Bez rozstrzygnięcia w Szczecinie


W Szczecinie oglądaliśmy mecz bez historii, w którym Pogoń po raz kolejny nie odniosła zwycięstwa. Przełamała natomiast serię porażek i w końcu zdobyła bramkę. Widzew natomiast może chyba być zadowolony z punktu.


Udostępnij na Udostępnij na

Widzew Łódź na pewien czas przesunął się dzięki temu remisowi w górę tabeli, zrównując się punktami z Koroną i Wisłą. Te drużyny swoje mecze będą dopiero grały, a więc niewykluczone, że troszeczkę uciekną Widzewowi. Pogoń natomiast jest w coraz gorszej sytuacji i i tylko na punkt odskoczyła Ruchowi Chorzów, który zajmuje ostatnie miejsce gwarantujące pozostanie w T-Mobile Ekstraklasie.

Łukasz Broź (Widzew Łódź)
Łukasz Broź (Widzew Łódź) (fot. Mikołaj Olszewski / iGol.pl)

W mecz znacznie lepiej weszli piłkarze Pogoni Szczecin. Przeważali i atakowali bramkę Mielcarza raz po raz. Groźnie było już na początku po świetnym strzale Dąbrowskiego z dystansu. Czujny pozostał jednak bramkarz Widzewa. I musiał pozostać czujny przez najbliższe minuty, ponieważ Pogoń nie przestawała atakować. Widzew nie pozostał jednak dłużny i też miał swoją okazję. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę na głowę dostał Phibel, ale nie zdołał skierować jej do bramki. Pogoń atakowała, ale to Widzew mógł objąć prowadzenie.

Obrońcy Pogoni musieli być zdecydowanie bardziej czujni. Przez następne minuty gra toczyła się w środku boiska. Od czasu do czasu ktoś zdecydował się na strzał z dystansu, ale leciały one albo nad, albo obok bramki. Gra nieco się ożywiła na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy. Wszystko przez to, że Pogoń znów zdecydowała się poprowadzić grę. Przez całą pierwszą połowę była bliżej zdobycia bramki dającej prowadzenie, ale niestety w pierwszych 45 minutach goli nie widzieliśmy.

Gra w drugiej połowie była od początku bardzo zachowawcza. Obie drużyny bardzo się starały nie popełnić żadnego błędu. To jednak spowodowało, że sam początek tej części meczu był wręcz usypiający. Jednak oczy otworzyły mi się bardzo szeroko, kiedy w polu karnym Widzewa sfaulowany został Frączczak. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Edi Andradina i pewnie wykorzystał okazję.

Bardzo uaktywnił się Stępiński. To naprawdę jest świetnie zapowiadający się zawodnik, a po tym meczu tylko się w tym utwierdziłem. Był bliski wykorzystania błędu Pietruszki – przeszkodził Janukiewicz. Dostał świetną piłkę od Brozia – zablokował obrońca. Można mu co nieco wybaczyć ze względu na wiek. Ale wybaczenie nie było potrzebne, ponieważ Stępiński sam odkupił swoje winy. Po wrzutce Kramara Mariusz wpakował piłkę do bramki pilnowanej przez Janukiewicza. 1:1 i Widzew wrócił do gry. Na sam koniec tego meczu szansę na zostanie bohaterem dostał Pawłowski, ale jego strzał… No cóż, napiszę po prostu, że był niecelny.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze