W sobotę rozegrano większość spotkań 14. kolejki Scottish Premier League. Kibice w drugiej największej części Zjednoczonego Królestwa zadawali sobie pytanie, czy grający w kratkę Celtic pokona nieźle spisujący się Aberdeen i umożliwi przejęcie pozycji lidera. Podopieczni Tony'ego Mowbraya nie zawiedli swoich sympatyków i nie dali się wyprzedzić.
Zdecydowanymi faworytami starcia na Celtic Park byli gospodarze. Ich zwycięstwa wcale jednak nie należało traktować w kategorii pewnego wyniku. „The Boys” w ostatnim czasie potrafili pokonać Saint Mirren, jak i przegrać z Dundee United. Ich rywali do dobrej gry motywowało przede wszystkim zeszłotygodniowe poskromienie drugiego klubu z Glasgow.
Nadzieje sympatyków gości na dobry rezultat szybko zostały rozwiane. Od pierwszej minuty fani zgromadzeni na stadionie byli świadkami teatru jednej drużyny – Celtiku. Podopieczni Tony’ego Mowbraya raz po raz gościli w polu karnym Jamie Langfield, dając mu okazję do wykazania się bramkarskim kunsztem. Szczęścia próbowali Scott McDondald i Georgios Samaras wspomagani z drugiej linii przez bardzo aktywnego Aidena McGeady’ego. Wynik jednak nadal się nie zmieniał. Im dłużej trwała pierwsza połowa, tym większy stawał się napór gospodarzy. Przyjezdni przeprowadzali jedynie sporadyczne akcje, które bez większych problemów neutralizowali defensorzy miejscowych, a stojący w bramce Artur Boruc mógł poczuć się jak bezrobotny. Wysiłek „Celtów” został jedna wynagrodzony. Na sześć minut przed końcem tej części meczu piłka zatrzepotała w siatce Aberdeenu, a jej zdobywcą okazał się McDonald. Taki rezultat utrzymał się do przerwy.
Na początku drugiej połowy obraz gry się nie zmienił. To Celtic atakował, szukając okazji na podwyższenie wyniku. 420 sekund po wznowieniu gry dobrej sytuacji znalazł się Samaras. Greckiemu napastnikowi nie zabrakło zimnej krwi. Pokonał Langfielda, zdobywając drugą bramkę dla swojej drużyny. Gdy trzy minuty później Jerel Ifil opuścił boisku w wyniku czerwonej kartki za brutalny faul, stało się jasne, że „The Boys” tego starcia nie przegrają. Nadal mieli inicjatywę, dążąc do kolejnego umieszczenia piłki w siatce. Utracie kolejnych goli skutecznie zapobiegał golkiper przyjezdnych, który mógł jedynie pozazdrościć swojemu vis a vis, Arturowi Borucowi, nudy. Jednak nawet świetnie dysponowany bramkarz Aberdeenu okazał się bezradny w 76. minucie przy uderzeniu Samarasa, który wpisał się na listę strzelców po raz drugi w tym meczu i piąty w sezonie. Do końca meczu gole już nie padły, a Celtic zasłużenie pokonał rywala 3:0, umacniając się w fotelu lidera.
Wynik starcia w Glasgow nie zadowolił głównych rywali „The Boys” w walce o tytuł mistrzowski. W porównaniu do wicemistrzów kraju „The Gers” mieli o wiele prostsze zadanie. By zdobyć trzy punkty, wystarczyło jedynie pokonać outsidera z Falkirk. Kibice czempionów spodziewali się łatwego zwycięstwa z zajmującymi ostatnie miejsce w tabeli przeciwnikami, a ich pupile spisali się na miarę oczekiwań. By objąć prowadzenie, wystarczyło im 17 minut, a wynik meczu otworzył niezawodny Kris Boyd. Umieszczenie piłki w siatce Roberta Olejnika jedynie umotywowało podopiecznych Waltera Smitha do jeszcze lepszej gry. Swoje szanse mieli Kenny Miller i Nacho Novo, lecz za każdym razem na wysokości zadania stawał golkiper gospodarzy. Ten robił, co mógł, lecz okazał się bezradny w 36. minucie, gdy ponownie pokonał go Boyd, strzelając dziesiątego gola w sezonie. Podwyższenie wyniku rozluźniła trochę poczynania czempionów, za co 300 sekund później skarcił ich Pedro Moutinho, zdobywając gola kontaktowego. Taki stan rzeczy utrzymał się do przerwy.
