BE: Waleczne serce Serba


13 kwietnia 2011 BE: Waleczne serce Serba

Marko Bajić − pomocnik Lechii Gdańsk. Na pierwszy rzut oka niczym szczególnym się nie wyróżnia. Trener Lechii, Tomasz Kafarski widzi go w pierwszym składzie i dopóki ma wyniki, nikt nie będzie dyskutował z jego punktem widzenia. Lecz jeśli się uważnie przyjrzymy Serbowi, to zobaczymy obraz piłkarza, który ma ogromne serce do gry lub jest wyjątkowo nielubiany przez sędziów.


Udostępnij na Udostępnij na

Dla Marko Bajicia nie ma straconych piłek
Dla Marko Bajicia nie ma straconych piłek (fot. gksbelchatow.com)

Bajić nie ma pewnego miejsca w pierwszym składzie Lechii. Rolę wojownika numer jeden w zespole z ulicy Traugutta odgrywa Łukasz Surma, który jest sercem, duszą, a może też mózgiem i płucami zespołu Tomasza Kafarskiego. Lecz Serb to człowiek niezbędny w taktyce młodego szkoleniowca, gdyż jest ekspertem od zadań specjalnych. Zawsze jest do dyspozycji, gdy trzeba kogoś zastąpić, czy to w obronie, czy w pomocy, swoją walecznością potrafi poderwać zespół do walki, wchodząc na ostatnie minuty meczu, nie oszczędza się, nie żałuje swoich kości i boi się, że zrobi krzywdę rywalowi. Kibice muszą go za to szanować, bo na pewno zostawia na boisku sporo zdrowia. A jak się zaczęła jego przygoda z Ekstraklasą? No cóż, jego początki nie są wzorem do naśladowania przez młodych adeptów futbolu.

Serbski pomocnik nie odpuszcza piłkarzom rywali
Serbski pomocnik nie odpuszcza piłkarzom rywali (fot. gksbelchatow.com)

Marko Bajić przyjechał do Polski w 2008 roku. Do kraju nad Wisłą ściągnął go z zespołu Maxima Modrica Ryszard Wieczorek, ówczesny szkoleniowiec Górnika Zabrze. Serb miał być piłkarzem, który zastąpi w pierwszym składzie Jerzego Brzęczka i będzie stanowił o sile drużyny walczącej o mistrzostwo Polski w 2012 roku. Jego debiut przypadł na mecz z Lechem Poznań i miał miejsce 24 lutego 2008 roku. 23-letni wówczas pomocnik zastąpił w 73. minucie Piotra Gierczaka, lecz swoją grą nie oczarował kibiców zespołu z ulicy Roosevelta. W kolejnym meczu ligowym z Ruchem Chorzów również nie zachwycił nikogo swoją grą, za to zaistniał w protokole sędziowskim, gdyż zobaczył dwie żółte i w efekcie czerwoną kartkę. Do końca sezonu zawodnik, który miał być kreatorem gry, skupił się na kolekcjonowaniu kartek i w sumie zebrał ich aż sześć, dokładając kolejną w Pucharze Ligi. W kolejnym sezonie Bajić poszedł na całość, bo już w pierwszych czterech meczach zobaczył cztery żółte kartki (dwie żółte i czerwona w meczu z Ruchem). Potem odpoczął od gry w pierwszym składzie i powrócił, żeby w następnych trzech spotkaniach zobaczyć kolejne trzy żółte kartki. Pauza spowodowana nadmiarem kartek nie zmieniła podejścia piłkarza, bo gdy powrócił na mecz z Ruchem, to znów ujrzał żółty kartonik i z rozpędu łapał kartki w dwóch kolejnych spotkaniach. W sumie w jedenastu meczach Marko Bajić zobaczył dziesięć żółtych kartek! Ten wyczyn zasługuje na wpis do księgi Guinnessa.

Ciekawe, jak Bajicia wspominają kibice Górnika Zabrze. Serb w trzech pojedynkach z Ruchem Chorzów zobaczył pięć żółtych i dwie czerwone kartki
Ciekawe, jak Bajicia wspominają kibice Górnika Zabrze. Serb w trzech pojedynkach z Ruchem Chorzów zobaczył pięć żółtych i dwie czerwone kartki (fot. Michał Tatarynowicz /iGol.pl)

W 2009 roku Serb opuścił Zabrze i zamienił śląski klimat na świeże nadmorskie powietrze. W Lechii Gdańsk stał się innym zawodnikiem, bo w pierwszym półroczu pobytu w Gdańsku zobaczył tylko jedną żółtą kartkę (w meczu derbowym z Arką Gdynia, w którym wszedł na boisko w 90. minucie meczu). Rok później w 21 spotkaniach Serb zobaczył tylko trzy żółte kartki, ale też raz został wyrzucony z boiska. Kto był wówczas rywalem Lechii? Oczywiście Ruch Chorzów. Bajić wytrzymał na boisku zaledwie 17 minut i sędzia pomachał mu na do widzenia czerwonym kartonikiem. W bieżącym sezonie Bajić wystrzega się kartek, uzbierał ich zaledwie cztery w meczach ligowych i dołożył jedną w Pucharze Polski, nawet udało mu się uchronić przed gniewem sędziego w meczu z Ruchem (po raz drugi w karierze) i Arką Gdynia, jednak kiedy został odesłany na mecz drużyny rezerw z Regą Meridą Trzebiatów, to wytrzymał zaledwie 25 minut, nim został usunięty z boiska.

Podsumowując jego dorobek w meczach derbowych, dochodzimy do ciekawych wniosków: Bajić dostał pięć żółtych i dwie czerwone kartki, a emocje związane z Wielkimi Derbami Śląska towarzyszą piłkarzowi nawet po odejściu z Górnika, o czym świadczy kolejna czerwień w meczu z chorzowianami. Ciekawi jesteśmy, czy waleczne serce Serba będzie się wyrywać do nieczystej walki 1 maja, kiedy to Lechia Gdańsk spotka się w meczu derbowym z Arką Gdynia. Na pewno sam zawodnik będzie żył tym spotkaniem na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze