Benjamin Mendy w Pogoni Szczecin. Dlaczego ten transfer nie do końca jest dobry?


Po wielu perypetiach i skandalach Benjamin Mendy trafia do polskiej ekstraklasy

16 września 2025 Benjamin Mendy w Pogoni Szczecin. Dlaczego ten transfer nie do końca jest dobry?
Pogonszczecin.pl

Pogoń Szczecin, od kiedy została przejęta przez Alexa Haditaghiego, dość mocno działa na rynku transferowym. Właściciel klubu ze Szczecina nie ukrywa swoich ambitnych planów związanych z ogłoszeniem wielkiego transferu. Kiedy wydawało się, że Sam Greenwood to transfer, którego wyczekiwał, jak grom z jasnego nieba spadła informacja o tym, że Benjamin Mendy dołączy do Pogoni. Transfer według Tomasza Włodarczyka i Fabrizio Romano ma znajdować się w końcowej fazie negocjacji i wszystko pozostanie zamknięte na dniach. Zawodnik ma w swoim CV m.in. Manchester City i mistrzostwo świata. Dlaczego ten transfer to wcale nie tak dobry ruch?


Udostępnij na Udostępnij na

Początki

Benjamin Mendy urodził się 17 lipca 1994 roku w Longjumeau, niedaleko Paryża. Pierwsze poważne mecze rozegrał w Le Havre, gdzie już jako nastolatek dostał sporo minut na zapleczu Ligue 1. Szybko zauważono jego atuty – siłę, dynamikę i naturalną chęć do gry ofensywnej. Był bliski transferu do Anglii, interesował się nim także Lyon, ale ostatecznie w 2013 roku wybrał Olympique Marsylia.

Na Stade Velodrome Mendy uczył się piłki na poważnie. Najważniejszy etap przypadł na czas, gdy drużynę prowadził Marcelo Bielsa. Argentyńczyk miał opinię wymagającego, czasem ekscentrycznego trenera. Potrafił zarządzić długie analizy wideo, reagował ostro na brak koncentracji i wymagał od zawodników pełnego zaangażowania w treningu. Mendy wspominał, że właśnie wtedy zrozumiał, jak wiele zależy od detali i odpowiedzialności taktycznej. Musiał nauczyć się dyscypliny, bo wcześniej traktował futbol bardziej jak zabawę.

Pod wodzą trenera młody obrońca rozwinął się błyskawicznie. Grał regularnie, notował asysty i zaczął być postrzegany nie tylko jako silny, lecz także inteligentny w grze piłkarz. Choć Marsylia nie zdobyła trofeów, to ten etap był dla Mendy’ego fundamentem późniejszej kariery. To dzięki pracy z „El Loco” nauczył się, że talent to za mało – trzeba też mieć charakter i konsekwencję, by zrobić krok do europejskiej czołówki.

Jeden z graczy wielkiego Monaco

W Monaco Benjamin Mendy spędził tylko jeden sezon, ale był to czas, który na zawsze zapisał się w historii klubu. Chodzi oczywiście o rozgrywki 2016/2017, kiedy drużyna prowadzona przez Leonardo Jardima sięgnęła po mistrzostwo Francji i zachwyciła Europę ofensywnym stylem gry. Dotarła aż do półfinału Ligi Mistrzów, eliminując po drodze między innymi Manchester City.

W kadrze „Trójkolorowych” zadebiutował w 2017 roku w meczu z Luksemburgiem. Kilka miesięcy później doznał jednak poważnej kontuzji więzadeł, która mogła zakończyć jego marzenia o mundialu. Didier Deschamps mimo to znalazł dla niego miejsce w składzie na mistrzostwa świata w Rosji. Mendy zagrał tylko symboliczne 40 minut w spotkaniu grupowym z Danią, dzięki czemu mógł świętować zdobycie mistrzostwa świata.

 

Po mistrzostwach relacje z selekcjonerem nie układały się już tak dobrze. Jesienią 2018 roku Deschamps wprost mówił, że Mendy musi bardziej zadbać o swoje zdrowie i prowadzenie się poza boiskiem. Choć podkreślał jego ogromne możliwości fizyczne, to jednocześnie ostrzegał, że bez odpowiedniego stylu życia trudno będzie utrzymać się na topie. Sugestie selekcjonera dotyczyły głównie imprezowego trybu życia obrońcy. Nie był to pierwszy raz, gdy trenerzy zwracali uwagę na jego życie pozaboiskowe.

Mendy nie zareagował tak, jak oczekiwałby trener. Po mundialu w Rosji zagrał już tylko dwa razy w reprezentacji – najpierw w 2018 roku z Holandią w Lidze Narodów, a następnie w 2019 z Albanią w eliminacjach Euro. Sam Deschamps kilka lat później mówił jeszcze w wywiadzie, że drzwi do kadry nie są definitywnie zamknięte, o ile piłkarz odzyska formę i regularność. Dodawał, że w ocenie kieruje się tylko faktami i żadnego oskarżenia nie mają na to wpływu.

Jego rozwój wyhamowały kontuzje

Jego atutem były szybkie rajdy i mocne dośrodkowania, które dawały drużynie ogromną wartość w ataku. Nic dziwnego, że Guardiola widział w nim piłkarza pasującego idealnie do swojej wizji. Boczni obrońcy w jego systemie nie tylko bronią, lecz także mają duży udział w budowaniu akcji. Problem w tym, że zaraz po transferze zdrowie brutalnie go zatrzymało. W pierwszym sezonie przez zerwane więzadła w kolanie wypadł z gry na około 250 dni, a rok później kontuzje wykluczyły go na jeszcze dłużej, bo na ponad 350 dni. To sprawiło, że nie mógł wejść w rytm, rozwijać się i w pełni pokazać swojego potencjału w Premier League, gdzie tempo i fizyczność są nadrzędną cechą.

Transfermarkt

Brak regularności hamował jego rozwój defensywny, a rywale w drużynie stopniowo spychali go na dalszy plan. Ostatecznie licznik w City zatrzymał się na 75 występach, w których strzelił dwie bramki i miał 12 asyst. Są to więc bardzo dobre liczby jak na lewego obrońcę. Mimo to mówimy o graczu, który rozegrał 50 meczów w Premier League i 121 w Ligue 1, z czego 15 jeszcze w sezonie 2023/2024 w Lorient.

Odejście z Manchesteru w atmosferze skandalu

Benjamin Mendy znalazł się w centrum jednego z najgłośniejszych skandali ostatnich lat w angielskiej piłce. Piłkarzowi zarzucono w sumie 10 przestępstw. Od gwałtów po napaści seksualne, do których miało dochodzić w latach 2018–2021. W jednej ze spraw kobieta zeznała, że została przez niego zgwałcona w sali kinowej jego posiadłości, inna mówiła, że była przetrzymywana przez jego współpracowników, gdy próbowała odnaleźć koleżankę. Kobiety chciały wykorzystać fakt, iż Francuz był bardzo bezmyślny i naiwny.  Proces toczył się miesiącami i budził ogromne emocje, ale Mendy konsekwentnie bronił swojej niewinności. Jednakże można było zauważyć jedną bardzo istotną rzecz. Mendy może i nie popełnił przestępstwa, ale miał bardzo cięty język w stosunku do kobiet. Widać i słychać to było choćby podczas rozpraw sądowych, gdzie Mendy nie gryzł się w język.

Jestem bezpośredni w kontaktach z kobietami. Wolę po prostu zapytać o seks po paru zdaniach, zamiast mówić coś w stylu: Hej, może spotkamy się następnego dnia, może dasz się zaprosić na randkę Benjamin Mendy (cytat: The Athletic).

We wrześniu 2022 roku został oczyszczony z pierwszego zarzutu. W styczniu następnego roku uniewinniono go z kolejnych siedmiu, a latem 2023 roku sąd oczyścił go z ostatnich. Formalnie został więc uznany za niewinnego, lecz wizerunkowo i sportowo stracił niemal wszystko. Manchester City szybko się od niego odciął, a klubowe drzwi zatrzasnęły się za nim definitywnie. Nie tylko ze względu na domniemane zarzuty, lecz także na imprezy, na których miał być widywany piłkarz. Mendy był określany mianem ducha szatni i kogoś, któremu obojętne było, co pomyśli trener.

Są wystarczająco dorośli, żeby wiedzieć, co mają robić. Nie jestem jego ojcem. Wolałbym, żeby wrócił do domu wcześniej, ale nie mam kontroli nad graczami – powiedział kiedyś Pep.

Przez zawieszenie i brak pensji miał poważne problemy finansowe. W mediach pojawiały się informacje, że musiał pożyczać pieniądze, bo nie było go stać na podstawowe wydatki. W tym czasie praktycznie nie dotykał piłki, co tylko pogłębiało dramatyzm całej sytuacji.

***

Zawodnik, który jeszcze niedawno kosztował ponad 50 milionów euro, nagle znalazł się na sportowym i życiowym zakręcie. Dopiero po uniewinnieniu próbował wrócić na boisko, podpisując kontrakt z Lorient. Równolegle walczył też o zaległe pieniądze od City. Domagał się 11,5 miliona funtów za okres od września 2021 roku do czerwca 2023 roku i ostatecznie sąd przyznał mu rację, nakazując klubowi wypłatę wynagrodzenia za cały ten czas, poza miesiącami spędzonymi w areszcie.

– Współpracownicy Mendy’ego rozważają też nakręcenie filmu dokumentalnego o jego przeżyciach. […] Zawodnik znalazł się w ostatnich latach w trudnej sytuacji finansowej po tym, jak stracił źródło dochodu w Manchesterze City. Zmuszony był do sprzedaży swojej rezydencji w Cheshire. Dużą część kosztów sądowych pokrywała jego agentka, Meissa N’Diaye. Pieniądze pożyczali mu również koledzy z City, między innymi Raheem Sterling, Bernardo Silva i Riyad Mahrez – Nicolas Pelletier.

Szwajcarskie nieporozumienie

Ostatni przystanek przed Szczecinem też nie należał do udanych. Mendy spędził pół roku w szwajcarskim FC Zurich, klubie porównywalnym poziomem do Pogoni, ale jego pobyt tam trudno uznać za cokolwiek więcej niż rozczarowanie. Zaledwie trzy razy wybiegł w podstawowym składzie, a w jednym z meczów został zdjęty już w przerwie, bo – jak relacjonowali lokalni dziennikarze – wyglądał po prostu fatalnie.

Trener Ricardo Moniz nie owijał w bawełnę. Otwarcie stwierdził, że poziom przygotowania fizycznego Mendy’ego nie dorównuje standardom ligi, a sam zawodnik sprawia wrażenie, jakby nie nadążał za tempem gry. Na boisku było to aż nadto widoczne: sporo niepotrzebnych fauli, masa błędów technicznych, niedokładne podania. Do tego doszła krytyka spoza murawy. Po bolesnej porażce 0:4 z FC Basel, czyli w najgorętszym meczu szwajcarskich rozgrywek, Mendy został przyłapany na imprezie. Rozwścieczyło to nie tylko trenera, lecz także kibiców, którzy wtedy całkowicie skreślili piłkarza.

Nic dziwnego, że kibice w Zurychu bardzo szybko zaczęli kwestionować sens jego transferu, a sam Moniz miał już dosyć tłumaczenia się z jego występów. Zamiast odbudowy formy wyszedł obraz piłkarza, który fizycznie odstaje, a mentalnie nie potrafi odnaleźć się w nowych realiach.

Więcej minusów niż plusów

Ponadto z jednej strony klub sięga po piłkarza z ogromnym doświadczeniem, który kiedyś uchodził za jeden z ciekawszych talentów na świecie. To zawodnik, który grał w topowych ligach, u boku trenerów światowej klasy, i choć ostatnie lata były dla niego trudne, wciąż może wnieść coś do drużyny. Dla Pogoni to też ruch prestiżowy – nazwisko, które przyciąga uwagę i pokazuje ambicje klubu.

Patrząc na ten transfer można znaleźć bardzo dużo rzeczy, które przemawiają przeciwko temu transferowi. Ogromne jak na polską ekstraklasę zarobki, które na pewno będą wśród największych w Polsce. Z drugiej strony historia Mendy’ego jest pełna pułapek. Dwa lata zawieszenia i brak gry w połączeniu z nieudanym epizodem w Zurychu pokazały, że jego forma fizyczna i mentalna pozostawia wiele do życzenia. Warto przypomnieć, że ostatni mecz w Manchesterze City Francuz rozegrał trzy lata temu. Do tego dochodzą kontuzje, problemy poza boiskiem i wątpliwości co do profesjonalizmu, które podsycały media i kibiców.

Dlatego warto się zastanowić, jaki to transfer. Oprócz wielkiego skoku zainteresowania polską ligą, bo wielu kibiców pod postem Fabrizio pisało: Jaką ligą jest ekstraklasa? Dlaczego zaliczył taki zjazd? Jakim klubem jest Pogoń Szczecin? Trzeba powiedzieć sobie jasno, że Mendy to piłkarz 31-letni, który swoje lata świetności ma już za sobą. Dlatego rodzi się pytanie o to, jak obrońca będzie się prowadził w Polsce. Będzie za wszelką cenę chciał pokazać swoją dużą jakość czy może jednak potraktuje polski klub jak maszynkę do zarabiania pieniędzy?

***

Tego nie wiadomo, wiadome jest jednak to, że transfer Benjamina Mendy’ego to nie tylko sportowy, lecz także marketingowy ruch w dobrą stronę dla całej ligi. Należy jednak spojrzeć na datę w kalendarzu i powiedzieć sobie jasno: Mendy trafia do Szczecina nie tylko ze względu na status i fakt, że był wolnym zawodnikiem, ale dlatego, iż na rynku nie było już realnych opcji wzmocnienia tej pozycji. Smutne, ale prawdziwe.

Drugi po Podolskim mistrz świata

Benjamin Mendy dołącza do PKO Ekstraklasy jako drugi mistrz świata w historii ligi po Łukaszu Podolskim, co samo w sobie robi wrażenie i nadaje transferowi prestiżu. Porównując ich kariery, widać jednak spore różnice i statusy, które obaj zawodnicy mieli w swoich drużynach.

Podolski w reprezentacji Niemiec zagrał 130 razy, zdobył 49 goli i przez wiele lat był kluczowym zawodnikiem drużyny, zarówno na mistrzostwach świata, jak i Europy. Jego wpływ na grę Niemiec był ogromny, regularnie decydował o losach ważnych meczów i był jednym z liderów zespołu.

Mendy natomiast w reprezentacji Francji pojawiał się rzadziej, rozegrał 35 spotkań i choć był częścią kadry mistrzów świata w 2018 roku, jego rola była głównie rotacyjna. Był utalentowanym lewym obrońcą, ale nie odgrywał tak kluczowej roli w kreowaniu gry ani w decydowaniu o wynikach meczów jak Podolski.

Mówiąc wprost, obaj mają tytuł mistrza świata, ale Mendy wchodzi do ekstraklasy z zupełnie innym bagażem doświadczeń. Jego wpływ na grę Pogoni będzie zależał głównie od tego, czy uda mu się wrócić do formy i regularności, które kiedyś prezentował na największych stadionach.

Czy będzie grał w pierwszym składzie?

W Pogoni Szczecin rywalizacja o lewą stronę obrony wchodzi na zupełnie inny poziom. Leonardo Koutris to zawodnik, który od lat pokazuje, czym jest solidność i profesjonalizm. Szybki, mobilny, dobrze przygotowany fizycznie, świetnie zna drużynę i ligę. Na boisku daje pewność, że defensywa będzie stabilna, a do tego potrafi włączyć się do akcji ofensywnych. Jego dośrodkowania są celne, a decyzje podejmowane w ataku przemyślane. To zawodnik, na którego trenerzy zawsze mogą liczyć, a jego doświadczenie w ekstraklasie daje mu naturalną przewagę w rywalizacji o miejsce w składzie. Rzadko pęka i często dojeżdża poziomem, przez co z pewnością będzie starterem w składzie „Portowców”.

Benjamin Mendy to zupełnie inny typ piłkarza. Jego nazwisko robi wrażenie – mistrz świata, były zawodnik Manchesteru City, z doświadczeniem w topowych ligach europejskich. Jednak ostatnie lata pokazały, że potencjał sam w sobie nie wystarcza. Mendy był wolny, statyczny, popełniał proste błędy. Natomiast brak tempa i ciśnienia w grze często kończył się żółtymi kartkami i słabą pozycją w drużynie. Do tego dochodzą kwestie dyscyplinarne i życie poza boiskiem. W przeszłości Francuz miał problemy pozasportowe i wciąż pozostaje pytanie, czy jego skłonność do imprez i luźniejszego podejścia do życia nie będzie przeszkadzać w codziennej pracy w klubie. To wszystko sprawia, że droga Mendy’ego do wyjściowego składu nie jest prosta. Można zaryzykować stwierdzeniem, że Francuz przychodzi do Polski z pewną łatką „imprezowicza”, co z pewnością nie będzie mu na rękę.

Albo się uda, albo się nie uda

Rywalizacja między nimi będzie więc fascynująca w wymiarze sportowym i mentalnym. Koutris to pewniak, sprawdzony, stabilny i gotowy na każdy mecz, Mendy to wariant „wysokiego ryzyka i wysokiej nagrody”. Jeśli złapie formę, może wprowadzić ofensywną dynamikę i zaskoczyć rywala. Wymaga jednak od siebie ogromnej koncentracji i pracy nad regularnością. Dla Pogoni oznacza to balans między doświadczeniem i pewnością a potencjałem i nazwiskiem, które może odmienić grę drużyny. To nie będzie tylko rywalizacja o miejsce w składzie, ale też test charakteru, profesjonalizmu i gotowości do codziennej pracy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze