Szymon Mamczur & Bartosz Perkowski

Bartłomiej Dudzic: Defensywa to nasz klucz do sukcesu (WYWIAD)


Napastnik Sandecji Nowy Sącz w rozmowie o rywalizacji w czołówce Fortuna 1. Ligi, przeszłości w A-klasie, kadrze U-21 i... wędkarstwie!

2 marca 2019 Bartłomiej Dudzic: Defensywa to nasz klucz do sukcesu (WYWIAD)

Bartłomiej Dudzic to jeden z ważniejszych graczy w układance trenera Tomasza Kafarskiego. Przez siedem sezonów występował w Cracovii, a od kilku lat reprezentuje barwy "Sączersów", z którymi w poprzednim sezonie awansował do ekstraklasy. 30-latek zdradził, że również w tym roku Sandecja celuje w awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, mimo że przed sezonem nie była stawiana w gronie faworytów.


Udostępnij na Udostępnij na

Cześć Bartek, jak Twoje nastawienie?

Nastawienie bardzo pozytywne. Jesteśmy właśnie po treningu, coraz poważniej przygotowujemy się do meczów ligowych. Zostało nam jeszcze spotkanie kontrolne z Partizanem Bardejov i możemy ruszać.

Zanim poruszymy temat obecnej sytuacji Sandecji, chcielibyśmy się cofnąć do przeszłości, do czasów, gdy reprezentowałeś Twój rodzimy klub, czyli Unię Oświęcim. Jak to się w ogóle stało, że z zespołu występującego wtedy w A-klasie zanotowałeś tak duży przeskok, przechodząc od razu do ekstraklasy?

Wszystko zaczęło się w sezonie 2006/2007 od klasy okręgowej, kiedy zdobyłem ponad 70 bramek. Awansowaliśmy do Małopolskiej Ligi Juniorów. Tam również pokazałem się z dobrej strony bo strzeliłem 18 albo 19 bramek. Na koniec sezonu graliśmy z Cracovią, wygraliśmy wtedy 3:1, a ja zdobyłem 2 gole i zostałem zauważony oraz zaproszony na testy. Pamiętam, że trenerem był wtedy Stefan Majewski, ja wypadłem pozytywnie i podpisałem kontrakt

Czy ten transfer sprawił Ci jakiekolwiek problemy? Może w szatni albo na boisku? Odczułeś tę różnicę poziomów?

Na pewno. Początek był bardzo trudny. Był to okres, kiedy dopiero kończyłem liceum. Odczuwałem stres i tremę, która mi przeszkadzała. Zostałem rzucony na głęboką wodę, bo pierwszy raz byłem w takim klubie i dzieliłem szatnię z tak dobrymi zawodnikami. Rozegrałem tylko dwa mecze w juniorach i zostałem przesunięty do pierwszej drużyny, więc musiałem sobie jakoś radzić, a zderzenie z nowym otoczeniem było odczuwalne.

Odchodząc chwilowo od tematu ekstraklasy, wiemy, że rozegrałeś dwa mecze na zapleczu seniorskiej reprezentacji. Czy z perspektywy czasu uważasz, że zasługiwałeś wtedy na debiut w seniorskiej kadrze?

Myślę, że wtedy tylko tyle mogłem od siebie dać. Nie mam do nikogo żadnych pretensji. Szansa, jaką dostałem, była uwarunkowana moją dyspozycją. Wydaje mi się, że te dwa występy były dobre w moim wykonaniu, co nie zmienia faktu, że mogło być ich więcej. Niekiedy powinienem dać od siebie więcej, ale i tak jestem dumny, że mogłem zagrać na poziomie młodzieżowej kadry.

Samo powołanie do reprezentacji już o czymś świadczy, nawet do kadry młodzieżowej. To wielkie wyróżnienie, pomijając już kwestię meczów w niej rozegranych.

Dokładnie. Wystąpiłem tyle razy, ile wystąpiłem, i tak już zostało.

Chcielibyśmy dowiedzieć się, skąd wzięła się u Ciebie nieregularność, jeśli chodzi o występy w Cracovii? Dla przykładu w jednym sezonie rozegrałeś 27 meczów, a w następnym 13. Jaka jest tego główna przyczyna?

Myślę, że to wyłącznie moja wina. Moim największym mankamentem były statystyki. Nie strzelałem bramek, mimo że miałem wiele sytuacji. Teraz już wiem, że brakowało wtedy doświadczenia i zimnej krwi, choć nigdy nie byłem typowym napastnikiem. Zdecydowanie lepiej czuję się na bokach boiska. Napastnicy są rozliczani przede wszystkim z liczb, czyli goli, więc pretensje mogę mieć tylko do siebie.

Czy z Twojej perspektywy jedyny pożądany w zespole napastnik to taki zdobywający mnóstwo bramek czy ten, który więcej pracuje dla drużyny, niż strzela goli? W wielu europejskich ligach są napastnicy, których liczby nie robią wrażenia, którzy pokazują, że można grać na najwyższym poziomie, nie będąc na tyle skutecznym.

Wszystko zależy od trenera i systemu gry. W piłce to liczby są na pierwszym miejscu. Jednak moim zdaniem powinno się bardziej doceniać zawodników, którzy wykonują „czarną robotę”. To bardzo ważni gracze, którzy działają na korzyść całej drużyny.

Chcielibyśmy teraz przejść do aktualnej sytuacji, w jakiej jest Sandecja przed startem rundy rewanżowej. Jesteście mocno zdeterminowani, aby awansować, czy może bierzecie też pod uwagę zakończenie sezonu na trzeciej lub czwartej lokacie, patrząc na to, jaki jest ścisk w czołówce tabeli. Wiemy, że byliście na obozie w Cetniewie, dlatego też nie możemy nie spytać, jak Twoim zdaniem przepracowaliście ten okres? Czujecie się na tyle gotowi, aby gonić jeszcze Raków, który ma dziesięć punktów przewagi?

Odpowiadając na drugie pytanie, obóz przepracowaliśmy bardzo solidnie, ćwiczyliśmy wiele schematów przed startem drugiej rundy. Pierwsze miejsce zdecydowanie zarezerwowane jest dla Rakowa, bo są w kapitalnej formie, ostatnio też wygrywają niemal wszystkie sparingi. Walka o drugie miejsce będzie bardzo zacięta. Mamy aspiracje, żeby awansować i mimo że brak promocji do ekstraklasy nie byłby jakąś tragedią, ponieważ przed sezonem nie byliśmy brani pod uwagę w walce o mistrzostwo, to i tak gramy o to, żeby sprawić radość kibicom z Nowego Sącza poprzez awans.

Czy Sandecja jest lepszą drużyną niż ta, którą oglądaliśmy rok temu w ekstraklasie? Przede wszystkim znacznie poprawiliście defensywę i mimo że nie strzelacie wielu goli, to gracie bardzo szczelnie z tyłu. Czy to jest recepta na awans?

To fakt. Świetnie wyglądamy z tyłu, przede wszystkim bronimy całą drużyną i szybko wychodzimy do kontrataków. To głównie gra defensywna przyczyniła się do tego, że jesteśmy wiceliderami ligi po rundzie jesiennej. Z drugiej strony pod wodzą trenera Mroczkowskiego, kiedy awansowaliśmy do ekstraklasy, graliśmy bardzo ofensywnie. Główne personalia w drużynie zachowują się od kilku sezonów i to procentuje.

Czyli można rozumiećz że ten spadek Wam niejako pomógł, ponieważ dzięki niemu szybko wyciągacie wnioski i wciąż się rozwijacie.

Zgadza się. Wielu spodziewało się, że będziemy grać w tym sezonie o utrzymanie, a jest kompletnie inaczej. Tak jak już mówiłem, znamy się doskonale, wspólne ogranie pomaga nam wygrywać kluczowe spotkania.

Masz 30 lat, jesteś doświadczonym ligowcem i mimo że kilka lat gry wciąż przed Tobą, to chyba możemy spytać o Twoje plany na przyszłość po zakończeniu kariery. Zastanawiałeś się nad tym, co chciałbyś robić po piłkarskiej przygodzie? Chciałbyś zostać przy piłce czy zająć się czymś z goła innym?

Nie wiem, czy zostanę przy piłce. Mam co prawda skończony kurs trenerski, ale myślę też o swojej działalności. Chciałbym założyć profesjonalne łowisko wędkarskie, bo wędkarstwo to moja druga pasja. Chciałbym móc się w tym wykazać. Uwielbiam obcować z naturą, odciąć się na jakiś czas od wszystkiego.

Czyli będzie co jeść na święta! (śmiech)

(śmiech) Nie, nie, u mnie jest zasada „no kill”. To powinny być łowiska dla profesjonalnych wędkarzy, którzy posiadają odpowiednią wiedzę na ten temat.

Wracając do naszej piłkarskiej tematyki, to będzie ostatnie pytanie z naszej strony. Musisz dokończyć zdanie. Najlepszy piłkarz, z którym grałeś, to…?

Mateusz Klich, zdecydowanie. Już w czasach Cracovii miał niesamowity luz, pozytywną boiskową bezczelność. Miał zupełnie inne nastawienie niż reszta chłopaków, zawsze wyróżniał się pod względem technicznym. Wychodził na boisko i się bawił. Od początku było wiadomo, że zagra na wysokim poziomie. Niedawno pisaliśmy i powiedział mi, że nastawienie w Leeds jest bojowe, bardzo pragną awansu do Premier League.

Dziękujemy Bartek za fajną rozmowę. Było nam bardzo miło i trzymamy wspólnie kciuki za Mateusza Klicha, żeby grał w przyszłym sezonie w Premier League.

Dziękuję serdecznie. Dokładnie, on na to zasługuje!

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze