Sytuacja reprezentacji Rumunii do złudzenia przypomina tę, w jakiej jest Polska. „Tricolorii” również nie awansowali do finałów mistrzostw świata 2010 w RPA, nie wyszli z grupy podczas mistrzostw Europy 2008 w Austrii i Szwajcarii, mają nowego selekcjonera i rozpoczynają budowę zespołu, który w eliminacjach Euro 2012 nie ma już prawa zawieść na całej linii tak, jak to miało miejsce w kwalifikacjach do mundialu. Problem w tym, że nasi sobotni rywale mają jednak ciut lepszych piłkarzy niż my, więc proces ten powinien przebiegać znacznie szybciej i sprawniej aniżeli w przypadku „Biało-czerwonych”.
Najlepiej niech świadczy o tym fakt, że opiekun Rumunów Razvan Lucescu właśnie ogłosił, że póki jest selekcjonerem drużyny narodowej, miejsca w jego drużynie nie będzie miał sam Adrian Mutu. Powód? Napastnik AC Fiorentina wymknął się po cichu z hotelu na balety tuż po klęsce z Serbią 0:5. Tym samym pech nie opuszcza 30-letniego napastnika, który od 2005 r. wciąż ma jakieś problemy. Wówczas przyłapano go na zażywaniu kokainy i zdyskwalifikowano na rok. Na tym jednak nie skończyły się jego kłopoty, wszak z żądaniem gigantycznego odszkodowania w wysokości 17 mln wystąpił jego ówczesny klub, czyli Chelsea Londyn i FIFA uznała rację „The Blues ”. Na Euro 2008 zaś Mutu nie wykorzystał rzutu karnego w meczu z Włochami, który ostatecznie zakończył się remisem 1:1. Gdyby jednak Rumuni wygrali z mistrzami świata, to oni awansowaliby do ćwierćfinału ME. Znajdźmy drugą taką reprezentację na świecie, gdzie pozbawia się członkostwa takiego zawodnika jak Adrian, nawet mimo jego haniebnego czynu. Co ciekawe, Mutu z 29 golami na koncie jest trzeci na liście najskuteczniejszych strzelców reprezentacji Rumunii. Do drugiego Iuliu Budoli traci zaledwie jedną bramkę, zaś do Gheorge Hagiego sześć. W najbliższym czasie jednak nie będzie miał okazji, aby dogonić obu graczy w snajperskiej klasyfikacji wszech czasów. Wychowanka FC Agres Tipesti tym bardziej może boleć ten fakt, gdyż zarówno Budolia, jak i Hagi już dawno temu zawiesili buty na kołku.
Na szczęście nie ze wszystkimi gwiazdami Lucescu ma takie problemy jak z Mutu. Istnym przeciwieństwem napastnika Violi jest obrońca Interu Mediolan, Christian Chivu. Po przejściu z AS Romy do ekipy „Nerrazzurich ” miał on trochę problemów z aklimatyzacją, ale obecnie już drugi rok z rzędu stanowi wspólnie z Walterem Samuelem duet pewnie i skutecznie grających stoperów. Dla Polaków jednak uwaga – broń Boże nie faulować rywali tuż przed polem karnym, bo rzuty wolne bite z okolic 18-20 metrów to specjalność Chivu. Głową świetnie gra wysoki defensor Palermo, Dorin Goian, o czym na własnej skórze przekonali się między innymi piłkarze Zagłębia Lubin, wszak to im Goian wbił gola w pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Mistrzów w sezonie 2007/2008. Szybki jak błyskawica Razvan Rat z Szachtara Donieck na pewno wysoko zawiesi poprzeczkę polskim napastnikom. W pomocy Rumunom brakuje tak charyzmatycznych postaci jak Dan Petrescu, Gheorge Hagi czy Dorinel Munteanu. Papiery na grę ma z pewnością Banel Nicolita z Steauy Bukareszt, ale już czas najwyższy, by opuścił ligę rumuńską. W ryzach drugą linię trzyma doświadczony Paul Codrea z AC Siena, ale ten już 28-letni zawodnik, prochu raczej nie wymyśli. Wśród napastników na uwagę zasługują dwa nazwiska: Daniel Niculae, klubowy kolega Dariusza Dudki i Ireneusza Jelenia z AJ Auxerre, oraz Cyprian Marica z VfB Stuttgart.
Ciekawą postacią jest sam Razvan Lucescu. Selekcjonerem reprezentacji Rumunii jest od kwietnia 2009 r., kiedy na tym stanowisku zastąpił niecieszącego się estymą piłkarzy, kibiców i dziennikarzy Victora Piturcę. Zastał jednak drużynę „Tricolorii” w tak fatalnej sytuacji, że nie był w stanie zająć z nią w grupie siódmej drugiego miejsca. Co gorsza, w eliminacjach afrykańskiego mundialu, Rumunia okazała się lepsza jedynie od Wysp Owczych, zaś do zwycięzcy grupy, czyli Serbów, straciła aż dziesięć punktów! Nominacja Lucescu zaskoczyła w ojczyźnie Draculi wszystkich, gdyż zdecydowanym faworytem do objęcia tej posady był Mircea Lucescu, ale w obliczu wielkiej szansy zdobycia z Szachtarem Donieck Pucharu UEFA (który ostatecznie wywalczył) 54-letni szkoleniowiec odmówił. Rumuńska Federacja Piłkarska zdecydowała zatem powierzyć reprezentację Razvanowi Lucescu. Zbieżność nazwisk w przypadku obu panów nie jest przypadkowa, gdyż Mircea to… ojciec Razvana. Żeby było jeszcze ciekawiej, 40-letni Razvan zajmuje drugie miejsce na liście najmłodszych szkoleniowców, którzy mieli okazję poprowadzić kadrę narodową. Będąc jeszcze młodszym, bo w wieku 37 lat, zaszczyt ten spotkał… Mirceę, zatem wszystko pozostało w rodzinie. R. Lucescu jednak pod względem trenerskich osiągnięć nie ma co równać się z ojcem. W swoim CV może się jedynie poszczycić trzecim miejscem w lidze rumuńskiej z Rapidem Bukareszt w sezonie 2003/2004 oraz awansem z Vulturii Visinii do1/4 finału Pucharu UEFA w sezonie 2005/2006, gdzie jednak lepsza, w bratobójczym starciu, okazała się Steaua Bukareszt. W drodze do ćwierćfinału Rapid wyeliminował między innymi Szachtar Donieck, ale jak na razie była to jedyna sytuacja, w której syn okazał się lepszy od ojca. Ostatnio Razvan prowadził FC Braszów, z którym awansował do rumuńskiej ekstraklasy. Prasa i kibice na razie do nowego selekcjonera podchodzą nieufnie, co na pewno spotęgował fakt fiasku eliminacji MŚ 2010, choć tu też sporą winę ponosi Piturca. Lucescu ma jasno określony cel – wywalczyć z reprezentacją awans do finałów mistrzostw Europy 2012 w Polsce i na Ukrainie, a mecz ze współgospodarzami Euro 2012 jest pierwszym etapem budowy drużyny, która tym razem z powodzeniem ma przejść przez kwalifikacje. Pomijając nieobecność Mutu, po klęsce w eliminacjach do mundialu, drużyna narodowa Rumunii nie przeszła jakiejś większej rewolucji. Nowymi postaciami w zespole są dwaj piłkarze FC Braszow – pomocnicy Mihai Roman i Nicolae Grigore.
Nawiązując do wspomnianych na wstępie podobieństw reprezentacji Rumunii do reprezentacji Polski, z pewnością poza większym potencjałem, oba zespoły różni ilość turniejów w których w ostatnim czasie występowały. W XXI wieku „Tricolorii” grali tylko na Euro 2008. Mimo że trafili do grupy śmierci, z Francją, Holandią i Włochami, o mały włos nie awansowali do 1/4 finału. Wystarczyłoby, że Mutu pokonałby z jedenastu metrów Gianluigiego Buffona, a to Rumuni kosztem Italii przeszliby dalej. Jednakże remisy z „Trójkolorowymi” i „Squadrra Azzurra”, a także nieznaczna przegrana z mocną w fazie grupowej Holandią sprawiły, że o piłkarzach Piturci wszyscy kibice i eksperci mówili z wielkim szacunkiem i uznaniem. To jednak tyle, jeśli chodzi o ich występy na wielkich imprezach. W telewizji piłkarze rumuńscy oglądali MŚ 2002 w Korei Płd. i Japonii, Euro 2004 w Portugalii i MŚ 2006 w Niemczech. Na wyciągnięcie ręki mieli azjatycki mundial, ale w barażach sensacyjnie ulegli Słowenii, z którą na wyjeździe zremisowali 1:1, a u siebie 2:2. A pomyśleć, że jeszcze u schyłku XX wieku Rumunii grali w 1/4 finału MŚ 1994 (w 1/8 finału wyeliminowali samą Argentynę, dopiero w ćwierćfinale po rzutach karnych lepsza okazała się Szwecja), 1/8 finału MŚ 1998 (porażka z Chorwacją) i 1/4 finału Euro 2000 (przegrana z Włochami). Sobotni mecz w Warszawie przy ulicy Łazienkowskiej będzie już trzydziestym trzecim obu drużyn. Ostatni kontakt obu ekip datowany jest na kwiecień 2002, kiedy w Bydgoszczy R
klubowym kolegą dudki i jelenia jest daniel niculae,
powinieneś poprawić błąd.
Poprawione. Dzięki za wychwycenie błędu, pozdrawiam
:)