Do sporej niespodzianki doszło dziś wieczorem na Estadio do Mar w Matosinhos. Miejscowe Leixoes SC urwało punkty aktualnemu mistrzowi Portugalii, FC Porto, a mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Na pewno najbardziej zdenerwowany przed pierwszym gwizdkiem sędziego był Fernando Castro Santos, dla którego mecz ten był debiutem na stanowisku trenera Leixoes SC. Już pierwsza połowa przyniosła mu jednak chyba na myśl, że nie takie „Smoki” straszne, jak je malują. Mimo kilku okazji do zdobycia bramek przez podopiecznych Jesualdo Ferreiry, na przerwę oba teamy schodziły przy bezbramkowym remisie.
W tej części gry najbardziej aktywnymi zawodnikami byli napastnicy obu ekip, Falcao po stronie gości oraz Christian Pouga w ekipie gospodarzy. Żaden z nich nie potrafił jednak strzelić gola.
W 64. minucie meczu znakomitą okazję na otwarcie wyniku miał Silvestre Varela, jednak nie potrafił wygrać pojedynku z golkiperem Leixoes, Brazylijczykiem Diego. Kilka chwil później pajęczynę z poprzeczki bramki ekipy gospodarzy strącił Fernando Belluschi.
Im dalej w las, tym więcej drzew. Im bliżej końca meczu, tym bardziej rozpaczliwie „Smoki” próbowały ugryźć umiejętnie broniącego się rywala. W 73. minucie uderzenia z rzutu wolnego spróbował Bruno Alves, jednak Diego znów był na posterunku.
W końcówce spotkania gracze Jesualdo Ferreiry próbowali przycisnąć swoich rywali, jednak ci nie dawali sobie w kaszę dmuchać. Liczne stałe fragmenty gry i dośrodkowania w pole karne nie przynosiły spodziewanego rezultatu. Mimo większej liczby okazji do zdobycia bramek, FC Porto nie potrafiło wykorzystać choćby jednej. Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem.