Bartosz Salamon wrócił i zneutralizował Kallmana. 33-latek po szalonym okresie znowu zachwyca


Bartosz Salamon rozegrał kapitalne spotkanie z Cracovią. W ostatnim czasie jego kariera wyglądała naprawdę nietypowo

26 października 2024 Bartosz Salamon wrócił i zneutralizował Kallmana. 33-latek po szalonym okresie znowu zachwyca
Dawid Szafraniak

Kariera Bartosza Salamona to jeden ze zdecydowanie większych rollercoasterów. W latach młodości postrzegaliśmy stopera jako wielki talent polskiego futbolu. Transfer do AC Milan wlał w nas sporo nadziei, jednak po nim na bardzo długo zapomnieliśmy o defensorze. Po drodze były Pescara, Sampdoria, Cagliari, SPAL czy Frosinone. Był powołany na Euro 2016, sparing z Kazachstanem, a następne sześć lat nie było mu dane występować w kadrze. Dopiero w 2022 roku przypomniał sobie o nim Czesław Michniewicz. Ostatnie dwa lata – również pasjonujące – to były kontuzje, problemy, zawieszenie za stosowanie dopingu i trener Niels Friederiksen, który do Salamona nie mógł się przekonać. Do czasu.


Udostępnij na Udostępnij na

Przed spotkaniem z Cracovią mało który kibic Lecha odczuwał pełen spokój. „Pasy” od początku sezonu są w kapitalnej formie – Ajdin Hasić, Benjamin Kallman, Mick van Buran czy Filip Rózga doskonale prezentują się w czerwono-białych koszulkach. Ponadto Alex Douglas, podpora poznańskiej defensywy, nabawił się kontuzji w czasie przerwy reprezentacyjnej. Szwed wyrósł na gwiazdę nie tylko Lecha Poznań, lecz także całej PKO BP Ekstraklasy.

Bartosz Salamon jednym z bohaterów meczu w Krakowie

Do składu po bardzo długiej przerwie powrócił Bartosz Salamon. 33-latek w tym sezonie rozegrał zaledwie minutę – przeciwko Widzewowi Łódź. Jak na zawodnika, który przez kilka ładnych miesięcy nie powąchał trawy, spisał się doskonale. Przed spotkaniem w publicznej przestrzeni pojawiały się interesujące porównania. Obok Mikaela Ishaka stawiano Benjamina Kallmana. Wielu ekspertów stwierdziło, że to Fin jest dużo bardziej przydatnym piłkarzem od Szweda. Boisko jednak zweryfikowało ich słowa. Ishak strzelił gola i zaliczył asystę, Kallman został schowany do kieszeni Bartosza Salamona. Tego, który przez cały obecny sezon do meczu z Cracovią miał na koncie jedną rozegraną minutę.

Salamon nie dawał się aktywnemu pressingowi ze strony Cracovii. Nie popełnił żadnego błędu, który mógłby przybliżyć gospodarzy do zagrożenia bramki Bartosza Mrozka. Nie oszukujmy się, trudno znaleźć duet defensywny gotowy do wyłączenia z gry duetu van Buren – Kallman. Może Pankov z Kapuadim i Ziółkowskim, może Arsenić, Rundić ze Svarnasem (najbliższa okazja dopiero jednak na wiosnę, przeciwko częstochowianom w tym sezonie Cracovia zdobyła bowiem trzy oczka).

Kariera, o której zapomnieliśmy

Droga Bartosza Salamona do Lecha Poznań była zawiła. Pięć, sześć lat temu Salamon zgubił nam się gdzieś w meandrach włoskich lig. Przeciętny polski kibic do końca nie wiedział, czy stoper gra w Serie A, B czy może jednak C. Prędzej zestawilibyśmy go w jednym szeregu z Tomaszem Kupiszem, który uciekł z radaru polskiego kibica w meandry słonecznej Italii, niż którymś z reprezentantów Polski. Koniec końców Salamon udowodnił, że potrafi być koszmarem niejednego czołowego snajpera. Pokazał się w Lidze Konferencji Europy z bardzo dobrej strony. Był trzonem defensywy Lecha Poznań, gdy ten sięgał po tytuł mistrza Polski.

Doping w Lidze Konferencji Europy

W pewnym momencie pojawiła się kwestia dopingu. Salamon pozostawał przy tym, że niedozwolonych substancji nie zażywał. Finalnie musiał opuścić kilka miesięcy gry. Gdy Lech Poznań rok temu był pogrążony w kryzysie, kibice modlili się o jego powrót do pierwszej jedenastki. Miha Blazić i Antonio Milić nie grali kosmicznego futbolu, „Kolejorz” tracił zdecydowanie za dużo bramek (z Pogonią pięć, z Widzewem, Śląskiem i Spartakiem Trnava po trzy). Z jednego z wielu Polaków występujących we włoskich rozgrywkach stał się filarem defensywy Lecha Poznań.

Bartosz Salamon, który odpalił po trzydziestce

Niełatwo znaleźć piłkarza z tak szalonym życiorysem. Gdy jeszcze postrzegaliśmy go jak młodego, obiecującego piłkarza, wówczas  wróżyliśmy mu pewnie większą karierę. Gdy AC Milan rezygnował z usług Polaka, myśleliśmy, że to jeden z tych całkiem zmarnowanych talentów. Zerojedynkowe spojrzenie na futbolową rzeczywistość po raz kolejny zawiodło. Bartosz Salamon Włochy zamienił na Polskę i Lecha Poznań – w momencie, gdy „Kolejorz” zmagał się z pewnymi problemami. Lech zdobył tytuł mistrza Polski w 2015 roku.

Na następne trofeum przyszło jednak czekać aż siedem lat. Na klub z tak potężną bazą kibiców, dużym zapleczem finansowym i ogromną renomą ten okres należy uznać za zdecydowanie zbyt długi. Zdobycie tytułu to zasługa kolektywu, ale nie można zlekceważyć roli Bartosza Salamona. Polski stoper pod koniec sezonu był kontuzjowany, ale gdy był gotowy do gry, nie zawodził. Lech Poznań nie tracił wielu goli. Gdy były defensor wypadł z meczu z Cracovią, „Kolejorz” stracił trzy bramki. W duecie z Lubomirem Satką stworzyli ścianę, a na rezerwie był obecny przecież jeszcze Antonio Milić!

Problem bogactwa Friederiksena

Obecna sytuacja Lecha Poznań w defensywie jest wręcz tożsama jak w mistrzowskiej kampanii.

– Sytuacja kadrowa jest całkiem dobra. Moim jedynym problemem jest to, że mamy limit piłkarzy, których mogę mieć na boisku i na ławce. Część zawodników będzie musiała znaleźć się poza składem. Hakans, Loncar i Andersson trenowali przez cały tydzień z zespołem. Alex Douglas dołączył do nas trochę później, też jednak trenował z drużyną. Część będzie włączona do kadry, część nie, ale sytuacja jest dobra – zadeklarował duński szkoleniowiec na konferencji prasowej przed spotkaniem z Radomiakiem Radom.

Porównując sytuację kadrową Lecha Poznań z ostatniego sezonu do tej, z którą mamy do czynienia dzisiaj, zauważymy przepotężną różnicę. Jedna z bardziej wyraźnych wykrystalizowała nam się w środku obrony. Utrzymujący genialną formę Antonio Milić, Alex Douglas, który od samego początku sezonu zachwyca postawą w defensywie, zbierając futbolówki wpadające na połowę „Kolejorza” i wyprowadzając akcje od najniższych stref. Teraz doszedł do tego Bartosz Salamon – 33-letni piłkarz, który przez kilka miesięcy nie rozegrał meczu, zamknął Benjamina Kallmana, topowego napastnika naszej ligi. Duet Salamon – Milić to coś, co widzimy w defensywie Lecha Poznań od paru ładnych sezonów, ale ich postawa przeciwko Cracovii przeniosła kibica „Kolejorza” do czasów, gdy ta dwójka grała najbardziej jakościowy, defensywny futbol.

Trudno napisać, że polski futbol potrzebuje więcej historii jak ta pisana przez Bartosza Salamona. Nie życzymy młodemu pokoleniu polskich obrońców tylu kontuzji, problemów z dopingiem czy walki o skład w zespołach z niższych włoskich lig. Salamon ma za to kapitalne warunki fizyczne. Doskonale spisuje się w walce o górne piłki, siłową grą może utrudnić życie niejednemu drobnemu napastnikowi. Ma mindset lidera, co z pewnością bardzo ułatwia funkcjonowanie całej linii obrony, i jest kluczowy, w momencie gdy zespół broni wyników. Chcemy takich twardzieli i charakterów w polskiej piłce.

Powrót Bartosza Salamona do reprezentacji?

Dobry występ Bartka Salamona to także manna z nieba dla Michała Probierza. Reprezentacja Polski zmaga się z poważnymi problemami z defensywą – obnażyło je w szczególności spotkanie przeciwko reprezentacji Chorwacji (3:3). Jeżeli Mateusz Skrzypczak z Jagiellonii Białystok po powrocie z przerwy spowodowanej kontuzją doznaną w spotkaniu z Legią Warszawa utrzyma swoją dyspozycję, Michał Probierz z pewnością zyska dużo większy komfort w budowie linii obrony reprezentacji Polski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze