Podbeskidzie Bielsko-Biała dwa dni temu rozpoczęło nową erę w swojej historii. I w tym miejscu można by zanucić słowa piosenki "Ale to już było", bo jeszcze kilka lat "Górale" smakowali przecież poziomu ekstraklasy, jednak wydaje się, że ten beniaminek jest inną wersją siebie. Lepszą i twardziej stąpającą po ziemi, co zapewne nie mogłoby się urzeczywistnić, gdyby nie nasz rozmówca – Bogdan Kłys. Z prezesem klubu świeżo po przypieczętowaniu sukcesu porozmawialiśmy m.in. o ważnych decyzjach w jego kadencji, trenerze Brede, finansach i planach na kadrę.
Skarb kibica I ligi: Podbeskidzie Bielsko-Biała – wykorzystać szansę na awans
Na wstępie chciałoby się powiedzieć: dlaczego dopiero teraz, a nie w poprzednim sezonie?
Trudno mi powiedzieć, bo nie wiem, jakie były podejmowane decyzje, zanim zostałem prezesem Podbeskidzia. Wiem natomiast, że na dobre funkcjonowanie klubu czy jakiejkolwiek innej instytucji składa się wiele czynników. Przede wszystkim muszą być obecni stabilni właściciele, którzy wybiorą odpowiedniego prezesa. Myślę, że to w dużej mierze zadecydowało. Gdy prezydentem Bielska-Białej został Pan Klimaszewski, doszedł on do porozumienia z Panem Okrzesikiem [obecnie przewodniczący Rady Miejskiej w Bielsku-Białej, przyp. red.], którzy razem mnie wybrali na to stanowisko. Zaakceptował ten pomysł również Edward Łukosz [sponsor główny Podbeskidzia, przyp. red.], więc można powiedzieć, że wszyscy zaczęliśmy grać do jednej bramki.
Nie było tak, że prezes robił swoje, a właściciel swoje. Każdą ważniejszą sprawę konsultowaliśmy razem, walcząc o to samo, czyli lepszą przyszłość klubu. To spowodowało dobrą atmosferę, która była nam potrzebna i okazała się niebagatelna w kwestii awansu. Kolejną sprawą jest trener. Ktoś mi mówił, że trener Brede nie będzie potrafił zrobić awansu, ale ja byłem innego zdania. Codziennie rozmawiamy i wiem, że on nie żyje tylko treningami i drużyną, ale również całym życiem klubowym. To napędzało wszystkich wokół. Zapracowaliśmy więc na taki a nie inny wynik jako cały klub, z czego bardzo się cieszę.
Powiedział Pan o atmosferze, którą dziś można by nazwać atmosferą zwycięzców. Pytanie, czy ona była od samego początku do końca? Czy jednak pojawił się jakiś moment przełomowy, który zauważalnie wniósł Podbeskidzie na inny poziom?
Trzeba się cofnąć do poprzedniego sezonu. Do klubu przyszedłem w grudniu 2018 roku, a na koniec marca musiałem podjąć już kilka kluczowych decyzji, jak np. kierunek, w którym ma klub podążać. Postanowiłem, że trener Brede będzie pracował dalej, a także samodzielnie, bez udziału dyrektora sportowego, będzie odpowiadał za stworzenie kształtu drużyny na sezon 2019/2020. Pamiętam też mecz z ŁKS-em, wówczas mieliśmy kilka punktów straty do drugiego miejsca, po którym straciliśmy szansę na awans. Wtedy też podjąłem ważną decyzję o rozstaniu się z Sabalą [później napastnik Miedzi Legnica, przyp. red.]. Uważałem, że wzrost jego wynagrodzenia o 20% przy automatycznym przedłużeniu kontraktu to dla nas za dużo.
Później okazało się, że Sabali nie udało się zaaklimatyzować w Legnicy, a do nas uśmiechnęło się szczęście. Za zaufanie odpłacił się Marko Roginić, który zaczął strzelać bramki [11 goli i 7 asyst w sezonie 2019/2020, przyp. red.]. Tak więc podsumowałbym to tak, że na nasz awans złożyło się kilka trafnych decyzji, zaczynając od trenera Brede. On, z pomocą działu sportowego, w którym pracują byli piłkarze Podbeskidzia: Grzegorz Więzik i Sławek Cienciała, wyselekcjonował odpowiednie nazwiska do tego, aby tworzyć nową piłkarską jakość Podbeskidzia. To spowodowało, że jesteśmy dzisiaj w ekstraklasie.
Wywołał Pan nazwisko, o które przed przejściem do tematu transferów chciałem krótko zapytać – pojawiają się oferty za Roginicia?
Nic mi nie wiadomo o ofertach. Na dzień dzisiejszy Roginić ma z nami jeszcze dwa lata kontraktu, a jako że nie ma on klauzuli odstępnego, nie mamy obaw. I tyczy się to wszystkich piłkarzy, z których nikt nie ma takiej klauzuli, więc na pewno nie dojdzie do sytuacji, w której ktoś kogoś nam zabierze. Jesteśmy panami swojego losu.
W związku z tym będzie Pan prezesem, który w obliczu zapowiadanych wzmocnień na ekstraklasę będzie starał się za wszelką cenę zatrzymywać najważniejszych piłkarzy?
Jeżeli ktoś przyjdzie do nas i złoży atrakcyjną dla klubu ofertę, jak najbardziej do niej zasiądę wraz z trenerem i działem sportowym. Jednak to my będziemy decydować, a nie ktoś za nas, co muszę podkreślić.
A jaki jest plan na tę drużynę w ekstraklasie? Powiedział Pan, że Podbeskidzie jest panem własnego losu, co nie brzmi jak deklaracja walki o utrzymanie.
Nie jestem typem minimalisty i absolutnie nie chcę powiedzieć, że Podbeskidzie będzie walczyło tylko o utrzymanie. Nie wiem, jak jest w ekstraklasie, bo zmierzyć się z nią jeszcze okazji nie miałem, ale na pewno będziemy starali się tak zbudować zespół, żeby nasz klub również na najwyższym poziomie rozgrywkowym potrafił pokazać swój charakter i jakość. Natomiast jeśli mówimy stricte o utrzymaniu, musimy wziąć pod uwagę fakt, że w przyszłym sezonie z ligi spada tylko jeden zespół. Dlatego trudno mi dzisiaj powiedzieć, że nie będziemy walczyć o coś więcej. Myślę, że Podbeskidzie na poziomie ekstraklasy musi prezentować swój styl. I walczyć jak równy z równym z drużynami z czołówki.
Tak jak Pan powiedział, przyszły sezon będzie idealny dla Podbeskidzia, żeby – mówiąc kolokwialnie – zakoczować w ekstraklasie na dłużej. A co z filozofią klubu? Będzie kontynuowana czy przewidywane są jakieś zmiany? Pytam o to w nawiązaniu do ŁKS-u, który parł przed siebie z taką samą wizją jak w 1. lidze. Bez powodzenia.
Myślę, że trzeba uczyć się na błędach innych. Uważam, że nie można pójść drogą ŁKS-u, bo jak widać, ta droga prowadzi donikąd, nie sprawdza się. Oczywiście musimy patrzeć się na siebie, ale nie ukrywam, że to nie wszystko. Najważniejsze jest niepowielanie błędów innych drużyn, które spadły z ekstraklasy.
A jak wygląda przygotowanie sfery finansowej klubu pod ekstraklasę? Spięcie budżetu będzie wyzwaniem czy raczej się Pan tym nie martwi?
Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że będziemy jeszcze szukać sponsorów głównych o większym kapitale. Poza tym myślę, że relacje między zarządem klubu i właścicielami, Prezydentem Klimaszewskim i Prezesem Łukoszem są bardzo dobre, więc jak zajdzie taka potrzeba, to dojdziemy do wspólnego porozumienia w kwestiach finansowych.
Powiedział Pan o porozumieniu z miastem. Większość udziałów klubu posiada właśnie ono, ale czy w obliczu awansu do ekstraklasy pojawiają się jakieś rozmowy o przejęciu klubu przez prywatnego właściciela?
W tej chwili ani nie mogę potwierdzić, ani nie mogę zaprzeczyć. Takie rzeczy wymagają ciszy i subtelności, dlatego dopiero wtedy, gdy te rozmowy będą finalizowane, będzie można coś o tym powiedzieć.
Teraz chciałbym zapytać o kwestię w nawiązaniu do innego beniaminka ekstraklasy, czyli Rakowa Częstochowa. Tam na początku sezonu 2019/2020 pożegnano się z pewnymi piłkarzami (np. Rafał Figiel), którzy walnie przyczynili się do awansu. Myśli Pan, że coś podobnego może wydarzyć się w Podbeskidziu? Że jacyś piłkarze usłyszą słowa pokroju „Obawiamy się, że nie poradzisz sobie w ekstraklasie”?
Sytuacja jest taka, że zostały nam jeszcze dwie kolejki do rozegrania w 1. lidze. Nie wiem tego na pewno, bo z trenerem jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale zakładam, że da on szansę tym, którzy do tej pory grali mniej. To będzie dobre pole do udowodnienia swojej przydatności dla zespołu. Nie zastanawialiśmy się dogłębnie nad tą kwestią, mamy jeszcze na to tydzień, maksymalnie dwa, ale już po weekendzie będziemy toczyć rozmowy. Wtedy wszystko się okaże, co z chłopcami, którzy wywalczyli awans.
Sytuacja Rafała Figiela z Rakowa jest wymowna. Rafał został odpalony, ale u nas pokazał swoją wartość i na jego przykładzie uważam, że nawet przy kilku wzmocnieniach w letnim okienku transferowym piłkarze z obecnego zespołu powinni mieć szansę na pokazanie, że ekstraklasa im niestraszna. Przy czym na pewno musimy zadbać o to, żeby na każdej pozycji była konkurencja.
Właśnie, wzmocnienia. Zapowiadał Pan już, na jakich pozycjach one będą, ale czy wśród tych nazwisk pojawią się opcje zagraniczne? I muszę też dopytać o kwestię młodzieżowca – będzie poleganie na wychowankach czy może rozejrzy się Pan po rynku transferowym, jak to kluby ekstraklasy miały w zwyczaju, gdy trzeba było poszukać dobrego zawodnika U-21?
Tak, wśród wzmocnień na pewno będą piłkarze zagraniczni. Chcielibyśmy oczywiście, żeby trzon zespołu tworzyli Polacy, ale muszę powiedzieć, że rynek polskich zawodników jest trudny. Będziemy patrzeć na jakość, a nie narodowość. To jest podstawa. Natomiast jeżeli chodzi o pozycję młodzieżowca, chcielibyśmy, żeby to byli wychowankowie naszej akademii. Trener Brede zdążył już długo popracować z młodzieżą w Lechii Gdańsk i widać, że ma do niej oko. W Podbeskidziu dobrze wprowadził do zespołu choćby Konrada Sierackiego [20 lat], ale dalszy plan na niego pokrzyżowała niestety kontuzja.
Poza tym trener Brede wprowadzał już do gry Jakuba Bierońskiego [17 lat] czy Filipa Laskowskiego [19 lat], a jest jeszcze szereg innych nazwisk. Tak więc mamy własną młodzież, a druga drużyna jest złożona wyłącznie z rocznika 2000-2003. Jeśli tam ktoś się wyróżnia, automatycznie dostaje szansę zaistnienia w pierwszym zespole. Taki schemat chciałbym utrzymać. Oczywiście po konsultacjach z trenerem.
PO 4 LATACH WRACAMY DO ELITY! 🎊🎉🎉🎊🎊🎉
𝙋𝙊𝘿𝘽𝙀𝙎𝙆𝙄𝘿𝙕𝙄𝙀 𝙒 𝙀𝙆𝙎𝙏𝙍𝘼𝙆𝙇𝘼𝙎𝙄𝙀!!!!!!!!! 🔴⚪️🔵 pic.twitter.com/alCsUtWzWV
— TS Podbeskidzie S.A. (@TSP_SA) July 15, 2020
Co prawda różnie bywa, ale słuchając Pana, odnoszę takie wrażenie, że Podbeskidzie nie podzieli w najbliższych latach losu np. Korony Kielce. Ekstraklasa będzie miała do czynienia z beniaminkiem twardziej stąpającym po ziemi.
Niestety trudno mi się odnieść do tego, co działo się w innych klubach. Jak to mówią, jeśli masz na kogoś liczyć, licz na siebie. Tutaj w znaczeniu organizacji, która tworzymy. Organizację, za którą stoi świetna grupa ludzi. Nie wiem, co kierowało ludźmi zarządzającymi w ŁKS-ie, Arce czy Koronie, ale wiem wszystko, co dzieje się w Podbeskidziu. Zaczynając choćby od tego, dlaczego w jakimś okresie drużyna trenera Brede notowała słabsze wyniki. Widziałem, że jest gorzej, ale byłem pewien, że damy radę w nowym sezonie. To wszystko ciągle obserwuję, przychodzę na treningi, jeżdżę na obozy… Uważam, że człowiek podejmuje inne decyzje, jeśli widzi coś od środka, a nie tylko z boku.
Mimo że Pan nie wie, co działo się w środku, jestem pewien, że nie chciałby Pan podobnych efektów końcowych. A one z czegoś musiały przecież wyniknąć.
To z pewnością! Ja zamierzam prowadzić Podbeskidzie do następnych sukcesów. Patrzymy tylko w górę.
I na koniec krótkie pytanie: co nowego Podbeskidzie wniesie do ekstraklasy?
Mam nadzieję, że swój styl i charakter. I to, że – ogólnie mówiąc – będzie grać po prostu dobrą piłkę.
Coraz lepsze materiały na tym portalu. Brawo. Bardzo ciekawe pytania. Idzie idzie Podbeskidzie pozdrawia
Dziękujemy i śmiało możemy polecać, żeby na iGola zaglądać. Magazynek mamy pełny!
Te same pytania wszedzie.. Ludzi interesuja Transfery konkret, chodzby ktory rynek, pozycje, z karta w reku czy gotowkowe, jaki budzet klubu, jaki % stanowia pensje i jaki wklad miasto ma na utrzymanie tego tworu..
Pozycje są już wiadome, a konkrety transferowe rzadko kiedy podaje się w oficjalnych wywiadach, to norma. O budżecie to lepiej byłoby spytać tuż przed sezonem ESA, bo może być zupełnie inny niż teraz, skoro prowadzone są rozmowy z prywatnym właścicielem i nowym, większym sponsorem głównym (oprócz bukmachera). Być może zadzwonimy do prezesa za kilka tygodni, żeby czegoś nowego się dowiedzieć
Bardzo dobry i ciekawy wywiad. Dziękuję i czekam na więcej. Pozdrawiam serdecznie.