Bez ambicji przegrywają tu jak „Benevento” – tak kilka lat temu raper Quebonafide podsumował występ włoskiego kopciuszka w Serie A w utworze „Benevento” autorstwa Taconafide. Ambicji im jednak nie można odmówić, a całkiem możliwe, że „Czarownicy” będą mieli okazję zatrzeć złe wrażenie, jakie pozostawili po sobie we włoskiej elicie.
Drużyna z niewielkiego miasta Benewent w 2017 roku sprawiła nie lada sensację i chociaż nikt na nią nie stawiał, pierwszy raz w historii awansowała do Serie A. Rzeczywistość była jednak brutalna – ostatnie miejsce w tabeli i szybki powrót do Serie B.
Benevento – koszmar Milanu
Pierwsze zetknięcie Benevento z Serie A to istny dramat. Po czternastu kolejkach drużyna ta miała na swoim koncie… zero punktów. Nie dość, że był to najgorszy start w historii ligi włoskiej (poprzedni rekord to dziewięć przegranych spotkań w sezonie 1949/1950 przez Venezię), to dodatkowo był to najgorszy start w historii pięciu najlepszych lig w Europie. Poprzedni niechlubny rekord należał do Manchesteru United, który to w sezonie 1930/1931 zanotował komplet porażek w dwunastu pierwszych kolejkach. Komplet porażek utrzymywał się do piętnastej kolejki, kiedy to Benevento podejmowało u siebie Milan.
„Rossoneri” byli w przebudowie, a na ławce trenerskiej debiutowała żywa legenda klubu, Gennaro Gattuso. Milan nie zachwycał, lecz od 57. minuty prowadził z beniaminkiem 1:2. Sytuację w 75. minucie skomplikowała czerwona kartka dla Romagnoliego, lecz mimo to piłkarze Milanu nie powinni mieć problemu z rywalem takiej klasy. Nastała jednak 95. minuta i rzut wolny dla Benevento. W polu karnym gości zameldowała się prawie cała drużyna beniaminka, łącznie z bramkarzem, Alberto Brignolim. To właśnie golkiper „Stregonich” umieścił piłkę w siatce po uderzeniu głową, czym zapewnił historyczny, pierwszy punkt gospodarzom.
Rewanżowe spotkanie obu drużyn w rundzie wiosennej zakończyło się jeszcze większym blamażem Milanu. Benevento, będące już praktycznie zdegradowane, pokonało na San Siro „Rossonerich” 0:1 po golu Pietro Iemmello. Po tych dwóch spotkaniach zamiast sześciu punktów Milan zdobył zaledwie jeden, co było nie lada kompromitacją.
Debiutancki sezon w wykonaniu Benevento, oprócz korzystnych spotkań z „Il Diavolo”, nie był udany. Chociaż w końcowych kolejkach „Czarownicy” punktowali i nie składali broni do samego końca, nie udało im się zniwelować straty, która powstała po serii porażek z początku sezonu. Nie pomogły również ciekawe transfery, takie jak Guilherme z Legii Warszawa czy Bacary Sagna, doświadczony obrońca z przeszłością w Arsenalu czy Manchesterze City.
Powrót do Serie B
Benevento musiało pogodzić się z degradacją do drugiej ligi. Przed rozpoczęciem sezonu drużyna sfinalizowała kilka transferów, które miały pomóc w szybkim powrocie do elity. Nastąpiła również zmiana na stanowisku trenera. W lipcu 2018 roku został zatrudniony Cristian Bucchi, który przyszedł z Sassuolo. Ostatecznie drużyna zajęła trzecie miejsce, co kwalifikowało ją do gry w Play Offach. Tam jednak Benevento zawiodło. Spadkowicz w dwumeczu z Citadellą w pierwszym spotkaniu wygrał 1:2, lecz w rewanżu u siebie przegrał aż 0:3 i marzenia o powrocie do Serie A trzeba było odłożyć na następny rok.
Pierwszym finalistą w barażach o awans do Serie A niespodziewanie została Cittadella (okolice Padwy), która wygrała na wyjeździe z Benevento 3:0. W decydującym dwumeczu zagra z kimś z pary Hellas – Pescara (pierwszy mecz 0:0). Ich awans entuzjazmu mojego by nie wzbudził… pic.twitter.com/suIljyKmcn
— Dominik Mucha (@DominikMucha) May 25, 2019
Filippo Inzaghi nową nadzieją
Po rozczarowujących Play Offach, w czerwcu tego roku nowym trenerem Benevento został Filippo Inzaghi. Legendarny włoski napastnik jak na razie nie może być zadowolony ze swojej kariery trenerskiej. Po nieudanej przygodzie z Milanem, w 2016 roku objął Venezię. Po dwóch latach wrócił do Serie A jako trener Bolognii. W styczniu jednak Włoch został zwolniony. Znalazł zatrudnienie w Benevento, z którym jak na razie idzie mu bardzo dobrze. Więcej o byłym napastniku można przeczytać TUTAJ.
W obecnym sezonie Serie B „Czarownicy” po dwunastu kolejkach są na pierwszym miejscu w tabeli. Odnieśli siedem zwycięstw, czterokrotnie zremisowali oraz przegrali raz. To sprawia, że mają na swoim koncie 25 punktów, a będące na drugiej lokacie Crotone ma cztery oczka mniej.
Peccato per il pareggio del Benevento…ma il profumo di A c'è qst anno👀😎 pic.twitter.com/OAMH7TSZs3
— 🐎 Rosario Arena 🐎 (@ArenaRosario) November 9, 2019
Kluczowym czynnikiem, który sprawia, że Benevento jest liderem Serie B, jest obrona. Drużyna Inzaghiego straciła jak na razie tylko osiem goli, co jest najlepszym wynikiem w lidze. Ciekawy jest fakt, że cztery z nich strzelili piłkarze Pescary w jednym meczu. Co więcej, Benevento ma jak dotąd aż osiem spotkań bez straconej bramki. Obrońcy więc świetnie wykonują swoją pracę.
Obecnie bramkarzem numer jeden w drużynie „Stregonich” jest 23-letni Lorenzo Montipo, który jest już ograny w Serie B – występował wcześniej w Novarze. Obrona składa się z doświadczonych zawodników. Na bokach występują Gaetano Letizia oraz Christian Maggio. Pierwszy z nich dołączył do Benevento po awansie drużyny do Serie A. Maggio natomiast jest istnym weteranem. Włoch ma 37 lat i przez wiele sezonów grał w Napoli. Jeśli chodzi o parę stoperów, w drużynie Inzaghiego tworzą ją Luka Caldirola, grający przez wiele lat w Niemczech, oraz Alessandro Tuia, który rozgrywa tu swój drugi sezon, lecz nie dostawał jak dotąd większych szans.
https://twitter.com/BartekSzulga/status/1094912212756586496
Nadzieja na lepszy występ
Jeśli Inzaghi wprowadzi Benevento do włoskiej elity, to zarówno on, jak i cały zespół staną przed szansą. „Pippo” będzie mógł udowodnić, że nadaje się do bycia trenerem drużyny Serie A, a zespół zrobi zapewne wszystko, aby nie powtórzyć kompromitującej serii porażek. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie ponownie zobaczymy Benevento w starciu z Juventusem czy Interem. Z pewnością „Czarownicy” nie będą faworytem w tych spotkaniach, lecz nie można ich skazywać z góry na porażkę. Awans nie jest jednak jeszcze zapewniony, lecz Inzaghi i jego zespół są na jak najlepszej drodze.