Puchar Narodów Afryki to kolejna znakomita szansa dla łowców talentów, którzy na Czarnym Lądzie w przeszłości znajdywali już wielu fenomenalnych piłkarzy, o których głośno jest aż po dzień dzisiejszy. Wśród nich są takie gwiazdy jak Didier Drogba, Seydou Keita czy Mahamadou Diarra. Niewielu z nich zaczynało oczywiście kariery w afrykańskich klubach, jednak wywodzą się oni właśnie z Czarnego Lądu, któremu nieoszlifowanych diamentów nie brakuje.
Pierwszy gwizdek tegorocznego Pucharu Narodów Afryki rozbrzmi już w najbliższą sobotę. Ci, którzy myślą, że rozgrywek tych nie warto śledzić, są w grubym błędzie. Nie brakuje plejady gwiazd, więc na pewno nie zabraknie też emocji, zwłaszcza że zawodnikom bardzo na tytule zależy. Obok wielkich nazwisk pojawiają się również ci, którzy o miano najlepszego piłkarza Afryki dopiero się ubiegają i to właśnie na nich warto skupić większą uwagę.
Jednym z takich młokosów, o ile w ogóle można o nim tak powiedzieć, jest Adel Taarabt. 22-latek reprezentuje barwy Maroka i już od kilku lat próbuje udowodnić w Europie, że zasługuje na największy szacunek w gronie piłkarskich ekspertów. Jak dotąd wychodziło mu to nie najlepiej, ale przyszedł najwyższy czas, aby udowodnił wszystkim niedowiarkom, że kopać piłkę to on jak najbardziej potrafi.
Taarabt swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał we francuskim Lens. Zresztą większość afrykańskich gwiazd zaczynało grę w piłkę właśnie we Francji. Obecnie reprezentuje barwy Queens Park Rangers, dla którego rozegrał już ponad sto spotkań i zdobył w nich 27 bramek. Powiecie, że to mało, jednak Taarabt to typ zawodnika, który od strzelania bramek bardziej woli zabawianie publiczności sztuczkami technicznymi, skądinąd często bardzo twórczymi i mogącymi się podobać, i asystami. Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy oglądając go w akcji, to porównania do Naniego czy Cristiano Ronaldo. Adel prezentuje podobny styl, stawia przede wszystkim na szybkość – aż ciśnie się na język stwierdzenie, że „szybciej stoi, niż inni biegają”. Coś w tym jednak jest, bo większość jego indywidualnych akcji cechuje się właśnie szybkimi przekładankami czy zagraniami piętką. Co jednak ważniejsze, nie są to, w większości przypadków oczywiście, przechwałki, ten chłopak ma po prostu talent. To, że warto się nim zainteresować, niech odda chociażby fakt, że przed obecnym sezonem próbowały go ściągnąć do siebie takie drużyny jak PSG czy Napoli.
Marokańczyk walnie przyczynił się do awansu swojej kadry narodowej do tegorocznych rozgrywek PNA. Gracz QPR zdobył bramkę w ostatnim kwalifikacyjnym meczu z Tanzanią i został wybrany najlepszym jego zawodnikiem. Do tej pory wystąpił ogólnie w dwunastu spotkaniach reprezentacji i zdobył w nich cztery gole. Jednak, jak już wspomniałem, to nie one są najważniejsze. Kibice wielbią go przede wszystkim za asysty i nieprzewidywalność. Wydaje się, że Taarabt w końcu dorósł i jeśli zaprezentuje się w tym turnieju ze swojej najlepszej strony, może w końcu uda mu się przenieść do europejskiej czołówki, w której już raz niestety mu nie wyszło. 22-latek przebywał bowiem swego czasu w Tottenhamie Hotspur, jednak nie potrafił przebić się, choćby na chwilę, do wyjściowego składu „Kogutów”.
Wilfried Bony to kolejny piłkarz, który, o ile dostanie odpowiednio dużo szans od trenera, może znaleźć się na ustach kibiców. Niepozorny 22-letni napastnik Vitesse Arnhem będzie musiał rywalizować o miejsce w składzie między innymi z Didierem Drogbą, ale miejmy nadzieję, że choćby na treningach uda mu się zwrócić na siebie uwagę szkoleniowca. Szkoda byłoby zaprzepaścić taki talent. A talent ten wystrzelił za naszą południową granicą – w Czechach. W latach 2008-2011 reprezentant WKS zdobył dla Sparty Praga 22 bramki w 59 meczach, co poskutkowało natychmiastowym transferem do Holandii.
W porównaniu do Taarabta Bony nie ma zagwarantowanego miejsca w składzie, ale w kwalifikacjach do zbliżającego się turnieju zdobył trzy bramki w sześciu meczach, co o czymś świadczyć powinno, zwłaszcza że wspomniany Drogba formą w tym sezonie imponować nie zwykł. Na pierwszy rzut oka gracz Vitesse nie wydaje się szczególnie groźny. Nie imponuje dryblingiem, oczywiście, potrafi finezyjnie kopnąć piłkę czy przelobować bramkarza, ale nie miesza co chwila nogami nad piłką. Wyróżnia go przede wszystkim fantastyczny instynkt strzelecki, co w przypadku napastnika jest chyba rzeczą najważniejszą, czyż nie? Nie jest szczególnie szybki, nie jest wysoki, ale ma w sobie to coś, co pozwala mu regularnie pokonywać bramkarzy rywali. Może na treningach pokaże Drogbie kilka sztuczek, które przypomną napastnikowi Chelsea lata świetności.
Dla Wilfrieda Puchar Narodów Afryki może okazać się przepustką do wrót wielkiej piłkarskiej kariery. Już teraz o napastnika pytały takie kluby jak Bayern Monachium, CSKA Moskwa czy… Chelsea Londyn. Czyżby londyńczycy też uważali, że będzie z niego większy pożytek niż z Drogby? Niewykluczone, bo Vitesse łatwo z odpędzaniem się od łapczywych rąk nie ma. W zimie Bony może i nie odejdzie, ale jeśli na PNA zagra na takim poziomie jak w klubie, latem odejście z Holandii będzie chyba nieuniknione.
Cheick Diabate jest następnym z napastników, który powinien siać popłoch w polu karnym rywali podczas zbliżającego się turnieju. Reprezentujący Mali zawodnik to typowy środkowy napastnik, potrafiący zastawić piłkę, zgrać ją głową, ale też samemu wpakować ją do siatki. 194 centymetry wzrostu mówią same za siebie. Z Cheickiem nie ma żartów, podobnie jak kiedyś, wybaczcie te złośliwości, z Didierem Drogbą. Diabate ma 23 lata i szansę, aby odwdzięczyć się Girondins Bordeaux, w którym na co dzień występuje, za okazane mu zaufanie.
Dla reprezentacji Mali Diabate wystąpił już w trzynastu spotkaniach, zdobywając w nich sześć bramek, z czego cztery w kwalifikacjach do tegorocznych rozgrywek. Malijczyk znakomicie pasuje do kadry, która bazuje głównie na grze zespołowej. W tej napastnik czuje się bardzo dobrze, choć w jego grze nie brakuje momentów, w których sam zabiera sprawy we własne ręce. Na ogół jednak woli grę zespołową, ale nieprawdą byłoby stwierdzenie, że nie lubi się wyróżniać. Jest napastnikiem, musi być widoczny, z tego żyje, dlatego jest jedną z gwiazd swojej reprezentacji, na którą kibice bardzo liczą.
Gry w piłkę Diabate uczył się w Mali, w klubie Centre Salif Keita. Długo ta nauka mu nie zajęła, bo bardzo szybko podkupiło go Girondins Bordeaux, dla którego najpierw występował w drużynie rezerw. Zabójcza skuteczność, średnia ponad jednej bramki na dwa mecze, sprawiły, że po dwóch latach zgłosiło się po niego AC Ajaccio, do którego przeszedł na roczne wypożyczenie. Tam również strzelał jak na zawołanie. Przed powrotem do Bordeaux, które zdało sobie sprawę, że udało się mu sprowadzić naprawdę solidnego piłkarza, zaliczył jeszcze epizod w AS Nancy, jednak tam kariery nie zrobił. W obecnym sezonie Ligue 1 zdobył cztery gole w 16 meczach, jednak trzeba zaznaczyć, że nie w każdym z pojedynków grał pełne 90 minut.
Bramki jak na zawołanie strzela za to Demba Ba, o którym słyszeć powinni już absolutnie wszyscy. Jeśli jednak jest ktoś taki, kto nazwisko to widzi po raz pierwszy, to mogę z czystym sumieniem zagwarantować, że po Pucharze Narodów Afryki Ba będziecie widywać nawet przy otwieraniu lodówki. Senegalski napastnik występuje na co dzień w Newcastle United, jednak przygodę z angielskim futbolem rozpoczął w West Hamie. Zagościł tam jednak tylko przez pół roku, bo człowiek, który w 12 meczach zdobywa siedem goli, powiedzmy sobie szczerze, trochę rzuca się w oczy. Rzucił się więc i Ba, decydując się ostatecznie na przenosiny na St James’ Park.
To, jak wkomponował się w drużynie „Srok”, przechodzi wręcz ludzkie pojęcie. Senegalczyk w 19 meczach ligowych obecnego sezonu strzelił 15 bramek i jest motorem napędowym zespołu, który przez długi czas, w dużej mierze dzięki niemu zresztą, utrzymywał się w samym czubie tabeli Premiership. Dembę już zapewne chciałoby wielu europejskich gigantów i choć Newcastle zapowiada, że gwiazdy nie odda, to na pewno znajdą się tacy, którzy już zacierają ręce, zdając sobie sprawę, że po afrykańskim turnieju cena za napastnika może tylko i wyłącznie wzrosnąć. Nikt bowiem nie wyobraża sobie, żeby Ba miał zawieść.
Demba jest szybki, błyskotliwy i potrafi strzelać naprawdę piękne gole (zainteresowanych odsyłam do trafienia przeciwko Manchesterowi United). Jeśli dodać do tego fakt, że ma 189 centymetrów wzrostu, wychodzi nam napastnik wręcz idealny. Choć rywalizacja w składzie Senegalu, jeśli chodzi o pozycję napastnika, jest dość duża, to trzeba trzymać kciuki za trenera Amara Traore, aby to jednak gracz Newcastle był głównodowodzącym siłami ofensywnymi.
Jako że nie samą ofensywą futbol żyje, kolejnym zawodnikiem, którego pragnę przedstawić, jest Emmanuel Agyemand-Badu. Miłośnicy włoskiego futbolu powinni nazwisko to znać doskonale, bo Badu dał się we znaki już niejednemu potentatowi Serie A. Takich piłkarzy we współczesnym futbolu nam trzeba. Piłkarzy, którzy wykonają czarną robotę, którzy ani na chwilę się nie zatrzymają i będą biegać aż do utraty tchu. Ten 20-letni defensywny pomocnik występujący na co dzień w Udinese ma przed sobą świetlaną przyszłość.
On nie jest od strzelania bramek, jemu nie zależy nawet na asystach. Porównać można go do takich zawodników jak Lassana Diarra czy niegdyś Claude Makelele. Bramki nie są w jego stylu. Wielu ludzi ocenia piłkarzy po widowiskowości, ale skoro sam Jose Mourinho uważa, że Lassany Diarry nie oddałby nigdy i przenigdy, bo jest jego grą wręcz oczarowany, to coś w tych na pozór niegroźnie wyglądających zawodnikach drzemie. Drzemie wola walki, która przecież w lidze włoskiej jest cechą jedną z najważniejszych. Niesamowita wydolność Emmanuela Agyemanda-Badu powinna być sporym atutem reprezentacji Ghany. Czy tego chcemy czy nie, futbol jest coraz bardziej fizyczny i obecność w nim takich ludzi jak gracz Udinese jest po prostu konieczna.
Badu piłkarską karierę rozpoczynał w klubie Berekum Arsenal. Nic nie zapowiadało wówczas, że w ghańskim klubie rośnie nam drugi Makelele. Badu strzelał bramki aż miło i bardzo często zapędzał się do ofensywy. Potem przez długi czas nie mógł znaleźć sobie miejsca aż tu w końcu pojawiło się Udinese, które zauważyło w chłopaku potencjał i sprowadziło go do siebie. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Badu ma olbrzymią szansę na jeszcze szersze wypromowanie swojego nazwiska, z czego, chcąc nie chcąc, zapewne skorzysta, bo tacy piłkarze jak on nie przywiązują wagi do blasku fleszy czy rozhisteryzowanego tłumu. Gdy taki człowiek wychodzi na boisko, nie myśli o niczym innym jak o grze.
Oczywiście największą klasę pewnie pokaże Demba
Ba i wydaje mi się że to Ghana wygra całe PNA .
Senegal z jedną gwiazdą nie odniesie sukcesu ale
napewno daleko zajdzie... :)
Zawodnikiem tego turnieju według mnie zostanie
Seyedou Doumbya!