Athletic Bilbao bezbramkowo zremisował w pierwszym meczu z Albacete Balompie w ramach 1/8 finału Pucharu Króla.
Albacete zgodnie z przewidywaniami chciało od samego początku przynajmniej lekko przestraszyć rywala i stosowało możliwie jak najwyższy pressing. Przynosiło to efekty do 15. minuty pojedynku. Baskowie nie przejęli się zbytnio intensywną grą przeciwnika, ale po kwadransie zaczęli dominować nad gospodarzami.
Role się odwróciły i to przyjezdni wywierali coraz większą presję na rywala, który momentami w zasadzie nie mógł wychodzić z własnej połowy. Niestety wyraźnie odczuwalny był brak Fernando Llorente. Gaizka Toquero co prawda pokazywał się partnerom z pomocy, jednak na przyjęciu piłki przeważnie się kończyło. Napastnik Athleticu nie potrafił stworzyć większego zagrożenia.
Dopiero w 20. minucie w znakomitej sytuacji znalazł się Andoni Iraola. Hiszpan otrzymał doskonałe prostopadłe podanie od Andera Iturraspe, spokojnie przyjął sobie piłkę, ale na siłę chciał strzelać lewą nogą, czego efektem było uderzenie bardzo słabe, które wydawał się zlekceważyć golkiper Albacete. Z pozoru niegroźny strzał otarł się o słupek i wyszedł poza plac gry. Sześć minut później odpowiedzieć próbowali gospodarze. Adria Ganell znalazł się z lewej strony, wypatrzył w „szesnastce” Antonio Calle, ale jego dobre dośrodkowanie przeciął znakomicie ustawiony Javi Martinez.
Albacete próbowało co jakiś czas nieśmiałych wypraw na połowę Bilbao, jednak przeważnie były to indywidualne próby, które kończyły się na 30. metrze od bramki Iraizoza. W 32. minucie znowu zaś w „szesnastce” Albacete pojawił się bardzo aktywny Iraola, ale tym razem prostopadłe podanie ze środka boiska okazało się dla niego zbyt trudne do opanowania.
Do końca pierwszej połowy ekipa z San Mames naciskała na przeciwnika, jednak wynik do przerwy nie uległ już zmianie, chociaż na minutę przed ostatnim gwizdkiem w wybornej sytuacji mógł, a wręcz powinien, znaleźć się Antonio Calle. Hiszpan wybiegł ze środka boiska do prostopadłego zagrania, jednak niezdarna próba przyjęcia piłki skończyła się fiaskiem. Gdyby udało się mu ją opanować, mógłby znaleźć się w sytuacji sam na sam z Iraizozem.
Druga połowa, podobnie jak pierwsza, przebiegała dalej pod dyktando gości, jednak indywidualne popisy poszczególnych graczy Albacete mogły coraz bardziej się podobać. Mimo że Baskowie prowadzili grę, to gospodarze przeprowadzili w drugiej odsłonie pierwszą groźną akcję. Znowu w roli głównej wystąpił Antonio Calle, który był wyróżniającym zawodnikiem na murawie. Napastnik Albacete otrzymał podanie z lewej strony, będąc tyłem do bramki, przyjął piłkę, obrócił się i posłał mocny strzał w kierunku bramki Athleticu, ale tam znakomicie ustawiony był Iraizoz i poradził sobie z tą akcją.
Na odpowiedź Bilbao czekać musieliśmy do 62. minuty. Sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Iker Muniain. Bask minął trzech defensorów przeciwnika i dograł do Toquero, który zdecydował się na strzał bez przyjęcia. Z uderzeniem tym nie miał jednak większych problemów Campos. Bardzo dobrej akcji Muniainowi pozazdrościł „Tete”, który 120 sekund później również minął kilku rywali, ale jego strzał został zablokowany przez defensorów Athleticu.
Kolejne minuty minęły na nieudolnych próbach akcji ofensywnych z obydwu stron. Podobnie jak wcześniej nie oglądaliśmy zbyt wiele gry drużynowej. Co jakiś czas czy to Calle i „Tete”, czy Muniain próbowali swoich sił, ale piłka uparcie nie chciała wpaść do siatki. W końcu w 77. minucie do wysiłku zmuszony został bramkarz Albacete, Campos. Gaizka Toquero wygrał pojedynek na 16. metrze i zgrał piłkę do Ibaiego Gomeza, który zdołał oddać mocny strzał. Dalej jednak na tablicy wyników był bezbramkowy remis. Dwie minuty później znowu popis własnych umiejętności zaprezentował Muniain, ale po kolejnej indywidualnej akcji nie zdołał oddać celnego strzału, który mógłby zaskoczyć Camposa.
Ostatecznie pojedynek zakończył się bezbramkowym remisem, na który narzekać nie może chyba żadna ze stron. Athletic może i stworzył sobie lepsze sytuacje, ale Albacete nie pozostawało dłużne. Po tym, co oglądaliśmy dzisiaj, wydaje się, że sprawa awansu jest otwarta.