Lech Poznań zafundował nam stan przedzawałowy, ale wygrał. Po pięciu latach Lech wraca do fazy grupowej Ligi Europy


Lech Poznań i jego ostatni krok w drodze do fazy grupowej Ligi Europy

1 października 2020 Lech Poznań zafundował nam stan przedzawałowy, ale wygrał. Po pięciu latach Lech wraca do fazy grupowej Ligi Europy
Przemysław Szyszka / lechpoznan.pl

Drużyna Charleroi, obecny lider belgijskiej Eerste Klasse A w bieżącym sezonie nie przegrał żadnego spotkania. Po siedmiu rozegranych meczach ma na swoim koncie 6 zwycięstw i 1 remis. Jednak zamiast belgijskich rywali tym razem stanął na przeciw Lecha Poznań. Faworytem drużyna z Poznania nie była, a szansę były rozkładane sześćdziesiąt do czterdziestu dla Belgów. Jednak pierwsze minuty spotkania pokazały nam, że może być zupełnie odwrotnie.


Udostępnij na Udostępnij na

W Lechu zabrakło Sykory, więc trener Żuraw musiał trochę zmienić ustawienie. Szansę po raz pierwszy od początku spotkania dostał Kravets. Na skrzydło w miejsce Sykory wystawiony został Puchacz. Poza tym jednak Lech Poznań na spotkanie w Belgii wyszedł tak samo jak ostatnio przeciwko Apollonowi.

RSC Charleroi prowadzone przez Karima Belhocine zagrało tak samo jak przeciwko Partizanowi Belgrad. Zmienieni zostali grając w meczu przeciwko Mouscron Gillet i Diagne.

Dobry początek

Zawodnicy z Poznania zaczęli mecz pokazując, że to oni są w tym meczu lepsi. To zawodnicy Kolejorza prowadzili grę i rozgrywali piłkę między sobą. Dobrze od pierwszych minut prezentował się Pedro Tiba oraz Dani Ramirez. Po całej drużynie z Poznania widać było,  że dobrze weszła w spotkanie i emocje związane z możliwym awansem nie biorą nad nimi góry.

Na początku pierwszej połowy w polu karnym po kilku minutach upadł Ishak. Wydawał się, że sędzia podyktuje rzut karny, ale jednak nie podjął takiej decyzji. Kilka minut później, miejsce miała sytuacja gdy przed polem karnym wywrócił się Dani Ramirez i widać było, że rywal prawie zdjął mu but. W tej sytuacji sporną kwestią było to czy hiszpański zawodnik Lecha był w polu karnym, ale na pewno był faulowany. Sędzia uznał jednak, że Ramirez symulował i pokazał mu żółtą kartkę.

Najważniejszy gol?

Ten sam Dani Ramirez, który pokazywał się dobrze w poprzednich spotkaniach, a od początku meczu z Charleroi był jednym z najlepszych no boisku w Lechu jako pierwszy dał sygnał, że Poznańska drużyna tego wieczoru może awansować. Po dobrze rozegranej akcji Hiszpan znalazł się niekryty przed polem karnym. Nie czekał, nie zastanawiał się tylko po prostu oddał strzał z odległości około 20 metrów. Strzał był słaby i leciał w środek bramki. Jednak nawet jeżeli oddasz niecelny strzał, jeśli takowy zamieni się w rykoszet to bramkarza czeka niemiła niespodzianka. Tak właśnie było w tej sytuacji i po odbiciu się piłki od obrońców ta poleciała w drugą stronę niż bramkarz i padł gol na 1:0.

Szaleństwo

Po golu Lecha z 34 minuty zaczął się moment w meczu, w którym jedna drużyna atakowała, a druga odpowiadała zaraz tym samym. I tak właśnie co chwila sytuację mieli zawodnicy belgijskiej drużyny. Już przed golem, Fall miał wyśmienitą sytuacje, ale nie poradził sobie ze strzałem. Lech miał swoje momenty kiedy to Kamiński próbował strzelić gola z ostrego kąta. Była też chwila gdy gracze Lecha Poznań zadrżeli kiedy to jeden z zawodników Chrleroi trafił po strzale głową w słupek z kilku metrów.

Potem jednak wyśmienitym odbiorem popisał się Dani Ramirez. Piłkę od razu złapał Kamiński i ruszył na bramkę, ale zamiast strzelać oddał futbolówkę do Puchacza. Młodzieżowiec, który z braku Sykory grał na skrzydle zachował się idealnie. Strzelił gola z prawie identycznej pozycji co wcześniej Hiszpan Ramirez pokonując bramkarza gości strzałem przy bliższym słupku. Szaleństwo z Belgii przeniosło się w tamtej chwili do domów kibiców Lecha.

Bramkarz, którego brakowało

Nie da się w meczu Lecha skupić na jednym piłkarzu, bo w tym spotakaniu bohaterów było wielu. I na pewno jednym z nich jest fantastycznie broniący w pierwszej połowie jak i całych eliminacjach Filip Bednarek. Od początku widać, że szalony pod koniec pierwszej połowy mecz nadal takim pozostaje w swojej drugiej części. Mocno ofensywnie chcąc szybko odrobić starty Charleroi zaczęło atakować i stwarzało sobie sytuację. Z drugiej strony dwóch na jednego wyszli Ishak z Puchaczem, ale Szwed za długo czekał na dobry moment do podania i podjął tę decyzję za późno.

W 50 minucie Satka popełnił błąd, który spowodował podyktowanie rzutu karnego dla belgijskiej drużyny. I w tym momencie większość kibiców ma z tyłu głowy, że jeśli padnie gol to Lech przegra. Wtedy właśnie błysnęła forma i umiejętnościami Bednarka, który wyciągnął się w swoje prawo i ręką sparował piłkę na rzut rożny.

Pierwszy stracony gol

Jak mówią słowa piosenki Nic nie może przecież wiecznie trwać, tak samo było z czystym kontem Filipa Bednarka w eliminacjach Ligi Europy. Po ciągłym atakowaniu udało się drużynie z Charleroi trafić gola na 1:2 w 56 minucie. Bramkę zdobył Fall po dobrze przeprowadzonej przez belgijski zespół akcji, w której wypracowali oni napastnikowi pozycję do strzału na szóstym metrze od bramki. Na pewno przy jego stracie nie może czuć się źle bramkarz Lecha, bo był w tej sytuacji bez szans.

Szaleństwo totalne, Poprzeczki, Kartki i liczenie na cud

Ciężko już szukać tytułu dla akapitu po tym jak wynik na tablicy wskazywał 1:2. Raz sytuację miała drużyna belgijska i ponownie trafiła w słupek. Później dobrą kontrę strzałem zza pola karnego kończył Kamiński. I po chwili piłka znów była pod nogami Falla lub jego kolegów i wydawało się, że muszą strzelić zaraz gola. Potem futbolówka poprzez dobrą grę w odbiorze Tiby i Modera wracała do Lecha. Zawodnicy wymieniali kilka podań, a w końcu dał coś od siebie Tiba. Po składnej akcji i podaniu za linie obrony do Czerwińskiego Portugalczyka strzał w słupek oddał Ishak.

Jednak wszystko zeszło na drugi plan gdy w 77 minucie po mocno dyskusyjnym faulu drugą żółtą kartkę zobaczył Satka. Lech musiał grać w dziesiątkę, a za Ramireza żeby ratować sytuację w obronie wszedł Rogne. I zaczęło się oblężenie bramki Bednarka, który teraz musiał urosnąć na najlepszego piłkarza ostatnich minut. Tak też zaczął, zaraz po faulu z wolnego w bramkę uderzyli zawodnicy Charleroi, ale mimo rykoszetu bramkarz zareagował tak jak powinien i zbił piłkę na rzut rożny. Bitych z narożnika boiska piłek Charleroi zagrywał w tym meczu aż 8. Im dalej w mecz tym coraz bliżej gola byli belgijscy piłkarze. Zawodnicy Charleroi trafiali w poprzeczkę, upadali z krzykiem w polu karnym, ale trzeba im oddać, że robili co mogli byle doprowadzić do dogrywki.

Dali radę

I choć wydawało się, że Lech Poznań bez Satki, grając w dziesiątkę nie da rady, to udał się. Mimo fantastycznej ofensywnej gry zespołu Chrleroi, mimo tego, że stwarzali sobie sytuację to Lech stał ponad tym. Wszystko przed meczem było przeciwko Lechowi, pomijając to w meczu poznańska drużyna momentami broniła się rozpaczliwie, ale na koniec awansowała. Fantastycznie zagrali wszyscy zawodnicy, ale najbardziej błyszczał Filip Bednarek bo to on obronił dzisiejszego wieczoru wiele fantastycznych strzałów w tym rzut karny.

Na koniec zaś tych fantastycznych eliminacji Lech Poznań stracił jednego gola. W tym samym czasie zdobył ich trzynaście w tym pięć na ciężkim terenie na Cyprze. Polskie drużyny słabo radzą sobie w upałach, na sztucznej murawie, ale Lech stanął przed takimi wyzwaniami w tych eliminacjach. I jak skończył? Wygrał ze wszystkimi rywalami i bez kompleksów może czekać na losowanie fazy grupowej. Czekamy teraz już tylko zacierając ręce, na kogo po pięciu latach trafi w grupie zespół trenera Żurawia.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze