Brazylia vs. Kamerun – Kamerun godnie żegna się z mundialem


Reprezentacja Brazylii kończy swoją grupę na pierwszym miejscu, a Kamerun pomimo braku awansu może być zadowolony

2 grudnia 2022 Brazylia vs. Kamerun – Kamerun godnie żegna się z mundialem
timesofmalta.com

Starcie Brazylia vs. Kamerun było jednym z dwóch ostatnich spotkań w fazie grupowej. Marzenia "Canarinhos" o komplecie punktów pokrzyżowali waleczni reprezentanci Kamerunu. "Nieposkromione Lwy" udowodniły, że są w stanie sprawić niespodziankę i nawet pomimo braku awansu mogą uznać te mistrzostwa za mały sukces. Ekipa Tite pomimo porażki i tak pozostała liderem swojej grupy i z optymizmem może patrzeć w przyszłość.


Udostępnij na Udostępnij na

Już przed pierwszym gwizdkiem meczu Brazylia vs. Kamerun podopieczni Tite mieli zapewniony awans. Co więcej, praktycznie byli także pewni pierwszego miejsca w grupie. Fakt bezpiecznego awansu miał duży wpływ na dzisiejszą konfrontację. Pierwsze efekty mogliśmy zobaczyć już po wyjściowym składzie drużyny „Canarinhos”. Reprezentacja z Ameryki Południowej zagrała dzisiaj w całkowicie rezerwowym zestawieniu, co poskutkowało pierwszą stratą punktów na mundialu. Tak prezentowała się wyjściowa jedenastka ekipy Tite:

Wystawienie tak bardzo rezerwowej drużyny może przynieść Brazylii wiele korzyści. Dając możliwość gry większej liczbie zawodników, Brazylia będzie miała więcej opcji do rotacji w kolejnych spotkaniach. Dodatkowo najważniejsi gracze dostali możliwość odpoczynku, który na wielkich turniejach często bywa bardzo ważny.

Reprezentacja Kamerunu przystępowała do tego spotkania po niebywale efektownym starciu z Serbią. Remis 3:3, który padł w tamtej rywalizacji, wydaje się być dużo bardziej korzystny dla zespołu z Afryki. „Nieposkromione Lwy” przegrywały już 1:3, ale udało im się podnieść z kolan. Naturalne było, że po tak efektownej remontadzie przystąpią do meczu z Brazylią, będąc „na fali”. Kameruńczycy wykorzystali wielką euforię, która poniosła ich do jeszcze większego sukcesu. Kamerun wygrał na zakończenie fazy grupowej z Brazylią 1:0.

Brazylia vs. Kamerun – mecz bez historii, ale wynik zostanie zapamiętany

Starcie Brazylia – Kamerun nie było wielkim widowiskiem. Nie towarzyszyły tej rywalizacji również wielkie emocje, a sami zawodnicy grali bardzo zachowawczo i w wielu momentach widać było, że brakuje im motywacji. Mecz można zaliczyć do jednego ze słabszych na obecnie trwającym mundialu, ale w tym przypadku jest to zupełnie zrozumiałe. Brazylijczycy nie chcieli zbytnio forsować tempa, lecz przez większość czasu kontrolowali spotkanie. Zbyt zachowawcza gra zemściła się jednak na nich w końcówce.

Od początku meczu drużyna „Canarinhos” wyraźnie przeważała. Ta przewaga była głównie widoczna w posiadaniu piłki i w liczbie podań, ponieważ nie dochodziło do wielu groźnych ataków. Najbardziej aktywną postacią w kadrze Tite był Gabriel Martinelli. Młody skrzydłowy Arsenalu zastąpił w dzisiejszym meczu Viniciusa Juniora i wyszło mu to całkiem nieźle. W zasadzie jedyne groźne sytuacje reprezentacji Brazylii kończyły się strzałami Martinelliego.

Drużynę Kamerunu było stać jedynie na pojedyncze zrywy, ale akcje, które zagroziły bramce Edersona, można wyliczyć na palcach jednej dłoni. Mała liczba akcji bramkowych nie oznacza jednak, że Kameruńczycy jedynie się bronili. Wręcz przeciwnie, kiedy tylko mogli, starali się atakować. Szczególnie widoczny był tu Bryan Mbeumo, który miał najlepszą okazję na zdobycie bramki. Całkiem niezły występ skrzydłowego Brentfordu został jednak zakryty przez bohatera dzisiejszej rywalizacji. Vincent Aboubakar zdobył w samej końcówce spotkania zwycięskiego gola. Tuż po zdobytej bramce zszedł z boiska za drugą żółtą kartkę, którą dostał po zdjęciu koszulki w trakcie celebrowania bramki.

Pragmatyczna Brazylia

Brazylia słynie z magicznego futbolu. Od początku mundialu pokazują jednak stosunkowo niewiele magii, a skupiają się na końcowym efekcie. Drużyna Tite gra przede wszystkim efektywnie, a nie efektownie. Takie podejście jest bardzo rozsądne, a historia piłki nożnej wiele razy nam pokazywała, że wielkie turnieje wygrywa się efektywną, a nie efektowną grą.

Od reprezentacji „Canarinhos” od dawna oczekuje się nie tylko wygrywania meczów, ale przede wszystkim pięknej i spektakularnej gry. Dla nas, kibiców, oczywiste jest to, że chcemy oglądać piękny futbol. Jednak drużyny, które walczą o najważniejsze trofea, myślą nieco inaczej. W piłce nożnej nie przyznaje się punktów za styl, tylko za zwycięstwa. Aby wygrywać mecze, często trzeba zrezygnować z pięknej gry i skupić się na tym, żeby nie popełnić błędu, a samemu wykorzystać błędy przeciwnika.

Dzisiejsza reprezentacja Brazylii gra właśnie w ten sposób. To już nie są czasy kultowego „Joga Bonito”. Dzisiejsza piłka opiera się przede wszystkim na wyniku, a nie na stylu. Możemy się z tym nie zgadzać, ale takie są fakty. Na mundialu w Katarze tylko w samej fazie grupowej aż 15 spotkań zakończyło się z maksymalnie jedną zdobytą bramką. To pokazuje, że drużyny w znacznej większości skupiają się na defensywie i ładzie taktycznym, a to zdecydowanie koliduje z efektownymi sztuczkami.

Jednak zbyt pragmatyczny futbol może być nieskuteczny. Najlepiej przekonaliśmy się o tym właśnie podczas meczu Brazylia vs. Kamerun. „Canarinhos” chcieli uśpić przeciwnika, lecz sami zasnęli. Obudzili się dopiero po stracie gola, ale zabrakło im czasu na odrobienie strat.

Waleczny Kamerun

Kamerun żegna się z mundialem już po fazie grupowej. Pomimo odpadnięcia już na początkowym etapie drużyna z Afryki ma powody do zadowolenia. Kamerun dał nam wiele powodów do uśmiechu na całym turnieju, a także udowodnił wielką waleczność. Remis z Serbią, a teraz jeszcze wygrana z Brazylią. Pomimo tak dobrych wyników na awansie zaważyła porażka ze Szwajcarią.

„Nieposkromione Lwy” mogą czuć się podobnie jak Kanada. Różnica polega jednak na tym, że drużyna Rigoberta Songa zdobyła aż cztery punkty, a to często wystarcza do awansu. Kamerun na pewno zostanie zapamiętany po mundialu i będzie się o nich mówiło raczej pozytywnie. Żałować mogą tylko pierwszego starcia ze Szwajcarią. Gdyby ten mecz odbywał się teraz, to niewykluczone, że mielibyśmy kolejną drużynę z Afryki w 1/8 finału mistrzostw świata.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze