Obrońca Fulham z nadzieją patrzy na najbliższe spotkanie z liderem angielskiej Premier League. Tym bardziej że jego drużyna zatrzymała już w tym sezonie Arsenal i Chelsea.
Hangeland wierzy, że jego drużynie uda się zakończyć wspaniałą serię City. Ekipa z niebieskiej części Manchesteru w tym sezonie wygrała 11 spotkań u siebie. Co więcej, zwyciężyła w ostatnich 16 meczach na swoim stadionie. Passa trwa od lutego 2011 roku, kiedy to remis 1:1 uzyskało… Fulham.
Chłopcy Roberto Manciniego utrzymali co prawda pierwszą lokatę po przegranej 0:1 z Evertonem, lecz prowadzą tylko dzięki różnicy bramek. Po piętach cały czas depczą im „Czerwone Diabły”. Fulham w międzyczasie zremisowało 1:1 z West Bromwich Albion.
Nie oznacza to jednak, że wizyta na Etihad Stadium będzie tylko wycieczką krajoznawczą, jaką była dla wszystkich w tym sezonie. Londyńska ekipa zremisowała już na boiskach dwóch potentatów ligowych, Arsenalu i Chelsea. Podobne zdanie na ten temat ma Brede Hangeland.
– To był mecz [z West Bromwich – przyp. red.], na który patrzyliśmy i myśleliśmy, że będziemy w stanie wygrać, jednak tak się nie stało. Może pojedziemy do Manchesteru i tam coś ugramy w sobotę. Wiemy, że mając swój dzień, jesteśmy w stanie osiągnąć dobry wynik przeciwko każdemu. Graliśmy dobrze na wyjeździe przeciwko Arsenalowi i Chelsea, a w zeszłym sezonie także z City. Nie ma zbyt dużej różnicy pomiędzy naszymi dwoma drużynami, więc myślę, że remis byłby uczciwym rezultatem. Lecz oczywiście będziemy się starać zwyciężyć, tak jakbyśmy grali u siebie.
Mogą próbować czemu nie...