Bez pardonu: Mistrz zostanie w Krakowie


1 września 2009 Bez pardonu: Mistrz zostanie w Krakowie

Obserwując ligowe zmagania naszych piłkarskich wirtuozów odnoszę nieodparte wrażenie, że krakowska Wisła – jeśli tylko będzie chciała – mistrzostwo Polski wygra w cuglach, bezczelnie rozstrzygając losy tytułu już w okolicy półmetka rozgrywek. Ani Legia, ani Lech jej w tym nie przeszkodzą.


Udostępnij na Udostępnij na

Wisła pewnie zmierza po tytuł
Wisła pewnie zmierza po tytuł (fot. Marek Gwóźdź / iGol.pl)

Białostocka Jaga. Niby rewelacja, wirtualny lider, ekipa nader solidna. Najpoważniejszy w tym sezonie ligowy egzamin Białej Gwiazdy. I co? Kicha. W pierwszej połowie warunki, jakie mistrzom Polski postawili goście, były absolutnie żadne. Wisła wysokim pressingiem – we współczesnym futbolu standard – stłamsiła Jagę zupełnie. I hulaj duszo, piekła nie ma! Krakowski minimalizm pozwolił gospodarzom na zdobycie ledwie dwóch bramek, choć paść ich mogło przynajmniej trzy razy tyle.

Podopieczni Macieja Skorży – gdyby tylko chcieli – zdemolowaliby przyjezdnych. Udowodnili, że jeśli tylko mają ochotę biegać za piłką i dokładnie rozgrywać akcje, są absolutnie poza zasięgiem reszta ligowej stawki. Tymczasem po przerwie Wiślacy chęci do gry stracili zupełnie, ograniczając się do spokojnego kontrolowania wyniku. A nerwową końcówkę zawdzięczali tylko i wyłącznie niezmierzonej ilości pecha, jaka przysługuje tej jesieni Mariuszowi Pawełkowi.

Lech zawodzi
Lech zawodzi (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Obawiam się, że trwająca jesień będzie bardzo jednostronna. Bo kto może Wiśle zagrozić? Stołeczna Legia, budowana bez pomysłu przez Jana Urbana, od dwóch lat stoi w miejscu. Lech z kolei przypomina mi upośledzonego husarza. Szumi, straszy skrzydełkami (Peszko, Wilk), ale jak ma prawidłowo funkcjonować, skoro latem przyjaciele zza wschodniej granicy wyrwali mu serce (Murawski), a mózg (Stilić) mocno szwankuje, przejawiając postawę iście schizofreniczną.

Jedynie Wiślacy imponują formą równą i pewną. Nie tracą głupich punktów (specjalność Legii), w dodatku dopisuje im niezbędne szczęście. Pięć i osiem oczek zaliczki nad najgroźniejszymi rywalami już na starcie rozgrywek robi wrażenie. Obecnie dla Wisły konkurencji nie widzę. Jakie z tego płyną wnioski? Inteligentnym kibicom oszczędzę, nikt nie lubi spijać banałów. A ci mniej zorientowani? Niech się głowią. Może zdradzę za tydzień.

Komentarze
Dawid Kowalski (gość) - 16 lat temu

A wydaje mi się, że Wisła wcale nie gra na miarę
tego, co potrafi. Jeśli naprawdę się rozpędzi to
będzie ciężko cokolwiek zrobić, by ich zatrzymać.

Najnowsze