchester City jest zdaniem wielu, obok Arsenalu Londyn, najlepiej grającym na Wyspach zespołem w ataku pozycyjnym. Podopieczni Manuela Pellegriniego mają znakomicie wyszkolonych technicznie piłkarzy, którzy lubią grę na jeden, dwa kontakty. W sobotnim meczu te opinie znalazły potwierdzenie. Największe zagrożenie pod bramką Courtoisa powstawało w wyniku przyspieszenia gry za pomocą krótkich i szybkich podań po ziemi. Akcje kombinacyjne gości odbywały się przeważnie w bocznych sektorach boiska, gdzie w wyniku podwojenia lub potrojenia akcji ofensywnych „Obywatele” uzyskiwali przewagę liczebną, często tworząc między sobą charakterystyczne trójkąty. W środku pola nie było miejsca, aby zagrać prostopadłe podanie w kierunku osamotnionego Aguero, dlatego największe zagrożenie stwarzali skrzydłowi – Milner i Navas, do spółki z bardzo dobrze dysponowanym tego dnia rozgrywającym, Davidem Silvą. Ci trzej ofensywni piłkarze „The Citizens” zaliczyli w sobotnim spotkaniu w sumie aż 236 kontaktów z piłką, z czego większość na połowie przeciwnika! W czołowej dziesiątce najczęściej podających piłkarzy Premier League znajduje się zresztą aż trzech zawodników MC – Yaya Toure (średnio 88,4 podania/mecz – lider klasyfikacji), David Silva (67,9) oraz Samir Nasri (59,5).

Kontakty z piłką Silvy, Milnera i Navasa
Obszar działania Silvy, Milnera i Navasa w sobotnim hicie na Stmaford Bridge

Po jednym z błyskotliwych rozegrań piłki na połowie Chelsea padł gol wyrównujący. Czterech piłkarzy City (Silva, Fernandinho, Sagna i Navas), ustawionych w kształcie trapezu na wąskim wycinku boiska, wymieniło między sobą szybkie podania z pierwszej piłki, co stworzyło przestrzeń dla znajdującego się na skrzydle Navasa.

Trapez

Hiszpan otrzymał świetne podanie od Sagni i nieatakowany przez nikogo mocno dośrodkował w pole karne. W tej sytuacji spóźniony był boczny obrońca Chelsea, Cesar Azpilicueta, który ruszył do pressingu w kierunku Francuza i nie zdążył już dogonić szybkiego Navasa. Niepewne piąstkowanie bramkarza gospodarzy stworzyło Aguero okazję do strzelenia pierwszego ligowego gola w Nowym Roku. Jego niecelne uderzenie ostatecznie przerodziło się w asystę, bo przytomnie piłkę do bramki zdążył skierować jeszcze Silva.

https://www.youtube.com/watch?v=NhhHTMFqy_4

Wspomniana wrzutka Navasa przy akcji bramkowej Manchesteru City była jedną z 22 w wykonaniu całego zespołu gości. Połowa z tych dośrodkowań jest dziełem filigranowego Hiszpana. Niestety dla gości, niewiele z tych górnych podań dotarło do adresata (tylko trzy, a więc niespełna 14%). Piłkarze Chelsea, wykorzystując swoją przewagę wzrostu (średnia piłkarzy „The Blues” to 184,7 cm przy 179,4 cm zawodników City), doskonale radzili sobie z dośrodkowaniami w pole karne, wygrywali także większość pojedynków główkowych (26-17).

Świetną pracę na całej długości i szerokości boiska, zarówno w ofensywie, jak i defensywie, wykonał natomiast trochę niedoceniany w szeregach aktualnego mistrza Anglii, James Milner. Reprezentant Anglii zaliczył aż siedem skutecznych odbiorów piłki, trzy udane dryblingi i wykreował partnerom dwie sytuacje podbramkowe. Jego zaangażowanie i aktywność (najwięcej kontaktów z piłką spośród wszystkich uczestników sobotniego spotkania) docenili eksperci SkySports, którzy wybrali skrzydłowego City na najlepszego zawodnika meczu.

Milner - aktywność
Diagram przedstawiający wszystkie boiskowe działania Jamesa Milnera w meczu z Chelsea. Na niebiesko i zielono zaznaczone są skuteczne zagrania zawodnika

Mimo wielu ataków w drugiej połowie meczu, piłkarzom Pellegriniego nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Mimo wyraźnej przewagi w posiadaniu piłki (57%-43% na korzyść City), „Obywatele” oddawali za mało strzałów na bramkę Courtoisa. Wydaje się, że w grze gości zabrakło głównie uderzeń z dystansu oraz wykorzystania stałych fragmentów gry, które są bardzo istotnym elementem we współczesnym futbolu. Zawodnicy z Etihad Stadium zupełnie zaprzepaścili jednak liczne szanse na stworzenie zagrożenia po dośrodkowaniu z piłki stojącej. Większość tych wrzutek była bardzo niedokładna, a sposób rozegrania rzutów rożnych – schematyczny i monotonny.

Neutralizacja poczynań Chelsea, czyli wysoki pressing

Dużym zaskoczeniem dla piłkarzy Mourinho był z pewnością wysoki i, co najważniejsze, regularny pressing ze strony Manchesteru City. W pierwszej połowie gospodarzom sporadycznie udawało się uciec spod opieki agresywnie atakującego rywala, ale w drugiej odsłonie meczu rzadko kiedy byli w stanie dojść z piłką pod pole karne „Obywateli”. Dla Joe Harta był to zatem wyjątkowo spokojny wieczór, w czym ogromna zasługa jego kolegów z pola.

Zawodnicy z Etihad Stadium przez większość spotkania atakowali piłkarzy Chelsea już w okolicach linii środkowej, często podwajając pressing. Godny uznania jest fakt, że intensywność gry defensywnej Manchesteru City nie spadała wraz z upływem czasu. Także dlatego w drugiej połowie gospodarze nastawili się niemal wyłącznie na grę z kontrataku.

Pressing City
Pressing drużyny Manchesteru City w sobotnim meczu z Chelsea

Bardzo skuteczny w przejęciu piłki okazał się defensywny pomocnik drużyny z błękitnej części Manchesteru – Fernandinho, który zaliczył aż siedem odbiorów (tyle samo, co wspomniany Milner – najwięcej z całej drużyny). Razem ze swoim rodakiem, Fernando, stworzyli trudną do przejścia zaporę w środkowej strefie boiska.

Fernando i Fernandinho
Obszar poruszania się Fernando i Fernandinho w sobotnim meczu na Stamford Bridge

Dobra postawa w obronie całego zespołu City pozwoliła zneutralizować największe zagrożenie ze strony Chelsea w postaci Edena Hazarda. Belg nigdy nie został zostawiony w sytuacji jeden na jednego z piłkarzem gości, dlatego jego łatwość w wygrywaniu pojedynków indywidualnych w sobotni wieczór na nic się zdała.

Tak solidnej gry defensywnej ze strony mistrza Anglii chyba nikt się nie spodziewał. We wszystkich sześciu styczniowych meczach piłkarze z Etihad Stadium stracili aż  dziewieć goli, popełniając sporo błędów indywidualnych i notując wiele niewymuszonych strat. We wczorajszym meczu dopuścili do zaledwie trzech strzałów na bramkę Joe Harta, a grali przecież na stadionie lidera rozgrywek.

Rezultat remisowy potwierdza opinie brytyjskich ekspertów o stosunkowo wyrównanym potencjale obu zespołów. Należy jednak pamiętać, że Chelsea wystąpiła w sobotnim spotkaniu bez dwóch niezwykle ważnych piłkarzy podstawowego składu, co w miarę upływu spotkania na Stamford Bridge było coraz bardziej widoczne. Podobnie jak zmęczenie piłkarzy Mourinho, którzy w samym tylko styczniu rozegrali już  osiem spotkań (w sumie 750 minut).

Przed spotkaniem szkoleniowiec aktualnych mistrzów Anglii, Manuel Pellegrini, zapowiadał, że jego drużyna zagra w zachodnim Londynie bardzo ofensywnie i słowa dotrzymał. Goście z Manchesteru starali się ze wszystkich sił wykorzystać sprzyjające dla nich okoliczności, aby zniwelować stratę do lidera. Ostatecznie, mimo sporej przewagi w drugiej połowie meczu, nie udało się „Obywatelom” po raz drugi sforsować żelaznej defensywy Chelsea, chociaż pomysł na zaskoczenie obrony londyńczyków mieli naprawdę dobry.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze