Jagiellonia Białystok w złym stylu zakończyła rundę jesienną. Po przerwie zimowej jej gra zaczyna wyglądać coraz lepiej, gdyż drużyna przegrała tylko jeden mecz i to z obecnym liderem ekstraklasy. Sam Bartłomiej Wdowik zanotował już dwie asysty i nie zamierza spoczywać na laurach. Postanowiliśmy porozmawiać z nim o Jagielloni, piłkarskiej rodzinie oraz stresie przed meczami.
Pochodzi Pan z piłkarskiej rodziny. Czy po meczach rozmawia Pan z tatą lub bratem i analizuje, co można było zrobić lepiej?
– Tak, tata grał w piłkę, brat grał w piłkę i zazwyczaj po każdym meczu dzwonią do mnie, i dają mi podpowiedzi. Jak zagram dobrze czy słabiej, wiedzą kiedy mnie pochwalić, a kiedy mi powiedzieć co źle zrobiłem. Słucham ich i jest to bardzo pomocne.
Jagiellonia w bardzo słabym stylu zakończyła rundę jesienną. Co wpłynęło na poprawę formy po nowym roku?
– Dobrze przepracowaliśmy obóz, zmieniliśmy na początku ustawienie w grze na czwórkę obrońców, potem znowu wróciliśmy na trójkę. Mamy jedną porażkę na razie z Rakowem Częstochowa. Punktujemy regularnie, trochę brakuje tych zwycięstw, ale jest poprawa. Trzeba dołożyć po prostu kolejne zwycięstwa, gdyż nasza sytuacja w tabeli powinna być dużo lepsza. Jagiellonia zasługuje na wyższe miejsce w tabeli.
🎙️ Bartłomiej Wdowik przed #JAGZAG.
________________________
Wspierają nas @wojpodlaskie, @WBialystok— Jagiellonia 💛❤️ (@Jagiellonia1920) March 16, 2023
Patrząc bardziej w przyszłość. Czy Jagiellonia jest w stanie realnie walczyć o europejskie puchary w przyszłym sezonie?
– Myślę, że tak. Na razie trzeba się skupić na każdym kolejnym meczu, bo różnice punktowe są niewielkie. Nie wybiegać w przyszłość i skupić się na najbliższym przeciwniku, i iść w górę tabeli. Jagiellonia jest nie na tym miejscu, na którym my zawodnicy, kibice i trenerzy chcemy być.
Czy stresuje się Pan przed meczami?
– Szczerze, nie. Robię to, co kocham, trenuję po to by grać w meczu i nie ma u mnie stresu. Każdy zawodnik robi to, co kocha i trenuje po to, żeby zagrać w meczu, gdzie są kibice, jest atmosfera i to raczej napędza do gry.
Trzy lata temu w wywiadzie dla Weszło poruszony został wątek Pana przyjaźni z Mateuszem Boguszem. Sam Mateusz z Polski wyjechał mając zaledwie 17 lat. Czy namawiał on Pana do wyjazdu za granicę?
– Jest to mój przyjaciel i często rozmawiamy ze sobą, ale nie było takich rozmów, w których by mnie namawiał. Wiem, że jest zadowolony z tego, iż wyjechał tak szybko. Wiadomo, że w Leeds United bywało różnie, ale później wypożyczenia i strzelał te bramki w Ibizie. Teraz wrócił po kontuzji i gra regularnie. Wracając, nie namawiał mnie, po prostu utrzymujemy kontakt i jeździmy razem na wakacje.
Czy Michał Pazdan dzięki swojemu doświadczeniu daje Panu jakieś porady dotyczące gry w obronie?
Mam dobry kontakt z „Pazdim”. Czasami daje wskazówki po meczu albo na treningu, jak się ustawić lepiej. Pomaga młodym zawodnikom.
Jaki zawodnik sprawił Panu najwięcej problemów na boisku?
– Kiedyś, jak jeszcze byłem w Ruchu Chorzów graliśmy sparing z AS Monaco. Wtedy wielkie wrażenie na mnie zrobił Rachid Ghezzal. Dobrze było zobaczyć jego umiejętności z bliska.
Jak Pan się nakręca przed meczami?
– Nie mam niczego szczególnego. Przeważnie słucham muzyki i koncentruję się na meczu.
Jest jakiś gatunek muzyczny, który Pan najbardziej preferuje?
– Nie, słucham różnych gatunków muzycznych. Nie mam jakiegoś ulubionego.
Z kim najlepiej współpracuje się Panu na boisku?
– Nie mam kogoś takiego. Wychodzimy na mecz ze swoimi założeniami i mamy się dostosować do siebie, więc nie mam takiej osoby. Z kim nie zagram, trzeba się jak najlepiej dogadać.
Czy jest według Pana piłkarz „Jagi”, który odnalazłby się w TOP 5 czołowych lig Europy?
– Myślę, że tak. Mamy naprawdę dobry zespół i dobrych piłkarzy. Posiadamy młodych zawodników z dużym potencjałem i bardzo dobrych doświadczonych graczy. Myślę, że to pójdzie w dobrym kierunku.
Co jest według Pana kluczem do tego, by grać w ekstraklasie?
– Dla młodego zawodnika wiadomo, żeby trenować i cieszyć się z tego. Chcieć iść na ten trening, dowiadywać się nowych rzeczy za każdym razem. Cieszyć się grą przede wszystkim i żeby rodzic nie zmuszał młodego zawodnika, tylko żeby on sam chciał. Myślę, że głównymi czynnikami jest ciężka praca, samodyscyplina i poświęcenie.
Jest jakieś wydarzenie w Pana piłkarskiej karierze, które wspomina Pan najlepiej?
– Na razie jakiś wielkich sukcesów w piłce seniorskiej nie odniosłem, ale cieszę się z każdego kolejnego występu w ekstraklasie. Każdy mecz to jest coś nowego, nowe doświadczenie i obecnie na tym się skupiam.
Czy jest jakiś piłkarz, który podczas meczu zaszedł Panu bardzo za skórę?
– Nie miałem takich sytuacji, żeby ktoś mnie na siłę prowokował podczas meczu.
Jest jakiś zawodnik, na którym się Pan wzoruje?
– Tak, jak oglądam TOP 5 lig, to Alphonso Davies, którego bardzo lubię oglądać. Wcześniej Jordi Alba, który teraz mniej gra, ale oglądałem go tak pod moją pozycję. Ogólnie takim moim idolem jest Messi.
Jakby Pan zamknął oczy i pomyślał, gdzie Pan siebie widzi za 10 lat, to gdzie by to było?
– Chciałbym grać w Lidze Mistrzów w jakimś topowym klubie. To jest moje marzenie.