Najnowsza historia „The Trotters” to idealny materiał na scenariusz filmowy. Pełny dramatu, gdyż momentami od katastrofy Bolton Wanderers dzieliły zaledwie dni. Klub z University of Bolton Stadium nękany olbrzymimi problemami finansowymi co chwila stawał nad przepaścią. Momentami brakowało nawet ciepłej wody, a przez prawie pół roku nie wypłacano pensji. To było jednak za mało na „The Trotters”. Bolton Wanderers przetrwał na przekór wszystkiemu.
Fatalna sytuacja finansowa klubu i widmo wprowadzenia zarządu komisarycznego skłoniły sympatyków Boltonu Wanderers w styczniu zeszłego roku do podjęcia konkretnych działań. W trakcie transmitowanego przez telewizję spotkania z West Bromwich Albion na trybunach University of Bolton Stadium pojawiły się transparenty nakłaniające do odejścia właściciela Kena Andersona. Nieudolnie zarządzającego biznesmena, który doprowadził jeden z najstarszych klubów w Anglii na skraj przepaści.
Zamiast wyciągnąć Bolton Wanderers z finansowych kłopotów, kolejnymi nieudolnymi działaniami Ken Anderson tylko jeszcze bardziej zadłużał „The Trotters”. Zaciągał kolejne pożyczki i nie płacił za pozyskanych zawodników. W pewnym momencie w klubie zabrakło nawet ciepłej wody, podobnie jak środków na pensje pracowników. Dlatego sprzedaż czterokrotnego zdobywcy Pucharu Anglii wydawała się jedynym słusznym rozwiązaniem. Odmiennego zdania był jednak Ken Anderson, który jeszcze przed protestem wystosował oświadczenie, iż działania kibiców nie przyniosą efektów. Transparenty o treści „ANDERSON OUT” zwróciły jednak uwagę mediów.
– Patrząc obiektywnie na sytuację może albo sprzedać klub, ponieważ desperacko potrzebują nowego inwestora, albo czeka ich zarząd komisaryczny lub likwidacja. Nie widzę żadnej innej opcji – komentował dla BBC dziennikarz BBC Radio Manchester, Jack Dearden.
Protest sympatyków „The Trotters” wywołał efekt domina. Światowe media zaczęły dogłębnie opisywać fatalną sytuację zasłużonego klubu, wywierając tym samym presję na Kenie Andersonie. To z kolei skłoniło nieudolnego biznesmena do sprzedaży Boltonu Wanderers. Już w lutym, choć realna szansa na zmianę właściciela pojawiła się w dwa miesiące później.
Walka o Bolton Wanderers i degradacja
W połowie kwietnia chęć przejęcia klubu zgłosił były właściciel Watfordu, Laurence Bassini. Biznesmen nie mniej kontrowersyjny od Kena Andersona, gdyż dwukrotnie ogłaszał już bankructwo. Ponadto przez komisję dyscyplinarną został także uznany winnym nieprawidłowości finansowych przy przeprowadzaniu transakcji w imieniu klubu z Vicarage Road. Trzyletni zakaz działalności w którymkolwiek z przedstawicieli Football League nałożony na Laurence’a Bassiniego już jednak minął, a Bolton Wanderers miał być wielkim powrotem biznesmena do futbolu. Mimo złej sławy w futbolowym środowisku Anglik szybko ustalił jednak szczegóły przejęcia klubu. Na oficjalnej stronie internetowej „The Trotters” wydano nawet specjalne oświadczenie potwierdzające zawarcie umowy.
–Bolton Wanderers Football Club z przyjemnością informuje, że podpisano umowę kupna-sprzedaży, w ramach której udziały Kena Andersona w Burnden Leisure Limited (spółka będąca właścicielem klubu – przyp. red.) zostaną sprzedane panu Laurence’owi Bassiniemu – informowały klubowe media.
https://twitter.com/CapitalNWNews/status/1118532527906410498
Do pełnego przejęcia nadal niezbędna była jednak weryfikacja ze strony English Football League (EFL). Podmiotu, który zarządza rozgrywkami drugiego, trzeciego i czwartego poziomu w Anglii, czyli odpowiednio Championship, League One oraz League Two. Laurence Bassini nie był jednak w stanie dostarczyć odpowiednich gwarancji finansowych, które potwierdziłyby posiadanie przez biznesmena środków na płynne prowadzenie klubu. Transakcję anulowano.
Bolton Wanderers znalazł się na przepaścią. Sytuacja finansowa klubu była fatalna do tego stopnia, że zawodnicy „The Trotters” na znak protestu odmówili gry w spotkaniu przedostatniej kolejki Championship przeciwko Brentford. Wszystko z powodu wielomiesięcznych zaległości. Klub z University of Bolton Stadium nie wypłacał jednak pensji nie tylko piłkarzom, lecz także pracownikom spoza pionu sportowego. Brakowało podstawowych produktów jak woda pitna podczas treningów czy zapewnienie kateringu zawodnikom pierwszego zespołu.
W obliczu tak ogromnych kłopotów, które postawiły dalsze funkcjonowanie klubu pod znakiem zapytania spadek do League One był najmniejszym problemem. Szczególnie, że po fiasku przejęcia „The Trotters” przez Laurence’a Bassinjego Bolton Wanderers znalazł się pod zarządem komisarycznym.
No, you Ken’t, czyli zarząd komisaryczny
Brak środków na zapłacenie podatku skłoniło Kena Andersona do powierzenia klubu władzom EFL Administratorami Boltonu Wanderers mianowano Paula Appletona i Ashera Millera z kancelarii „David Rubin and Partners” specjalizującej się w ratowaniu upadających przedsiębiorstw. Wejście pod zarząd komisaryczny miało docelowo przyspieszyć znalezienie nowego inwestora dla „The Trotters”. Wiązało się jednak także z odjęciem dwunastu punktów jeszcze przed startem obecnej kampanii.
– EFL może potwierdzić oficjalnie, że wyznaczono administratorów dla Bolton Wanderers Football Club. W rezultacie klub podlega teraz dwunastopunktowej karze. Sankcje wejdą w życie w następnym sezonie League One. EFL rozpocznie teraz rozmowy z administratorami na temat osiągnięcia długoterminowych korzyści dla klubu – zakomunikowało w maju zeszłego roku EFL.
Proces znalezienia nowego inwestora musiał jednak trwać, co nasiliło problemy Boltonu Wanderers. Latem dziewiętnastu zawodników (nie licząc graczy, którzy z wypożyczeń wrócili do macierzystych klubów) opuściło zespół z University of Bolton Stadium. Przedsezonowe spotkania odwołano, a gracze publicznie wyrażali niezadowolenie z powodu kolejnych zaległości finansowych.
Patrząc obiektywnie na sytuację może albo sprzedać klub albo czeka ich zarząd komisaryczny lub likwidacja. Jack Dearden na temat Kena Adersona
Przygotowania do sezonu zostały mocno zaburzone. Podobnie jak działania na rynku transferowym, które praktycznie nie istniały. Menedżer Phil Parkinson na próżno apelował o wzmocnienia. Zmagania w League One z dwunastoma ujemnymi punktami Bolton Wanderers rozpoczął zespołem opartym na graczach z drużyn juniorskich. W drugiej serii spotkań ustalając rekord – średnia wieku jedenastki „The Trotters” wynosiła zaledwie dziewiętnaście lat.
– Szczerze mówiąc jest to po prostu niedopuszczalne. To Bolton Wanderers, fantastyczny klub ze wspaniałą historią i potrzebujemy pomocy. Jeśli nie zostanie sprzedany, musimy być w stanie sprowadzać niektórych graczy. Brak nowych zawodników, brak postępów w sprzedaży klubu. Są sygnały, że ludzie chcą kupić klub, ale nadal nikt nie podjął odpowiednich kroków – grzmiał w rozmowie z BBC Radio Manchester Phil Parkinson.
Veto Laurence’a Bassiniego
Nastroje na University of Bolton Stadium jeszcze bardziej pogorszyła jednak na początku sierpnia nieudana próba przejęcia klubu przez konsorcjum Football Ventures, której członkiem jest m.in. Nick Mason, perkusista zespołu Pink Floyd. Na przeszkodzie transakcji stanął Laurence Bassini. Rozmowy na temat sprzedaży klubu zostały wstrzymane po orzeczeniu sądu w Manchesterze, który oświadczył z korzyścią dla biznesmena, że Ken Anderson naruszył warunki wcześniej parafowanej umowy. Zablokowanie przez byłego właściciela Watfordu przejęcia Boltonu Wanderers spowodowało olbrzymie rozgoryczenie na University of Bolton Stadium. Szczególnie że finalizacja umowy tym razem była niezwykle blisko. Zaniepokojenie sytuacją wyraziło także EFL.
https://twitter.com/jewishtelegraph/status/1159500881051750406
– Jesteśmy świadomi warunków orzeczenia wydanego dzisiaj przez sąd w Manchesterze w sprawie Boltonu Wanderers. Liga nie jest stroną postępowania, ale obecnie współpracujemy z administratorami klubu, aby zrozumieć pełny zakres wszelkich konsekwencji dla proponowanego przeniesienia aktywów. Jesteśmy bardzo sfrustrowani tym późnym rozwojem wydarzeń, gdyż umowa była blisko finalizacji. Musimy teraz jednak mocno skupić się na zapewnieniu długoterminowej przyszłości klubowi – oświadczyła English Football League.
