W niedzielnym spotkaniu 20. kolejki portugalskiej ekstraklasy spotkały się dwie drużyny, które mają duże szanse na zwycięstwo w obecnym sezonie. Porto podejmowała na swoim stadionie rewelację rozgrywek, Sporting Bragę.
Przed spotkaniem każdy wynik był możliwy. Obydwa teamy prezentują podobny poziom futbolu i tylko kwestią szczęścia było, kto wygra spotkanie. Zaskakująco los był przychylny gospodarzom w tym starciu. Nie dziwi zwycięstwo, lecz jego rozmiary.
Już od samego początku zawodnicy ze Stadio de Dragao przejęli inicjatywę i co rusz organizowali akcje ofensywne. Szczególnie aktywna była lewa flanka, przez którą przechodziło większość akcji. Goście nastawili się na kontratak i spokojnie czekali na swoją szansę. Jednak pierwszy cios zadali zawodnicy Porto.
16. minuta: Gracze w niebiesko-białych strojach wyprowadzają szybką akcję lewym skrzydłem. Dobre szybkie rozegranie i w sytuacji sam na sam z bramkarzem Bragi znalazł się Meireles, który bez problemów otworzył wynik spotkania.
35. minuta: 2:0 dla gospodarzy. Na 40. metrze przed bramką Bragi piłkę przyjął pomocnik Porto, Pereira. Długo nie zastanawiając się oddał bardzo silny strzał, którego tor lekko zmienił obrońca gości. To jednak wystarczyło, by Eduardo nie był w stanie powstrzymać futbolówki.
36. minuta: Kolejne trafienie! Nie minęło 60 sekund od bramki Pereiry, a gracze ze Stadio de Dragao powiększyli swój dorobek. Bliźniaczą do pierwszej bramkowej akcji przeprowadzili zawodnicy w niebiesko-białych koszulkach. Tym razem egzekutorem był snajper Falcao, który podobnie jak Meireles nie dał szans bramkarzowi Sportingu.
Druga połowa rozpoczęła się od akcji gości, którzy w szatni zostali dobrze zmotywowani przez swojego trenera. Jednak ta motywacja bardziej wzbudziła agresję u graczy niż twórcze myślenie, które zaowocowałoby golami. Z minuty na minutę gra się zaostrzała i sędzia musiał wyciągać co rusz żółty kartonik.
73. minuta: Falcao znów strzela! Doskonałe dośrodkowanie z rzutu rożnego powędrowało wprost na głowę gracza Porto. Snajper oddał strzał w miejsce, którego Eduardo nie był w stanie zabezpieczyć. 4:0 dla gospodarzy spowodowało, że tłum kibiców oszalał.
83. minuta: Następuje totalny pogrom gości! W zamieszaniu podbramkowym więcej szczęścia mieli gospodarze, którzy na 16. metrze otrzymali bezpańską piłkę. Belluschi najszybciej do niej doskoczył i plasowanym strzałem pokonał Eduardo. Nikt na stadionie nie był w stanie uwierzyć, że Porto za przeciwnika miało lidera tabeli.
90. minuta: Na otarcie łez dla gości honorową bramkę strzelił Alan, która nie miała już jakiegokolwiek wpływu na radość graczy z portowego miasta.
Po końcowym gwizdku sędziego gracze z Porto z podniesionym czołem wracali do szatni. Dzięki temu zwycięstwu ponownie uwierzyli, że są w stanie jeszcze skutecznie powalczyć o obronę mistrzowskiego tytułu.
FC Porto się przebudziło ,ale czy nie aby za późno na
walkę o tytuł... Tak czy inaczej Benfica i Braga
raczej między sobą nie rozstrzygną walki o mistrza,
bo Porto w moim przekonaniu wykorzystało na 10
kolejek przed końcem sezonu ostatnią szansę na
włączenie się do walki o mistrzostwo.