Braveheart byłby dumny! Reprezentacja Szkocji pokazała to, co najlepsze


Szkoci odgryźli się reprezentacji Anglii! Ten mecz może ich napędzić?

19 czerwca 2021 Braveheart byłby dumny! Reprezentacja Szkocji pokazała to, co najlepsze
https://zzapolowy.com

We wczorajszym wieczornym spotkaniu na Euro 2020 byliśmy świadkami prawdziwej bitwy o Wyspy Brytyjskie. Reprezentacja Szkocji prowadzona przez Steve'a Clarke'a pokazała na tle swoich odwiecznych rywali wszystkie cechy, z których każdy kibic byłby dumny – pasja, zaangażowanie, zawziętość, gryzienie trawy. Tych określeń można by jeszcze namnożyć sporo, dlatego możemy tak zachwalać Szkotów. Oni po prostu zagrali ten mecz sercem!


Udostępnij na Udostępnij na

130-letnia rywalizacja miała zwiastować wielkie emocje podczas 115. starcia. Tak też i było! Pomimo bezbramkowego remisu nikt nie powie, że ten mecz był nudny. Wręcz przeciwnie, widzieliśmy w nim wszystko, co brytyjski futbol ma do zaoferowania kibicowi – walkę, zaangażowanie, intensywność, padający deszcz podczas meczu oraz fantastycznych kibiców.

Gordon Strachan miał rację

Kiedy przed meczem piłkarscy eksperci, na czele z Rio Ferdinandem, typowali „pewne 2:0” dla Anglii, były selekcjoner reprezentacji Szkocji powiedział, że „ten mecz będzie wielką walką, nie lekceważcie Szkotów! Będzie 0:0”. Po końcowym gwizdku okazało się, że doświadczony trener miał rację w stu procentach!

Niedoceniony zespół, którym aktualnie dowodzi utalentowany szkoleniowiec, jakim zawsze był Steve Clarke, pokazał swój charakter. Jego drużyna wiedziała, że piłkarsko poziomem swojej gry nie dorówna Anglikom. Jedyną ich nadzieją było granie z maksymalnym zaangażowaniem. Dlatego też Harry Kane i spółka mieli takie problemy. Sam mecz zaś okazał się bardzo wyrównany pod wieloma względami.

Posiadanie piłki to tylko dziesięć procent różnicy na korzyść Anglii, a więc 60 do 40%, ale w liczbie oddanych strzałów triumfuje już reprezentacja Szkocji – 11 do 9. Goście w tym spotkaniu również oddali dwa celne strzały przy tylko jednym gospodarzy. Rzuty rożne to już przewaga minimalna byłych mistrzów świata – 6 do 5. Choć Anglia podczas tego meczu wymieniła 559 podań, to okazało się, że 337 podań kolegów Andrew Robertsona wystarczy do sięgnięcia po remis.

To najlepiej obrazuje nam, ile może znaczyć w warunkach meczowych granie spotkania sercem, a kiedy ono już nie ma siły, wystarczy dać coś więcej z wątroby. Takiej gry oczekuje każdy kibic. Ten mecz powinien jak najszybciej zobaczyć Paulo Sousa i puścić reprezentacji Polski jeszcze przed potyczką z Hiszpanią. Gra, jaką zaprezentowała reprezentacja Szkocji, naprawdę może być natchnieniem dla każdej słabszej drużyny.

Kapitan wszystko podsumował

– Zasłużyliśmy na zwycięstwo i nie sądzę, aby ktoś chciał się spierać z tym, że mieliśmy dobre okazje, momentami świetnie utrzymywaliśmy się przy piłce i ich frustrowaliśmy. Bierzemy jednak punkt, który utrzymuje nas przy życiu. Teraz musimy wykorzystać euforię i radość kibiców, aby powalczyć o kolejny korzystny wynikmówił kapitan Szkotów po końcowym gwizdku.

I faktycznie tak było. Z przebiegu całego spotkania widzieliśmy, że Anglii nie trzeba się bać. Reprezentacja Garetha Southgate’a pokazała to samo, co w meczu z Chorwacją, czyli brak skuteczności, dzięki czemu rywal grający na totalnym poświęceniu utrzymuje się w grze o awans z grupy.

Odzyskali los we własne ręce dlatego, że Billy Gilmour był wszędobylski, a lekcje udzielane mu przez N’Golo Kante nie idą na marnę. Pozostają w grze, bo Che Adams pomimo swojej nieskuteczności tak nękał obronę przeciwnika, że wysłanie większej liczby zawodników pod pole karne Szkotów mogłoby się skończyć zabójczym ukąszeniem po dobrze wyprowadzanych kontrach.

Reprezentacja Szkocji pokazała, że to, co dla wielu zespołów jest problemem, dla nich jest bogactwem. Mowa tu oczywiście o dwóch lewonożnych obrońcach/wahadłowych. Kieran Tierney i Andrew Robertson rozegrali kapitalną partię szachów w meczu z Anglią. Udowodnili, że umieją świetnie bronić i wspaniale atakować. Po raz kolejny pokazali, że bieganie od pola karnego do pola karnego to dla nich żaden problem, a wręcz przyjemność!

Nie sposób też nie wspomnieć o Johnie McGinnie, który postawił naprawdę trudne warunki Masonowi Mountowi i Kalvinowi Phillipsowi w środku pola. Na 13 podjętych pojedynków wygrał sześć. Grał ze skutecznością podań na poziomie prawie 92%. Udało mu się raz przechwycić piłkę oraz trzykrotnie został sfaulowany. Było widać, że wraz ze wspomnianym wcześniej Billym Gillmourem czuł się dobrze w linii pomocy.

Wszystko rozstrzygnie się w Glasgow

Teraz waleczni Szkoci wracają do siebie, by dokonać szybkiej regeneracji i stoczyć bój z wicemistrzami świata, czyli Chorwatami. Patrząc jednak na grę srebrnych medalistów ostatniego mundialu – nie można skreślać gospodarzy. Dlatego też ten mecz zapowiada się na kolejną wielką bitwę w wykonaniu potomków Bravehearta. My, kibice, z pewnością poznamy zaś po raz kolejny, co to znaczy pełne poświęcenie dla sprawy.

 

Aktualna sytuacja w grupie D prezentuje się następująco. Anglia i Czechy są już pewne wyjścia z grupy. Oba zespoły mają po cztery punkty w tabeli i spotkanie pomiędzy nimi w Londynie rozstrzygnie, kto wygra grupę. Drugi mecz w Glasgow będzie się toczył o awans do fazy pucharowej europejskiego czempionatu. Po punkcie ma ekipa Chorwacji oraz Szkocji. Z tym że lepszy bilans bramkowej na ten moment daje trzecie miejsce drużynie z południa Europy.

Nie zmienia to jednak faktu, że obie drużyny, jeśli chcą uczestniczyć w dalszej grze o mistrzostwo Europy, muszą wygrać spotkanie. Żadna ekipa z dwoma punktami, przy ewentualnym remisie, nie awansuje dalej. Dlatego też podopieczni Steve’a Clarke’a muszą poprawić celowniki. Dwa mecze i zero strzelonych bramek to aktualnie największy problem reprezentacji Szkocji.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze