Nazywa się Carlos Pena, choć woli, gdy mówi się na niego Gullit. Ma 28 lat. Pochodzi z Meksyku. W przeszłości występował na mistrzostwach świata oraz święcił sukcesy na ojczystych boiskach. W międzyczasie nieco pogubił się w swojej karierze, co ostatecznie zaowocowało transferem do GKS-u Tychy, choć jak sam przyznaje, wbrew powszechnej opinii, nie traktuje tego jak krok wstecz.
Już po pierwszym treningu z drużyną?
Zgadza się, dzisiaj (rozmawiamy w poniedziałek 19.03 – przyp.) po raz pierwszy trenowałem z drużyną GKS-u Tychy od momentu podpisania kontraktu. Rano siłownia, popołudniu zajęcia na boisku.
I jak pierwsze wrażenia odnośnie poziomu sportowego? Jestem pewien, że o wiele bardziej różni się od miejsc, w których wcześniej grałeś.
To prawda, z tego co widziałem styl gry jest odmienny. Mamy wspaniałą drużynę zarówno pod względem społecznym, charakterologicznym, jak i sportowym. Jestem przekonany, że przed nami naprawdę dobra runda w naszym wykonaniu.
Dlaczego Tychy? Dlaczego zdecydowałeś się występować właśnie w tej drużynie? Miałeś inne propozycje?
Oczywiście, było kilka ofert z klubów zainteresowanych moją osobą…
… na przykład?
Turcja, Hiszpania, Meksyk. Zdecydowałem się jednak przyjechać tutaj, do Polski. Jestem osobą, która lubi stawiać sobie kolejne cele i je osiągać. GKS jest właśnie jednym z nich, z czego jestem naprawdę bardzo zadowolony.
Tuż po złożeniu ostatniego podpisu na umowie udzieliłeś wywiadu dla klubowych mediów, w którym mówisz, że „transfer do GKS-u nie jest krokiem wstecz”. Szczerze mówiąc trudno mi w to uwierzyć – w końcu przed czterema laty grałeś na mundialu w Brazylii.
Nie, dla mnie pobyt tutaj nie jest krokiem wstecz, dlatego tak powiedziałem. Widziałem ostatni mecz GKS-u na żywo, który zremisowali (GKS Tychy – Stal Mielec, 1:1 – przyp.), i uważam, że drużyna stoi na wysokim poziomie. Chłopaki zagrali w sposób bardzo intensywny. Moim marzeniem od zawsze było zostać zawodowym piłkarzem, co udało mi się spełnić. Stale narzucam sobie jednak nowe wyzwania chcąc je spełniać.
Dwa miesiące temu rozwiązałeś kontrakt z Glasgow Rangers. Byłeś w treningu od momentu przyjścia tutaj? Jak się czujesz pod względem fizycznym?
Zgadza się, trenowałem indywidualnie na własny koszt. W Meksyku posiadam akademię piłkarską, gdzie uczęszczałem ostatnio na treningi. Jestem profesjonalnym piłkarzem i muszę być przygotowany maksymalnie przez cały czas na tego typu sytuacje. Obecnie jestem pod okiem trenera i zobaczymy, jak się zapatruje na moją osobę. Jedyne co mi pozostało to trenować po to, ażeby spełnić oczekiwania kibiców bramkami i asystami, grając na wysokim poziomie.
Grałeś na mistrzostwach świata, zdobyłeś mistrzostwo ligi meksykańskiej. Nie tęsknisz za wielkim futbolem?
Prawdę mówiąc, to nie. Przyjechałem tu i wiem, że zapowiada się naprawdę wyrównana liga, z czego jestem zadowolony. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, zarówno z mojej strony, jak i reszty drużyny, możemy osiągnąć coś wielkiego.
Przed rokiem zdecydowałeś się zapisać na odwyk alkoholowy. Było aż tak poważnie?
Nie, nic z tych rzeczy. Sprawa wyglądała następująco – chciałem przeprowadzić serię ćwiczeń pod okiem Julio Cesara Chaveza, który jest jednym z najlepszych bokserów w Meksyku, o ile nie na całym świecie, w ramach, nazwijmy to, leczenia. Całość trwała dwadzieścia dni a nie, jak mogłoby się wydawać, rok czy nie wiadomo ile, ponieważ to nie było nic poważnego. Skierowałem się do niego, ponieważ jest najlepszy na świecie w swoim fachu.
W którym momencie uświadomiłeś sobie, że musisz udać się na takie małe leczenie, jak sam to określiłeś?
Wszystko miałem zaplanowane, nigdy wcześniej nie musiałem sobie tego uświadamiać. Po prostu wykorzystałem okres wakacji, podczas których zamiast pójść na plażę, spędzić czas z rodziną, czy jeździć na nartach, zdecydowałem się udać się tam, by wzmocnić swoje ciało i umysł.
W trakcie swojego pobytu w Glasgow Rangers miałeś okazję pracować z Stevenem Gerardem. Fenomenalny zawodnik. Czy jako trener również taki jest?
Nie ulega wątpliwości, że Gerard, w swojej najwyższej dyspozycji, był jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. To bardzo dobry trener, o czym najlepiej świadczą wyniki. Niestety, nie znalazł dla mnie miejsca w składzie i dlatego się rozstaliśmy.
GKS Tychy to dla Carlosa Pena jedynie trampolina w celu odbudowania się i powrotu na swój najwyższy poziom. Tak czy nie?
Nie.
Poważnie?
Poważnie. Wiem, czym jest ten klub, to wielka instytucja, za którą stoją poważni ludzie i oddani kibice. Nie traktuję mojego pobytu w Polsce jako trampoliny, miejsca, gdzie muszę jak najszybciej powrócić do formy. Moje podejście jest inne. Chcę wspólnie z drużyną zdobywać trofea, grać jak najlepiej, strzelać bramki i przy nich asystować. Czas pokaże, czy będzie mi dane zostać tu na dłużej czy też nie. Co by się nie działo – chcę osiągnąć tutaj coś wielkiego.