Brazylia wykonała pewny pierwszy krok w kierunku złota


"Canarinhos" pokonali Serbów, pokazując swój niesamowity potencjał

24 listopada 2022 Brazylia wykonała pewny pierwszy krok w kierunku złota
standard.co.uk

Rola głównego faworyta do zdobycia mistrzostwa świata może dodać skrzydeł, ale potrafi też przytłoczyć. W Katarze falstart już zaliczyli Niemcy i Argentyńczycy. Ich losu nie podzieliła Brazylia, która dwoma bramkami pokonała Serbię. Bohaterem spotkania został Richarlison, który dwukrotnie trafił do siatki rywali.


Udostępnij na Udostępnij na

Rzut oka na ławki rezerwowych wystarczył, abyśmy mogli oczekiwać w tym meczu dobrego widowiska. W gronie zmienników reprezentacji Serbii znaleźli się między innymi Dusan Vlahović i Filip Kostić. Pierwszy zmagał się z urazem, a kosztem drugiego w podstawowym składzie znalazł się dobrze nam znany Filip Mladenović. Trener Brazylii mógł w każdej chwili wpuścić na boisko takich piłkarzy jak Gabriel Martinelli, Rodrygo, Bruno Guimaraes czy Antony.

Niemrawa pierwsza połowa

Drużyna z Ameryki Południowej rozpędzała się stopniowo. Na bardzo niewiele pozwalała Serbom, ale też sama nie forsowała tempa i nie dochodziła do wielu bramkowych sytuacji. Najlepszą okazję do zdobycia bramki Brazylia stworzyła sobie po świetnym podaniu Thiago Silvy do Viniciusa Juniora. Zawodnika Realu Madryt zatrzymał jednak Vanja Milinković-Savić.

Bramkarz Serbów zasłużył na słowa uznania, bo gdyby nie jego postawa, mecz mógłby być rozstrzygnięty wcześniej. Warta docenienia była interwencja, o której już wspomnieliśmy, ale także czujność przy ciekawej próbie strzału bezpośrednio z rzutu rożnego Neymara. W dalszej części spotkania dopisywało mu też szczęście, ponieważ piłka trafiała w słupek i poprzeczkę. W końcu musiał jednak dwa razy skapitulować, ponieważ Brazylia ostrzeliwała jego bramkę z dużą częstotliwością.

W ekipie „Canarinhos” zawodził Raphinha, który przegrywał sporo pojedynków, a gdy już doszedł do dobrej sytuacji, to uderzył bardzo anemicznie. Neymar starał się w swoim stylu czarować efektownymi zwodami, czym irytował Serbów. Aktywny był Vinicius Junior, ale nie przełożyło się to na gole. Na te przyszło nam czekać do drugiej połowy.

Brazylia pokazała moc

Jeżeli Serbowie łudzili się, że Brazylia nie wrzuci w tym meczu wyższego biegu, to faworyci szybko te nadzieje rozwiali. Od początku drugiej połowy zawodnicy Tite podkręcili tempo, a to szybko przełożyło się na większe zagrożenie pod bramką rywali. Duży udział przy pierwszym golu miał Neymar, który popisał się indywidualną akcją. Niestety zawodnik PSG nabawił się urazu, ale na dokładną diagnozę musimy jeszcze poczekać.

Postawa Richarlisona w kadrze jest swego rodzaju fenomenem. 25-latek nie zdobył jeszcze w tym sezonie bramki w lidze, ale nie przeszkodziło mu to dziś w dwukrotnym wpisaniu się na listę strzelców. W reprezentacji rozegrał 39 meczów i zdobył 19 bramek. Widać po jego mowie ciała i zachowaniu, że występy w narodowych barwach bardzo wiele dla niego znaczą, a mecz z Serbią na długo zapadnie mu w pamięć.

Stanie się tak także z powodu drugiego gola, który był niezwykłej urody. Dla tego pięknego uderzenia z powietrza warto było uważnie śledzić to spotkanie. Finalnie Brazylia oddała na serbską bramkę aż 24 strzały, z czego dziesięć uderzeń było celnych. Znaczna część tych sytuacji została stworzona w drugiej połowie spotkania. Rezerwowi zawodnicy dali drużynie pozytywny impuls i z pewnością rywalizacji w tym zespole nie zabraknie.

Nie tylko Neymar

Brazylia oprócz zdobycia trzech punktów pokazała też, że nie jest uzależniona od dyspozycji Neymara. 30-latek jest zawodnikiem genialnym i oglądanie go w dobrej formie jest ucztą dla oczu. We współczesnym futbolu, który kładzie największy nacisk na fizyczność zawodników i dyscyplinę taktyczną, tacy piłkarze jak Neymar są w zdecydowanej mniejszości.

Ze względu na styl gry i efektowne dryblingi narażony jest na agresywne i złośliwe faule rywali, którzy w ten sposób reagują na jego popisy. Skutkuje to niestety długimi przerwami w grze tego wyjątkowego zawodnika. Dlatego bardzo dobrze dla Brazylii, że udało się dziś pokazać brak zależności od formy piłkarza PSG. Odpowiedzialność za grę i końcowy rezultat wzięli na swoje barki jego koledzy.

Jeżeli tylko zdrowie dopisze, to „Canarinhos” będą mogli nadal liczyć na swojego lidera. To jeden z ostatnich wielkich turniejów, na których może on odegrać ważną rolę. Motywacji mu nie zabraknie, ponieważ jednym z innych faworytów mundialu jest Argentyna. To właśnie w barwach „Albicelestes” na zdobycie tytułu bardzo liczy klubowy kolega Neymara – Leo Messi. Brazylijczyk kilka lat temu opuścił Barcelonę, aby wyjść z cienia swojego starszego kolegi. Zdobycie mistrzostwa świata zapewni mu miejsce w historii.

Brazylia nie powinna mieć problemu z wyjściem z grupy. Schody zaczną się w późniejszych fazach turnieju. Kibice „Canarinhos” mogą być zadowoleni po pierwszym spotkaniu fazy grupowej. Na ten moment trudno doszukać się jakichś słabych punktów w układance trenera Tite. Pewnie takimi mogą być boki obrony, na których występują Alex Sandro i Danilo. Zawodnicy Juventusu mierzą się w tym sezonie ze sporą krytyką i to właśnie w ich postawie przeciwnicy powinni upatrywać swoich szans. Serbom zabrakło dziś jakości, żeby z tej potencjalnej słabości skorzystać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze