Gary Cahill podkreśla, że to nie chciwość opóźniła jego transfer do Chelsea i gdyby dbał tylko o zarobki, to odszedłby z Boltonu w lecie.
Chelsea sfinalizowała transfer Anglika na początku tego tygodnia, choć negocjacje z zawodnikiem ciągnęły się dość długo i menedżer „The Blues”, Andre Villas-Boas, początkowo twierdził, że obie strony są daleko od porozumienia, więc wydawało się, że po prostu żądania obrońcy są zbyt wygórowane. Cahill mówi teraz jednak, że po prostu chciał, żeby wszystko było załatwione jak najlepiej, zanim zdecyduje się na opuszczenie Boltonu.
– To było trudne, ponieważ ludzie odbierali mnie, jakbym był chciwy. Jednak zadowala mnie to, że moi przyjaciele i rodzina oraz kluby znały sytuację, wiedziały co naprawdę się dzieje, i tylko tego potrzebuję. Gdyby chodziło o zarobki, to zaczekałbym do końca sezonu i każdy by wtedy to wiedział. Jednak to nie była taka sytuacja.
– Tu chodziło o wiele spraw. Przeprowadzam się z daleka od miejsca, gdzie mieszkam ja oraz moja rodzina. Mam małą córkę. Musiałem się upewnić, że mogę przyjechać, od razu się zadomowić i w pełni skoncentrować na graniu w piłkę. Uznałem, że to ważne, a moje zdanie podzielały kluby.
Anglik na debiut w nowych barwach będzie musiał jeszcze poczekać, nie znalazł się bowiem nawet na ławce na mecz przeciwko Norwich.