Tuż po wznowieniu gry mogło być po meczu. Olejnik jednak w znakomitym stylu obronił uderzenie z woleja w wykonaniu Novo. Gospodarze próbowali odpowiedzieć i prawie doprowadzili do remisu. Na szczęście dla gości we właściwym miejscu i we właściwym czasie znalazł się Lee McCulloch, który wyperswadował piłkę na połowę rywali po główce Chrisa Mitchella. Mimo tej sytuacji przewaga Rangersów nie podlegała dyskusji. Mistrzowie Szkocji szukali okazji do dobicia rywali, lecz marnowali kolejne sytuacje. Dopiero Kenny Miller w 74. minucie przypieczętował wygraną „The Gers”. Czempioni zasłużenie zwyciężyli 3:1, co umożliwiło im utrzymanie kontaktu punktowego z Celtikiem.
Świetny mecz Boyda , juz ma 151 bramek i zliża się do
rekordu Larssona:D Szkoda , że Celtic wygrał , ale
cóż.Celtic w każdym meczu jest faworytem w 100% , a
Rangersi jak maja grac z zespołem z czołówki np:
Hibs , mandarynki , to nie są faworytami i moga
przegrac;/ PozrO dla ciebie Evra :D
oba kluby z Old Firm zanotowały łatwe zwycięstwa.ale
światełka w tunelu tyż wygroły i dobrze.widzisz Pysio
że mimo tego iż sympatyzujemy z wrogimi sobie klubami
to możemy sie przyjaźnić ,powiem ci taką jedną rzecz
że kiedy byłem jeszcze fanem ManU (okres:czerwiec
2007-lipiec 2008) to mój przyjaciel był fanem
odwiecznego ich rywala Liverpoolu mimo to byliśmy
nadal najlepszymi kumplami,w sezonie 2007/2008
wspólnie obstawiliśmy że w finale LM zagrają MU i
LFC. jednak Chelsea w półfinale pokonala The Reds
,finał w Moskwie był zbawieniem bo oprócz satysfakcji
z wygranej 'Czerwonych Diabłów' to wygraliśmy
trochę kasy gdyż wspólnie postawiliśmy u bucka
wygraną MU,podzieliliśmy się wygraną.potem ja nadal
kibicowałem Celtom(wówczas mialem dwa ulubione kluby)
Manchester przestalem lubić,jakoś czerwone barwy mi
się znudziły.ów kolega jest teraz fanem Arsenalu.
liczy pewnie że Kanonierzy sięgną w tym sezonie po
pierwszy puchar LM.kluby z Londynu nigdy nie zdobyły
tego trofeum.ostatnia wpadka Arsenalu w meczu z
Chelsea tyż podważyła ich pozycję w lidze.możemy
spróbować wytypować króla strzelców w tym sezonie
SPL, moimi kandydatami są narazie Boyd,McDonald i
Keny Miller.
Widze , że jesteś ze Śląska jak ja?
widza że po mojej gwarze się domyśliłeś, ale pierwszą
osobą na igolu nie jesteś ktora to odkryła.w ogóle
komu bydziesz kibicował w LM jak Rangersi z niej
odpadaja. moj kolega twierdzi że w finale zagrają
Arsenal i Chelsea.ale to by bylo gdyby miał rację jak
żem już wcześniej godoł kluby z Londynu nigdy nie
wygroły LM. moim zdaniem do finału awansuje ktoś z
czwórki barca,Chelsea,kanonierzy ale najlepiej żeby
zagroła Unirea :D
już za niedługo najważniejszy mecz w historii klubu
Unirea Urziceni biorę ostatnio pod lupę grę szwabów i
powiem że jeśli Unirea swoim poziomem gry dorównuje
średniakowi z bundesligi np.Eintrachtowi Frankfurt to
z awansem do 1/8 finału nie powinni mieć problemów.
Unirea w lidze rumuńskiej narazie prowadzi ale tam o
czołową lokatę walczy aż 7 klubów!są to
Unirea,Cluj,Timisoara,Rapid,Vaslui,Dinamo i Steaua. a
między Unirea a Dinamem który jest 7 w tabeli jest
ino 6 punktów różnicy.
Nie wiem , w tym sezonie każdy może dojść daleko.Na
serio poziom w Europie sie wyrównuje.Ja jestem z Rudy
Śląskiej :D