Wielu pukało się w czoła, słysząc, że Lech odrzucił pierwszą, opiewającą na 5 milionów euro, ofertę za swojego obrońcę. Po kilku dniach okazuje się, że działacze przy Bułgarskiej mają głowy na karku i dostrzegli jeden istotny fakt: nasz rekord transferowy to pieniądze, które Anglicy noszą w kieszeniach. Jan Bednarek obiera więc kierunek na Wyspy. Czy będzie pierwszym wyborem, czy też rozpocznie przygodę z Premier League jak Kapustka w Leicester? Kto zyska, kto straci?
Trudno powiedzieć, aby którykolwiek z naszych piłkarzy grą na trwających mistrzostwach Europy U-21 zapewnił sobie przepustkę do wielkiej piłki. O zainteresowaniu „Świętych” młodym Polakiem słuchy chodziły już wcześniej, a to za sprawą jego bardzo solidnej gry w Lechu po powrocie z wypożyczenia do Łęcznej. 21-latek był podstawowym defensorem trzeciej ekipy minionego sezonu ekstraklasy. – Wokół niego będziemy budowali obronę na najbliższe lata – te słowa od trenera Bjelicy znaczyły wiele, jeśli spojrzymy na atmosferę, która panowała w szatni przy Bułgarskiej przez większą część sezonu. Bednarek podpisał kontrakt do 2020 roku i z perspektywy czasu można stwierdzić, że był to jedynie zabieg mający wywindować cenę zawodnika.
Kwota 6 milionów euro stała się nowym rekordem Ekstraklasy. Do dzisiaj tytuł ten pozostawał „w rękach” Adriana Mierzejewskiego, który zamienił Polonię na Trabzonspor w sezonie 2011/2012, a warszawski klub wzbogacił się o 5,25 mln euro (za Transfermarkt.de). Ukazuje to pewien marazm, w którym w dalszym ciągu pogrążona jest nasza liga. Spójrzmy na kilka innych najwyższych szczebli rozgrywkowych. Ukraina – 76 (!) zawodników sprzedanych drożej niż Mierzejewski. Grecja – 26, Szwajcaria – 20, Szkocja – 16, Chorwacja – 13, Serbia – 9, Rumunia – 6, Dania – 5, Czechy i Szwecja – 2. Rokrocznie kibice narzekają na rozsprzedawanie ekip po sezonie, a zwłaszcza w przypadku tych, które mają występować w eliminacjach europejskich pucharów. Patrząc na kwoty, jakie wpływają na konta naszych zespołów, można wręcz rzec, że jesteśmy jednym z najtańszych europejskich straganów pomimo wcale nie najgorszego towaru pod blaszanym daszkiem.
Gdyby pierwsza oferta Southampton została zaakceptowana, moglibyśmy nazwać to tylko i wyłącznie naiwniactwem. Abstrahując od faktu, że Lech musi się zbroić w obliczu możliwego odejścia Kownackiego i Kędziory (co zresztą zaczął już robić) i potrzebuje pieniędzy – Premier League to najbogatsza liga świata, zapomnijmy o Chinach. Kluby angielskiej ekstraklasy są dojone przez zespoły z każdego kontynentu, a przede wszystkim przez samych siebie. Nie trzeba sięgać daleko w przeszłość, wystarczy spojrzeć na Jordana Pickforda. 23-letni golkiper właśnie spadł z ligi z Sunderlandem. Faktem jest, że był jednym z naprawdę niewielu jasnych punkcików w ekipie ze Stadium of Light, ale w dalszym ciągu to młody zawodnik, który w piłkę na pierwszoligowym poziomie pograł przez jeden sezon. Efekt? Everton, siódma ekipa Premier League dość rozpaczliwie szukająca pewniaka między słupki, przelała na konto klubu z hrabstwa Tyne & Wear prawie 30 baniek. Można?
Bednarek za van Dijka?
Czego Jan Bednarek może spodziewać się po transferze do ósmego zespołu Premier League minionego sezonu? Spójrzmy na kadrę „Świętych”. Absolutnymi pewniakami w środku defensywy są Maya Yoshida oraz Virgil van Dijk. Właśnie ten ostatni ma być nadzieją Bednarka – a właściwie nie tyle on, ile jego transfer. Jeśli wierzyć brytyjskim mediom, o podpis Holendra pod kontraktem walczą przynajmniej czołowe ekipy ligi, nie wspominając o potencjalnych ofertach z zagranicy. Jedynym problemem jest kwota odstępnego – za 25-latka oczekuje się powyżej 50 mln funtów. Zaryzykuję jednak tezę, że pomimo zaporowej sumy stoper zamieni Southampton na klub o nieco większych możliwościach, a przede wszystkim na taki, który zagra w Lidze Mistrzów.
Odejście van Dijka w żadnym wypadku nie jest gwarancją pierwszej jedenastki dla Polaka – zawodnik Lecha będzie musiał o swoje powalczyć. Plusem jest jednak fakt, że jego rywale wcale nie są piłkarzami najwyższego sortu. O ile Yoshida nie powinien stracić miejsca w pierwszym składzie, o tyle prócz niego tylko Jack Stephens był pewniakiem u Claude’a Puela. Pozostali środkowi obrońcy drużyny to Martin Caceres oraz Florin Gardos. Pierwszy zagrał w ubiegłej kampanii jeden mecz, drugi – żadnego. Ponadto Caceres jest bliski odejścia z klubu. To zresztą może zwiastować jeszcze przynajmniej jeden transfer defensora do drużyny „Świętych”.
Nowe rozdanie, świeża krew
Najistotniejsza w całej tej układance jest postać nowego trenera zespołu z St Mary’s Stadium – Mauricio Pellegrino. Dotychczasowy szkoleniowiec Claude Puel został zwolniony. Czy jest się czemu dziwić? Po robocie, którą w klubie wykonali Koeman i Pochettino, zarówno fani, jak i zarząd mogli spodziewać się walki o europejskie puchary. Pod wodzą francuskiego szkoleniowca zespół zanotował pierwszy od kilku lat regres. Mauricio Pellegrino to trener absolutnej rewelacji La Liga z Alaves. Dziewiąte miejsce i finał Pucharu Króla z beniaminkiem, który poziomem finansowym nie miał żadnego podejścia do hiszpańskiej elity? Czapki z głów.
Pod wodzą Mauricio Pellegrina Deportivo Alaves zostało w sezonie 2016/2017 piątą najlepszą defensywą La Liga. W 38 spotkaniach beniaminek stracił 43 bramki.
Pellegrino sam był środkowym obrońcą, między innymi w Valencii, Barcelonie czy właśnie w Alaves – fach zna z autopsji. Ten ostatni zespół pod jego batutą został piątą najlepszą defensywą ligi, a trener najchętniej stawiał na dwóch lub trzech stoperów, co musiało skutkować pewną rotacją. Nowy menedżer to zawsze czysta karta każdego zawodnika. Na ogół jeśli widać dobrą i równą dyspozycję danego piłkarza, ten dostaje minuty. Warto również zwrócić uwagę na zespół, o którym mowa. Powiedzieć o Southamtpon, że jest kuźnią talentów, to jak powiedzieć o Ibrahimoviciu, że jest dość charakterystycznym graczem.
Gareth Bale, Luke Shaw, Alex Oxlade-Chamberlain, Victor Wanyama, Nathaniel Clyne, Sadio Mane – mówią wam coś te nazwiska? Ci zawodnicy właśnie w Southamtpon zaczynali bądź też dojrzewali do tego, aby wyfrunąć – na ogół za ciężkie miliony – i podbijać Wyspy Brytyjskie. Z obecnej kadry zaledwie trzech graczy „Świętych” ma trzydziestkę na karku. Co więcej, wyłącznie Shane Long gra w tym klubie w piłkę. Pozostałych dwóch to wspomniany już Caceres oraz Stuart Taylor, który w swoim ostatnim meczu w Premier League bronił strzały Podolskiego i Gervinho, ponad cztery lata temu. Na St Mary’s Stadium stawiają na młodzież. W minionym sezonie we wszystkich rozgrywkach sześciu piłkarzy poniżej 23. roku życia dostało przynajmniej tysiąc minut.
***
Jan Bednarek w Premier League – widzicie to? My owszem. Wielu powie – będzie drugi Kapustka. Warto jednak spojrzeć nieco szerzej. 190 cm i atletyczna budowa ciała Polaka powinny przydać się lidze, w której najlepsze mecze oglądamy wtedy, kiedy taktyka schodzi na siódmy plan, a pierwsze sześć zajmują twarda, męska walka i najlepsze tempo już po upływie 90. minuty. Lechita trafia do klubu, w którym stawia się na młodych, a menedżer potrafi wykrzesać ze stoperów to, co mają najlepszego. Polacy, dzięki bramkarzom, mają naprawdę niezłą renomę na Wyspach. Być może czas poszerzyć nasze dobre imię o inne formacje?
A do tych, którzy podpisują się pod stwierdzeniem – będzie drugi Kapustka: naprawdę sądzicie, że były gracz Cracovii już się skończył?