Obecny sezon Sandecji Nowy Sącz z pewnością nie należy do najlepszych. Drużyna, która posiada predyspozycje sięgające walki o ekstraklasę, nie notuje zbyt spektakularnych wyników. Co jest tego przyczyną? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Fakty są jednak bezsprzeczne – stać ich na zdecydowanie więcej. Pokazują to ostatnie udane spotkania. Zanim to jednak zaświtało słońce, nie było lekko...
Gra drużyny z Nowego Sącza od początku rundy jesiennej przyprawiała o lekki ból głowy. Na początek – dwa spotkania i zero punktów. Inauguracja dała jasny sygnał, że machina, która słynęła przecież na zapleczu ekstraklasy głównie z silnej defensywy, nieco się rozregulowała. Co ciekawe, przed wspomnianym początkiem sezonu skład Sandecji wydawał się wzmocniony w porównaniu do poprzednich rozgrywek. Z etatowego pierwszego składu odszedł jedynie Marek Kozioł. Trzon drużyny został więc zachowany. Mało tego! Do zespołu z Cracovii powrócił Adrian Danek, dodatkowo zespół zasilił doświadczony obrońca – Tadeusz Socha i błyskotliwy, dynamiczny Brazylijczyk – Thiago Rodrigues de Souza. Wszystko wskazywało na to, że może być tylko lepiej. Nie było.
Sinusoida formy
Kolejne mecze to serie wzlotów i upadków. Najpierw nadzieje przywróciły spotkania z Puszczą Niepołomice, GKS Tychy i GKS Bełchatów. Dalsza część sezonu to jednak udokumentowanie występujących problemów. Szczególnie bolały kibiców porażki z Wartą Poznań, Zagłębiem Sosnowiec i zaprzyjaźnioną Stalą Mielec. Sytuacją najbardziej kryzysową było jednak spotkanie w ramach rozgrywek Pucharu Polski z Błękitnymi Stargard Szczeciński. Nie ma co jednak zbyt długo rozdrapywać starych ran.
Gra „Biało-czarnych”, nawet w spotkaniach przechylonych na swoją korzyść, nie przekonywała. Wymęczone zwycięstwo z Chrobrym Głogów, czy też niemiłosierne męczarnie z wyjątkowo słabymi Wigrami Suwałki dały jedynie niezwykle cenne trzy punkty. Styl pozostawiał wiele do życzenia.
Kibice ciągle wierzyli jednak w swój zespół. Mimo dość pasywnego stylu gry i braku potwierdzenia swojej jakości na boisku, nie zapominali, że Sandecja posiada duże indywidualności jak na I ligę. Nie brakuje przecież w klubie graczy o dużych umiejętnościach. Wystarczy wspomnieć choćby wyróżniającego się na tle kolegów Michała Piter-Bucko czy też odradzającego się Macieja Korzyma. Listę tę można znacznie wydłużyć.
Doświadczenie przyszło z wiekiem! Michal Piter Bucko (@SandecjaNS) o swoim najlepszym sezonie w Polsce. https://t.co/rcGSIrNdtF
— Fortuna 1 Liga (@_1liga_) November 14, 2019
Nadzieja na lepsze czasy
Dość tego marudzenia! Ostatnie trzy spotkania zaświeciły światełko w tym ciemnym tunelu. Pokazały, że drużyną stać na znacznie więcej niż tylko dolne rejony tabeli. Cierpliwość w większości przypadków popłaca. Tak jest i tym razem. Ósmego listopada bieżącego roku w Sandecję wstąpił nowy duch. Bardzo dobrze zaprezentowała się w meczu z beniaminkiem z Grudziądza – drużyną, która w obecnym sezonie prezentuje naprawdę solidny futbol. „Biało-czarni” zagrali wysokim pressingiem, z pasją i zaangażowaniem. Wszystkim zgromadzonym przy ul. Kilińskiego w Nowym Sączu taka gra bardzo się podobała. Drużyna wreszcie pokazała styl, na jaki ją z pewnością stać.
