Zwycięstwo przypłacone kontuzją kluczowego piłkarza. Bayern wygrał w klasyku z Borussią 3:2


Mistrzowie Niemiec pokonali na wyjeździe BVB i objęli fotel lidera Bundesligi

7 listopada 2020 Zwycięstwo przypłacone kontuzją kluczowego piłkarza. Bayern wygrał w klasyku z Borussią 3:2
footballfancast.com

W obecnym sezonie Bundesligi Borussia Dortmund i Bayern Monachium idą łeb w łeb. Der Klassiker miał rozstrzygnąć to, kto będzie zajmował samodzielnie fotel lidera po siódmej kolejce ligi niemieckiej. Hit zakończył się bez wielkiej niespodzianki. Przyjezdni wygrali 3:2 i zajęli miejsce na szczycie tabeli. Niestety to zwycięstwo jest w cieniu prawdopodobnej ciężkiej kontuzji Joshuy Kimmicha, który musiał przedwcześnie opuścić boisko w pierwszej połowie.


Udostępnij na Udostępnij na

Sezon 2020/2021 może być dziewiątym z rzędu zakończony tytułem mistrzowskim „Bawarczyków”. Wielu ekspertów w Niemczech chciałoby, żeby w lidze wreszcie nastąpiło przełamanie. Aktualnie Bayern Monachium jest w tak wysokiej formie, że trudno sobie wyobrazić detronizację na krajowym podwórku. Podczas dzisiejszego Der Klassikera mieliśmy otrzymać odpowiedź na pytanie: czy Borussia Dortmund jest w stanie pokonać mistrzów Niemiec? Zwycięstwo BVB mogłoby zasygnalizować, że jednak tego kolosa da się powalić. Niestety dla fanów gospodarzy na kolejną okazję trzeba będzie poczekać do wiosny. Mistrzowie Niemiec wygrali 3:2 i usiedli samodzielnie na fotelu lidera Bundesligi.

Rozważna Borussia, niebezpieczny Bayern

Tak najlepiej i najkrócej można scharakteryzować oba zespoły w obecnym sezonie. Borussia Dortmund w porównaniu z zeszłym rokiem nie gra tak bardzo efektownie, wygrywając bardzo wysoko z każdym rywalem. U podopiecznych Luciena Favre’a teraz widać więcej cierpliwości. Jego ekipa miała wreszcie dojrzeć i trudno było w niej znaleźć większe wady. Jedyne, czego brakuje, to dobrego prawowahadłowego. Od odejścia Achrafa Hakimiego trudno jest znaleźć godnego następcę dla Marokańczyka. W jego miejsce pozyskano Thomasa Meuniera, ale są dość duże zastrzeżenia do gry Belga.

Z kolei Bayern Monachium jest cały czas na wysokiej fali od momentu zdobycia pucharu za Ligę Mistrzów. Mistrzowie Niemiec są „nudno skuteczni”. Co by się nie działo w meczach, to zawsze gdzieś „Bawarczycy” znajdą sposób na zakończenie każdego spotkania zwycięstwem. W obecnym sezonie przegrali tylko z TSG 1899 Hoffenheim. Ale nawet taki kolos ma słabość. Jest to gra obrony, przy której w tym sezonie tylko w trzech meczach Manuel Neuer mógł zachować czyste konto. Hansi Flick zdaje sobie z tego sprawę, ale w rozmowie z niemieckimi dziennikarzami powiedział, że taki jest styl monachijczyków. Oni grają na pewne ryzyko i jak na razie ono się opłaca.

Zapowiadał nam się naprawdę pasjonujący Der Klassiker, co pokazała już sama pierwsza połowa. Tak jak wyżej zapowiadaliśmy, Borussia Dortmund starała się grać bardzo rozważnie. BVB układała swoje ataki na spokojnie, choć były momenty szybkich przejść do kontry. Bayern obudził się mocniej po pierwszym kwadransie. W swoim stylu starał się zdominować środek pola i tworzyć akcje po zagraniach na skrzydła. W ten sposób w 27. minucie zakończono dogodną sytuację golem Roberta Lewandowskiego. Niestety nie został on uznany, bo Polak był na minimalnym spalonym. W pierwszej odsłonie gry oba zespoły oddały łącznie 17 strzałów (osiem BVB, dziewięć FCB). Jednego z nich udało się zakończyć gospodarzom golem za sprawą Marco Reusa, który przed upływem 45. minuty znalazł drogę do bramki Neuera. Goście odpowiedzieli bardzo szybko za sprawą Davida Alaby. Austriak popisał się pięknym strzałem z rzutu wolnego w doliczonym czasie gry. To uderzenie będzie kandydować do miana gola kolejki.

Druga połowa zaczęła się kapitalnie dla przyjezdnych. Już w 48. minucie Lewandowski zdobył gola na 2:1 dla Bayernu. Polak zakończył dośrodkowanie Lucasa Hernandeza trafieniem po uderzeniu głową. Dla reprezentanta naszego kraju był to ważny, jubileuszowy, mecz. Lewandowski dzisiaj zagrał w swoim 300. spotkaniu dla „Bawarczyków”. Zdobył on 247. bramkę w historii występów w Bundeslidze, 13. gola w tym sezonie i 11. w obecnej kampanii ligi niemieckiej.

W odpowiedzi gospodarze próbowali kilkukrotnie zaatakować przeciwników. Kilka razy urywał się Erling Braut Haaland, ale nie był to dzień Norwega. Kilkukrotnie dochodził do pozycji strzeleckiej, ale brakowało mu dzisiaj celnego uderzenia. Kiedy Borussia wyszła trochę wyżej w poszukiwaniu drogi do remisu, to Leroy Sane zdobył gola w 80. minucie meczu. Trzy minuty później norweski snajper wreszcie odnalazł drogę do siatki Bayernu, ale to nie wystarczyło do zdobycia choćby punktu. Końcówka przyniosła jeszcze trochę emocji, bo z obu stron były okazje bramkowe. Ale ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla przyjezdnych. Niestety BVB będzie musiała poczekać na wiosnę na pokonanie Bayernu. Na ten moment to obrońcy tytułu będą samodzielnym liderem w Bundeslidze, ale to tylko trzy oczka przewagi.

Zwycięstwo okupione poważną stratą

Mimo bardzo równego startu obu drużyn w obecnym sezonie, to jednak Bayern był faworytem starcia na Signal Iduna Park. Jeżeli Borussia Dortmund zgarnęłaby trzy punkty, to mimo wszystko byłoby to małą niespodzianką. Ale tym razem trzeba będzie zwycięstwa nad „Bawarczykami” poszukać w przyszłym roku. Monachijczycy wygrali, ale ponieśli bardzo poważną stratę, która kładzie cień na to zwycięstwo. W 35. minucie na środku boiska Joshua Kimmich popełnił błąd przyjęcia piłki. Futbolówka uciekła mu spod nóg i przejął ją Haaland. Reprezentant Niemiec, chcąc powstrzymać kontrę, wykonał wślizg w celu zatrzymania Norwega. Nie udało mu się to, i co prawda akcja nie skończyła się bramką dla Borussii, ale po tym zagraniu piłkarz Bayernu nie podniósł się już z murawy.

Przy udzielaniu mu pomocy przez lekarzy Bayernu pojawiły się łzy na twarzy Niemca. Joshua Kimmich miał już wtedy świadomość, że mógł doznać poważnej kontuzji. Jeżeli badania okażą się niepomyślne, to mistrzowie Niemiec stracą bardzo ważnego zawodnika. 25-latek osiągnął formę życia, wszedł na spokojnie w buty Thiago Alcantary. A nawet można powiedzieć, że już przerósł Hiszpana. Dla Hansiego Flicka to najważniejszy piłkarz obok Roberta Lewandowskiego, Manuela Neuera i Serge’a Gnabry’ego. Będzie niezwykle trudno zastąpić go w najbliższych meczach. Jedyne, na co mogą liczyć fani „Bawarczyków”, to pomyślne wieści z badań lub to, aby przerwa Kimmicha potrwała najdłużej do wiosennych najważniejszych spotkań w Lidze Mistrzów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze