W pierwszym sobotnim meczu 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Pogoń Szczecin przegrała z GKS-em Bełchatów 0:1. Gola na wagę trzech punktów zdobył dla „Brunatnych” Mateusz Mak. Wygrana mogła być bardziej okazała, ale goście nie wykorzystali karnego oraz dwóch znakomitych okazji w doliczonym czasie gry. Piłkarze trenera Kieresia zrobili spory krok w kierunku utrzymania się w lidze. Pogoń natomiast bardzo skomplikowała swoją sytuację.
Pierwsze 45 minut starcia w Szczecinie było bardzo nudne. Obie drużyny mają ogromne problemy ze stwarzaniem sytuacji bramkowych, więc nic dziwnego, że było ich tak niewiele. Można zaryzykować stwierdzenie, że lepiej prezentowali się goście, bo to oni byli bliżej strzelenia gola. Dwie niezłe sytuacje stworzył sobie Bartosiak, ale młody napastnik GKS-u nie zdołał pokonać Janukiewicza.
W drugiej połowie goście cofnęli się do obrony, całkowicie oddając szczecinianom inicjatywę. Piłkarze trenera Wdowczyka atakowali, wykonywali mnóstwo stałych fragmentów gry. Nic to jednak nie dało. Najlepszą sytuację miał Brazylijczyk Edi po koronkowej akcji Pietruszki. Trafił jednak wprost w Zubasa. W 72. minucie bardzo dobre podanie Poźniaka wykorzystał Mateusz Mak i dał gościom prowadzenie. W końcówce meczu bełchatowianie mogli podwyższyć prowadzenie, ale Madej najgorzej, jak mógł, wykonał rzut karny podyktowany za faul na Mateuszu Maku, co spowodowało, że doliczony czas gry był dla nich bardzo nerwowy.
Michał Mak – rezerwowy w tym meczu − w ostatnich sekundach miał jeszcze dwie idealne sytuacje, po tym jak gospodarze ruszyli do ataku. Młody piłkarz Bełchatowa dokonał rzeczy nieprawdopodobnej – w dwóch sytuacjach sam na sam nie potrafił pokonać Janukiewicza.
Brawo GKS !!