Coraz częściej jesteśmy świadkami sytuacji, w której kluby ogłaszają zmianę na stanowisku trenera jeszcze w trakcie rozgrywek. Zagrywka marketingowa czy motywacja? Sprawdziliśmy, jaki ma to wpływ na zespół.
Manuel Pellegrini – Pep Guardiola
Dosyć wcześnie, bo aż na początku lutego, świat obiegła informacja o zakończeniu współpracy pomiędzy Manchesterem City a Manuelem Pellegrinim. Jednocześnie klub wystosował oświadczenie, w którym podał nazwisko następcy. Nie było zaskoczenia, bowiem „The Citizens” prowadzili rozmowy z Pepem już od 2012 roku. Nie ma tutaj mowy o skoku jakościowym dla katalońskiego managera. Bayern od lat stoi wyżej w futbolowej hierarchii. Podobno o przenosinach zadecydowała obecność dwóch panów. Txiki Begiristain i Ferran Soriano, z którymi Guardiola zna się jeszcze z Barcelony. Nie łudźmy się. Najważniejszą motywacją przeprowadzki do Manchesteru były znakomicie pachnące, zielone, szeleszczące… petrodolary.
Wróćmy jednak do postawy „Obywateli”. W momencie podania do informacji publicznej (24. kolejka Premier League) kwestii dotyczącej zmiany na stanowisku trenera, City zajmowało drugie miejsce w tabeli z trzypunktową stratą do liderującego Leicester. Dziś Manchester City plasuje się na czwartym miejscu, z dorobkiem 65 punktów. Występ w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów zależy od wyniku ostatniego meczu, kiedy to zmierzy się na wyjeździe ze Swansea.
Podsumujmy. Przez 13 ostatnich kolejek piłkarze City grają ze świadomością, że od przyszłego sezonu stery przejmie Pep Guardiola. W tym czasie zdobyli 18 punktów. Pięć meczów wygrali, trzy zremisowali i aż pięć razy przegrali. Zdobyli 24 bramki, stracili 17. Zdołali również dotrzeć do półfinału LM, w którym po słabej grze odpadli z turnieju na rzecz Realu Madryt. Ich forma była jednak nierówna jak droga z Koziej Wólki do Dziurek Dużych. Dla przykładu, potrafili zaliczyć porażkę 0:1 z rywalem zza miedzy, by w kolejnych kilku meczach wygrywać, a później znowu zaliczyć wpadkę ze słabo dysponowanym Southampton. Część zawodników (m.in. Yaya Toure, Wilfried Bony) wygląda, jakby mieli już spakowane walizki przed przyjazdem Pepa. Natomiast przed karuzelą dotyczącą zmiany managera Manchester City ostatnią porażkę w Premier League zaliczył 26 grudnia w potyczce z Arsenalem (2:1). W styczniu zawodnicy prezentowali już wysoką formę, ponieważ ani razu nie odczuli smaku porażki.
https://twitter.com/ynfa_thehub/status/729403108409921536
Pep Guardiola – Carlo Ancelotti
Klub ze stolicy Bawarii zareagował natychmiastowo na nowinkę z Manchesteru. By nie trzymać fanów w niepewności i zdezorientowaniu, oficjalnie oświadczono, że w przyszłym sezonie Carlo Ancelotti zastąpi Josepa Guardiolę na stanowisku trenera Bayernu.
To był czas, w którym w Bundeslidze rozegrano 19 kolejek. „Bawarczycy” byli na szczycie stawki z dorobkiem 52 punktów, jednak od początku było wiadomo, że podopieczni Pepa będą bić się o potrójną koronę do samego końca. Nawet z widmem odchodzącego szkoleniowca. Zresztą sam zainteresowany nie wyobrażał sobie, by pożegnać Allianz Arenę w sposób, który nie zaspokoiłby jego ambicji, a także ambicji kibiców.
Mało brakowało, by piękny sen wszystkich ludzi z Monachium się spełnił. Jedno jest pewne, Bayern odpadł w półfinale Ligi Mistrzów i marzenia o potrójnej koronie trzeba odłożyć przynajmniej na kolejny sezon. Na otarcie łez zostaje wygrana w Bundeslidze i zbliżający się finał Pucharu Niemiec.
W ostatnich 14 kolejkach zawodnicy Bayernu Monachium zdobyli 33 punkty. Dziesięciokrotnie odnosili zwycięstwo, trzy razy remisowali i raz przegrali. Strzelili 27 bramek, a stracili tylko siedem. I to wszystko udało się osiągnąć, grając pod przywództwem człowieka, który za kilka miesięcy ma opuścić zespół.
Według SZ, Carlo Ancelotti poradził Mario Goetzemu, żeby sobie szukał nowego klubu https://t.co/Ion4m6UxoN
— Paweł Wilkowicz (@wilkowicz) May 11, 2016
Sir Alex Ferguson odchodzi!
Ten fakt zatrząsł nie tylko Manchesterem United, ale także całym futbolowym światem. Nic nie trwa wiecznie, ale jak wyobrazić sobie „Czerwone Diabły” bez szkockiego managera?! Jednak stało się. Dzień później ogłoszono, że na miejscu „Fergiego” zasiądzie David Moyes. Można długo rozpływać się nad wpływem Fergusona na United, a nawet ogólnoświatowy futbol, ale jedno trzeba przyznać – była to sytuacja zgoła odmienna niż dwa powyższe przykłady. Sir Alex poinformował świat o swojej rezygnacji przed ostatnim ligowym meczem z West Bromwich Albion. Mistrzostwo Anglii było już zapewnione, zresztą samemu „Bossowi” zależało, by opuścić klub w momencie, gdy ten będzie znajdował się na topie, w bardzo dobrej kondycji.
Ostatni mecz sir Aleksa Fergusona był bardzo ważnym wydarzeniem dla całej społeczności United. Ceny wejściówek przyprawiały o zawroty głowy – około 5,5 tys. funtów, ale nikogo to nie zniechęcało. Old Trafford wypełniło się po brzegi. O jak najlepsze pożegnanie chcieli też zadbać zawodnicy, którzy przygotowali niesamowite widowisko. Mecz zakończył się wynikiem przypominającym rozgrywki hokejowe – 5:5. Można zarzucać piłkarzom, że roztrwonili trzybramkową przewagę, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie odmówi im walki do samego końca.
#OnThisDay in 2013, #MUFC announced David Moyes as Sir Alex Ferguson’s successor. Here are some of the highlights… pic.twitter.com/s0zyBoz8rS
— B/R Football (@brfootball) May 9, 2016
Nikt dotychczas nie prezentował zbyt wcześnie sylwetki nowego szkoleniowca. Prekursorem w tej dziedzinie wydają się być Manchester City i Bayern Monachium. Miało to jednak zupełnie różny wpływ na te ekipy. Można się zastanawiać, czy jest to potrzebny zabieg, ale nie trzeba długo szukać, by przekonać się, że jest to tylko pompowanie medialnego balonika. Szukanie dziury w całym, spekulacje transferowe. Jednymi słowy – robienie szumu wokół klubu. Pozostaje tylko pytanie, czy nie odbije się to czkawką?