W ostatnim meczu 28. kolejki Bundesligi doszło do małej niespodzianki. Borussia Monchengladbach to drużyna, której celem jest spokojny byt w Bundeslidze, Hamburger natomiast jest uznaną marką w Europie, która walczy o miejsce w przyszłorocznej Lidze Europejskiej. Być może to właśnie te rozgrywki przyczyniają się do słabszej postawy zespołu w Bundeslidze.
Mecz rozpoczął się od trzech bardzo groźnych sytuacji gospodarzy, które wybronił jednak Frank Rost. Uderzali kolejno: Karim Matmour, Juan Arango i Rob Friend. Wszystkie te sytuacje miały miejsce pomiędzy 2. a 9. minutą spotkania. Mniej więcej do połowy pierwszej części gry mecz był bardzo dynamiczny, a akcja przenosiła się spod jednej bramki pod drugą. Później gra toczyła się w środkowej strefie boiska, a klarownych sytuacji było jak na lekarstwo. Pod koniec pierwszej połowy przypomniała o sobie drużyna Borussii.
W 41. minucie uderzył Arango. Dwie minuty później stało się natomiast to, na co czekali fani gospodarzy. Bramkę strzelił Roel Brouwers. Holender wykorzystał zamieszanie w polu karnym, oraz fakt, iż Ruud Van Nistelrooy go nie upilnował.
Druga połowa nie obfitowała w wiele groźnych sytuacji. Godne odnotowania są strzały Jonathana Pitroipy w 54. minucie oraz akcja z 72. minuty, gdy swoją szansę wykorzystać starał się Mladen Petrić. Zagrożenie ze strony Borussii ograniczało się głównie do rzutów wolnych. To wystarczyło jednak, by trzy punkty zostały w Mönchengladbach.
W drugim niedzielnym spotkaniu TSG Hoffenheim zremisowało na własnym boisku z SC Freiburg 1:1. Bramkę dla gospodarzy zdobył Josip Simunić, natomiast wśród piłkarzy gości na listę strzelców wpisał się Mohamadou Idrissou.