Bolton niczym Wisła, czyli na Wyspach wcale nie jest lepiej


Finansowe i sportowe problemy „The Trotters”

24 stycznia 2019 Bolton niczym Wisła, czyli na Wyspach wcale nie jest lepiej
uk.undelete.news

Przyszłość czterokrotnego zdobywcy Pucharu Anglii jawi się w czarnych barwach. Problemy finansowe, opóźnienia w wypłatach oraz właściciel, który mimo wpędzenia klubu w kłopoty ani myśli o sprzedaży Boltonu Wanderers. Jakby na przekór kibicom, którzy od słownych protestów przeszli do czynów. Atmosfera na University of Bolton Stadium jest wręcz nuklearna, a nie poprawia jej miejsce „The Trotters” w strefie spadkowej angielskiej Championship.


Udostępnij na Udostępnij na

Na pierwszy rzut oka genezy problemów Boltonu Wanderers można by doszukiwać w sezonie 2011/2012. Opuszczenie Premier League po ponad dziesięciu latach pozbawiło „The Trotters” wpływów ze sprzedaży praw telewizyjnych, które stanowiły znaczną część budżetu klubu. Zespół, który jeszcze pięć lat wcześniej uplasował się na szóstej pozycji w tabeli, czekała batalia o powrót do elity. Raczej nikt wśród sympatyków Boltonu Wanderers nie przypuszczał, że rozbrat z angielską ekstraklasą może potrwać dłużej niż jeden sezon.

Stało się inaczej. Wspomnienia o graczach pokroju Ivana Campo czy przede wszystkim Jay-Jaya Okochy zaczęły zacierać się na Reebok Stadium (obecnie University of Bolton Stadium). Z każdą kolejną kampanią „The Trotters” zamiast walczyć o awans, plasowali się coraz niżej w tabeli Championship. Apogeum nastąpiło w sezonie 2015/2016, po zakończeniu którego Bolton Wanderers spadł na trzeci poziom rozgrywkowy. Jeszcze w trakcie trwania feralnej kampanii na światło dzienne wyszły długi klubu wynoszące 185 milionów funtów. Głównie wobec długoletniego właściciela, Eddiego Daviesa. Biznesmen zdecydował się jednak umorzyć dług, byle tylko przyspieszyć sprzedaż klubu. To właśnie w tej decyzji można doszukiwać się genezy obecnych problemów „The Trotters”.

Nowy właściciel – jeszcze większe problemy

Sprzedaż doszła do skutku już w marcu 2016 roku. Bolton Wanderers przejęły konsorcjum Sports Shield prowadzone przez byłego zawodnika klubu, Deana Holdswortha, oraz Inner Circle należące do Kena Andersona. Problemy finansowe wreszcie miały się zakończyć, a sytuacja w klubie ustabilizować. Nic bardziej mylnego. W trakcie kampanii nie obyło się bez kłopotów w pionie zarządzającym. Po kłótni między nowymi właścicielami dotyczącej transferu Zacha Clough Dean Holdsworth zdecydował się odsprzedać udziały w klubie Kenowi Andersonowi. Pod względem sportowym „The Trotters” zaliczyli jednak udany sezon, powracając na zaplecze Premier League.

Z każdym kolejnym miesiącem pod względem finansowym w Boltonie Wanderers było tylko gorzej. Choć po awansie do Championship klub zdołał się utrzymać, to obecnie jest to wielce wątpliwe. Już w trakcie przygotowań do sezonu kłopoty „The Trotters” tylko się spotęgowały. Z powodu nieotrzymania pensji zawodnicy Phila Parkinsona zastrajkowali, nie rozgrywając sparingu z St. Mirren. Problemów było jednak znacznie więcej. Nad klubem pogrążonym w chaosie ciążyło widmo wejścia zarządu komisarycznego, które skutkowałoby odjęciem dwunastu punktów. Całą sytuację udało się jednak załagodzić, podpisując porozumienie z głównym wierzycielem BluMarble Capital Ltd. oraz innymi. Konieczna była jednak też spłata ponad 4 milionów funtów zadłużenia.

Jakby tego było mało, Ken Anderson nie zapłacił ani jednej (z czterech, każda po 250 tysięcy funtów) raty za walijskiego napastnika, Christiana Doidge’a. Zawodnik, który miał definitywnie przenieść się na University of Bolton Stadium, był zmuszony wrócić do Forest Green Rovers. Podobnie wyglądała sytuacja z golkiperem Remim Matthewsem. Niekompetentne działania Kena Andersona spowodowały ukaranie „The Trotters” zakazem transferowym. Widmo bankructwa, które wisi nad Wanderers od kilku lat, niewiele jednak obchodzi właściciela klubu z University of Bolton.

„ANDERSON OUT”

Dramatyczna sytuacja „The Trotters” wyczerpała cierpliwość sympatyków. Za obecne problemy Boltonu Wanderers obwiniają Kena Andersona. Przed spotkaniem z West Bromwich Albion transmitowanym w telewizji planowali zorganizować akcję skierowaną przeciwko właścicielowi klubu. Padały różne pomysły, a sympatyków nakłonić do zaniechania planów próbował Ken Anderson na łamach klubowej strony internetowej.

Nie sądzę, żeby to przyniosło komukolwiek korzyści, a może tylko przynieść negatywny rozgłos klubowi. Z pewnością nie zmusi mnie to do pośpiechu w sprzedaży klubu, jeśli to jest prawdziwy zamiar akcji. Zawsze przedstawiam swoje stanowisko absolutnie jasno, o ile i kiedy pojawiłby się nowy inwestor, chętnie sprzedałbym klub, gdyby to umożliwiło lepsze zasoby finansowe i perspektywy [dla klubu] – mówił biznesmen.

Mimo że słowa właściciela Boltonu Wanderers łatwo było odczytać jako aluzję, że akcja protestacyjna nic nie zmieni, to kibice dopięli swego. Na trybunach widniały transparenty o treści „ANDERSON OUT”. Ponadto sympatycy „The Trotters” wrzucali na boisko piłki tenisowe. Doszło także do kilku starć ze stewardami, którzy chcieli przeszkodzić protestującym. Świadkiem całej akcji nie był jednak Ken Anderson. Właściciel klubu w czasie spotkania przebywał w Monako.

Nad krawędzią

Problemy finansowe i konflikt na linii kibice – Ken Anderson zepchnęły na dalszy plan aspekty sportowe. Niestety dla sympatyków „The Trotters” sytuacja Boltonu Wanderers z każdą kolejką wygląda równie źle co kwestie finansowe klubu. Zespół z University of Bolton Stadium zajmuje miejsce w strefie spadkowej. Traci jednak obecnie trzy punkty do ostatniego bezpiecznego miejsca w tabeli.

Styczniowe okno transferowe jest dla nas ostatnią deską ratunku. Musimy dokonać wzmocnień, ponieważ inaczej nie obronimy się przed spadkiem. Mam nadzieję, że do tej pory Stowarzyszenie Zawodowych Piłkarzy zdejmie z nas obowiązujący zakaz [transferowy] i będziemy mogli poszerzyć kadrę – mówił w połowie stycznia w rozmowie z Bolton News menedżer zespołu, Phil Parkinson.

Już kilka dni później nadzieje szkoleniowca przybrały materialną formę. Po wpłaceniu 500 tysięcy funtów zaległości za wypożyczenia zawodników na konto Stowarzyszenie Zawodowych Piłkarzy zakaz transferowy został zniesiony. To umożliwiło klubowi z University of Bolton Stadium zakontraktowanie Remiego Matthewsa oraz doświadczonego pomocnika Gary’ego O’Neila.

Mimo sporych zawirowań w klubie sympatycy „The Trotters” liczą, że Phil Parkinson zdoła utrzymać Bolton Wanderers w Championship. Zbliżające się domowe spotkanie z również znajdującym się w strefie spadkowej Reading będzie niezwykle istotne dla obu zespołów w kontekście walki o uniknięcie degradacji. Nawet mimo faktu, że do końca sezonu pozostało jeszcze osiemnaście meczów. Jednak warto się zastanowić, czy zapewnienie ligowego bytu zmieni coś na lepsze na University of Bolton Stadium. Bez zmiany właściciela problemy finansowe nie znikną, a te wcześniej czy później odcisną jeszcze większe piętno na sytuacji klubu. Wszystko wskazuje na to, że z Kenem Andersonem za sterami Bolton Wanderers nie ma przyszłości.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze