We wczorajszym meczu z Newcastle w podstawowej jedenastce Chelsea zagrało „aż” pięciu Anglików, co nie wydarzyło się od 2013 roku. Tomori, Barkley, Mount, Abraham i nasz tytułowy bohater, który w koszulce „The Blues” zaczyna zupełnie nowe życie. O kwietniowym urazie ścięgna Achillesa już zapewne nie pamięta, bo po powrocie na murawę wygląda jak nowo narodzony. W każdym meczu strzela, drybluje, asystuje i napędza niemal każdą akcję swojego zespołu. Callum Hudson-Odoi... piłkarz, która za trzy tygodnie skończy 19 lat.
To wszystko brzmi jak przebieg skrzętnie skonstruowanej fabuły, tylko że w grze komputerowej. Groźny uraz, 140 dni poza boiskiem, 11 meczów w klubowych barwach na straty… A teraz? Istne wskrzeszenie. Callum Hudson-Odoi wrócił do gry na boiskach (nie tylko!) Premier League z takim impetem, że aż strach pomyśleć, co ten nastolatek będzie wyprawiał za pół dekady. Biorąc pod uwagę jeszcze fakt, że 18-letni Anglik nie miał optymalnego okresu przygotowań przed obecnym sezonem, to robi wrażenie.
Callum Hudson-Odoi (18y 346d) is the 2nd youngest player in Premier League history to assist in 3 consecutive appearances. A serious talent. pic.twitter.com/x6do7asO0U
— TLV (@TheLampardView) October 19, 2019
Od oschłego wujka po troskliwego ojca
Umiejętności wychowanka „The Blues” mogliśmy podziwiać już w ubiegłej kampanii. 24 spotkania na poziomie pierwszego zespołu – pięć bramek, pięć asyst. Różnica względem teraźniejszości polegała jednak na tym, że ówczesny trener, czyli Maurizio Sarii, nie pozwalał swojemu podopiecznemu w pełni rozwinąć skrzydeł. Objawiało się to choćby tym, że Callum Hudson-Odoi średnio rozgrywał jedynie 48 minut na mecz. Niewiele? Zważywszy na fakt, że Anglik dopiero wkraczał w okres pełnoletności, ta liczba minut mogła być satysfakcjonująca, ale z drugiej strony…
Callum Hudson-Odoi na treningach był niesamowity [przekonywał się o tym szczególnie Cesar Azpilicueta], ale nie mógł spotkać się z uczciwym traktowaniem przez trenera. Maurizio Sarri bardzo mocno wierzył w graczy, którym ufał. Nie lubił sięgać po innych. Rob Green (były bramkarz Chelsea)
Skala talentu londyńczyka potrzebuje zdecydowanie więcej czasu na eksplozję. Dlatego, gdyby na Stamford Bridge pozostał włoski szkoleniowiec, zapewne głosilibyśmy to, co obecnie fani i dziennikarze związani z Chelsea: Graliby Pedro i Willian, a Callum? Odszedłby do Bayernu Monachium. Szczęśliwie dla każdej ze stron mroczna wizja nie zaistniała w rzeczywistości i 18-letni skrzydłowy pod wodzą wielkiego autorytetu, jakim niewątpliwie jest Frank Lampard, może być sobą, bez ograniczeń i co ważne – przy nielimitowanej dawce zaufania. Callum stał się kluczową częścią ekipy „The Blues”.
Lampard on Hudson-Odoi: “I thought he was good. Product and getting at people, I am really pleased with that. He was given a big problem and great for the fans. He knows he can get better at that.” #CFC pic.twitter.com/C70z7uFijm
— The Blues (@TheBlues___) October 19, 2019
Callum Hudson-Odoi, czyli motor napędowy Chelsea
Co do jednej rzeczy nie możemy mieć wątpliwości – wychowanek Chelsea nazywany „prekursorem nowej generacji piłkarzy” przeżywa w tej chwili najlepszy okres w karierze. Po kilkumiesięcznej pauzie godzina zero przypadła na dzień 13 września, w którym piłkarz „The Blues” na nowo wkroczył w meczowe realia. Rozegrał 61 minut dla zespołu U-23, zaliczył asystę i… potocznie mówiąc, coś się zacięło. Dlaczego? Ponieważ nikt Callumowi nie powiedział, że można zagrać mecz bez strzelonej bramki lub zaliczonej asysty. Maszyna się rozpędziła, osiągnęła astronomiczne obroty i sieje spustoszenie.
Despite this being just his second start, Callum Hudson-Odoi has created 7 chances from open play in the Premier League this season. That’s more than Mason Mount (6) and Willian (3).
He’s created each of Chelsea’s 3 chances so far today. 🙌 pic.twitter.com/ityypLbifX
— Statman Dave (@StatmanDave) October 19, 2019
Po powrocie na murawę Callum Hudson-Odoi momentalnie stał się najlepszym asystującym piłkarzem w drużynie Franka Lamparda (obok Pulisica – cztery asysty). A co bardziej niesamowite, absolutnie każde spotkanie, w którym wystąpił (od 1. minuty lub po wejściu z ławki rezerwowych), zakończyło się jego aktywnym udziałem przy bramce. Mówiąc krótko, Callum nie bierze jeńców i szczerze mówiąc, końca tej bezwzględności nie widać. Świetne liczby wywodzą się ze znakomitej, POWTARZALNEJ dyspozycji.
Hierarchia skrzydłowych Chelsea
W obliczu tego, jak fantastyczne zawody rozgrywa skrzydłowy Chelsea, należy się zastanowić na ilu asystach licznik się zatrzyma? I czy ktokolwiek może zabrać Callumowi miejsce w podstawowej jedenastce? Próbując odpowiedzieć na pierwsze pytanie, wystarczy zobaczyć choćby jeden mecz ekipy ze Stamford Bridge z udziałem jej najlepszego (?) wychowanka. Bo prawda jest taka, że oprócz wypracowywania szans bramkowych dla kolegów, 18-letni Anglik co mecz ociera się o ustrzelenie dubletu. Gdy Callum nadciąga, obrońcy rywala głupieją, faulują lub po prostu oglądają numer koszulki piłkarza Chelsea.
https://twitter.com/BnsComps/status/1185693150746202112
Przy nieco lepszej skuteczności kolegów (szczególnie Mounta i Abrahama) i łucie szczęścia (polegającym na nie zablokowaniu strzału) Callum Hudson-Odoi może dysponować lepszymi liczbami niż dotychczas! Tak, to naprawdę możliwe. Natomiast odpowiadając na pytanie nr 2, po odejściu z klubu Edena Hazarda angielska prasa szeroko podejmowała temat roli Williana, Pedro i Pulisicia. Głos w tej sprawie zabrał m.in. Pat Nevin (były piłkarz Chelsea), deklarując: Nie zdziwcie się, jeśli Pedro, Willian, a nawet Pulisic będzie miał wyjątkowo produktywny sezon.
https://twitter.com/Vintage_Chels/status/1182938058766741507
Do tej pory Frank Lampard starał się stosować rotacje w taki sposób, żeby nikt nie czuł rozczarowania. Jednakże śmiało możemy stwierdzić, że w wyniku eksplozji formy 18-latka największą ofiarą będzie… Pedro. Duet nominalnych skrzydłowych tworzą w tej chwili Willian z Hudsonem-Odoiem, a trzecim piłkarzem w hierarchii na tej pozycji jest Pulisic. Pamiętając o tym, że szkoleniowiec Chelsea z dużą chęcią sięga po młodych piłkarzy, trzeba wprawić w wątpliwość również sylwetkę Brazylijczyka. 31-latek przy dobrej formie nowego nabytku „The Blues” (21-letniego Pulisicia) nie będzie mógł spać spokojnie. Duet młodzieżowców na pierwszej linii frontu? Dlaczego nie.