Po zablokowaniu sprzedaży klubu przez Laurence’a Bassiniego, Football Ventures, na czele którego stanęła Sharon Brittan, rozpoczęło działania mające na celu zmianę niekorzystnego orzeczenia sądu. Kolejny proces doprowadził do zidentyfikowania konsorcjum jako preferowanego oferenta. Angielski biznesmen nie zrezygnował jednak z próby przejęcia „The Trotters”, co wydłużyło postępowanie.
Bolton Wanderers z każdym tygodniem znajdował się w trudniejszym położeniu. Phil Parkinson zrezygnował z funkcji menedżera. 27 sierpnia został przekroczony natomiast docelowy termin przeznaczony na sprzedaż klubu z University of Bolton Stadium. EFL rozpoczęło procedurę wdrożenia dwutygodniowego okresu, w trakcie którego „The Trotters” musieli przedstawić odpowiednie gwarancje finansowe. W przypadku niespełnienia wymogów czterokrotny zdobywca Pucharu Anglii zostałby wyrzucony ze struktur EFL. W praktyce oznaczałoby to likwidację klubu. Pracę straciłoby blisko sto pięćdziesiąt osób.
Dwadzieścia cztery godziny później na University of Bolton Stadium po raz pierwszy od lat zapłakano jednak ze szczęścia. Transakcja przejęcia klubu przez Football Ventures została sfinalizowana. Po dokonaniu przejęcia EFL anulowało natomiast dwutygodniową procedurę wyrzucenia czterokrotnego zdobywcy Pucharu Anglii ze struktur ligi. Bolton Wanderers w dramatycznych okolicznościach przetrwał najtrudniejszy okres w historii klubu.
Bolton Wanderers na spokojnych wodach
Przejęcie przez Football Ventures okazało się, tym większym sukcesem, że finalizację transakcji utrudniał Ken Anderson. Biznesmen do samego końca starał się osiągnąć jak najwięcej korzyści ze sprzedaży „The Trotters”.
– Niestety, Anderson wykorzystał swoją pozycję jako wierzyciela zabezpieczonego, aby utrudniać i udaremniać każdą umowę, która nie przyniosłaby mu korzyści ani nie spełniałaby jego wymagań – krytykował biznesmena na lamach BBC Sport administrator klubu, Paul Appleton.
Opracowaliśmy bardzo szczegółowy plan, który jest w pełni sfinansowany na najbliższe trzy lata. Sharon Brittan, prezes Bolton Wanderers
Ken Anderson z dnia na dzień stał się jednak już tylko niechlubnym etapem w historii klubu. Bolton Wanderers wkroczył w nową erę. Prezes klubu została Sharon Brittan, która odegrała jedną z kluczowych ról przy przejęciu czterokrotnego zdobywcy Pucharu Anglii przez Football Ventures. Już w pierwszej rozmowie po dokonaniu transakcji deklarując, że choć konsorcjum nie będzie rozrzutne przy dokonywaniu wzmocnień, to opracowało długofalowy plan mający na celu rozwój klubu.
– Rozrzutność to mit. Nie mamy [aż takiej] bazy kibiców ani siły finansowej by po prostu wyrzucać pieniądze na prawo i lewo. Ale mamy pomysł jak dokonać tego, co chcemy robić. […] W pełni zbadaliśmy i opracowaliśmy bardzo szczegółowy plan, który jest w pełni sfinansowany na najbliższe trzy lata. W bardzo krótkim czasie ludzie zobaczą, o co nam chodzi. Jesteśmy prawdziwi, jesteśmy przystępni, Jesteśmy szczerzy. I jesteśmy gotowi do pracy – deklarowała w rozmowie z „The Bolton News” Sharon Brittan.
***
Zaledwie kilkadziesiąt godzin później nowym menedżerem zespołu został mianowany Keith Hill, a do drużyny dołączyło ośmiu zawodników. Straty punktowej spowodowanej poprzednimi wydarzeniami nie udało się jednak odrobić. Wszystko wskazuje na to, że Bolton Wanderers znów czeka spadek, tym razem do League Two. To z perspektywy kibiców „The Trotters” nie jest już jednak tak istotne, bo po spadku zawsze można awansować. Na University of Bolton Stadium udało się dokonać czegoś znacznie większego niż promocje czy zdobycie trofeów. Udało się uratować klub, gdy nadeszła najczarniejsza godzina. Bolton Wanderers przetrwał i mało ważne, w której lidze zagra w następnym sezonie.