Kolejny mecz rozgrywany na własnym stadionie przyniósł równie wiele emocji. Spotkanie z Niecieczą zakończyło się remisem, ale i tu spokojnie można Sandecję pochwalić. Tym razem drużyna zaimponowała charakterem i wolą walki. Mimo gry w dziesiątkę przez niemal całe spotkanie potrafiła dzielnie przeciwstawić się swoim rywalom. Niewiele brakowało, by trzy punkty pozostały w Nowym Sączu.
I wreszcie nadszedł mecz z Miedzią Legnica. Co warte podkreślenia – wyjazdowy. Niewiele bowiem udawało się dotychczas ugrać nowosądeczanom na obcych terenach. Tym razem zespół Tomasza Kafarskiego pokazał kawał solidnego futbolu. Zszokowana Miedź nie była w stanie nawiązać równorzędnej walki z naładowaną pozytywnymi fluidami drużyną gości. Imponował niezwykle szybki Thiago, swoją boiskową inteligencję pokazał niejednokrotnie Maciej Korzym. Wszyscy zawodnicy Sandecji zasłużyli na ogromne brawa. I taką Sandecję każdy kibic chce oglądać!
Gole z meczu #MIESAN ➡ https://t.co/B438LtoiU7 ⚽⚽⚽⚽
Skrót dostępny na @sandecja_tv 📺#1liga #Fortuna1Liga #PierwszaLigaStylŻycia #DumaKrainyLachów
— Sandecja Nowy Sącz (@SandecjaNS) November 24, 2019
Udana runda wiosenna?
Patrząc na ostatnie poczynania Sączersów, należy upatrywać w drużynie tendencję zwyżkową. Wygląda bowiem na to, że w dolne rejony tabeli kibice klubu nie mają już po co zaglądać. Pytanie jednak nasuwa się samo: Czy Tomasza Kafarskiego i spółkę stać jeszcze na włączenie się w walkę o czołowe lokaty w Fortuna I lidze? I czy tym samym pojawia nam się kolejny kandydat do walki o ekstraklasę? Sporo pytań, zbyt mało na obecną chwile odpowiedzi.
Za Sandecją przemawia sporo argumentów. W drużynie doświadczenie miesza się z młodością. Nie brakuje zarówno ogranych, sprawdzonych graczy, jak i młodych wilków. Duża liczba zawodników miała już styczność z ekstraklasą – zarówno starszych, jak i młodszych. Najwyższa pora zacząć z tego korzystać pełnymi garściami.
Warto przy okazji rozważań na temat siły drużyny z małopolski wspomnieć o jej etatowym liderze. Mowa o Macieju Małkowskim. Z początku sezonu wyglądał na nieco przygaszonego, jakby zmęczonego ciągłym szlifowaniem liczby asyst i bramek. Nieubłaganym krokiem zbliża się przerwa zimowa, a ten 34-letni pomocnik rozkręca się z meczu na mecz. Szkoda, że w tym roku kalendarzowym pozostał już tylko jeden. Na wiosnę drużyna będzie miała jeszcze ze swojego człowieka od zadań specjalnych niejedną pociechę, o ile Małkowski pozostanie oczywiście w Nowym Sączu.
Lepsze czasy?
W rundzie wiosennej Sandecja musi powalczyć o wyższe lokaty w tabeli. Z pewnością ją na to stać. Sytuację może ułatwić również nadchodząca dla niej lepsza przyszłość. Jako, że coraz głośniej mówi się o rozmowach władz klubu z potencjalnymi inwestorami, być może już w niedługim czasie poprawi się w Nowym Sączu nie tylko gra, ale też sytuacja finansowa i infrastrukturalna. Należy jednak podchodzić do tego tematu ze spokojem i lekkim dystansem. Niejednokrotnie mówiono już o stadionie dla Sandecji, o zasileniu klubowego portfela i tym podobnych rewelacjach. Niewiele z tego wynikało, więc i tym razem nie należy wszystkich doniesień brać z olbrzymią dozą zaufania. Czas pokaże jak będzie wyglądać przyszłość „Dumy Krainy Lachów”.