Calcio Catania zakotwiczyła w Serie C – co słychać na Sycylii?


Jeszcze kilka lat temu Calcio Catania była nie do pokonania na swoim stadionie w Serie A, dziś utknęli w Serie C

10 stycznia 2020 Calcio Catania zakotwiczyła w Serie C – co słychać na Sycylii?
Wikimedia Commons

Papu Gomez, Diego Simeone, Rolando Maran, Vincenzo Montella, Marco Giampaolo, Maxi Lopez czy Nicolas Spoli. Co łączy te znane wielu fanom futbolu nazwiska? Każdy z nich swego czasu był związany z Calcio Catania na poziomie Serie A. Dzisiaj, patrząc na sytuację klubu z malowniczej Sycylii w Serie C, aż ciężko w to uwierzyć.


Udostępnij na Udostępnij na

Niestety, ale fanom Calcio pamiętającym złoty okres w XXI wieku Catanii może się łamać serce na widok ich obecnej sytuacji. W sycylijskim klubie obecnie nie dzieje się najlepiej i mimo wielkiej nazwy nie potrafią postawić kolejnego kroku do przodu. Ich odbudowa ani trochę nie przypomina tej Parmy. Parmy, która rok w rok awansowała aż w końcu raptem 3 lata po ogłoszeniu bankructwa wrócili do elity. Niestety, ale klub znów zmaga się z poważnymi problemami finansowymi i bardzo możliwe, że ponownie znikną z mapy piłkarskiej Włoch. Zimą szykują się wielkie czystki zarówno wśród piłkarzy, jak i zwykłych pracowników klubu. Frustracja kibiców rośnie z każdym dniem i niestety wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że czekają ich kolejne chude lata.

Początki Calcio Catania

Calcio Catania została założona chwilę po zakończeniu II wojny światowej, w 1946 roku. Co ciekawe już wcześniej istniał w tym mieście klub, powstały w 1908 roku. Jednak wraz z końcem wojny A.C. Catania została podzielona na dwa różne kluby, Virtus i Catanese. Natomiast już po roku od założenia obu klubów doszło do ich fuzji w wyniku której powstała Calcio Catania, nowa siła sycylijskiego futbolu.

„Słoniki” zaczęły od poziomu Serie C z którego w sezonie 1948/1949 awansowały na zaplecze włoskiej elity. To właśnie wtedy Catania zaczęła stopniowo nabierać rozpędu. Kilka lat później, bowiem w kampanii 1952/1953 klub awansował po raz pierwszy w historii do najwyższej klasy rozgrywkowej. Co ciekawe w tej ekipie było kilka ciekawych nazwisk, które później odcisnęły piętno na włoskim futbolu. Jednym z takich ludzi był legendarny już Enzo Bearzot. Włoski stoper przeszedł do Catanii w 1951 roku i pomógł „Etnei” wywalczyć historyczny awans. Więcej o mistrzu świata z kadrą Italii w 1982 roku pisaliśmy jakiś czas temu na łamach naszego portalu.

FJW: Enzo Bearzot i jego złota kadra z 1982 roku

Pierwszy sezon Sycylijczyków w elicie dał wiele radości kibicom „Rossoazzurrich”. Już w pierwszym meczu osiągnęli coś, czego nie udało się im przebić po dzień dzisiejszy. Catania pokonała Udinese aż 5:0 co do dzisiaj zostaje niepobitym przez nich wynikiem na poziomie Serie A. Już nigdy nie udało im się tak wysokim wynikiem pokonać rywala w elicie. Hat-trickiem popisał się Vittorio Ghiandi, włoski napastnik, który przed sezonem trafił do Catanii z Como.

Ostatecznie beniaminek zakończył sezon na 12. miejscu, jednak mimo tego spadli oni do Serie B. Dlaczego? Otóż klub popadł nie po raz ostatni w problemy finansowe i decyzją komisji ligi zostali zdegradowani na zaplecze. Jak się okazało kolejne lata były tułaczką po Serie B i szukaniem okazji do powrotu do Serie A. Furtka ta otworzyła się w 1960 roku i piłkarze Catanii ją wykorzystali ponownie, awansując do Serie A.

Tym razem przygoda z elitą była bardziej udana i nawet klubowi udało się po raz pierwszy rozegrać mecze międzynarodowe. Do tej pory mierzyli się oni jedynie z włoskimi ekipami. Regularnie byli zapraszani do udziału w przedsezonowym Pucharze Alp w którym nawet w 1964 roku doszli do finału. Natomiast już w samym finale zostali oni pokonani przez włoską Genoę 0:2. Niestety to były dobre złego początki. 2 lata później popadli w wielki dołek zakończony spadkiem z ligi. Potem już tylko dwa razy zagrali na poziomie Serie A, w sezonie 1970/1971 i 1983/1984. Nawet doszło do tego, że w 1974 roku spadli do Serie C.

Odbudowa klubu

Jednak mimo chudych lat 70. i 80. kibice wciąż pozostawali wierni sycylijskiemu klubowi. Pokazem ich przywiązania do klubu było starcie z Cremonese na Stadio Olimpico w 1983 roku. Fani ruszyli w blisko ośmiuset kilometrową podróż za swoimi bohaterami i aż 40 tysięcy kibiców przyjechało do stolicy Italii. Do tej pory jest to niepobity rekord i nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić w najbliższych latach. Był to początek końca Catanii, gdyż już rok później spadli z Serie A. Ponownie popadli w finansowe tarapaty co doprowadziło do spadku do Serie C w 1987 roku i rozwiązania klubu w 1993 roku. Musieli zaczynać od zera, od szóstego poziomu rozgrywkowego.

Wraz z upadaniem do klubu wrócił legendarny właściciel, a następnie trener Calcio Catania, Angelo Massimino. To dzięki wkładowi finansowemu Włocha udało się Sycylijczykom wrócić w 1970 roku do Serie A. Jednak później w roli trenera przeżywał istny rollecoaster emocji. W końcu po spadku do Serie C w 1987 roku odszedł z klubu w wyniku niechęci kibiców do jego persony. Pięć lat później wrócił, aby ratować podupadającą Catanię, jednak nie udało się mu uratować klubu przed bankructwem. Mimo upadku pozostał z klubem i chciał odbudować wielkich „Etnei” jako szkoleniowiec.

Sezony 1993/1994 i 1994/1995 zakończyły się dwoma awansami najpierw na 5., a następnie 4. poziom rozgrywkowy. Bynajmniej Massimino 4 maja 1996 roku zginął w wypadku samochodowym na autostradzie prowadzącej z Palermo do Catanii. Ku jego pamięci nazwano stadion Catanii jego imieniem i nazwiskiem, a rodzina zachowała władzę nad Catanią. Ostatecznie w 2000 roku rodzina Gauccich wykupiła klub i postawiła sobie za cel jak najszybszy powrót do Serie A.

Ta sztuka po latach tułaczki na zapleczu udała im się w końcu w sezonie 2005/2006. Sezonie, który stał pod znakiem afery Calciopoli. Wówczas Catania Calcio zajęła 2. miejsce i zapewniła sobie awans jako trzeci sycylijski klub w elicie. Wcześniej występowały tam Palermo i Messina, która ostatecznie została w lidze dzięki relegacji Juventusu do Serie B. Comeback został dopełniony i w końcu Catania wróciła tam, gdzie jej miejsce

Calcio Catania jako kuźnia ciekawych piłkarzy i trenerów

Przez te lata w elicie w „Etnei” wybiło się wielu ciekawych trenerów, jak i piłkarzy. Pracę w Catanii do swojego CV mogą wpisać tacy trenerzy jak Diego Simeone, Sinisa Mihajlović, Marco Giampaolo, Walter Zenga, Rolando Maran czy Vincenzo Montella. Trzeba przyznać, że towarzystwo wyborowe, które odnalazło się po odejściu z klubu z Sycylii. Obecnie najbardziej znanym trenerem jest Diego Simeone. To właśnie on wprowadził Altetico na najwyższy poziom i „Rojiblancos” dzięki niemu mogą walczyć o najwyższe cele. Należy wyróżnić także Rolando Marana. Włoch może nie trafił do wielkiego klubu, ale od kilku lat robi wyniki ponad stan ze średniakami. Środek tabeli z do bólu przeciętnym Chievo czy walka o europejskie puchary z Cagliari to wyniki, które czynią go obecnie czołowym trenerem w Serie A.

Dodatkowo Katania dla wielu klubów przez te 8 lat Sycylijczyków na poziomie Serie A była określana jako włoski odpowiednik Stoke. Kibice i piłkarze czołowych drużyn zjedli zęby na Sardynii. Lazio przegrywające 4:0 na Stadio Angelo Massimino czy Inter ulegający tam 3:1 w 2010 roku. Natomiast jakie postacie w tamtych czasach były wiodącymi w drużynie „Słoni”? Papu Gomez, Maxi Lopez, Mariano Izco czy Nicolas Spolli to tylko część tej argentyńskiej bandy świrów. Na Sycylii Argentyńczycy czuli się jak u siebie i nawet Gonzalo Bergessio, który skutecznością rzadko grzeszył w swojej karierze przez 2 sezony strzelił 23 gole w samej Serie A. Calcio catania wówczas była prawdziwą kuźnią ciekawych piłkarzy, którzy w Katanii wchodzili na wyższy poziom. Wielu z nich po transferach nie zatonęło i tak jak chociażby Papu Gomez dało kibicom swoich klubów wiele radości.

Afera korupcyjna i degradacja

Sezon 2014/2015 był bardzo trudny nie tylko dla klubu i piłkarzy, ale przede wszystkim dla kibiców sycylijskiej ekipy. Calcio Catania po latach pobytu w elicie spadła do Serie B co było początkiem końca solidnej Catanii. „Etnei” zamiast walki o awans, cytując Franciszka Smudę walczyli o spadek i dopiero w ostatniej kolejce zapewnili sobie utrzymanie na zapleczu Serie A. Dopiero w ostatniej serii gier dzięki remisowi z Carpi i porażkom niżej notowanych drużyn zachowali ligowy byt.

Jednak jak się później okazało wywalczenie utrzymania tak naprawdę nic nie dało ani Catanii, ani jej kibicom. Chwilę po zakończeniu sezonu wybuchła afera korupcyjna w której wyniku Calcio Catania została zdegradowana do Serie C. Dodatkowo na klub została nałożona kara finansowa w wysokości 150 tysięcy euro i odjęcie 10 punktów na początku sezonu.

Najbardziej w tym wszystkim ucierpiał prezes Catanii, Antonino Pulvirenti. Włoch przyznał się do ustawienia pięciu meczów, które pomogły czerwono-niebieskim utrzymać się w Serie B. Antonino wprost powiedział, że wśród ustawionych spotkań były starcia z Varese, Trapani, Latiną, Ternaną i Livorno. Co ciekawe po aferze korupcyjnej z klubu ewakuował się polski piłkarz, Michał Chrapek. Wówczas pomocnik Catanii zdecydował się na transfer do gdańskiej Lechii.

Bynajmniej nie był to koniec Antonino Pulvirentiego w sycylijskim klubie. Antonino w tamtym czasie został obarczony 5-letnim zawieszeniem i karą finansową w wysokości 300 tysięcy euro. W zdrowo działającym klubie taki wybryk powinien oznaczać, że Pulvirenti jest spalony w Catanii. Jednak ten po nieco ponad 4 latach od zawieszenia powrócił do klubu w roli członka zarządu. Co gorsza już w sierpniu 2020 roku może także wejść w buty prezesa klubu. Człowiek powiązany z korupcją, który przyczynił się do obecnej sytuacji drużyny ze Stadio Angelo Massimino. Jeżeli powrót na stanowisko prezesa stanie się faktem w klubie może dziać się jeszcze gorzej, niż teraz.

W piłce na piasku lepsi niż na trawie

Natomiast dla tych najbardziej spragnionych futbolu na wysokim poziomie w Catanii jest możliwość oglądania drużyny beach soccera. Sekcja ta powstała w 2004 roku i trzyma się znacznie lepiej od sekcji piłki na trawie. Jeszcze w roku powstania klubu Catania Beach Soccer zdobyła Coppa Italia, które udało się rok później obronić. Tak naprawdę rok w rok Catania zdobywa krajowe trofeum i daje powody do radości fanom tejże odmiany futbolu. Co ciekawe fani Beach Soccera musieli czekać aż do 2010 roku, kiedy Catania skończy rok bez trofeum.

Wraz z rozbłyskiem i nabieraniem prędkości przez Catanię grającą w Serie A sekcja Beach Soccera zaczęła obniżać loty. Piłkarze nie mogli zdobyć trofeum i bezskutecznie próbowali odbudować swoją potęgę stworzoną w pierwszej dekadzie XXI wieku. Natomiast po kilku latach posuchy udało się wrócić na właściwe tory. W 2018 roku nastąpiło przełamanie i sekcja Beach Soccera do Scudetto dodała Puchar Włoch. Ten rok zdecydowanie należał do nich i nikt nie był w stanie im dorównać. Niestety, ale w rozgrywanym w czerwcu Euro Winners Cup nie udało im się zakwalifikować do głównej fazy turnieju. W eliminacjach zajęli oni 3. miejsce w swojej grupie. Dodatkowo rok później dołożyli kolejne Coppa Italia i potwierdzili, że znów stają się włoską potęgą Beach Soccera.

Frustracja kibiców Calcio Catania

Wraz z kolejnymi działaniami klubu frustracja najbardziej zagorzałych fanów „Rossoazzurrich” rośnie coraz bardziej. W ich wyniku dochodzi także do coraz bardziej poważnych incydentów. Pierwszym poważniejszym przejawem złości kibiców były wydarzenia z drugiej połowy października. Ultrasi Catanii polecieli za swoją ekipą do położonej w Kalabrii Caserty na mecz z tamtejszą Casertaną. Gospodarze ostatecznie wygrali ten pojedynek 2:0, a kibicom Catanii puściły nerwy. Najpierw jeszcze przed zakończeniem meczu kibice zaczęli ścierać się z miejscową policją, jednak na szczęście obyło się bez poważnie rannych.

Następnie już po końcowym gwizdku kibice przyjezdnych zaczęli niszczyć samochody zaparkowane w okolicy. Ultrasi Casertany wybiegli na ulicę i ruszyli na fanów Catanii. Miejscowi policjanci zaczęli oddawać ostrzegawcze strzały co nieco uspokoiło sytuację. Następnie policja aresztowała 6 kibiców Casertany za posiadanie żelaznych prętów, którymi mieli zaatakować przyjezdnych.

Minął raptem nieco ponad miesiąc i znów fani Catanii trafili na okładki włoskich gazet. Oczywiście wydźwięk ponownie był negatywny. 10 zamaskowanych ultrasów w dniu meczu zaatakowało dyrektora generalnego „Słoni”, Pietro Lo Monaco. Dyrektor rano poszedł do baru na promie płynącym w kierunku Potenzy. Wówczas został on otoczony przez 10 zamaskowanych ultrasów, który kilkakrotnie uderzyli w twarz Pietro. Lo Monaco wyszedł z tej sytuacji z kilkoma ranami, w tym krwawiącym nosem i złamanymi okularami.

Natomiast co taki atak ze strony ultrasów miał na celu? Usunięcie Lo Monaco z klubu i zmuszenie go do zrezygnowania ze stołku dyrektora generalnego. Fani są sfrustrowani stagnacją Calcio Catania i o obecną sytuację w klubie obwiniany jest właśnie Lo Monaco. Calcio Catania chwilę po pobiciu wydała oświadczenie w którym zaatakowali ultrasów i poinformowali, że nie zagrają w meczu pucharowym. Ekipa wydała oświadczenie, że wracają do Katanii i mecz nie zostanie rozegrany. Ostatecznie jednak wybiegli na murawę i pokonali 2:1 rywala z regionu Basilicata.

– Bycie zaatakowanym w grupie ludzi nie jest fajną rzeczą. Wczorajszy incydent zwiastowały transparenty, świńska głowa zostawiona na boisku dawno temu i kampania w mediach społecznościowych co do której nie mam pojęcia skąd się wzięła. Mimo tego co się stało nie wniesiemy oskarżenia, nie jestem taki. Powtarzam, Ci którzy to zrobili pokazali wtedy swoje prawdziwe barwy. Mam nadzieję, że dzięki temu co się stało oddzielicie fałszywych fanów od tych prawdziwych. Prawdziwi tak nie robią. – mówił w wywiadzie dla La Gazzetta dello Sport Pietro Lo Monaco.

Calcio Catania – symbol zjazdu sycylijskiego futbolu

Bynajmniej Calcio Catania można uznać za symbol pikującego futbolu na ziemi sycylijskiej. Kluby z tamtejszej wyspy z każdym miesiącem notują regres i upadają coraz niżej. Nawet będące przez długi czas na topie Palermo w wyniku beznadziejnego zarządzania klubem ostatecznie splajtowało. Maurizio Zamparini pod koniec 2018 roku sprzedał klub grupie Global Futures and Sports Entertainment za symboliczne 10 euro. Anglicy wraz z nim przyjęli zadłużenie klubu wynoszące około 20 milionów euro. Jednak szybko się okazało, że stojący na jego czele Clive Richardson i John Treacy są tylko pośrednikami zapożyczonymi w szwajcarskim i maltańskim banku. Dodatkowo przelali oni raptem 100 euro do kasy Palermo i wzięli pożyczkę na 15 milionów euro. Teraz Palermo odbudowuje się w Serie D.

Klub z Katanii podobnie jak Palermo dopadła finansowa hydra. „Słonie” stały się niewypłacalne i zimą szykuje się wielkie wietrzenie szatni i pracowników klubu. Włodarze za wszelką cenę chcą pozostać na piłkarskiej mapie Italii i utrzymać klub w Serie C. Niestety, ale w związku z tym wszystkie osoby pracujące w klubie i 10 piłkarzy otrzymali pod koniec grudnia list w którym zostali poinformowani, że lepiej dla nich, gdy jak najszybciej znajdą nowego pracodawcę. Calcio Catania ledwo wiąże koniec z końcem i odejście pracowników i kilku piłkarzy są jedynym wyjściem, aby uregulować finansowe zaległości.

Klub chce przede wszystkim się pozbyć najbardziej doświadczonych piłkarzy. Większość z nich nie spełnia pokładanych w nich nadziei, a zarabia jak na ten poziom rozgrywkowy bardzo dużo. Ich miejsce zajęliby wychowankowie i młodsi zawodnicy, którzy by nie mieli tak wygórowanych oczekiwań finansowych. Pierwszą ofiarą działań klubu stała się jego ikona, Francesco Lodi. Neapolitańczyk ma na koncie ponad 200 meczów dla czerwono-niebieskich, jednak mimo tego pożegnał się z klubem. Ostatecznie na początku stycznia trafił on do US Triestiny. Natomiast tym co najbardziej budzi niepokój fanów jest cisza ze strony działaczy klubu. Calcio Catania odcięła się od mediów i odmawia kolejnym dziennikom udzielenia odpowiedzi na ich pytania.

Jedynie 30 grudnia klub w swoich social mediach wydał oświadczenie w którym zarząd poinformował, że wytoczy sprawę w sądzie jednej z włoskich gazet. Powód? Jeden z dziennikarzy napisał, że 7 stycznia odbędzie się przesłuchanie, które ma rozstrzygnąć dalsze losy sycylijskiego klubu. Zdaniem zarządu ta nieprawdziwa informacja negatywnie wpłynęła na pozycję klubu w oczach kibiców i Catania zatrudniła prawników, którzy mają obarczyć winą gazetę.

Jednak kryzys sycylijskiego futbolu nie dotyczy tylko dwóch ekip. O tym jak bardzo piłka nożna podupada w tej części kraju świadczy to, że teoretycznie najlepszą drużyną jest Trapani Calcio. 19. siła Serie B tracąca blisko dwucyfrową liczbę oczek do miejsca gwarantującego utrzymanie w lidze. Dawno minęły czasy, gdy w Serie A mieliśmy trzy sycylijskie kluby. Kiedy włoski futbol zdominowany był przez aferę Calciopoli wówczas furtka uchyliła się dla klubów z Sycylii. W kampanii 2006/2007 do Palermo dołączyły Calcio Catania i Messina co oznaczało hat-trick sycylijskich klubów w elicie. Messina rok wcześniej zajęła 18. miejsce w Serie A, jednak w wyniku degradacji Juventusu zostali oni na salonach. Niestety, ale i ten klub przegrał z problemami finansowymi, przez co w ostatnich latach był dwukrotnie reaktywowany. Obecnie odbudowuje się podobnie jak Palermo w Serie D.

Calcio Catania można uznać za twarz kryzysu futbolu w tej części kraju. Drużynę „Słoni” dotykają wszystkie problemy, które dotykały inne kluby. W kilka lat ze szczytu na dno upadli na dno, właściciele nie radzą sobie z zarządzaniem klubem, który wpadł w duże problemy finansowe i kto wie, czy zaraz znów nie zniknie z Serie C. Wydaje się, że reaktywacja Catanii i start od zera jest w tej chwili jedyną słuszną i nieuniknioną opcją. Wówczas klub mógłby zacząć tylko klasę rozgrywkową niżej i z czystą kartą mógłby ułożyć finanse i plan działania. Miejmy nadzieję, że szybko włodarze pójdą po olej do głowy i obejrzymy w przypadku „Etnei” comeback taki jak ten Parmy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze